opinia: Wyścig zbrojeń to najlepszy tryb, jaki mógł się przytrafić Call of Duty Vanguard.
Co jakiś czas dostaję pocztę z niektórych urzędów lub instytucji. Nie jest to więc pilna poczta, nie jest to nakaz zajęcia twojego domu ani aresztowania za bezprawne używanie cheatów do gry Minecraft, ale raczej jakiś kiepski dokument Zmieniłyśmy nasze warunki i zasady, oto 40 stron biurokratycznej prawniczej papki. I tak trudno mi dotrzeć nawet do trzeciego akapitu w tych suchych odmętach tekstu. Sprawy biurokratyczne interesują mnie w tak niewypowiedzianie małym stopniu, że moje oczy ślizgają się podczas czytania, jak wspinająca się wiewiórka po gładko wypolerowanej marmurowej ścianie.
Od miesięcy Call of Duty Vanguard jest dla mnie właśnie taką grą. Prywatnie miałem tak samo w dupie grę, jak pizzę z mandarynkami, czyli zero zero. Musielibyście mi zapłacić pieniądze, żebym ponownie zaangażował się w światowego CoD-a, ponieważ nikt z mojego otoczenia nie czekał na Vanguarda. Ani moi przyjaciele, ani ja, ani wy, jeśli wierzyć mizernym liczbom wezwań z naszych wiadomości Vanguard.
Ale to się nagle zmieniło. Od kilku dni moi znajomi grają tylko w Vanguarda – i to wyłącznie dzięki nowemu trybowi Wyścig zbrojeń, który możecie wypróbować zupełnie za darmo do 13 kwietnia. Ponieważ ten tryb zapewnia mi dokładnie to, czego zabrakło w Battlefield 2042.
Co to jest wyścig zbrojeń?
W uczciwości: Vanguardowi również bardzo łatwo jest teraz zdobyć moje serce. Halo Infinite, od momentu premiery, coraz bardziej zmienia się w jeden z tych związków, których płomień z czasem gaśnie, bo po prostu nie doświadczacie razem niczego nowego. Brak nowej zawartości do maja, nic do odblokowania, po prostu rutyna – absolutny zabójca miłości.
And even more: Ten tryb jest tak sprytny, że inne tryby gry wieloosobowej mogą wziąć z niego przykład. Podstawową zasadę można szybko podsumować.
- Podobnie jak w klasycznym Podboju, dwie duże drużyny walczą o siedem punktów kontrolnych w zaśnieżonych Alpach.
- Jeśli zabierzesz wrogom wszystkie punkty kontrolne i utrzymasz je przez 60 sekund, wszystko się skończy, a ty wrócisz do domu zwycięski.
- W porównaniu z innymi grami wieloosobowymi typu conquest, Arms Race jest malutki. Zaledwie 24 osoby walczą o dominację w dwóch dwunastoosobowych zespołach
Oczywiście, na pudełku z grą 24 graczy byłoby bezlitosnych wobec 128 graczy w Battlefield 2042, ale w rzeczywistości Vanguard trafia w idealny punkt, w którym akcja toczy się bez przerwy, a ja mogę objechać pół mapy z kumplami, by wykradać punkty kontrolne spod tyłka wrogów. Aby to zapewnić, mapa Alp jest dokładnie tak duża, jak to konieczne. Ale w Wyścigu zbrojeń są też inne sztuczki.
Sztuka wyścigu zbrojeń
Wettrüsten, jak po niemiecku nazywa się ten tryb, działa w szczegółach inaczej niż zwykły Podbój. Nie musisz po prostu trzymać punktów, aby zepchnąć przeciwnika do zera. Zamiast tego gdzieś na mapie lądują specjalne skrzynie z materiałami wybuchowymi. Jeśli je schwytasz i przeniesiesz do własnej bazy, możesz na stałe usunąć wrogi punkt kontrolny z wyścigu.
W tym miejscu Vanguard uczy się od Battle Royale sztuczek z Warzone, ponieważ w trakcie meczu pole bitwy staje się coraz mniejsze i mniejsze, ponieważ coraz więcej punktów kontrolnych odpada. Z reguły na końcu zostają tylko dwie bazy – a ten, kto zdobędzie ostatnią skrzynkę z materiałami wybuchowymi, może niczym pionek szachowy zrzucić z planszy pozostałą bazę przeciwnika.
Wyścig
Arms ma jeszcze więcej sztuczek. Na przykład dwa punkty kontrolne są losowo usuwane z gry na początku meczu, dzięki czemu mapa Alp pozostaje dynamiczna. A na początku każdy zaczyna z takim samym ekwipunkiem – dopiero z czasem zdobywasz swoje ulubione bronie. Do dyspozycji są także czołgi, jeepy i motocykle ułatwiające manewry oskrzydlające i akcje kontrolne. Nie chcę jednak wchodzić w zbyt wiele szczegółów, chcę przejść do sedna sprawy.
And that’s great now … because?
Gram w Battlefielda, bo chcę zbierać opowieści o ognisku z przyjaciółmi. Bo lubię absurdalne manewry, które po latach wciąż pamiętamy, bo tak legendarnie przejechaliśmy innych graczy, ukradliśmy im punkt w ostatniej sekundzie i tak dalej. Właśnie to daje mi Wyścig zbrojeń.
Vanguardowi udaje się w mistrzowski sposób połączyć wszystkie zalety ogromnych trybów Podboju w kompaktowy pakiet, nie tracąc przy tym nic. Arms Race to mniej więcej odpowiednik Battlefielda 2042: zamiast niekontrolowanie zwiększać swoją szerokość, skraca się i zacieśnia we właściwych miejscach.
My kumple i ja od kilku dni jesteśmy na fali. W każdy wolny wieczór przez trzy do czterech godzin zatracamy się w wyścigu zbrojeń, realizujemy dziwaczne strategie, przeżywamy wspaniałe chwile w polu bitwy… tylko w Call of Duty. Jeśli masz grupę przyjaciół, spróbuj. Przez jakiś czas jest jeszcze darmowa.