Shitstormy wokół Assassin’s Creed i The Division: Ubisoft nie może tak dalej działać

0
383

opinia: Wraz z The Division: Resurgence, Ubisoft zapowiada kolejną grę mobilną, zbiera niechęci na YouTube, ale problem jest większy.

Właściwie to Ubisoft robi to dobrze. Gry mobilne są wciąż gorętsze niż (Hot Wings on YouTube), opinie społeczności na temat Rainbow Six Mobile również były bardzo przychylne – no i oczywiście jest Diablo Immortal, które według wstępnych danych odnosi sukces jak ostatnio … pierwsze lądowanie na księżycu czy coś w tym stylu. I to pomimo wszystkich shitstormów ze strony społeczności

Dlatego Ubisoft nie może się zbytnio przejmować tym, że zwiastun The Division: Resurgence jest zasypywany dislikami w kroplach (14 tysięcy dislików przy 2 tysiącach polubień), podobnie jak (gameplay reveal for Skull & Bones) przy okazji. Dislikes i tak widzą tylko osoby z odpowiednim pluginem do przeglądarki (i tylko ich dislikes są oceniane przez plugin):

Ale pewnie wystarczająco dużo słyszeliście tego w ostatnich tygodniach: gry mobilne z fetyszem torebki przechodzą przez dach mimo naszej krytyki, wydawcy nie mogli się przejmować opiniami starych fanów, ja w ogóle nie chcę przez to przechodzić ponownie. Ubisoft może tak dalej bez problemu, zapowiadać jedno Hyperscape, Ghost Recon Frontline czy XDefiant po drugim, zbierać niechęci, zbierać opinie, a potem biec za kolejnym trendem siać przez wieś.

Nie będzie to miało odzwierciedlenia w liczbach. Ale Ubisoft naraża na niebezpieczeństwo właśnie to, co czyni gry Ubisoft wyjątkowymi w moich oczach – i to będzie miało wpływ. W taki czy inny sposób. Bo na tym samym oddechu ogłoszono kolejną złą wiadomość dla długoletnich fanów takich jak ja: Assassin’s Creed Liberation może wkrótce po prostu zniknąć z mojej biblioteki Steam.

A to nie może być dobra droga

From Paul to Saul?

Trudno to ostatnio prześwietlić, bo często jestem bardzo krytyczny, ale Ubisoft to mój ulubiony wydawca. Dlatego mówię o grach, a nie o wszystkich fuckupach za kulisami. Gry Ubisoftu zawsze sprawiały, że marzyłem – i tak, ma to też coś wspólnego z dość przypadkowym dziecięcym odciskiem, bo tak się złożyło, że Hype: The Time Quest i Donald Duck: Quack Attack firmy Ubisoft były moimi pierwszymi grami na PC. A dzieci znane są z tego, że podniecają się każdą bzdurą, inaczej nie byłoby Paw Patrolu.

Ale chciałbym od razu przejść do rzeczy: są powody, dla których intro do Hype po 20 latach nadal wywołuje u mnie dreszcze, podczas gdy Hell Copter (moja pierwsza gra na PC od Computer Bild Spiele) pozostawia mnie całkiem zimnym. Gry Ubisoft zawsze miały to pewne coś.

Zobacz też Prince of Persia: Sands of Time, który porusza cię jak dobry film animowany Disneya, w swoich najlepszych momentach wzruszając nawet do łez. Splinter Cell przyczynił się do tego, że zacząłem się ekscytować grami stealth, Ghost Recon i Rainbow Six były kooperacyjnymi strzelankami na LAN party – a potem przyszedł Assassin’s Creed. Dla miłośnika historii i wyznawcy otwartego świata, Assassin’s Creed był jak chipsy z majonezem i jadalną skórką w tamtych czasach: idealny all round.

Również nie pod względem rozgrywki. Mechanicznie gry Ubisoft zawsze cierpią z powodu dziwactw, samowoli, powtarzających się pomysłów i tak dalej … ale zawsze kupowałem ich ambicje, gdy nagle okazywało się, że spaceruję po epoce kamienia w Far Cry Primal lub eksploruję rewolucyjny Paryż jako otwarty świat po raz pierwszy w historii w Assassin’s Creed Unity.

Assassin’s Creed sprawił, że marzyłem i poruszył mnie tak bardzo, że nawet napisałem pracę licencjacką o tym, jak bardzo Assassin’s Creed sprawia, że ludzie marzą i porusza ich – i co gry i my jako kultura możemy się z tego nauczyć. Jeśli to nie oznacza czegoś.

Jak powiedziałem, z krytycznym obiektywem znajduję też sterty wad w składzie Ubisoft, które rozciągają się na lata 2000, jasne. Jednak nawet najbardziej energiczna formuła Ubisoftu nie była w stanie odebrać mi oczekiwania na to, w jakiej scenerii historycznej pojawi się kolejny Assassin’s Creed.

I to oczekiwanie właśnie teraz we mnie znika.

Jak radzić sobie z markami?

Jakie marzenie stoi za The Division: Resurgence? Jasne, The Division ma zostać przeportowane na urządzenia mobilne, z pewnością nie jest to łatwe zadanie. Ale Ubisoft w ostatnich latach podąża za tak wieloma trendami w tak jednotorowy sposób, z takimi fejkami jak XDefiant, Ghost Recon Frontline, Hyperscape i inne, że czyni mnie to cynicznym i zgorzkniałym fanem. Widzę cel The Division: Resurgence: podbicie rynku mobilnego, zbudowanie sprawnej gry usługowej. Ale nie rozpoznaję już prawdziwego, ambitnego marzenia.

XDefiant jest najlepszym przykładem. Najpierw zwiastun wywołał niemały wiatr w głowie, potem gra zniknęła w zapomnieniu i odżyła tylko na krótko, gdy Ubisoft usunął z nazwy Tom Clancy’s. Jasne, z jednej strony reagujesz tu na feedback, fajnie, z drugiej strony taki manewr niekoniecznie przekonuje, że za pierwotnym pomysłem kryło się wiele … pomysły stały za oryginalnym pomysłem. A teraz zawsze są małe sesje testowe za zamkniętymi drzwiami, tak jakby Ubisoft musiał przetestować na kliencie, jaką grę faktycznie chcą tam stworzyć.

Może nie wszyscy są tacy w rzeczywistości, ale w końcu marki to także wpływ. A to, jaką wartość mają te marki, zwłaszcza u długoletnich fanów, jest ważne!

Jako wieloletni fan tych marek, to czego jestem świadkiem to z jednej strony eksperymenty mobilne i Free2Play okrojone do efektywności rynkowej, a z drugiej złe wiadomości jak wyłączenie licznych gier Ubisoft. Niedługo nie będę mógł już grać w Splinter Cell 6 w co-opie, Assassin’s Creed Liberation może zostać całkowicie odebrane właścicielom. W recenzjach Steam dla Liberation:

są wyraźne opinie.

And there’s a mere glimmer of Skull & Bones on the blockbuster horizon, which completely drops its trousers at the very first gameplay reveal of how formulaically it has timed its service game plan (which is not to say I’m not looking forward to it at all).

Ubisoft nie może nie doceniać tego, jak ważni są autentyczni apostołowie własnych marek. Ludzie, którzy mówią wszystkim swoim znajomym, jak fajny może być Splinter Cell, Ghost Recon i co. Którzy wciskają palce w oparcia swoich krzeseł, bo remake Sands of Time w końcu jutro wychodzi! Bo jeśli wiele eksperymentów upadnie – a ryzyko zawsze jest duże przy eksperymentach – to jako wydawcy zostaną ci tylko starzy fani. I nie będą trzymać cię za rękę, jeśli przez lata zostawiłeś ich na uboczu.

Improvement in sight?

Myślę, że będzie lepiej. Pandemia buja całą branżą w tle, największy wpływ wszystkich awaryjnych zmian zobaczymy w 2022 roku. A Ubisoft, jak każdy duży wydawca, nie jest w stanie zareagować na złe decyzje w pięć dni – taką dużą barkę obracasz przez miesiące pracy. I jestem optymistą, że zauważymy to w 2023 roku.

W końcu mam dostać swój remake do Splinter Cell. W opracowaniu jest też Prince of Persia: The Sands of Time. Rainbow Six: Siege i For Honor tymczasem wciąż dostają bardzo fajne aktualizacje – i nie chcę jeszcze rzucać ręcznika, że Assassin’s Creed Infinity również może stać się naprawdę ambitnym Assassin’s Creedem przyszłości, pomimo zapowiedzianych dziwactw usługi live.

Ale dopóki barka znów nie popłynie w dobrym kierunku, Ubi powinno jeszcze pomyśleć, co może zrobić dla takich starych fanów jak ja. Nie wyłączanie Splinter Cell 6 i pozwolenie posiadaczom na posiadanie ich Assassin’s Creed Liberation to byłby początek.