Battlefield 2042 ma ogromny problem z fabułą

0
556

Battlefield 2042 oddaje wiele potencjału w swojej historii, wykorzystuje kryzysy w gimastyczny sposób i nie daje graczom nic, o co warto walczyć.

Mało kto gra w Battlefielda dla fabuły – zwłaszcza, gdy nie ma nawet kampanii, jak w Battlefield 2042. Jako fan fabuły spodziewałem się więc niewiele – a i tak się zawiodłem. Ponieważ strzelcowi udaje się zdmuchnąć do zera największe obecnie kryzysy naszej ziemi.

Europa płonie, Rosja i USA pogrążają się w III wojnie światowej, podnoszący się poziom mórz z powodu kryzysu klimatycznego pochłania całe kraje, zasoby i żywność są ograniczone, komunikacja szwankuje wszędzie, ludzie uciekają, głodują, umierają lub stają się bezpaństwowymi żołnierzami, którzy nadal walczą na ruinach swojej cywilizacji bez domu i celu.

To wszystko wydaje się boleśnie bliskie i prawdziwe, gdy włącza się wiadomości lub czyta bieżące sprawy. Ale Battlefield 2042 ma to gdzieś. Krótkie filmiki wprowadzające wyświetlają instrukcje celowania na mapach z wdziękiem nawigacji satelitarnej, a bezdomni najemnicy z No-Pats wygłaszają chłodne uwagi na temat najbardziej przypadkowych zabójstw z ostatniej rundy. Kłóci się to z tonem trailerów i filmu wprowadzającego, które sprzedają mi gorzki czas końca, w którym desperacko walczę o swoje miejsce.

Jedyne, co pozostaje gorzkie, to stracona szansa na dorosłą, odważną wizję stojącą za spektakularnymi walkami, które dla mnie bez nich szybko się wyczerpały. Do tego dochodzą jeszcze problemy techniczne.

Gdzie Battlefield 2042 marnuje spory potencjał

Oczywiście, że strzelec może być puszystym piłkarzem. Wcale się temu nie sprzeciwiam. Problem z Battlefieldem 2042 polega jednak na tym, że karmi mnie czymś innym. Obiecuje mi głębię, której później nie jest w stanie zrealizować, zamiast nie traktować siebie tak poważnie.

Zwiastuny i krótkometrażowy film Exodus z góry wieszczą nie tylko szarpiące nerwy walki na ogromnych polach bitew, ale także pokazują żołnierzy miażdżonych przez bezlitosną machinę wojenną czy jednego ze Specjalistów błagającego o życie swojego syna. Przez chwilę wydaje się, że jest wielkie ale, pytanie, czy zwycięstwo jest tego warte, pozostaje niewypowiedziane.

Już po Exodusie, faktycznie chcę wiedzieć więcej o Irlandczykach. Jako nie-pat, znalazł się między dwoma stołkami, musi słyszeć, że jego moralność jest na sprzedaż i jest bezwartościowa. Widzę w nim pozbawionego skrupułów najemnika, ale także zdesperowanego rodzinnego mężczyznę i kogoś, kto jest gotów bezinteresownie rzucić się między dwie wielkie potęgi, by zapobiec wojnie światowej.

But I never get to know him beyond that – unless you count the info and letters coyly hidden in player cards that suddenly present me with a bit of humanity in a completely incoherent way – like a thirteen-year-old who wants to be a hero, be rich and famous, and later has to convince his family he didn’t massacre civilians. BF 2042 w podrzędnych zdaniach nieustannie sugeruje, jak zła jest wojna i jak rozpaczliwa jest sytuacja, ale nigdy nie doprowadza tej myśli do końca.

Wielka sprzeczność

Albo, co gorsza, zmienia to w coś zupełnie odwrotnego: nawet w Battlefield 5 żołnierze nie mieli zbyt wiele do powiedzenia w multiplayerze. Ale ich krzyki i jęki podkreślały mroczną i brutalną atmosferę wojny. Przed ekranem wiem dokładnie, o co chodzi i jaka jest stawka. Ale energiczne, swobodne wykrzykiwanie „I don’t need a medic!” w BF 2042 wydaje się równie nie na miejscu, co strasznie wannabe-coolowe hasła o zwycięstwie specjalistów po meczu, które właśnie sprawiły, że całemu Battlefield Reddit podwinęły się paznokcie.

Yeeaaaah, Angel znowu to zrobił! A może to już było? Jestem gotowy na drugą rundę!, nie brzmi jak prawdziwi żołnierze, ale raczej gracze, którzy za nimi stoją. Zrywa to całkowicie z ponurym nastrojem czasów końca, który sam Dice pieczołowicie buduje wcześniej. Przecież pierwszą rzeczą, jaką widzę w grze, jest wymowny filmik wprowadzający o świecie na krawędzi, który człowiek zniszczył

I nawet niefrasobliwe, rzeczowe intro map jasno pokazuje, o co w tym wszystkim chodzi: na przykład na pustynnej mapie Renewal masz pomóc Egipcjanom chronić ich badania rolnicze przed chciwymi Amerykanami – lub podbić je po stronie USA dla głodującego Zachodu.

Wszystko to ma tak wiele znaczenia, tak wiele potencjału i rodzi ekscytujące pytania. Jakie wartości reprezentuje bezdomny bez swojego miejsca na świecie? O co warto jeszcze walczyć? Co chronimy i przed kim? Ale nic z tego nie ma znaczenia. Battlefield 2042 nie przejmuje się tymi pytaniami tak bardzo, jak odpowiedziami na nie; strzelanka chce się prezentować jak najbardziej dorośle i nowocześnie tylko dlatego, że tworzy to fajne tło rozgrywki.

To mnie bardzo motywuje do gry i dostarcza wielu dramatycznych momentów. Ale emocjonalnie czuję się bardziej jak na meczu koszykówki czy piłki nożnej niż w bitwie o losy kraju czy nawet całej ludzkości. Nic, co się dzieje, nie jest tak naprawdę zakorzenione w świecie strzelca, ani nie ma w nim żadnego znaczenia.

Jak przemyśleć historię

To be fair: Oczywiście EA i Dice nie chcą wysłać wiadomości z BF 2042, chcą podniecić wielu graczy i zarobić pieniądze. Odpuszczają sobie nawet kampanię dla pojedynczego gracza, by skupić się na tym, w czym są naprawdę dobrzy – wielkich, zabawnych sandboksowych bitwach, a nie głębokich historiach. A przecież tak łatwo można było zrobić bardziej dojrzałego, dorosłego Battlefielda.

Przecież fantastyczne wzorce są wszędzie
: choćby fantastyczne anime Gundam 00, które podobną sytuację wyjściową przekształca w trzymający w napięciu dramat wojenny. Pod postacią organizacji Celestial Being, kilku żołnierzy odrywa się od reszty świata i walczy z największymi mocarstwami w celu stworzenia trwałego pokoju. Już niedługo będą musieli się zastanowić, jak wielu poświęceń może wymagać ten cel.

Tę samą drogę można by wyobrazić sobie dla No-Pats – nawet bez rozbudowanej narracji. Kości mogłyby współpracować z (opcjonalnymi) rozmowami między Specjalistami, jako wiadomości radiowe podczas bitew, pozwalałyby mi znaleźć dokumenty takie jak listy lub pozwoliłyby samym mapom opowiedzieć o tym, co było, o ich mieszkańcach i co się z nimi stało. To również sprawiłoby, że środowiska wyglądałyby mniej jak parki tematyczne z czasów wojny klinicznej.

W dłuższej perspektywie można by nawet dodać wydarzenia fabularne w stylu Warzone czy Fortnite, z nowymi wycinkami informacji i filmami z tłem, które jeszcze bardziej rozwinęłyby historię. Dice ma jednak jeszcze wiele do zrobienia poza fabułą.

Możesz nawet zrobić coś z nieprzyjemnych powiedzonek niesympatycznych Specjalistów, jeśli świadomie przedstawisz graczowi cyniczną przyszłość, w której wojna stała się sportem. W tej chwili jednak samo Dice zdaje się nie wiedzieć, co chce powiedzieć