opinia: Gotham Knights ma fantastyczny punkt wyjścia, ale rozgrywka do tej pory jest dość mocno walnięta w mur
Jakiś czas temu podczas modelowania przypadkowo wbiłem sobie nóż w palec tak mocno, że moja kopuła wyglądała jak te szklane kulki, które zawsze potem zwisają z końca prętów do dmuchania szkła (nie znam się na dmuchaniu szkła). Ale uśmiecham się, bo paskudne rany zawsze oznaczają jedno: potrzebny jest plaster! I to nie byle jakie plastry, nie, bo posiadam super ostre plastry Star Wars! Więc … zwykłe plastry, ale z napisami Darth Vader, Jar Jar, Obi-Wan i BB-8. Yay.
Teraz oczywiście możesz się wtrącić: Daniel, ty, ofiara marki, to jest po prostu zarabianie pieniędzy. I masz całkowitą rację, ale jeśli zamiast zwykłego, brązowego plastra mogę przykleić na ranę wariant z Gwiezdnych Wojen, to R2D2 na opuszku palca sprawia, że ból staje się odrobinę bardziej znośny.
Licencjonowane gry są często jak plastry z Gwiezdnych Wojen. Jeśli usuniesz licencję Star Wars z Battlefronta 2, otrzymasz w najlepszym wypadku solidną strzelankę wieloosobową, która wygląda jak bezfachowy tynk: pasuje (miejmy nadzieję), spełnia swoje zadanie, ale nie przyciąga nikogo za piec. Są też gry takie jak Batman: Arkham City czy Arkham Knight. Odejmijcie uszy Nietoperza, odejmijcie logo Batmana, odejmijcie maniakalny śmiech Jokera – a i tak otrzymacie przełomowe widowisko z otwartym światem, które do dziś mogłoby być przedmiotem wykładów na studiach technicznych na temat tego, jak powinien wyglądać mistrzowski system walki w akcji.
I na tym właśnie polega problem z Gotham Knights. Dotychczasowa rozgrywka nie sprawia wrażenia spuścizny po wspaniałych grach z serii Arkham, a raczej jak bandaż z licencją Batmana.
Co się stało?
Niemal znikąd pojawił się 13-minutowy fragment rozgrywki z gry Gotham Knights. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej grze i dyskusji wokół niej: Gotham Knight będzie swego rodzaju następcą Batman: Arkham Knight – a potem jakoś nie. Oferuje otwarty świat w Gotham City, system walki w akcji z atakami, kontratakami, parringami, wybór między skradaniem się, pukaniem, bujaniem się po dachach… innymi słowy, wszystko to, co Arkham Knight ma do zaoferowania. w zasadzie wszystko, co składa się na gry z serii Arkham:
W przeciwieństwie do nowej gry Suicide Squad, nie jest ona jednak osadzona w uniwersum Arkham, ani nie pochodzi od dewelopera Rocksteady. Niemniej jednak: gra jest skierowana do wszystkich fanów Arkham i dlatego musi być oceniana według ich standardów. Przy okazji, fabularnie mogłoby to również nawiązywać do Arkham Knight: Batman zakończył pracę, ale ponieważ w swojej karierze wychował więcej protegowanych niż rodzina Kelly, wielu kandydatów idzie w jego ślady.
Nightwing (czyli pierwszy Robin), Red Hood (czyli drugi Robin, który w rzeczywistości został zamordowany przez Jokera, ale potem powrócił, bo komiks jest komiksem), grający Robina i Batgirl – wszyscy chcą kontynuować nocną spuściznę Bruce’a Wayne’a. A ja wam powiem: Dla fana komiksów, takiego jak ja, możliwość zagrania całą obsadą Batmana (i to nie tylko w DLC czy rozdziałach pobocznych) to naprawdę spełnienie marzeń! Zwłaszcza, że walczę z Radą Sów w Gotham – i jest to jedyna sensowna historia o Batmanie z ostatnich 10 lat.
Gotham Knights wywołuje jednak dyskusje, nawet jeśli chodzi o nową rozgrywkę. I mimo całej mojej konstruktywnej życzliwości, podzielam wiele krytycznych uwag: Tak, prezentacja rozgrywki oczywiście nie reprezentuje jeszcze gotowej gry, tak, do premiery w październiku 2022 roku jest jeszcze mnóstwo czasu, ale obecny stan pokazuje bardzo wyraźnie, jak cholernie trudno jest stworzyć duchowego spadkobiercę gier z serii Arkham.
Jaki jest problem z Gotham Knights?
Gotham Knights obecnie potyka się w obszarach, w których, jak na ironię, gry z serii Arkham przodują: w projektowaniu otwartego świata i bijatyce. Prześledźmy to.
1.Projekt otwartego świata
Gry z serii Arkham nie ukształtowały otwartych światów w tak znaczący sposób, jak na przykład Assassin’s Creed 2 czy GTA, ale zawsze miały bardzo wyraźny, fajny rytm. Oczywiście, 200 zagadek Riddlera w końcu sprawia wrażenie terapii zajęciowej, ale Arkham ma bardzo szczelny system progresji: odblokowuję nowe manewry, gadżety i kombinezony dla Batmana, aby dostać się w nieosiągalne miejsca i coraz lepiej pokonywać wrogów.
Gotham Knights jest bardziej nowoczesne – a kiedy mówię nowoczesne, mam na myśli łupy. Gdy gra została zaprezentowana po raz pierwszy w styczniu 2021 roku, fani byli tak zawzięci, że nawet Killer Crocowi dzwoniło w uszach. Twórcy gry obiecali wtedy, że Gotham Knights na pewno nie będzie przeładowanym loot-craftingiem śmietnikiem, jak Marvel’s Avengers. I wtedy widzę w bieżącej rozgrywce coś takiego:
Szybkie 15 zasobów, które Nightwing upycha w swoich kieszeniach w ilościach stukrotnie większych – bez gwarancji, że nie będzie ich więcej. Jestem już zmęczony zbieraniem w grach abstrakcyjnych nano-polimerowych śmieci tylko po to, by odblokować naramienniki, które w magiczny sposób dają mi +5 ataku.
Prawdziwy system łupów wymaga wagi. Oczywiście, praca nad nową zbroją w grze może być fajna – ale przy takim nadmiarze zasobów już widzę, jak w kółko wykonuję te same zadania, by stworzyć jakiś kiepski mod z materiałów zwiększających moją odporność na obrażenia od lodu czy coś w tym stylu.
13 minut rozgrywki pokazuje kilka alternatywnych zbroi dla Nightwinga i Red Hooda, ale żadna z nich nie sprawia, że mam ochotę zebrać 15 zasobów. Marvel’s Spider-Man i Arkham Knight są doskonałym przykładem tego, jak satysfakcjonujące mogą być nowe kostiumy.
Co zatem crafting ma wspólnego z otwartym światem? To proste: Gotham Knights nie trafia jeszcze w sedno tego, gdzie kryją się najważniejsze atrakcje świata gry i dlaczego warto zawracać sobie nim głowę. Gotham City wciąż wygląda tak samo pusto, jak sześć lat temu w Arkham Knight – i nawet wtedy ludzie przewracali oczami.
2. Walki jeszcze się nie rozpoczęły
Teraz, oczywiście, możesz się wtrącić: To oczywiste, dlaczego mam skakać nocą po kanionach Gotham – żeby bić złoczyńców. I w tym właśnie tkwi mój niepokój. Walki w Gotham Knights wciąż wydają się bardzo, bardzo nierówne. Ciosom brakuje siły i nawet kule z pistoletu Red Hooda zdają się przelatywać przez niektórych przeciwników.
Bójki w Arkham zawsze sprawiały wrażenie niesamowicie ogromnych. Kiedy Batman kogoś atakuje, współczuję łotrowi, który właśnie doznaje złamań w sześciu miejscach naraz. To jedyny powód, dla którego saga Arkham jest w stanie utrzymać się tak pewnie w świecie gier, w którym większość tytułów opiera się na śmiercionośnej przemocy. Kiedy Batman rozdaje karty, nie ma znaczenia, że wrogowie mogą wyzdrowieć po sześciu tygodniach spędzonych w szpitalu.
Gotham Knights jeszcze tego nie rozumie. W finale rozgrywki, gdy Red Hood posyła potężnego Overwarriora Talona na ziemię, ten pada jak ragdoll. Nightwing natomiast wiruje wokół krajobrazu, wykonując bezsensowne salta, jak ten meme o Duchu w skorupie:
To jest rzeczywisty klip do Ghost in the Shell, który ukazał się w roku pańskim 2020 pic.twitter.com/DRk1hio6Rl
– Eyepatch Wolf (@EyePatchWolf) 27 kwietnia 2020
I oczywiście może to być efekt demonstracji – o tym też lubię śpiewać piosenkę, bo jeśli chcę na przykład nagrać dobrą rozgrywkę w Hunt: Showdown do filmu na YouTube, to żaden mecz nie jest gwarantowany, że tego dnia się uda. Ale Gotham Knights nie tylko potyka się o to, że wiele ciosów zadawanych przez bohaterów zmierza donikąd; one po prostu nie pasują. Choć w grach z serii Arkham to quasi magnetyczne przyciąganie do nowych przeciwników może czasem wyglądać głupio, to gdy Batman, Red Hood i spółka znajdą się na polu walki, każdy cios jest niesamowicie fizyczny. Albo mówiąc mniej akademicko: naprawdę dudni. Tutaj można ładnie zobaczyć porównanie:
I mean… pic.twitter.com/lwAU8S6FLx
– Evan Filarca (@EvanFilarca) May 11, 2022
Dlaczego tak poważnie?
I słyszę, jak się wtrąca: Daniel, dlaczego malujesz Ra’s al Ghula na ścianie, gra nadal może być dobra. Tak, może. I bardzo na to liczę! Ale czy Gotham Knights tego chce, czy nie: gra musi konkurować z Arkham. Jeśli pod koniec dnia fani nadal uznają, że Red Hood grał lepiej w malutkim rozdziale DLC do Arkham Knight z 2015 roku niż w swojej własnej grze siedem (!) lat później, to żadne Tak nie uratuje wyników sprzedaży, ale nie jesteśmy prawdziwą grą Arkham.
Gotham Knights nie potrzebuje 15 zasobów i spirali grindu do 200 godzin rozgrywki. Potrzebny jest fantastyczny system walki i klimatyczny otwarty świat, w którym z przyjemnością podążę śladami Batmana. To nie jest łatwe zadanie – i dlatego WB Games Montreal nie może dać się zwieść tym samym trendom, które zniszczyły Marvel’s Avengers.