opinia: Biomutant wypadł raczej słabo w testach, a potem szybko o nim zapomniano. Ale Sascha zawsze miał serce do gry.
Mniej więcej rok temu ukazał się Biomutant, który spotkał się z dużą krytyką. W serwisie Metacritic pojawiło się kilka całkiem pozytywnych recenzji, ale wielu testerów i użytkowników było zgodnych co do tego, że gra prawdopodobnie nie doczeka się edycji GotY. Test GlobalESportNews również okazał się dość powściągliwy – 68 punktów.
Dobrze, rozumiem. Prawdopodobnie nie uznałbym też Biomutanta za arcydzieło. Ale szczerze? Grałem w nią w momencie premiery i świetnie się przy niej bawiłem, choćby dlatego, że pod wieloma względami trafia w mój gust. Może nie do końca jest to Breath of the Wild. Może jest to raczej jego młodszy kuzyn. Ale bardzo mi się spodobał i tego się trzymam.
Table of Contents
Odgryzanie się musi być
Okay, pay attention. Kocham was, dlatego nie chcę się tu z wami zadawać: Początek Biomutanta jest do bani – ale bądźcie czujni, obiecuję! Narrator w grze zbyt często i zbyt wiele mówi, podczas gdy historia jest w gruncie rzeczy dość prosta – ludzkość wyginęła z powodu śmieci, zanieczyszczeń i innych rzeczy.
Ostatnie stworzenia na Ziemi uległy mutacji i teraz ty, jako gracz, walczysz albo o zjednoczenie wszystkich swoich pobratymców, aby ocalić świat i pozwolić mu się uleczyć, albo o zniszczenie wszystkich poza najsilniejszymi i wywołanie globalnego resetu, który oczyści wszystko. Sprawia to, że gra jest bardzo powolna i przeciągana.
A skoro i tak krytykuję: Jeśli chodzi o system walki, nie spodziewaj się Dark Souls (3) czy Devil May Cry. Biomutant to gra AA z animacjami AA, sprzężeniem zwrotnym trafień AA i balansem AA. Obowiązuje tu każda możliwa interpretacja słowa „AA”.
Musisz też pogodzić się z tym, że możesz wyglądać jak gówno. Przyzwyczaiłem się do tego w moim RL i nie przeszkadza mi to, ale czasami w grze można znaleźć sprzęt, który jest tak potężny i wygląda tak spektakularnie głupio, że chciałoby się mieć z powrotem szafę z Cyberpunka 2077, nawet bez działającej muchy.
„Styl artystyczny w grze jest polaryzujący. Nie wszystkim podobają się takie dziwaczne wizje. Dla mnie nie może być wystarczająco dziwaczny.” src=”https://www.global-esports.news/wp-content/uploads/2022/04/The-art-style-in-the-game-polarizes.jpg” width=”1920″ height=”1080″ /☻
Oh, a czy wspomniałem, że wybór statystyk postaci bezpośrednio wpływa na jej wygląd? Na przykład, jeśli postawisz na inteligencję, Twój bohater będzie miał gigantyczną jajogłową, a szczególnie silne i wytrzymałe postacie będą wyjątkowo grube.
Mój główny bohater należy do tej drugiej kategorii. W pierwszych godzinach gry w retrospekcjach można czasem zobaczyć swoich wirtualnych rodziców, których wygląd jest również uzależniony od wyglądu postaci. Ujmę to tak: moja mama rozbija kokosy udami. To wielkie zwierzę! I w grze też!
From lame to fun
Dobrze, dlaczego w ogóle to sobie robię? Czy nie ma mnóstwa gier podobnych do Biomutanta, w które gra się lepiej i które nie cierpią z powodu krytykowanych przeze mnie punktów? Może. Ale żaden z nich nie ma wierzchowca. Nie takie jak w Biomutancie. W tej dziedzinie gra jest dopracowana do perfekcji. TO JEST MÓJ PIEPRZONY WIERZCHOWIEC I KOCHAM GO:
Mój wierzchowiec w Biomutancie wygląda tak, jakbym przez 24 godziny z rzędu oglądał filmy Studio Ghibli, zjadł trzy duże pizze, a potem ożywił się w koszmarze. Jest majestatyczny i pełen wdzięku. Kiedy patrzę na jego twarz, nie wiem, czy mam się śmiać, płakać, czy uciekać z krzykiem i robić to wszystko naraz.
Jestem zachwycony oprawą graficzną, całkowicie surrealistycznymi stworzeniami i wspaniałym światem gry. Tak, wiem, zielona trawa, błękitne niebo, postapokalipsa w silniku Unreal Engine 4 – nie tak przyciąga się dziś fajnych dzieciaków. Ale już się cieszę, gdy ktoś tworzy cholerną grę na silniku Unreal Engine, a nie tylko odtwarza jakiś 20-letni poziom lub miasto z istniejącego tytułu i wrzuca to na YouTube.
Cieszą mnie jaskrawe kolory graffiti i plakatów reklamowych w grze. Podobają mi się mieszkańcy wioski z ich angielskimi zębami, wybałuszonymi oczami i strojami KiK. Podoba mi się, że moja postać ćwierka przy każdym punkcie szybkiej podróży, aby móc go później odnaleźć. Może właśnie dlatego nie ma możliwości wyboru płci podczas generowania postaci.
Wszystko jest OP
Może to dlatego, że gram tylko na średnim poziomie trudności, może maksymalny podział punktów na siłę i wytrzymałość jest trochę zepsuty, może ponad 30 przebiegów w Dark Souls po prostu mnie zahartowało. Ale Biomutant wydaje mi się stosunkowo łatwy i jak dotąd nie zginąłem ani razu w walce podczas około dziesięciu godzin gry.
Brzmi to nudno, ale ja czerpię ogromną przyjemność z eliminowania w walce wręcz przeciwników, którzy są o piętnaście poziomów wyżej ode mnie, oglądając przy tym fajne efekty bullet-time i finishery. Ewentualnie wyciągam dwa pistolety i po prostu strzelam przeciwnikom w głowę.
Czas na parries jest bardzo długi. Manewry wymijające zużywają tak mało wytrzymałości, że w zasadzie można by w ogóle zrezygnować z paska wytrzymałości. Dla mnie czyni to z gry fantazję o potędze, w której jako dzikooki zmutowany chomik bez trudu wycieram podłogę wszystkimi wrogami i przy okazji świetnie się prezentuję.
Animacje i wiele ubrań w grze są trochę nieświeże. Walki wyglądają jednak dobrze.” src=”https://www.global-esports.news/wp-content/uploads/2022/04/The-animations-and-many-of-the-clothes.jpg” width=”1920″ height=”1080″ /☻
Czy zniósłbym każdy taki mecz? Z pewnością nie. Jednak w Biomutancie rzadkie już bójki nigdy nie stają się irytujące czy frustrujące, a ich tempo jest przyjemnie szybkie. Jeśli naprawdę chcę, zawsze mogę rozpocząć trudną przeprawę.
Podoba mi się także system craftingu. Jeden z moich „sztyletów” składa się z pilnika do paznokci, banana i śrubokrętu. Do spodni przybiłem czółenko jako ochraniacz na nogi.
Tak, wyglądasz jak chodzące wysypisko śmieci. Rozkładanie ekwipunku nie zawsze ma sens (dlaczego z wełnianej czapki dostaję drewno?), a jakiś system transmogów do wizualnego dostosowywania ubrań i ulepszeń byłby świetny. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że postapokaliptyczny recykling przedmiotów w stylu „to sitko do makaronu jest teraz zbroją” jest całkiem fajny.
Nie, efekt końcowy nigdy nie wygląda tak niesamowicie jak w Mad Maxie czy Falloucie. Ale hej – jesteś zmutowaną wiewiórką kung-fu, która z pomocą śmieci przygotowuje się do końca świata. W tym kontekście ma to sens. Trzeba tylko być na to otwartym.
Nie zawsze walczą
W trakcie gry decydujesz się na zawarcie sojuszu z jednym z kilku plemion w grze, które wyznają różne filozofie. Na przykład jeden z nich chce wymazać wszystkie inne plemiona i stworzyć bezpieczną przyszłość, w której przetrwają tylko najsilniejsi. Inne plemię pragnie pokoju poprzez zjednoczenie wszystkich ludów, i tak dalej. No dobra, wszystkie cztery pozostałe frakcje w grze to tylko pewne niuanse pomiędzy tymi dwiema podstawowymi postawami, ale każda z nich posiada unikalną broń plemienną do odblokowania oraz własne kostiumy, z których niektóre są naprawdę fajne. Trochę jak różne gangi w filmie Wojownicy (1979, zapytajcie dziadków).
Bez względu na to, którą stronę wybierzesz, w pewnym momencie będziesz musiał walczyć z wrogimi plemionami i podbijać ich terytoria. Trochę jak Stormcloaks i Imperialni w Skyrim, jeśli kiedykolwiek słyszałeś o tej niszowej grze.
Kilka udanych kampanii później, kiedy staję twarzą w twarz z przywódcą wrogiego klanu i wyzywam go na ostateczną walkę z bossem, gra daje mi możliwość dialogu. „Czy naprawdę chcesz ze mną zadzierać, czy może wolisz zaryzykować, że pewnego dnia umrę z przyczyn naturalnych, miejmy nadzieję, że daleko stąd?”.
Mój bohater jest tak silny, że wszystkie jego mięśnie mają własny sześciopak. Szef patrzy na mnie przez chwilę i myśli sobie: „Wiesz co? Walki z bossami i tak są przereklamowane”. Chwilę później podaje rękę wodzowi mojego plemienia i ta część wojny kończy się bez zbędnego rozlewu krwi. Oczywiście mogłem go po prostu odepchnąć.
Jestem też pewien, że ta opcja nie jest obecnie niczym nowatorskim i występuje w wielu innych grach. Mimo to podoba mi się, że w Biomutancie nie muszę bezlitośnie wbijać wszystkiego i wszystkich w ziemię, gdy czasem pomaga też krótka rozmowa. Gdyby tylko negocjacje w sprawie opłat były tak proste!
Dla Introwertyków
Na samym początku gry Biomutant prezentuje ci bossa, który w swojej ostatniej fazie włada czymś w rodzaju gigantycznej gwiazdy porannej. Animacja jest tak przekonująca, jak Nicolas Cage jako Superman.
Nie pomaga też fakt, że ten boss jest w zasadzie dziecinnie prosty i nie może cię w ogóle zranić, jeśli tylko zaatakujesz jego prawe kolano. W samouczku musisz uciekać przed tym obezwładniającym niebezpieczeństwem, ponieważ tak jest w scenariuszu. Jak już mówiłem, trudne wejście do gry, niezbyt przekonujące pierwsze wrażenie i w ogóle.
Późniejsi szefowie są naprawdę spektakularni. Jeden z nich na przykład połyka cię, dzięki czemu nie tylko zyskujesz wspaniałą perspektywę wewnętrzną, ale także docierasz do jedynych wrażliwych miejsc szefa.
Staje się to trudne, gdy wcześniej czy później eliminuje cię i musisz wrócić do szefa. W zależności od tego, w który koniec trafisz, możesz mieć… no cóż, przechlapane. Może się to zdarzyć w walkach z bossami, ale rzadko tak dosłownie.
Równie pomysłowe i na szczęście obrzydliwe w inny sposób są walki na terenach zalanych ropą naftową, gdzie walczy się z czarnymi jak smoła stworami umazanymi na całej powierzchni ropą. Szybko zaczynasz tęsknić za milutkimi szopami, wiewiórkami i chomikami z dawnych lat. Oni z kolei nie tylko występują we wszystkich możliwych kolorach, kształtach i rozmiarach, ale także noszą zupełnie inne stroje plemienne, w zależności od tego, do jakiego klanu należą. Uwielbiam różnorodność wrogów, potworów-bohaterów i wierzchowców.
Gra jak w McDonald’s
Dla mojego związku z Biomutantem określenie „Guilty Pleasure istnieje w Anglii”. To coś, co sprawia ci przyjemność, nawet jeśli wiesz, że nie jest tak naprawdę dobre. Dla niektórych są to filmy takie jak „Birdemic”, „Sharknado” czy nieopisanie złe filmy z udziałem Neila Breena. Dla innych jest to 20-pak kurczaków McNuggets lub puszka Pringlesów, którą wkładasz sobie do buzi. Dla mnie jest to po prostu Biomutant.
Tak, gra byłaby od razu o 100% lepsza bez narratora i całej tej niepotrzebnej gadaniny. System walki i niektóre animacje musiałyby wrócić na jakiś czas do pieca, ponieważ nic jeszcze nie jest tak naprawdę ugotowane. Byłoby też super, gdyby pewne wartości charakteru lub wyposażenia nie musiały koniecznie prowadzić do nieopisanie brzydkiego głównego bohatera.
Ale od razu polubiłem zupełnie dziwaczne stworzenia występujące w grze, od zwykłych wrogów po obrzydliwe potwory i wierzchowce. Podoba mi się całkowicie zawiły system craftingu, w którym każdy przedmiot codziennego użytku, choćby najbardziej prozaiczny, może stać się wyposażeniem. Podoba mi się to, że choć mogę bez trudu wytrzeć podłogę większości przeciwników, to w razie wątpliwości mogę też po prostu okazać litość. Tak, łamigłówki są dziecinnie proste i nie przeszkadzają mi zbyt długo w wycinaniu i plądrowaniu – dzięki Bogu!
Wiem, że Biomutant nie jest przebojem kinowym i nie ma gwarancji, że zdobędzie w tym roku więcej nagród. Nie przejmuję się tym, ponieważ gra trafia w mój gust dzięki swojemu humorowi i stylowi graficznemu. Dobrze jest lubić rzeczy, które obiektywnie rzecz biorąc, mogą nie być najlepsze. Jeśli kiedykolwiek wprowadzą ją na Nintendo Switch, kupię ją ponownie.
Jak radzicie sobie z ocenami? Czy nie dotykasz nawet gier poniżej pewnego minimalnego ratingu? A może masz swoje ulubione gry, które obiektywnie nie są zbyt dobre? A co Wy sądzicie o Biomutancie? Daj mi znać w komentarzach