CoD Vanguard wraca do dawnej siły multiplayera, nie naśladując Battlefielda

0
439

CoD jak zwykle? Nie do końca: Po dwóch godzinach spędzonych z betą Vanguarda wyciągamy pierwsze wnioski na temat multiplayera.

Nie jest tajemnicą, że Call of Duty i Battlefield w ostatnich latach coraz częściej łowiły ryby w swoim stawie. Modern Warfare w 2019 roku nagle zainscenizował wielkie bitwy z udziałem pojazdów i helikopterów. Battlefield bez wytchnienia wabił fanów chaotycznych bitew piechoty, z trybami takimi jak Grind i mapami takimi jak Metro.

Ale CoD Vanguard wydaje się teraz chcieć przerwać ten cykl. Mieliśmy możliwość przetestowania multiplayera i od razu zauważyliśmy, że deweloperzy celowo opierają się na starych mocnych stronach serii, nie wyrzucając postępów z Modern Warfare przez okno, jak to miało miejsce w przypadku Black Ops Cold War. Ale czy ta kalkulacja również się sprawdza?

Tylko po to, żeby nie było nieporozumień: Przez „stare siły” rozumiemy oczywiście szybkie, zręcznościowe strzelaniny, w których wymagana jest przede wszystkim umiejętność reakcji i zwinny palec spustowy – Vanguard nie zaskakuje również tym, że nie zmienia zasadniczo formuły Call of Duty.

Jednak tam, gdzie Modern Warfare i Cold War wciąż próbowały (z raczej marnym skutkiem) kopiować Battlefielda, Vanguard stawia własne akcenty i inscenizuje większe masowe bitwy w bardzo sprytny i prosty sposób.

No more Battlefield copy

Poprzez tzw. combat pacing możemy określić, ilu graczy powinno wziąć udział w meczu. Nieważne, która mapa i jaki tryb gry, od klasycznego 6vs6 do 84 graczy, prawie wszystko jest możliwe, ale po drodze zawsze jesteśmy na piechotę. Jest to wyraźne odejście od chwiejnych prób z Ground War z MW i Combined Arms z Black Ops Cold War. Z ich często chaotycznym przebiegiem meczu i wątpliwym balansem pojazdów, nie były one szczególnie udane ani zabawne.

16 map MP obiecuje wizualną różnorodność. Ten obiekt portowy na Gavutu należy do teatru Pacyfiku. Reprezentowane są również Afryka, Stalingrad i Francja.
16 map MP obiecuje wizualną różnorodność. Ten obiekt portowy na Gavutu należy do teatru Pacyfiku. Reprezentowane są również Afryka, Stalingrad i Francja.

Od 2019 roku było więc jasne, że aby skutecznie skraść marsz na Battlefielda, potrzeba znacznie więcej niż kilku możliwie dużych i krętych map, na których klepie się pojazdy, a następnie oczekuje rozwoju emocjonującego meczu. Vanguard jednak nawet nie próbuje nawiązać do Battlefielda, a jedynie powiększa skalę znanych rund Dominacji czy Potwierdzenia Zabójstwa.

I to zadziałało zaskakująco dobrze w naszych pierwszych rundach: W 20vs20 na mapie Gavutu na Pacyfiku, zaskakująco szybko nawiązuje się świetny kontakt, pojawiają się wyraźne linie frontu i rozpoczyna się ekscytująca walka o cele misji. Duża grupa naszej drużyny szturmuje plażę jako pierwsza, spychając wroga do zardzewiałego wraku statku w głębi wyspy.

Nasi przeciwnicy cofają się do rzędu palm, które stanowią dobrą osłonę i rozdzielają nas ogniem karabinów maszynowych. W rezultacie niektórzy z naszych kolegów z drużyny biegają wokół linii wroga i atakują od tyłu. Mapa oferuje wystarczająco dużo ścieżek do biegania, aby wpaść na flankę wroga lub zająć pozycje obronne wokół własnych flag. Rozwija się dynamiczna gra w górę i w dół.

Wiele obiektów na mapach ulega spektakularnemu zniszczeniu w trakcie rundy. Wygląda to fajnie, ale ma minimalny wpływ na rozgrywkę.
Wiele obiektów na mapach ulega spektakularnemu zniszczeniu w trakcie rundy. Wygląda to fajnie, ale ma minimalny wpływ na rozgrywkę.

Na przykład dlatego, że tym razem nic nie zaburza balansu broni, killstreaków i gadżetów, z których wszystkie zostały zaprojektowane z myślą o walce piechoty. Oczywiście, duże warianty Vanguard są nieco bardziej gorączkowe niż zwykle. Ale pozostają one przyziemne w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i nadal oferują miłą odmianę od rozgrywki w uświęconych tradycją bitwach 6vs6, nie tracąc po drodze tożsamości Call of Duty.

Jednocześnie zaspokajają one również potrzeby fanów strzelanek, gdy może to być po prostu bezmyślna akcja. W końcu nie jest tajemnicą, że Shipment z Modern Warfare i mapy z Battlefielda takie jak Metro czy Locker są wciąż niezwykle popularne, aby po prostu doświadczyć purystycznego run&gun.

Vanguard w sprytny sposób odpowiada na tę potrzebę strzelankowej harówki: Combat Pacing pozwala mi doświadczyć młynka do mięsa zawsze i wszędzie za naciśnięciem jednego przycisku. Z drugiej strony, ci, którzy nie mają ochoty na ciągłe strzelanie bez przerwy, mogą po prostu pozostać przy standardowym ustawieniu z nieco spokojniejszym tempem gry i nie muszą klikać Anuluj w matchmakingu, gdy „niewłaściwa” mapa nagle pojawia się w rotacji.

I zanim ktoś wezwie do rewolucji w strzelankach z tego powodu: masowe bitwy w Vanguard wciąż czują się jak w CoD. Tylko trochę bardziej intensywnie. I odwrotnie, oznacza to również, że każdy, kto do tej pory nie mógł się przekonać do nieskomplikowanego kręcenia serialu po pracy, w 2021 roku na pewno nie będzie zadowolony!

The Modern Warfare Evolution

Szczęśliwi będą jednak na pewno wszyscy ci, którzy już dobrze bawili się przy Modern Warfare, bo Vanguard konsekwentnie buduje na mechanice rozgrywki spin-offa z 2019 roku. Mounting, czyli podpieranie i stabilizowanie broni na przeszkodach, powraca w rozbudowanej formie, dzięki czemu możemy teraz nawet poruszać się po powierzchniach lub strzelać na ślepo z ukrycia.

Weaponsmith oferuje mnóstwo opcji i, co bardzo pasuje, szczegółowe statystyki dla każdego dodatku. Wzorowo!
Weaponsmith oferuje mnóstwo opcji i, co bardzo pasuje, szczegółowe statystyki dla każdego dodatku. Wzorowo!

Taktyczny podwójny sprint, interaktywne (i teraz zniszczalne) drzwi oraz ogromny arsenał dodatków do broni również powracają na pokład. Mówiąc o załącznikach: Gunsmith powinien ponownie stać się prawdziwym rajem dla majsterkowiczów, oferując do 60 różnych opcji konwersji dla niektórych broni, od celowników, przez uchwyty, aż po konwersje całych kalibrów.

Tym razem jednak nie musimy już zgadywać, jaki będzie efekt działania danego dodatku, ale możemy szczegółowo sprawdzić w menu statystyk, jak zmieniają się obrażenia, odrzut, obrót, szybkość przeładowania czy celność. Jest to sensowna innowacja, gdyż w poprzednikach w razie wątpliwości musieliśmy polegać na wynikach pomiarów youtuberów.

How does it all feel?

Ważnym czynnikiem dla każdej strzelanki jest obsługa broni i tutaj CoD Vanguard prawie w żaden sposób nie ustępuje świetnemu wzorcowi Modern Warfare: MG42 terkocze głucho, strzelby plują dymem i iskrami, a salwa z Mausera C96 gwałtownie podrywa celowniki do góry. Uderzeniom towarzyszą odgłosy uderzeń, a eksplozje lub pociski dużego kalibru również powodują latanie części ciała.

Wróg kontaktuje się co sekundę: W Hotel Royale w trybie Blitz z wieloma graczami, to prawdziwa rozwałka!
Wróg kontaktuje się co sekundę: W Hotel Royale w trybie Blitz z wieloma graczami, to prawdziwa rozwałka!

Animacje są wykonane z dbałością o szczegóły, np. gdy nasz bohater podczas przeładowywania Kar98 trzyma palce na wylocie, aby nie marnować świeżego naboju podczas powtórki. Tak więc Vanguard w końcu przywraca Call of Duty do wyższej ligi pod względem rozgrywki. A podczas biegu postać daje nam poczucie ciężaru i pędu.

Nieco otrzeźwiające są jednak zniszczenia na mapach, które twórcy tak bardzo chwalą: Co prawda drewniane płoty i barykady są w niektórych miejscach połamane, ale rzadko robiło to realną różnicę w grach, w które graliśmy. System ten wydaje się nawet nieco sztuczny, gdyż zniszczyć można tylko niektóre drewniane konstrukcje, podczas gdy inne wytrzymują nawet ostrzał granatów. Tak więc funkcja ta pozostaje jedynie miłym gadżetem bez żadnych realnych korzyści.

Na marginesie: Jeśli chcecie tylko wyrobić sobie zdanie, możecie też sami przetestować wersję, w którą graliśmy – podsumowaliśmy wszystkie informacje o otwartej becie Vanguarda

.

CoD Vanguard: All info on Alpha, Beta and Champion Hill Mode

CoD Vanguard: All info on Alpha, Beta and Champion Hill Mode