eFootball 2022 w teście końcowym: Największa aktualizacja w historii GlobalESportNews

0
719

 

 

Siedem miesięcy później aktualizacje znacznie poprawiły rozgrywkę w następcy PES-a. Ale nowy dream team od razu znajduje się pod ostrzałem

Gdy we wrześniu ubiegłego roku ukazała się gra eFootball 2022, przerażenie było ogromne. Zamiast zapowiadanej rewolucji następnej generacji w cyfrowej piłce nożnej, następca PES-a free-to-play okazał się pod każdym względem wielką katastrofą. W teście GlobalESPortNews otrzymaliśmy za to pokwitowanie.

We’ve tested eFootball for you so you don’t have to

Nie tylko nasza recenzja potępiła grę Free2Play za jej brak zasięgu, nudną rozgrywkę i absurdalną ilość błędów graficznych, ale także użytkownicy Steama uczynili z niej najniżej ocenianą grę na całej platformie.

FIFA competitor eFootball in horror mode – Worst game ever on Steam

Po wielu przeprosinach ze strony twórców, Konami po siedmiu miesiącach udostępniło na Steamie w dużej mierze poprawioną wersję gry. Co aktualizacja 1.0 robi lepiej i czy powinieneś dać eFootball 2022 jeszcze jedną szansę, dowiesz się z naszego testu

Rewards for bug-fest eFootball – KONAMI makes a fool of itself

 

Jakiego rodzaju grą stał się eFootball 2022?

Jedna rzecz z góry: Jeśli liczyliście na to, że eFootball 2022 choćby w najmniejszym stopniu dorówna swoim poprzednikom, przykro nam, ale musimy Was rozczarować. Szybko staje się jasne, że wszystko kręci się wokół trybu Dreamteam.

Choć nadal dostępne są mecze towarzyskie, w których można zmierzyć się z SI lub lokalnie ze znajomymi, to – podobnie jak w momencie premiery – można się w nich poczuć jak w demie. Tak jak poprzednio, można wybierać tylko spośród dziewięciu drużyn: Bayern, Juve, Manchester United, Arsenal, Barca i cztery drużyny z Ameryki Południowej, które prawdopodobnie zainteresują niewielu ludzi w tym kraju.

(Liczba prawdziwych drużyn nie zwiększyła się w wersji 1.0)
(Liczba prawdziwych drużyn nie zwiększyła się w wersji 1.0)

Pozostaje nam więc tylko wskoczyć do Dreamteam, najnowszej odmiany gry FIFA Ultimate Team firmy Konami. Wolelibyśmy klasyczną Ligę Mistrzów, ale przynajmniej jest wreszcie coś istotnego do zrobienia. Przechodzimy przez krótki samouczek, podpisujemy pierwszego gracza i rozpoczynamy nasz pierwszy mecz online z Hwang Heechanem z Wolverhampton i dziesięcioma bezimiennymi graczami.

Szybko staje się jasne, że Dreamteam w żaden sposób nie ustępuje FUT pod względem Pay2Win, ponieważ nasz koreański napastnik prawdopodobnie nie usiadłby nawet na ławce rezerwowych w meczu z pierwszym przeciwnikiem. Kiedy najgorszym graczem twojego przeciwnika jest legenda japońskiej piłki nożnej Hidetoshi Nakata, wiesz, że czeka cię sromotna porażka.

 

Gorsze Pay2Win niż w FIFA Ultimate Team

Ale skąd się biorą tak potężni gracze? Z jednej strony możesz zdobyć walutę w grze GP, grając, korzystając z wydarzeń specjalnych i bonusów za logowanie, a także kupując nowych graczy za pośrednictwem tzw. listy graczy. To jest po prostu lista wszystkich standardowych zawodników, których cena zależy od ich siły.

(Z wystarczającą ilością GP możesz kupić dowolnego zawodnika ze standardowego katalogu)
(Z wystarczającą ilością GP możesz kupić dowolnego zawodnika ze standardowego katalogu)

Lewandowski (siła 88) kosztuje 1,2 mln GP, a nasz napastnik Hwang (siła 74) to prawdziwa okazja za około 20 000 punktów. Chociaż zaczynaliśmy z około 250 000 tych punktów, większość z nich pochodziła z bonusów powitalnych oraz rekompensat za błędy techniczne i konserwację serwera.

Zdobywanie większych ilości GP poprzez normalne mecze online jest praktycznie niemożliwe – marne 100 punktów za mecz. Tylko w ograniczonych czasowo wydarzeniach możemy odblokować większe sumy od 2 000 do 5 000 GP. Ale zanim będzie cię stać na Lewandowskiego, minie pół wieczności.

Dużo łatwiej jest zdobyć dobrych graczy za prawdziwe pieniądze: za 100 monet (1 euro) można na przykład otworzyć skrzynkę z łupami, w której na pewno znajdzie się gracz z wydarzenia specjalnego o sile 85-90. Tak wysoko ocenianych zawodników nie można nawet kupić za wolną walutę, ponieważ Lewandowski jest już najlepszym zawodnikiem na wolnym rynku z siłą 88.

(Fajny pomysł: dzięki punktom doświadczenia możemy dostosowywać zawodników do naszych preferencji)
(Fajny pomysł: dzięki punktom doświadczenia możemy dostosowywać zawodników do naszych preferencji)

W końcu Twoi gracze zdobywają punkty doświadczenia za każdym razem, gdy grają, a po każdym osiągniętym poziomie możesz zainwestować dodatkowe punkty w różne statystyki. Na przykład, jeśli zainwestujemy punkty w szybkość, drybling i technikę strzału naszego koreańskiego napastnika, nie będzie on Lewandowskim, ale będzie bardzo przydatnym graczem.

Niemniej jednak, po bliższym przyjrzeniu się, gra eFootball 2022 jest wyraźnie bardziej nastawiona na Pay2Win niż konkurencja z EA Sports. Chociaż w FUT możesz zainwestować setki lub tysiące euro w skrzynki z łupami, nie jesteś do tego zmuszony, tak jak tutaj. Z własnego doświadczenia z grą FIFA 22 możemy powiedzieć, że mądrze wykorzystując monety na rynku transferowym i biorąc udział w cotygodniowych meczach mistrzowskich FUT, możesz w najbliższej przyszłości stworzyć kilka silnych drużyn bez konieczności kupowania ich w sklepie w grze.

W naszym teście gra została zdewaluowana o pięć punktów:

FIFA 22 in the PC test: The lowest rating in the series history

Z drugiej strony, w trybie Dreamteam w eFootballu naprawdę interesujący gracze znajdują się za płatną ścianą. Nie udało nam się znaleźć sposobu na zdobycie monet za darmo.

 

Gameplay jako promyk nadziei

Nie wszystko w dużej aktualizacji 1.0 jest jednak złe, ponieważ na boisku gra działa teraz znacznie płynniej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Choć i tak zawsze był to tylko wierzchołek góry lodowej, ohydne animacje grymasów wreszcie odeszły do przeszłości. Choć nadal zdarzają się dziwne animacje lub błędne sprawdzanie kolizji, to jednak tylko w minimalnym stopniu psują one ogólny obraz gry.

(Twarze nadal wyglądają nienaturalnie, ale rażące wykolejenia twarzy należą już do przeszłości)
(Twarze nadal wyglądają nienaturalnie, ale rażące wykolejenia twarzy należą już do przeszłości)

fizyka piłki jest o niebo lepsza, a sprzęt grający nie przypomina już piłki lekarskiej. Jeśli uderzamy wysokie piłki na drugą flankę lub w bieg naszego zwinnego lisa pola karnego, trajektorie lotu piłki często wydają się niezwykle realistyczne.

Również kontrola naszych kopaczy działa teraz w sposób bardziej bezpośredni. Istnieje ogromna różnorodność dryblingów, które możemy wykonać, a dzięki mieszance przeskoków, krótkich sprintów i nagłych zatrzymań, przy odrobinie wprawy przyprawiamy przeciwników o zawrót głowy.

Przynajmniej wtedy, gdy gramy przeciwko SI z Bayernem lub Barcą. Bezimienni gracze z naszej drużyny marzeń nadal kontrolują się trochę jak zardzewiałe samochodziki, ale prawdopodobnie tak właśnie ma być z powodu kiepskich atrybutów.

eFootball gra się znacznie swobodniej i bardziej realistycznie niż w FIFĘ, do czego przyzwyczaiła nas seria PES, w której od lat te same ruchy i sztuczki prowadzą do sukcesu.

Jednak to, co Konami dostarcza w wersji 1.0, to po prostu za mało. Tak, jest teraz tryb gry, który zapewni Ci zajęcie na długi czas. Jednak jest to nie tylko dość pusta gra, ale powinna też sprawiać prawdziwą frajdę tylko wtedy, gdy nie wahasz się od czasu do czasu sięgnąć do portfela.

Twórcy zdecydowanie mają jeszcze wiele do zrobienia i muszą pilnie dostarczyć więcej trybów i drużyn, a także zapewnić bardziej sprawiedliwą ekonomię w grze, aby ograniczyć ekstremalny grind, w przeciwnym razie nie ma szans na zbudowanie jakiejkolwiek stałej bazy graczy. Przynajmniej teraz zapewnili sobie znacznie lepsze podstawy, by to czynić.

 

Wniosek redakcyjny

Może to zabrzmi dziwnie, ale czasami nawet dobrze się bawiłem przy odświeżonym eFootball 2022. Nadal jest znacznie gorsza od ostatniego PES-a i daleka od swoich next-genowych aspiracji, ale przynajmniej pod względem rozgrywki zrobiła duży krok we właściwym kierunku.

Niemniej jednak, mimo wieloletniego przywiązania do serii PES, każdemu fanowi piłki nożnej radziłbym obecnie sięgnąć po grę FIFA 22. Oczywiście eFootball jest teoretycznie darmowy, ale jedyne, co tak naprawdę posiada, to dość pusto wyglądający tryb Dreamteam. Nie jest to więc warte ani Twojego, ani mojego czasu.

Aktualizacja 1.0 sprawiła, że znów mam krwawiące serce. Tym razem nie dlatego, że rozgrywka nadal jest tak katastrofalnie zła. Ale ponieważ uświadomiło mi to, że Konami ma całkiem utalentowanych programistów, którzy niestety zamiast pracować nad popularną i uznaną serią, muszą pracować nad nastawioną na zysk, niemal drapieżną grą Pay2Win Gacha.