Sea of Thieves: A Pirate’s Life: Dlaczego największa jak dotąd aktualizacja to jeszcze większe ryzyko

0
811

Dzięki aktualizacji A Pirate’s Life do Piratów z Karaibów, Sea of Thieves może przyciągnąć rzesze nowych graczy – ale przez to osłonięte wejście mogą oni przegapić prawdziwą siłę gry.

Wszystko przepadło. Przez trzy godziny ja i moja załoga przepłynęliśmy z jednego końca świata gry na drugi, pokonaliśmy dziesiątki szkieletowych piratów, zatopiliśmy kilka statków, zebraliśmy wskazówki, wykopaliśmy skarb – a teraz jeden błąd kosztuje nas wszystkie nasze łupy.

Ponieważ tuż przed tym, jak możemy sprzedać przedmiot pożądania, „skrzynię legend”, „tajemniczemu nieznajomemu” w tawernie, zostaję zabity przez wrogiego gracza. W chwili śmierci widziałem nawet, jak przechodzi ostatnie dziesięć stóp do NPC frakcji i zgarnia nasze łupy. Powinienem krzyczeć, ze złością rzucać kontrolerem i poprzysięgać krwawą zemstę. Ale nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przyklasnąć.

Jeśli teraz łapiesz się za głowę i pytasz, jak ktokolwiek może się cieszyć z tak frustrującej porażki, nie dziwię ci się. I właśnie w tym tkwi sedno problemu, w który deweloper Rare wplątuje się obecnie dzięki nowej aktualizacji fabularnej, A Pirate’s Life.

Darmowe rozszerzenie do Sea of Thieves przynosi pięć nowych rozdziałów fabularnych wokół „Piratów z Karaibów” Disneya i ma być najlepszym możliwym punktem wejścia dla nowych piratów z instancjonowanymi sekwencjami fabularnymi i liniowym prowadzeniem gracza.

Z jednej strony jest to godne pochwały i w dłuższej perspektywie może dać Sea of Thieves ogromny zastrzyk energii dla graczy – ale równie dobrze strzał ten może okazać się całkowicie nietrafiony, ponieważ fani Jacka Sparrowa zostaną wypuszczeni w świat gry z całkowicie fałszywymi oczekiwaniami po nowych rozdziałach fabularnych.

The Sea of Thieves Deal

Na początku brzmi to myląco, ale pozwól mi to wyjaśnić. W Sea of Thieves za każdym razem, gdy rozpoczniesz grę, losowo wylądujesz na jednym z serwerów gry, sam lub z załogą. Otwarty świat gry na tych serwerach jest zawsze taki sam, ale to od przypadku zależy, kto popłynie z Tobą przez morze. Na jednym serwerze może znajdować się maksymalnie sześć statków graczy. A ci mogą być zarówno pokojowymi handlarzami, poszukiwaczami skarbów, łowcami nagród, jak i niebezpiecznymi żniwiarzami PvP. Ale to właśnie ta nieprzewidywalność sprawia, że gra jest dla mnie tak atrakcyjna.

To dlatego, że kiedy wyruszasz na poszukiwanie skarbów, solo lub jako załoga, nie wiesz z góry, jak potoczą się sprawy. Inne statki przypływają i odpływają, sojusze są zawierane i ponownie zrywane, a dynamiczne wydarzenia, takie jak atak megalodonów, szkieletowe galeony czy legendarny Kraken, niweczą twoje plany.

Nauczyłem się (o wiele za późno), że w Sea of Thieves zawsze musisz liczyć się z tym, że znów wszystko stracisz – ponieważ gra, inni gracze lub kombinacja obu tych czynników okazała się nieco bardziej przebiegła od Ciebie.

Kiedy gracze piszą historie

It is only because of this ever-present risk that the loot has any value at all. Gdyby każda skrzynia ze skarbami była od razu bezpiecznie przechowywana w Twoim ekwipunku, odebrałoby to reszcie podróży jakąkolwiek ekscytację. Tak czy inaczej jednak, zawsze należy rozważyć koszty i korzyści: Czy lepiej od razu zawrócić, sprzedać marny złom na posterunku i w ten sposób zarobić niewiele, ale przynajmniej z pewnością trochę złota?

Czy też kontynuować, ryzykować więcej, podejmować większe wyzwania, ale przy tym popadać w coraz większą paranoję na punkcie innych graczy? Czy to żagiel na horyzoncie? Czy właśnie zauważyły naszą ofiarę i dlatego zmierzają prosto na nas?

Najlepszym przykładem jest zasadzka z początku artykułu: miałem zamiar sprzedać szczególnie wartościową skrzynię za „Błogosławieństwo Ateny”. Teraz, dla skrzyni, możesz – tak jak my – spędzić godziny wykonując wszystkie osiem podzadań, aby na końcu otrzymać współrzędne skrzyni.

Ale równie legalne jest szpiegowanie, który statek na serwerze szuka takiej skrzyni, a następnie potajemne śledzenie go. Potem pozostaje już tylko dowiedzieć się, gdzie jest transportowany i zaplanować zasadzkę na najbliższy posterunek. Jeden z graczy chowa się w beczce w tawernie, a następnie strzela do pewnego siebie nosiciela skrzyń (mnie) na ostatnich metrach. Touché! Jasne, że gdzieś to było irytujące, ale każdy, kto wykazuje tyle planowania, cierpliwości i doskonałego wyczucia czasu, co nasi odpowiednicy, zasługuje na moje uznanie.

Ryzyko związane z nową aktualizacją

But: zanim takie poczucie spełnienia może się pojawić, Sea of Thieves wymaga garści trudu i cierpliwości. Ponieważ jako nowy gracz, będziesz musiał nie tylko nauczyć się jak posługiwać się pistoletem, szablą i karabinem, ale także jak sprawnie poruszać się żaglowcem, ustalać priorytety zadań i właściwie odczytywać otoczenie.

Na początku będziesz więc dość często okradany, zatapiany lub jedno i drugie – a przy odrobinie szczęścia wrogowie będą chcieli zniszczyć tylko twoje łupy, a nie radość z gry. Na każdego pomocnego lub przynajmniej uczciwego gracza Sea of Thieves przypada niestety co najmniej tyle samo tych, którzy czerpią przyjemność z psucia dnia niedoświadczonym nowicjuszom.

Niedoświadczeni nowicjusze, bo „A Pirate’s Life” prawie na pewno wepchnie ich na serwery tłumnie – nie tylko dzięki licencji Piratów z Karaibów. Przynajmniej Rare wzięło to pod uwagę, dlatego większość z pięciu nowych rozdziałów Tall Tale znajduje się w instancjonowanych obszarach, do których można wejść tylko z własną załogą.

Jest to mądre samo w sobie, ale moim jedynym zmartwieniem jest kontrast pomiędzy starannie przygotowanymi misjami fabularnymi z elementami scenariusza i heroiczną opowieścią – a pierwszymi próbami wyjścia poza bezpieczną strefę, jakie podejmują nowi gracze. W końcu ten, kto nigdy nie zetknął się z ryzykiem i stratami, będąc odciętym od reszty serwera przez 8-12 godzin, może poczuć się tak zaskoczony swoją pierwszą porażką w PvP, że już nigdy nie zagra w Sea of Thieves.

Moim największym zmartwieniem nie jest jednak to, że nowicjusze zostaną zrównani z ziemią przez weteranów – w końcu zdarza się to w prawie każdej grze. O wiele gorzej czułbym się, gdybyśmy przez A Pirate’s Life odnieśli wrażenie, że Sea of Thieves oferuje jedynie kompletnie odjechane scenki fabularne rodem z Disneylandu.

Jasne, są już trzy inne wieloczęściowe kampanie z przędzy morskiej, a kolejne mają nadejść. Ale jego największa siła, moim zdaniem, leży w historiach, które są całkowicie dynamiczne w ich interakcji między różnymi załogami graczy, wydarzeniami, postaciami AI i warunkami pogodowymi każdego dnia.

Dlatego mój apel: Jako nowicjusz, proszę zagrać w nowe Opowieści z „Życia Piratów” i cieszyć się licznymi aluzjami do Piratów z Karaibów i innych pirackich gier. Ale proszę – nawet jeśli na początku wydaje się to trudne – zdecydowanie spróbuj swoich sił także w wolnej grze. Od lat nie bawiłem się tak dobrze w multiplayerze i mam nadzieję, że wy też. I kto wie: może wkrótce będziesz siedział w beczce w karczmie gdzieś, czekając, aż wejdę w drzwi z grubą klatą. Ale tym razem jestem przygotowany…