Byłem Jezusem przez jeden dzień, a teraz mam tego wszystkiego dosyć

0
282

Granie w Boga może być tak przerażające: W I Am Jesus Christ nasz autor wyprowadza się na Mamę Marię, aby walczyć z szatanem za pomocą promieni laserowych

Chciałbym opowiedzieć ci świąteczną historię. Nazywa się „Jestem Jezusem Chrystusem” i zaczyna się w stajni w Betlejem, gdzie ja, Jezus z Nazaretu, rodzę się w ciemny wieczór w taki sposób, w jaki rodzi się w stajni: z wszędobylskimi sikami we włosach.

Moja matka to Maria, ojciec to siwowłosy stolarz. Nad pastwiskami dla owiec wokół miasta świeci sporne światło, które potrafi mówić i coś głosi, być może mojego prawdziwego ojca, mściwego Boga Starego Testamentu, od którego Child Protective Services zabrało dziecko.

W modzie Fallouta, następnie budzę się ponownie, tylko 30 lat później, i próbuję wstać z łóżka z trudem jako Mesjasz i ponownie nauczyć się kontroli. Może Jezus miał w międzyczasie udar.

Wychodzę na zewnątrz, a na zewnątrz czeka już moja matka, mówiąc to, co mówią wszystkie matki, gdy w wieku 30 lat nadal mieszka się w domu: Miałam dziś w nocy sen, a we śnie ukazał mi się anioł i anioł powiedział, że niedługo nie będziesz już mieszkała w domu. Bez słuchu po tej nieprzyjemnej rozmowie spaceruję zakurzonymi ulicami Nazaretu na targ. Czuję się jak bóg, ale mały. Być może bogiem obojętności.

Obmyty wszystkimi wodami

Bo jestem Jezusem, podchodzę do przypadkowych ludzi i robię się wyjątkowo ufny na rynku. Pierwszy sprzedawca owoców od razu mówi mi o Janie Chrzcicielu, natomiast ja uważam, że jeśli dokonujesz nielegalnych chrztów w rzece Jordan i Rzymianie chcą cię zabić, to może nie każdy powinien o tym wiedzieć.

Chce mnie tam też zabrać i wtedy zanika coś od Pawła, chyba list, przysięgając, że nie opowiada bajek i na własne oczy widział drogę Mesjasza. Ale szybkie przeszukanie Wikipedii ujawnia, że był on wtedy w Koryncie, a nie we współczesnym Izraelu, i że Jezus mógł być również martwy od 20 lat, kiedy pierś matki Pawła wypłakiwała mleko.

Wikipedia podaje też, że Paweł kilkakrotnie podczas pobytu w Tesalonice otrzymał wsparcie finansowe od Filipian, co byłoby bardzo nietypowe jak na okres kilku tygodni i zastanawiam się, dlaczego właściwie wszyscy dali się wtedy komukolwiek postawić. Uwaga dla siebie: Zadzwoń jeszcze raz do matki i zapytaj, jak to się dzieje.

(To dziwne: nie chcesz prowadzić takiego dialogu. Tak nie mówi matka, chyba że chce się go pozbyć :)
(To dziwne: nie chcesz prowadzić takiego dialogu. Tak nie mówi matka, chyba że chce się go pozbyć 🙂

Chciałbym powiedzieć niedyskretnemu sprzedawcy owoców, że naprawdę nie mogę iść, do Jordana-Johannesa, bo, niedługo na pewno będzie jedzenie u mojej mamy, ale już nie mam wyboru. Nie ma opcji odpowiedzi. Poza tym zawsze, gdy trzeba podjąć ważną decyzję, ekran robi się czarny, a ja praktycznie już tam jestem. Jest to forma poddania się losowi, którego ja – jako ateista – nie znam.

Zauważyłem też, że tekstury mi się nie ładują, ale to mi zupełnie nie przeszkadza, bo praktycznie myśli się, że i tak wszystko jest z gliny, ale Pan nie przyszedł między ludzi, żeby podziwiać tu architekturę.

Nazaret nocą jest jednak piękny. Więc może jednak schodzę z torów. Ale zachowajmy prostotę.

(To tutaj w wieku 30 lat nadal mieszkam z moją matką: Nazaret. Dlaczego tekstury się nie ładują, nie potrafię powiedzieć :)
(To tutaj w wieku 30 lat nadal mieszkam z moją matką: Nazaret. Dlaczego tekstury się nie ładują, nie potrafię powiedzieć 🙂

Nie wódź nas na pokuszenie!

Zbliżam się do malowniczo położonej rzeki Jordan, oznaczającej „rzekę zstępującą”, granicę między Izraelem a Jordanią, a tam Jan znów stoi w wodzie od trzech dni. Nazywa mnie „Mesjaszem”, to miłe. To też byłoby fajne przy piekarni, a potem dźwięki puzonu, natomiast „Ojciec Święty” też byłby całkiem fajny. Na przykład w punkcie rejestracji samochodów.

Właśnie mam się nad tym zastanowić, kiedy łapie mnie za głowę i brutalnie wpycha pod wodę. Ładna rybka. Potem pojawia się ojciec w chmurach, czy kto tam, i krzyczy Hosanna, choć Urząd do Spraw Młodzieży przygląda się uważnie ze względu na zagrożenie dla dobra dziecka. Kolejne cięcie.

(Jan Chrzciciel. Przed (ludźmi). Właściwie to wszystko ma tak duży potencjał. Ale oddane)
(Jan Chrzciciel. Przed (ludźmi). Właściwie to wszystko ma tak duży potencjał. Ale oddane)

Staję na pustyni i mam pościć przez 40 dni i żywić się tylko światłem. Wiesz, z żywych wspólnot, jak „Sound & Love”, na podupadłych farmach, gdzie potem – ale już po dziewięciu dniach – jeden nie żyje. To wszystko miało mieć miejsce na Górze Kuszenia, która do dziś ładnie wygląda, więc jakby naprawdę tam się działo, kilka kilometrów za miastem Jerycho na Zachodnim Brzegu, ale ja też jestem tylko nic nieznaczącym laikiem.

Więc stoję tam na pustyni i na ekranie pojawia się coś z Łukasza lub Mateusza. Ale czyje serce jest czyste i czyste, ten widzi Boga. Nie widzę Boga. Zamiast niego pojawia się szatan. Co to mówi o moim sercu? Szatan chce mnie testować i uwodzić przez 40 dni i opowiada jakieś półprawdy, które już znamy z Twittera.

(Jezus, po 40 dniach pobytu na pustyni. To ma być szatan obok mnie, a potem pojedynek na lasery i kule astralne. Meh.)
(Jezus, po 40 dniach pobytu na pustyni. To ma być szatan obok mnie, a potem pojedynek na lasery i kule astralne. Meh.)

Muszę walczyć z nim za pomocą laserów i kul astralnych, co symbolizuje moją walkę z pokusą. Kompletne bluźnierstwo teraz. Właśnie zauważyłem, że na zewnątrz jest 1. Adwent, a moja żona, katoliczka, zapala świece. Na wszelki wypadek ścisz dźwięk, bo tu na początku nie będzie słowa, a na końcu żadnego.

Few can walk on water

Po spazmie szefa, er, walce szefa, Szatan trochę marudzi i narzeka jak Trump po porażce wyborczej, ale potem stoję już na brzegu Jeziora Galilejskiego. Ładnie, ładnie. Trzeba to powiedzieć.

Dwaj rybacy niechcący oferują mi swój połów: dwa metry dwa znaki. Są to Szymon Piotr i jakiś inny facet, który zagubił się w biegu historii. Zresztą od razu zapomniałem o tej nazwie. Co jest złe, jak na ucznia. Chciałabym powiedzieć Piotrowi, że facet jednak tam nie jedzie!

(Na mapie zawsze są żółte kropki, żebym wiedziała, gdzie mam iść. Boże drogi są skądinąd niezgłębione)
(Na mapie zawsze są żółte kropki, żebym wiedziała, gdzie mam iść. Boże drogi są skądinąd niezgłębione)

Chcę się tylko trochę ucieszyć, po bzdurach szatana, a leśna natura robi resztę, staję się praktycznie przezroczysty, a szatan ryczy, że będzie wszystkich prześladował, widzę świątynię w Jerozolimie, którą później posprzątam. A potem w całym lesie pojawiają się czarne, obce kamienie. Które muszę przywołać, by usunąć cień szatana. Poważnie. Wtedy właśnie wychodzę. Wtedy po raz pierwszy naprawdę wściekam się na grę.

Czyli: Grafika jest okropna, wszystko jest zabugowane, wszystko szarpie tak, że nie da się nagrać wideo, nie wspominając o bitwach. Poza tym tekstury się nie ładują, wszędzie glitche, które dziesięć lat temu można było grzecznie przeoczyć, ale teraz już nie.

(Oto jestem, Boże. Ja też nie mogę się powstrzymać. cutscenki są dobre, ale reszta jest na szynach).
(Oto jestem, Boże. Ja też nie mogę się powstrzymać. cutscenki są dobre, ale reszta jest na szynach).

Pomysł na jak najdokładniejsze odtworzenie historycznego życia – Marka Aureliusza, Kleopatry, Jezusa – faktycznie mega. Mimo wszystko bardzo bym chciała mieć to w szkole. I też uważam, że można wybaczyć becie pewne rzeczy. To jest beta. Ale to teraz. Boże drogi są niezgłębione, to pewne. A droga do zostania Mesjaszem jest kamienista. Ale aż tak skostniały?

W zasadzie gra miesza bez celu wszystkie gatunki. Nagle pojawia się nawet mapa i otwarty świat, i te czarne i fioletowe klejnoty. Chodzi mi o to, że nie jestem w gotyku. Próbuję dotrzeć do Szymona Petrusa w jego łodzi, ale nie potrafię nawet chodzić po wodzie. W dzienniku questa jest napisane, że powinienem przetransportować ryby z jeziora do łodzi, aktywować Superskill z Tab. Ale Tab nie działa. I każdy inny klucz też nie działa. Więc wyszedłem z gry za pomocą Ctrl + Alt + Del. Nigdy wcześniej menedżer zadań nie czuł się tak dobrze.

Jesus Superstar

Chciałbym oczyścić świątynię i powalić stragany na rynku. Prawdopodobnie lewituje z superskillą. Najchętniej zostałabym ukrzyżowana, jeśli można to tak nazwać, aby zdjąć z siebie część kłopotów ludzkości (krzyż, haha). Zginąłbym obok tych biednych szaleńców obok mnie. I powstał z martwych po trzech dniach lub wschodzie. Albo zmartwychwstały w każdym razie. Widzę w bardzo starym Lets Play z 2021 roku Jezusa odsuwającego kamień grobu, z tym samym dotykowym laserowym stuffem co przeciwko szatanowi. Nie ma mowy.

Historia Jezusa: faktycznie fajna. Realizacja Jezusa: zupełnie bez smaku. I zaznaczam, że szaleję tu jako kompletny ateista. Ale tak nie można traktować ludzi!

Dam grze kolejną szansę i zacznę ją od nowa, bo przecież masz nadstawiać drugi policzek, gdy ktoś cię uderzy. Było to napisane kiedyś na jakiejś paczce papierosów. Teraz w ogóle nie chce odpalić. Druga próba: nie znowu. Biały ekran.

(Także szatan. Tempt me not, thou ill-made eye of Sauron!)
(Także szatan. Tempt me not, thou ill-made eye of Sauron!)

Jesus Superstar

Chciałbym oczyścić świątynię i powalić stragany na rynku. Prawdopodobnie lewituje z superskillą. Chętnie dałabym się ukrzyżować, jeśli można to tak nazwać, by zdjąć z siebie część kłopotów ludzkości (krzyż, haha). Zginąłbym obok tych biednych szaleńców obok mnie. I powstał z martwych po trzech dniach lub wschodzie. Albo zmartwychwstały w każdym razie. Widzę w bardzo starym Lets Play z 2021 roku Jezusa odsuwającego kamień grobu, z tym samym dotykowym laserowym stuffem co przeciwko szatanowi. Nie ma mowy.

Historia Jezusa: faktycznie fajna. Realizacja Jezusa: zupełnie bez smaku. I zaznaczam, że szaleję tu jako kompletny ateista. Ale tak nie można traktować ludzi!

Dam grze kolejną szansę i zacznę ją od nowa, bo przecież masz nadstawiać drugi policzek, gdy ktoś cię uderzy. Było to napisane kiedyś na jakiejś paczce papierosów. Teraz w ogóle nie chce odpalić. Druga próba: nie znowu. Biały ekran.

(Walka. Stojak. Dobro vs. Zło. Super proste, super niesmaczne.)
(Walka. Stojak. Dobro vs. Zło. Super proste, super niesmaczne.)

znajduję od dewelopera (some devlogs at Youtube). W nim można zobaczyć: otwarty świat, crafting, przeganianie demonów, które wyglądają jak gargulce, które przykucnęły na szczytach kościołów i patrzą w dół.

Kolejny filmik, ze sceną z Janem przy Jordanie, w silniku Unreal 5. Pustynia w silniku Unreal 5. I właśnie wtedy wszystko mnie uderza. Jakże fajna mogła być ta gra. Z wiedzą historyczną. Z prawdziwymi lokalizacjami. Bez bitew. Tylko odgrywanie roli i bardzo minimalistycznie.

To znaczy, nie byłem w Izraelu, ale na jego granicy, w Egipcie i Jordanii. Tamtejsze pustynie są piękne. Bibl. I właśnie tak mogłam sobie to wyobrazić. Zostajesz na pustyni przez 40 dni i nie przychodzi żaden kosmiczny szatan, ale musisz przetrwać. Następnie znajdź uczniów. Mniej cudów, więcej prawdziwych ludzi i ustawień. Wtedy gimmick, że jesteś prześladowany, zdradzany i zawiedziony też byłby super dobry. Nagle czuję, że chciałbym zrobić tę grę.

Przepisałbym prolog. Jezus nie uczy się nieporadnie sterowania, ale grasz ciężarną Maryję i zrozpaczonego Józefa, martwiącego się o żonę i dziecko, w gwieździstą noc w Betlejem, gdzie mimo narodzin nie otwiera się przed tobą żaden z worków z pieprzem. Gdy zbliża się poród i Mary zaczyna rodzić. A ty, gracz, stajesz się szalony. Bez folkloru, minimalnie, emocjonalnie i prawdziwie.

Jak okupanci, dzicy i bezbożni. I jak popełniają przestępstwa, i nękają biednych ludzi. Jak żyją w grzechu i dostatku i myślą, że to zupełnie normalne jak Christian Lindner. Nie trzeba być religijnym, aby zdać sobie sprawę, że ta historia jest czymś więcej niż tylko opowieścią i są powody, dla których przetrwała 2000 lat.

(Potem wyszedłem stamtąd: Musimy pozbyć się z ziemi wpływów szatana. Kaszel. Tak, to są perełki :)
(Potem wyszedłem stamtąd: Musimy pozbyć się z ziemi wpływów szatana. Kaszel. Tak, to są perełki 🙂

Na przykład do dziś pamiętam, miałem bardzo chrześcijańskiego kolegę, jak późno w nocy, pod rozgwieżdżonym niebem, poszliśmy na stary jaz w Marburgu, aby nielegalnie i po pijanemu zjeżdżać do jeziora, co oczywiście było zabronione. Kolega nie pił, był przecież bogobojny i chciał nas bezpiecznie odwieźć do domu. Nigdy nie powiedział nic złego, ale wszystko w nim było upomnieniem dla nas, abyśmy zachowywali się inaczej. Kiedy w drodze powrotnej potknął się o trzeźwość, odchrząknąłem z tyłu: „A gdzie jest teraz twój Bóg?”.

Wiem do dziś. Bo do dziś wstydzę się tej historii. I pewnie będę musiał też myśleć o tej grze w czasie świąt Bożego Narodzenia, kiedy na dworze robi się ciemno, a kościelne dzwony wzywają wiernych do modlitwy, surowo i dobitnie. Pewnie zawsze, przez imię Jezus, od teraz.

I wtedy myślę sobie, że teraz zmieniam narrację. Pomyślę o mojej grze, gdy w ciemności za oknami zacznie padać delikatny śnieg. „Hosanna, moi drodzy. Teraz zwiastuję wam przyjście”. A gdybyśmy zostali ukrzyżowani, nie mielibyśmy laserów i telekinezy. Pod nami stali Rzymianie z lancami. I patrzylibyśmy w wieczór, jak czerwone słońce tonie w pustyni, i patrzylibyśmy w niebo, i zawodzilibyśmy, jak tylko dziecko może zawodzić do ojca: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? „

Bo tak jest napisane. I tak już zawsze będzie pisane. Bez kul astralnych. Tylko za pomocą słów. Wesołych Świąt, kochani. I prawdziwie błogosławionego okresu Adwentu.

Film

I Am Jesus Christ nie posiada jeszcze daty premiery. Wersja demonstracyjna prologu zagrana na potrzeby tego artykułu (jest dostępna do pobrania na Steam).