opinia: Diabelskie zakończenie jest wyjątkowo nielubiane przez większość graczy. Dla Steffi jest to jednak idealne zwieńczenie tej cyberpunkowej historii.
Najlepsze historie mają mocne zakończenia. Historie, które nie wiedzą kiedy i jak się skończyć – po prostu okropne. Pomyśl o wszystkich seriach, które są ujeżdżane na śmierć, aż nawet najbardziej lojalni fani błagają o coup de grace (koledzy Supernatural cierpiący tutaj?). Mam takie same odczucia co do gier: Nawet świetne historie psują się, gdy finał nie trafia w dziesiątkę.
Wielu z Was podziela te odczucia, o czym wiem z gorących dyskusji o Mass Effect 3. Ale o tym rozmawialiśmy już wiele razy. Czas porozmawiać o naprawdę dobrym zakończeniu z horrorem, którego prawie nikt poza mną nie lubi. Jeśli przeczytaliście tytuł, to już się domyśliliście: chodzi o Cyberpunk 2077 i pakt z diabłem.
Uważaj, spoilery! Od tej pory będę bez ograniczeń spoilerował wszystkie zakończenia Cyberpunka 2077, więc bądźcie o tym wyraźnie ostrzeżeni!
Mam nadzieję, że na pokładzie jest jeszcze kilka Choomów, bo mam pilną potrzebę rozmowy: Ze wszystkich rzeczy, zakończenie, którego większość ludzi nienawidzi, sprawia, że się zachwycam. I to nie tylko ze względu na piękne oczy Takemury!
Nigdy zakończenie nie przeraziło mnie tak bardzo
Mówimy o „The Devil”, zwanym też endingiem Arasaki. Wybrało ją zaledwie 4 procent społeczności – to Cię omija! Ten przygnębiający finał jest nie tylko fantastycznie zainscenizowany, ale także całkowicie mnie zaskoczył, porwał i trzymał przy ekranie przez kilka ostatnich godzin gry.
Na wypadek, gdybyś nie wiedział, co dokładnie się dzieje: Możesz połączyć się z Hanako, walczyć na swój sposób przez siedzibę Arasaka z Takemura i obezwładnić Yorinobu, który następnie siłą staje się nowym naczyniem dla świadomości Saburo. Johnny reaguje z wściekłością na Twoją decyzję i uważa, że V zdradza swoje własne zasady. Ale czy były to naprawdę wolne wybory V, czy też terrorysta miał na nie wpływ?
V ostatecznie kończy się bez chipa Johnny’ego w głowie, ale z poważnymi uszkodzeniami mózgu w kosmicznym ambulatorium. Ostatnia możliwość: możesz mieć swoją świadomość zapisaną cyfrowo, zanim twoje umierające ciało się podda. Więc doznaj tego samego losu, co Johnny.
Nigdy żadna scena z gry nie przeraziła mnie tak bardzo jak ten odcinek: robotyczni lekarze o lodowatym wyrazie twarzy badają mnie, zmuszają do odpowiadania na pytania i rozwiązywania prostej kostki Rubika. Bez względu na to, co wybiorę, zawsze jest za wolno, zawsze źle. V daje wyraz mojej frustracji jako gracza poprzez zamieszki, bijatyki, rozrzucanie tacki po całym pokoju. To wszystko jest tak cholernie niesprawiedliwe! Czy to moja nagroda za to, że kupiłem gadkę Hanako o lepszej przyszłości? Zaraz za nią leci kolejna butelka!
I ten ciąg zdarzeń powtarza się raz po raz, nie ma ucieczki, V wciąż szaleje, aż nagle kostka pęka i ryczy na mnie zniekształcony grymas Tarotowego Diabła.
Ten moment nauczył mnie dwóch ważnych rzeczy: mogę się tak przestraszyć podczas gry, że zacznę głośno krzyczeć. I nie powinnam tego robić, kiedy moje koty śpią na moich kolanach. Przepraszam, kociaki.
Tutaj możesz zobaczyć kompletne zakończenie jako nieskomentowany walkthrough. Koszmarna część zaczyna się w minucie 36:48:
Ostatnie chwile V to przerażający wir, który do dziś wywołuje u mnie gęsią skórkę i po mistrzowsku gra z głębokim, pierwotnym strachem: Czuć, jak rozpada się nasz umysł, ale być na tyle przytomnym, by przeżyć to świadomie.
Jeśli Takemura żyje, zjawia się na stacji, by zaoferować ci ostatnią deskę ratunku: Wrócić do Night City i tam zginąć, albo oddać się całkowicie w chciwe, korporacyjne ręce Arasaki i być może przeżyć.
Jeśli cyber-samuraj zginął wcześniej, jego rolę przejmuje arogancki Hellmann – a bez autentycznej, przyjacielskiej troski Takemury o ciebie, całkowite zakończenie jest po prostu żałosne. Więc go ratuj, nawet jeśli Johnny będzie marudził!
Co czyni mężczyznę?
Geniusz tej ostatecznej decyzji polega na tym, jak elegancko odnosi się ona do centralnych pytań głównej historii: W Cyberpunk 2077 zawsze chodzi o kwestię duszy. Czy taki konstrukt jak Johnny to jeszcze prawdziwy człowiek, czy już tylko wiarygodna kopia? Czy technologia może, a nawet powinna, uchronić nas przed śmiercią i jaką cenę musimy za to zapłacić? Można o tym filozofować godzinami. Dokładnie tak chcę mieć finał!
Inne zakończenia po prostu nie mogą się równać z diabłem dla mnie:
- Star: Tak, oczywiście fajnie jest przemierzać pustynię z Aldecaldos, jak w Mad Maxie w ładnym wydaniu. Ale jakoś wydaje się to zbyt znajome, wiele historii kończy się przejażdżką ku zachodzącemu słońcu.
- Temperance: V zostawia ciało Johnny’emu, który wraca z nim do Night City. Mnie też to nie przekonuje, bo moja własna postać musi na dobre zejść na drugi plan w stosunku do gwiazdy rocka. Już mi się to nie podobało w niektórych odcinkach głównej historii.
- Sun: Zdecydowanie pokochałbym to zakończenie, gdybym nie miał wrażenia, że CDPR próbuje mi je wcisnąć jako kanon. Sequel bait jest tak elegancki jak ramiona goryla. A ja jestem wyzywającym hipsterem.
- Nie chcę nawet mówić o drodze najmniejszego oporu. Napisy końcowe wyraźnie pokazują, jaki straszny błąd popełnia V.
Większość z tych zakończeń ma ładniejszy (lub przynajmniej bardziej heroiczny) wynik dla V niż finał Diabła. Ale nie są dla mnie wystarczająco cyberpunkowe! I to prowadzi nas do najważniejszego powodu, dla którego najgorsze zakończenie jest dla mnie najmocniejsze.
This is how real cyberpunk goes
Niewiele gatunków fascynuje mnie bardziej niż przerażające, neonowe dystopie cyberpunku. Zawsze chodzi w nich o wpływy superbogatych korporacji, o całkowitą zależność od technologii – i o to, że każdy człowiek jest tylko maleńkim trybikiem w grze potężnych, czy tego chce, czy nie.
Cyberpunk to cyniczny, mroczny gatunek, w którym nie ma błyszczących bohaterów i często nie ma szczęśliwych zakończeń. Zamiast tego, celowo pozostawia nas z uczuciem rozdarcia w trzewiach. Czy to może być nasza przyszłość? Co musi się stać, żeby nasza historia nie skończyła się w ten sposób?
To jest właśnie ta wizja, która dla mnie idealnie oddaje zakończenie Diabła: Możecie walczyć ile chcecie, w końcu i tak wygra korporacja. W końcu, nawet V Arasaka nie może zrobić nic lepszego, wręcz przeciwnie, Saburo zyskuje swoją nieśmiertelność. Także dzięki naszym czynom, choć wcale nie mieliśmy takiego zamiaru.
Ale V może jeszcze zdecydować się na zaprzedanie się tej przytłaczającej sile – lub świadomie odwrócić się od niej w ostatniej chwili, za cenę własnego życia. Drodzy deweloperzy, proszę, dajcie mi więcej zakończeń do wyboru, które tak mistrzowsko balansują między dobrem a złem! Nie zawsze musi to być brutalna, ostateczna walka z wrogiem. Niektóre historie najlepiej zakończyć spokojną rozmową między przyjaciółmi i pytaniem, jaka jest cena za duszę.
Oczywiście, to tylko moja osobista opinia. Jeśli wolicie inne zakończenie, nie krępujcie się powiedzieć mi dlaczego w komentarzach! Czy Diabeł był dla Ciebie zbyt mroczny? Czy inny finał dał ci lepsze odczucia?