Sea of Thieves spotyka Minecrafta – brzmi nieźle! Ale test wykazał: Gra w programie Early Access Sea of Craft ma przed sobą jeszcze długą drogę.
Gry sandboksowe należą do najpopularniejszych gatunków gier ostatnich lat: klasyczny Minecraft zachwyca graczy z zamiłowaniem do kwadratów, Empyrion: Galactic Survival i Space Engineers poświęcone są bezkresnym przestworzom kosmosu, a Ark: Survival Evolved pozwala nawet eksperymentować z prehistorycznymi dinozaurami.
Ale jedno środowisko wciąż jest karygodnie zaniedbywane: żegluga morska. W końcu Atlas był raczej porażką. Studio Wizard Games chce teraz wypełnić lukę na rynku swoim nowym tytułem w programie wczesnego dostępu o nazwie Sea of Craft.
Ta gra nie oferuje jednak tylko klasycznej mechaniki sandboksowej, ale chce też przypaść do gustu fanom gier typu rogue-lite i rozgrywki wieloosobowej. Koncepcja gry ujawnia pewien potencjał w testach, ale nadal chcemy przejść przez wiele decyzji projektowych.
Table of Contents
Statek marzeń jest niczym w porównaniu z tym!
Najlepsza cecha Morza Rzemiosła? Najwyraźniej: Tutaj możesz sam zostać szkutnikiem i zbudować wymarzoną jednostkę pływającą. Na lądzie również można konstruować własne pojazdy, ale w grze kładzie się na to znacznie mniejszy nacisk. Ambitnym projektantom najlepiej polecić tryb kreatywny, ponieważ w tym trybie masz do dyspozycji nieskończoną liczbę komponentów.
W zależności od tego, na jaki środek transportu masz ochotę, wybierasz jedną z trzech map: Oaza” jest odpowiednia dla pojazdów lądowych, „Ocean” dla statków, a „Archipelag” dla obu;
Punktem wyjścia do tworzenia jest zawsze ster, który stoi na kilku pniach drzew. Samo to rozwiązanie jest nieco nieoptymalne, ponieważ jeśli chcesz zbudować na przykład stalowy czołg – co również jest całkiem możliwe – to obsługa go za pomocą drewnianej kierownicy będzie wyglądać bardzo nie na miejscu. Jednak w przypadku statków zazwyczaj pasuje on dość dobrze.
Zabawa w trybie twórczym
Naciśnij spację, aby przejść do trybu budowania. Kiedy budujesz statek, woda pod twoją łodzią znika w określonym promieniu. Zasadniczo ma to sens, ponieważ zapewnia lepszy widok na kadłub.
Ale i tu pojawia się problem, ponieważ wspomniany obwód nie dostosowuje się do wymiarów łodzi: Jeśli garnek jest zbyt duży, będzie częściowo wisiał w wodzie, co znacznie utrudni proces budowy.
W Sea of Craft możesz wybierać spośród ponad stu komponentów: Możesz poszerzyć kadłub o deski, zamontować śruby napędowe i stery do poruszania się, zainstalować broń do obrony, a także wbudować przedmioty dekoracyjne.
Przypomina to nieco Minecrafta, ale jeszcze bardziej Space Engineers, ponieważ podobnie jak w grze kosmicznej firmy Keen Software, wszystkie elementy można obracać w dowolnym kierunku, co umożliwia tworzenie bardzo złożonych konstrukcji. I rzeczywiście: budowanie coraz lepszych, większych i ładniejszych barek to niewątpliwie świetna zabawa. Kreatywne umysły znajdą tu coś dla siebie.
Space Engineers in test: The best Minecraft alternative without the brick look
Zachowania kontroli nerwowej
Jednocześnie jednak system budowlany boryka się z kilkoma problemami. Pierwszym z nich jest system sterowania. W nietypowy dla gatunku sposób nie przejmujesz kontroli nad prawdziwą postacią, a jedynie poruszasz swobodnie pływającą kamerą. Ma to pewne skutki uboczne.
Jeśli chcesz się rozejrzeć w grze Sea of Craft, kamera porusza się wokół określonego punktu centralnego (na przykład części statku) – a nie wokół postaci, jak to zwykle bywa w tego typu tytułach. Ponadto nie można regulować wysokości kamery za pomocą klawiatury, lecz trzeba przytrzymać środkowy przycisk myszy i przesunąć mysz w żądanym kierunku.
Jeśli jesteś przyzwyczajony do innych popularnych przedstawicieli gatunku, to wszystko wyda Ci się bardzo nieintuicyjne. Wyrównanie kamery jest miejscami prawdziwym wrzodem na tyłku. W teście, nawet po ponad dziesięciu godzinach gry, obsługa nadal nie była komfortowa.
Kolejną dziwną rzeczą jest to, że nie można usuwać bloków za pomocą zwykłego kliknięcia lewym lub prawym przyciskiem myszy, ale trzeba nacisnąć klawisz „Alt” i jednocześnie kliknąć prawym przyciskiem myszy. Jak widać, wiele rzeczy w Sea of Craft jest bardziej skomplikowanych niż powinno być. Obecnie nie można także samodzielnie regulować elementów sterujących.
Jeśli prefabrykowane części nie pasują
Drugi duży problem tkwi w elementach konstrukcyjnych. Zwykłe elementy konstrukcyjne mają wiele twardych krawędzi, co sprawia, że Twoje dzieła wyglądają odpowiednio kanciasto i klockowato. Nie wszystkim może to przypaść do gustu – zwłaszcza w przypadku statków. Twórcy gry zdają się być świadomi tego faktu i dołączyli kilka prefabrykowanych elementów, które wyglądają dużo bardziej okrągło i realistycznie, na przykład kilka części kadłuba i żagiel.
Są one jednak dostępne tylko w określonym rozmiarze. Żagiel, na przykład, wygląda zupełnie nie na miejscu na czymś większym niż slup. Jeśli więc chcesz uzyskać elementy zgodne ze skalą, zazwyczaj musisz je wykonać z małych klocków. Wspólnota wykazała się tu wielką pomysłowością, ale nadal nie jest to rozwiązanie optymalne.
To prowadzi nas do następnej funkcji: Możesz publikować swoje statki online, ale nie w Warsztacie Steam. Zamiast tego należy skorzystać ze specjalnie stworzonej przez twórców platformy – wystarczy wybrać opcję „Targi okrętowe” w menu głównym. W tym miejscu zostanie wyświetlona seria projektów stworzonych przez społeczność, które można subskrybować i pobierać.
Co Morze Rzemiosła ma wspólnego z lizakami
Ale do czego przydają się pozostałe tryby? Kampania nosi nazwę „Solo Lv.”, gdzie „Lv.” prawdopodobnie oznacza „Level”. W czterech rozdziałach, z których każdy składa się z dziesięciu misji, musisz rozwiązywać zagadki oparte na fizyce za pomocą swojego statku.
Musisz między innymi skierować wiązki energii we właściwym kierunku za pomocą luster lub umieścić piłki do koszykówki w odpowiednim koszu (z dowolnego powodu). Jeśli masz zamiłowanie do łamigłówek, będziesz się dobrze bawić przy rozwiązywaniu zagadek
Jednocześnie jednak irytujący jest brak ram narracyjnych, a balans także wciąż wymaga poprawy: Pierwsza połowa kampanii jest zabawnie banalna, po czym nagle staje się coraz trudniejsza. Wizard Games powinno nieco podnieść poziom trudności i umieścić podpowiedzi w trudniejszych misjach.
Twórcy gry doskonale zdają sobie sprawę, że kampania nie jest wielkim sukcesem i w nagrodę za ukończenie poziomów dają Ci tak zwane „honorowe monety”. Możesz je następnie wymienić w „Sklepie chwały”, aby kupić nowe schematy kolorów, którymi możesz pomalować swoje elementy. Należą do nich kolor zielony i kolor lizaka. Tak, to prawda, w Sea of Craft można kupić lizak w kolorze. Czy to rzeczywiście prawdziwa satyra?
W końcu w Sea of Craft nie ma jeszcze prawdziwego sklepu z pieniędzmi. Nie zdziwilibyśmy się jednak, gdyby takie rozwiązanie zostało dodane do gry w późniejszym terminie – podstawy do jego stworzenia już istnieją. Nie zdziwcie się więc, jeśli w przyszłości znów zostaniecie poproszeni o zapłacenie za lizaki
A little roguelike never hurts
Trzeci tryb w grze nosi nazwę „Otwarte wody”. Sytuacja wyjściowa jest dość prosta: piraci terroryzują fikcyjne Wyspy Beella, a ty masz ich powstrzymać! Zaczynasz z bardzo ograniczonymi zasobami i musisz je maksymalnie wykorzystać, czyniąc swój okręt flagowy, który na początku nie jest tak wspaniały, tak efektywnym, jak to tylko możliwe. W końcu musisz zbadać mapę i wyzwolić wiele różnych baz piratów.
Aby osiągnąć ten ostatni cel, musisz przetransportować broniące się statki na dno morza, za co otrzymasz nowe komponenty do swojego statku oraz walutę. Tę walutę możesz zainwestować w nowe umiejętności i ulepszenia, na przykład dodatkowe 1000 punktów życia dla kadłuba.
Musisz także wykonywać zadania dla boga Posejdona, na przykład Twój statek musi osiągnąć określony rozmiar. Jeśli jednak zginiesz, stracisz część swoich łupów i będziesz musiał odbudować swój statek od podstaw. Tak jak w Rogue-lite!
Ten tryb sprawił nam najwięcej frajdy podczas testu. Tak, zdecydowanie potrzebuje więcej zawartości i urozmaicenia – podbijanie pirackiej bazy za bazą również staje się na dłuższą metę nudne – ale gra jest w zasadzie w porządku.
Prezentacja pośrednia
Na „Otwartych wodach” spędzasz jednak dużo czasu pływając po oceanie i oglądając okolicę. To z kolei prowadzi nas do prezentacji „Morza Rzemiosła”. Twoje statki i fale wyglądają solidnie i dobrze, ale reszta technologii jest na dużo gorszym poziomie. Na przykład efekty eksplozji i ognia wyglądają jak z gry sprzed 20 lat. Nawet nie zaczynajmy o cieniach, które wyglądają, jakby ktoś oblał ekran tuszem.
Ścieżka dźwiękowa gry jest w zasadzie solidna. Należy spodziewać się dużo muzyki w dobrym klimacie, która zdecydowanie pasuje do swobodnego tonu gry. Brakuje jednak różnorodności. Gdy po raz dwunasty usłyszysz tę samą melodię fortepianu, poważnie zastanowisz się nad całkowitym wyłączeniem muzyki. Nie ma porównania z klimatycznymi szantami z gry Assassin’s Creed: Black Flag.
Jak z wydajnością i błędami?
Na naszym średniej klasy systemie testowym (RTX 2060, i7-6700k, 16 GB DDR4 RAM) gra Sea of Craft prawie zawsze działała z płynnością 60 FPS na najwyższych ustawieniach. Jednak, jak w przypadku niemal wszystkich gier sandboksowych, nawet najpotężniejsze komputery w końcu się spocą, jeśli przesadzisz z rozmiarem projektów budowlanych.
Podczas testu nie napotkaliśmy żadnych poważnych błędów ani awarii. Najbardziej irytujący był fakt, że w pierwszej rundzie na „Otwartych wodach” pojawiliśmy się bez śmigła w ekwipunku – nie mogliśmy się poruszać. Jednak ponowne uruchomienie systemu zaradziło temu problemowi. W innych przypadkach można było zauważyć, że niektóre opisy komponentów były zbyt długie, aby zmieścić się w ramkach tekstowych i dlatego były ucinane. To powinno być łatwe do naprawienia.
Slack in multiplayer
Przy okazji, w Sea of Craft nie gra się tylko w pojedynkę, ale także w trybie wieloosobowym. Tutaj ponownie masz do wyboru trzy tryby: PvP dla dwóch graczy, wyścigi dla czterech graczy i otwarte wody dla sześciu graczy
W bitwach PvP masz krótki czas na początku rundy, aby zbudować jak najbardziej zdatny do walki statek z ograniczonej ilości materiałów. Następnie rozpoczyna się prawdziwa walka – kto w wyznaczonym czasie pokona przeciwnika najwięcej razy, wygrywa rundę. Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z ciekawym i interesującym trybem, któremu jednak na dłuższą metę brakuje urozmaicenia (np. jeśli chodzi o areny).
Niestety, nie udało nam się przetestować innych trybów, ponieważ nie udało nam się zebrać wystarczającej liczby graczy, aby rozpocząć rundę. Spojrzenie na aktualne liczby graczy ( na Steamcharts.com) pokazuje, że na morzach Sea of Craft panuje spory zastój – tendencja wciąż spada.
Zebranie sześciu towarzyszy na rundę na Otwartych Wodach to niemal utopijne przedsięwzięcie, zważywszy na małą liczbę graczy. Nawet w dwuosobowych bitwach PvP musisz być przygotowany na wiele pustych lobby i długi czas oczekiwania. Jeśli więc nie przyprowadzisz do gry w Sea of Craft żadnych znajomych, nie powinieneś oczekiwać niczego od trybu wieloosobowego.
Jak widać, w teorii gra zawiera wiele elementów, ale w praktyce większość z nich jest tylko połowicznie dopracowana. Bez wątpienia były już dużo gorsze gry w programie Early Access niż Sea of Craft, ale były też dużo lepsze. Pod względem jakości gra plasuje się obecnie w środkowej części stawki – i to może być niszczące, ponieważ konkurencja nigdy nie śpi, a baza graczy jest ograniczona. Jeśli Sea of Craft ma nie zginąć w zalewie obiecujących tytułów sandboksowych, twórcy będą musieli mocno podkręcić śrubę jakości.
Sea of Craft można kupić za niecałe 15 euro na (Steam).
Preliminary score box
Wniosek redakcyjny
Mógłbym wypełnić kolejne pół powieści wszystkimi drobiazgami, które przeszkadzały mi w Morzu Rzemiosła. Testowanie tej gry było dla mnie frustrującym i ambiwalentnym doświadczeniem. Gdyby Sea of Craft nie miało w ogóle żadnych ciekawych podejść i mógłbym kategorycznie odradzić Ci tę grę, to byłoby to jedno. Ale tak nie jest! Uważam, że podstawowy pomysł jest świetny i naprawdę chcę pokochać tę grę – co w jej obecnym stanie jest po prostu niemożliwe.
Poszczególne elementy gry są zbyt niedokończone, sterowanie zbyt niewygodne, a kampania zbyt nudna. Najważniejsze pytanie brzmi: czy Sea of Craft zdoła odwrócić losy gry w fazie wczesnego dostępu? Tak, myślę, że potencjał niewątpliwie istnieje. Mogę sobie wyobrazić, że na dłuższą metę mówimy o dobrej, a może nawet bardzo dobrej grze. Ale w tym tkwi szkopuł: równie prawdopodobne jest, że Sea of Craft zostanie całkowicie zapomniane już za kilka miesięcy. Jeśli nie szukałeś takiej gry i chcesz zacząć grać już teraz, radzę zachować ostrożność. Motto brzmi: poczekaj, zobacz i napij się rumu.