WWE 2K nie jest dla mnie, ale kosztowało mnie to tysiące godzin gry

0
539

Uwielbiamy gry strategiczne i fabularne. Wrestling nie pasuje tak bardzo do naszego zakresu, ale spędziliśmy tysiące godzin grając w takie gry.

Już teraz uważam się za osobę bardzo kulturalną. Z moimi skomplikowanymi grami fabularnymi, pretensjami do dobrych historii i tymi wszystkimi wymagającymi umysłowo grami strategicznymi, jestem czymś w rodzaju snoba wśród fanów gier. Wy możecie się obdzierać ze skóry w swoich bijatykach i strzelankach pierwszoosobowych – ja tymczasem siedzę sobie radośnie w fotelu i oceniam życie tysięcy ludzi za pomocą kliknięcia myszką.

Och, chciałbym, żeby to wszystko było prawdą. Ale w gruncie rzeczy jestem już trochę podatny na bezmyślną rozrywkę. Jasne, nie przepadam za oldschoolowymi grami fabularnymi i strategicznymi – ale nawet tam od czasu do czasu kusi mnie, by po prostu zmielić wszystko na kawałki jako barbarzyńca lub grać bezmyślnymi frakcjami, jak ogry w Total War: Warhammer 3.

Ale spojrzenie na moją historię gier pokazuje, że mam zupełnie inne Guilty Pleasure. Bo ja najprawdopodobniej spędziłem ponad tysiąc godzin grając w gry wrestlingowe. Jest to nawet dość optymistyczny szacunek.

Ale szczerze mówiąc – tak naprawdę moje zadowolenie z tych gier nie jest aż tak zaskakujące. Bo za całą bezceremonialnością nagiej skóry, mocnych słów i składanych krzeseł kryje się więcej mocy mózgu, niż mogłoby się wydawać.

Twardziele z krótkimi spodniami. To trochę głupie i w ogóle do mnie niepodobne.
Twardziele z krótkimi spodniami. To trochę głupie i w ogóle do mnie niepodobne.

The Wrestling Flytrap

Podekscytowanie dzieciaka wrestlingiem nie jest trudne. Wystarczą fajerwerki i myślenie, że genialne choreo to prawdziwa walka. Dlatego w wieku dziesięciu lat ja też byłem tym wszystkim czasem zafascynowany. Ale tak naprawdę nie śledziłem wrestlingu jako dziecko. To było zbyt mało znane, kiedy te programy były w ogóle emitowane w Niemczech.

Przynajmniej byłem zaznajomiony z całą koncepcją. Dopiero nieco później wpadłem w pułapkę gier wrestlingowych. Na szczęście byłem już na tyle dorosły, by zrozumieć, że prawdziwych walk nie rozgrywa się w ten sposób. Mój przyjaciel kupił grę Smackdown vs Raw 2007 na PlayStation 2. A że graliśmy praktycznie wszystko razem, to i ja tam grałem.

To była rewelacja. Nie dlatego, że tak bardzo podobał mi się gameplay. Nie dlatego, że fajnie jest tłuc innych ludzi młotem kowalskim. Nie dlatego, że fascynowała mnie siła sportowców. Ale raczej: Bo był tam edytor postaci!

The Wrestling Flytrap

Podekscytowanie dzieciaka wrestlingiem nie jest trudne. Wystarczą fajerwerki i myślenie, że genialne choreo to prawdziwa walka. Dlatego w wieku dziesięciu lat ja też byłem tym wszystkim czasem zafascynowany. Jednakże, nie śledziłem wrestlingu jako dziecko.

Przynajmniej byłem zaznajomiony z całą koncepcją. Dopiero nieco później wpadłem w pułapkę gier wrestlingowych. Na szczęście byłem już na tyle dorosły, by zrozumieć, że tak się nie walczy. Mój przyjaciel kupił grę Smackdown vs Raw 2007 na PlayStation 2. A że graliśmy praktycznie wszystko razem, to i ja tam grałem.

To była rewelacja. Nie dlatego, że tak bardzo podobał mi się gameplay. Nie dlatego, że fajnie jest tłuc innych ludzi młotem kowalskim. Nie dlatego, że fascynowała mnie siła sportowców. Ale raczej: Bo był tam edytor postaci!

To był główny powód, dla którego moja głowa nagle podpowiedziała mi: „To … to najlepsza gra na świecie!” Zawsze ekscytowało mnie wymyślanie własnych postaci. Stąd właśnie bierze się to fabularne szaleństwo. Ale można to również odnieść do wszystkiego, gdzie mogę tworzyć szczegółowe postacie.

Sam natychmiast kupiłem Smackdown vs Raw 2007 i stworzyłem dziesiątki fighterów. Każdy z nich ma swój własny gimmick i głębię charakteru podkładki pod piwo. Oto mój raper-wrestler, który w każdym pojedynku używał tylko wariacji tego samego ruchu. Był tam mój mistrz uległości, który biegał dookoła jak ninja i zmuszał każdego przeciwnika do poddania się. Miałem nawet podróbkę Kane’a, która była ogromna i ciągle oszukiwała.

Nagle nie mogłam się oderwać od tej serii i chciałam wiedzieć jeszcze więcej o wszystkim, co z nią związane.

Bez trybu Create a Wrestler, prawdopodobnie nigdy nie dostałbym się do WWE.
Bez trybu Create a Wrestler, prawdopodobnie nigdy nie dostałbym się do WWE.

There’s more to it than that

To była klasyczna Rabbithole. Fascynacja jednym aspektem przerodziła się w entuzjazm dla wszystkiego innego. Oczywiście w pewnym momencie zapragnąłem dowiedzieć się więcej o ludziach, którzy nieustannie przytrzaskiwali moje własne postacie do maty. Wśród nich były tak olśniewające postacie jak Rey Mysterio, Undertaker, Batista i przede wszystkim Eddie Guerrero, który zmarł niedługo wcześniej.

To właśnie prawdziwa tragedia wokół Eddiego wciągnęła mnie jeszcze bardziej w ten świat. W trakcie tego procesu, dowiadywałem się coraz więcej o wszystkich dramatycznych historiach, które miały miejsce zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz fikcji otaczającej WWE. Zachwyciły mnie z jednej strony zaplanowane historie, takie jak wieloletnia rywalizacja między The Rockiem a Stevem Austinem, ale także prawdziwe życiowe dramaty, takie jak legendarny screwjob, w którym Brett Hart został nieświadomie pozbawiony tytułu. I w pewnym sensie chorobliwa autodestrukcja, której ofiarą padło wiele gwiazd tego sportu w bardzo różny sposób.

Gry same odtwarzają niektóre ikoniczne momenty. Oto Montreal Screwjob z 1997 roku.
Gry same odtwarzają niektóre ikoniczne momenty. Oto Montreal Screwjob z 1997 roku.

Szczególnie WWE jest często wzorcowym śmieciem. Czasami opowiadane są historie i kręcone sceny, które sprawiają, że łapię się za głowę. Prawie 80-letnia kobieta urodziła kiedyś rękę podczas pokazu. Bez żartów.

Obiektywnie rzecz biorąc, wrestling jest często dość głupi, ale kiedy jest dobry, jest wybitny. Zwłaszcza, że w pewnym momencie zrozumiałem, jak działają poszczególne mecze. Jakie zasady naprawdę obowiązują w tle. Nie jest tak łatwo podekscytować publiczność meczem. Do tego trzeba oszukać ludzi, którzy wiedzą, że to wszystko jest zaaranżowane.

Ten artykuł to za mało, by całkowicie zafascynować się wrestlingiem. Przede wszystkim chcę powiedzieć, że w pewnym momencie po prostu stałem się bezbłędnym fanem wrestlingu. Po kilku latach, prawdziwi wrestlerzy, sposób prowadzenia meczu i rozwój fabuły były dla mnie o wiele ważniejsze niż moje banalne rajtuzy.

I wtedy ta rozrywka naprawdę się rozkręciła.

Moje równoległe życie

As I became more and more interested in how feuds work in real life and what actually makes a good match, I was willing to replicate it. Gry WWE zawsze oferowały ogromną ilość kreatywnych możliwości. Czy to tryb menedżera, tryb budowania własnej historii, czy też późniejszy tryb Wszechświata.

To był tryb Wszechświata, który zabrał mi najwięcej czasu z mojego życia. Tutaj chodzi o to, aby zaplanować każdy występ w kalendarzu. Jestem odpowiedzialny za upewnienie się, że talenty dostaną ekscytujące feudy. W procesie tym mogą pojawić się nawet przypadkowe zakręty. Nigdy nie działało to wiarygodnie przy dynamicznych fabułach, ale nie przejmowałem się tym, bo i tak miałem swoje własne plany.

W trybie Universe, mógłbym tworzyć karty meczów, dla każdego show co tydzień.
W trybie Universe, mógłbym tworzyć karty meczów, dla każdego show co tydzień.

W pewnym momencie, prawie żyłem równoległym życiem, planując przez kompletny, fikcyjny rok wrestlingu. Życie równoległe, bo to planowanie towarzyszyło mi przez cały rok. Zawsze do momentu pojawienia się nowej części.

W trakcie tego procesu kontynuowałem swój własny wszechświat. Prowadziłem nawet rejestr wszystkich moich ważnych występów. Po prostu, żebym mógł zapamiętać, kto kiedy i jak wygrał. A przede wszystkim, które mecze były już do obejrzenia. Nie chciałem zanudzić mojej publiczności. Tutaj mogłem również zwrócić uwagę na talenty, które moim zdaniem nigdy nie mogły zabłysnąć tak bardzo, jak na to zasługiwały w rzeczywistości.

Wtedy oczywiście wszystkie mecze zostały rozegrane. W większości przypadków przyjmowałem osobę, która byłaby pożądanym zwycięzcą. Czasami jednak gra stawała się przeszkodą i musiałem zmienić termin. Starałem się również, aby każdy mecz był zabawny.

Nie grałem więc tylko po to, by wygrać jak najefektowniej. Starałem się pracować z tymi samymi sztuczkami, co profesjonaliści w rzeczywistości. Na przykład, w gorących waśniach, poziom eskalacji był wyższy, więc rzeczy stawały się bardziej brutalne. Przynajmniej jeden stół musi się złamać. Czasami po prostu zrywałem szpilkę, jeśli zwycięstwo przychodziło zbyt szybko w tym momencie. Wymagało to dużego doświadczenia w grze, planowania i kreatywności dla urozmaicenia.

Z tego punktu widzenia, gry WWE często stanowiły dla mnie większe wyzwanie mentalne niż niejedna gra strategiczna. W tej chwili nabieram ochoty, by przejść przez to jeszcze raz. Głupio, że WWE 2020 było absolutną katastrofą i na jakiś czas wypadam z wrestlingowej rutyny.

Mam swędzące palce, ale znowu pewnie nie stać mnie na te tysiące godzin gry.