5.8 C
Berlin
niedziela, 22 grudnia, 2024
Strona główna Final Fantasy Final Fantasy 16: współczesna baśń

Final Fantasy 16: współczesna baśń

0
195

Niewiele jest serii gier fabularnych, które urzekają swoją bazę graczy tak, jak Final Fantasy. Zapoczątkowana przez Square seria JRPG przez lata zmieniała się raz po raz, ale zawsze opowiadała epickie historie

Final Fantasy 16 nie jest wyjątkiem, ale pozostaje wierny sobie w swoim rozwoju i nadal podąża ścieżką, którą deweloper Square Enix obrał już w Final Fantasy 15. Niemniej jednak przez cały czas trwania gry pojawiają się liczne aluzje, takie jak wspomnienia minionych dni.

Marked by fire

Final Fantasy 16 rozpoczyna się bardziej bombastycznie niż kiedykolwiek, bezceremonialnie przekazując graczom kontrolę nad Phoenix, istotą znaną w tym świecie jako Eikon, która istniała jako summon w poprzednich grach Final Fantasy. Po bardziej niż imponującej konfrontacji pomiędzy Ptakiem Odrodzenia i Ifritem, innym Eikonem, sceneria zmienia się na Clive’a Rosfielda, najemnika w służbie Sanbrequ, jednej z głównych potęg w świecie Final Fantasy 16.

Zasadniczo grę można łatwo opisać jako Game of Thrones Light, ponieważ na każdym kroku pojawiają się intrygi i rywalizujące ze sobą moce. Najpierw jednak doświadczamy przeskoku w czasie i poznajemy historię naszego bohatera oraz jego rodziny. Sam Clive jest częścią rodziny rządzącej Rosarią, ale pozostaje w cieniu swojego młodszego brata Joschua, ponieważ w przeciwieństwie do niego został wybrany przez Phoenix na Dominanta, nazwę nadawaną nosicielom Eikonów.

Jest więc traktowany chłodno przez matkę, która ma oko tylko na drugiego potomka szlacheckiego rodu. Ale chociaż Clive nie posiada zdolności Dominanta, został jednak „dotknięty” przez Feniksa, co oznacza, że może korzystać z jego zdolności. Ale o tym później.

Nieco później Clive, jego ojciec i Joschua, wraz z legionem żołnierzy, wyruszają do Bramy Feniksa, ponieważ kolejna wojna wydaje się nieuchronna i chcą wcześniej przeprowadzić pewien rytuał. Zanim to jednak nastąpi, siły zostają zaatakowane przez żołnierzy Sanbrequa, a ojciec i przyjaciele Clive’a zostają zabici. Tylko Joshua przeżywa, ponieważ może przekształcić się w Feniksa. Ale radość z tego trwa tylko kilka chwil, ponieważ zostaje skonfrontowany z Ifritem, innym Eikonem, i wkrótce potem umiera. Clive, zdruzgotany, poprzysięga zemstę, ale wkrótce traci przytomność i zostaje wzięty jako niewolnik przez żołnierzy wroga.

Od tego momentu rozgrywa się epopeja zemsty, w trakcie której Clive wielokrotnie napotyka swoje ograniczenia i musi je pokonać, aby cofnąć się do wydarzeń z tamtego pamiętnego dnia.

Fantasy spotyka średniowiecze

Fani starej szkoły od razu zauważą, że Square Enix dokopało się nieco do własnej przeszłości, zarówno pod względem wizualnym, jak i zawartości. Wiele elementów przypomina Final Fantasy I do IV, nawet jeśli sama rozgrywka odpowiada znacznie młodszym grom. Przykładem może być ponowne spotkanie z kryształami, które odgrywały dużą i ważną rolę we wcześniejszych tytułach serii.

Oprawa poruszania się po świecie przypominającym średniowiecze ma więcej wspólnego z wcześniejszymi odsłonami Final Fantasy niż chociażby Seven, Eight, 13 czy 15. Niestety, najnowsza odsłona serii nie oferuje otwartego świata gry per se; zamiast tego gracze poruszają się po oznaczonych obszarach, które są bardzo rozległe, ale wciąż sprawiają wrażenie instancjonowanych. Na mapie świata poszczególne obszary są jedynie wyświetlane jako punkty, które można wybrać i wejść do nich za pomocą menu. Niektórym może to przeszkadzać.

Najbardziej fundamentalną zmianą jest jednak system walki i umiejętności. Final Fantasy 16 opiera się na bezpośredniej i aktywnej mechanice konfrontacji, która bardziej przypomina Devil May Cry lub Bayonettę niż cokolwiek innego, co kiedykolwiek zostało wydane przez Square Enix pod marką Final Fantasy – w tym Dissidia i jej poprzednik Final Fantasy XV.

Wcielając się w Clive’a, a miejscami także w inne postacie, atakujemy przeciwników bezpośrednio i bez zbędnych ceregieli naszym orężem i możemy posiłkować się różnymi zaklęciami. Jak już wspomnieliśmy, Clive został pobłogosławiony przez Feniksa, dzięki czemu może korzystać z jego zdolności nie będąc Dominantem. Wrogowie mogą być między innymi atakowani z dystansu za pomocą kul ognia lub gracze mogą używać umiejętności Clive’a, aby zadać sporą ilość obrażeń w krótkich odstępach czasu.

Final Fantasy 16 wykorzystuje system stagger, w którym wrogowie mają pasek statusu oprócz energii życiowej. Jeśli spadnie on do 0 po otrzymaniu wystarczającej liczby obrażeń, stwór lub przeciwnik zostanie oszołomiony na krótki czas i nie będzie mógł bronić się przed atakami Clive’a. W związku z tym zadaniem graczy jest zadanie jak największej liczby obrażeń, zanim wróg zdąży się zregenerować.

Walki, zwłaszcza te, które są inscenizowane filmowo, są absolutną atrakcją i nie będziesz chciał pozwolić im się skończyć. Tutaj każdy cios jest ogromny i pozostawia przeciwnikowi odpowiednio przyzwoitą ilość obrażeń, co stawia w cieniu nawet wcześniejsze gigantyczne summony, takie jak Eden z Final Fantasy VIII.

Oprócz walk i fabuły, Final Fantasy ma oczywiście do zaoferowania znacznie więcej, nawet jeśli są to głównie typowe elementy role-playing. Broń można kupować i ulepszać, postać zbiera punkty doświadczenia, aby awansować i ulepszać swoje zaklęcia i tak dalej. Zadania poboczne również chcą być ukończone, ale jest ich niewiele, przynajmniej w pierwszej trzeciej części gry, i poza kilkoma wyjątkami nie oferują znaczącej wartości dodanej do rozgrywki.

.. i dużo rasizmu i ucisku

Tym, co bezlitośnie rzuca się graczom w oczy, jest jednak temat rasizmu i ucisku. Sam Clive został wcielony do armii Sanbrequsa jako niewolnik w grze, częściowo dlatego, że jest w stanie wykorzystać do tego magiczne zdolności. Ludzie tacy jak on są powszechnie nazywani nosicielami i są uważani przez społeczeństwo za obywateli drugiej kategorii. Pracują jako niewolnicy, są wykorzystywani w obozach pracy lub muszą iść na wojnę jako żołnierze. Ze względu na sposób, w jaki Clive funkcjonuje jako postać, konfrontacje z odpowiedzialnymi ludźmi są nieuniknione, a miejscami stają się głównym tematem opowieści.

Final Fantasy 16 to świetna gra fabularna z Japonii, ale może nie spodobać się każdemu fanowi serii ze względu na pewne decyzje projektowe. Brak prawdziwego otwartego świata, w którym walka nigdy nie wyglądała ładniej, tworzą grę, której nie można przegapić w tym roku, Diablo 4 grind permitting.