Assassin’s Creed stracił swoje najfajniejsze misje – czas to zmienić!

0
143

Patrzenie w przyszłość nie zawsze jest właściwą drogą. W szczególności Assassin’s Creed zrobiłby sobie przysługę, ucząc się z przeszłości

Mam nowe hobby. Od ostatniej aktualizacji Assassin’s Creed Mirage klikałem filmik po filmiku na YouTube, ponieważ można znaleźć tak wiele niesamowicie satysfakcjonujących montaży parkour. Najnowsza aktualizacja przyniosła największe ulepszenia w dokładnie tym obszarze, na który najbardziej narzekałem w teście Assassin’s Creed Mirage GlobalESportNews: akrobatyce.

Główny bohater Basim kołysze się teraz znacznie bardziej elegancko nad dachami Bagdadu. Jasne, Mirage to wciąż nie Assassin’s Creed Unity, ale społeczność w końcu ma wystarczająco elastyczny zestaw narzędzi, aby wykonać naprawdę fajną choreografię kaskaderską:

Ale jak to z algorytmem YouTube bywa: gdy tylko klikniesz na film, Google zasypuje cię jeszcze większą ilością materiałów na ten temat. Szukasz zwiastuna Mandalorianina? Oto kilka czterogodzinnych analiz trzynastolatka na temat tego, dlaczego trzeci epizod Wojen Klonów jest lepszy od Gwiezdnych Wojen 5. I tak zanurzyłem się w świat filmików z Assassin’s Creed, w przeszłość wcześniejszych części serii i natknąłem się na typ misji, którego obecności nie widziałem od dawna…

Proszę, proszę, przywróć te misje!

Jest taki rodzaj misji, który był częścią każdego dobrego Assassin’s Creed za czasów Ezio i Connora. Zawsze miał inną nazwę – czasem Templar Lairs, czasem Lair of Romulus, a w Assassin’s Creed 3 nazywał się Naval Locations. Zasada ich działania zawsze pozostawała taka sama: aby znaleźć jakiś gadżet, musisz udać się do szczególnie egzotycznej lokacji, aby przeżyć niesamowicie ekscytująco zainscenizowaną misję specjalną – zwykle związaną z jakąś dziką zagadką akrobatyczną.

Czasami Ezio ściga templariusza na koniu w rzymskich katakumbach, czasami Connor eksploruje ruiny Majów w Belize, a czasami musisz wziąć udział w spektakularnym pościgu łodzią w Assassin’s Creed Revelations. To jest misja poboczna. Z naciskiem na poboczną:

Z każdą kolejną odsłoną serii Ubisoft wkładał coraz więcej wysiłku w to, by te pięć do dziesięciu misji pościgowych na grę było coraz bardziej widowiskowe. Podczas gdy w drugiej odsłonie rozwiązywałem głównie akrobatyczne zagadki w katedrach, w Assassin’s Creed 3 eksplorowałem statki-widma, opuszczone rezydencje i wspomniane ruiny Majów we wszystkich zakątkach Ameryki.

A potem zniknęły. Wraz z przejściem na generację PS4 i Xbox One, misje te zostały anulowane i nigdy nie powróciły. Jasne, Assassin’s Creed Origins też ma misje eksploracyjne, a w misjach pobocznych Valhalli jest tu i ówdzie kilka fajnych lokacji, ale największa siła tych misji nigdy nie została powielona: były prawdziwą odskocznią od monotonii otwartego świata.

Najlepszy przykład Assassin’s Creed 3: tam spędzam tyle czasu na mieszaniu się z Waszyngtonem i spółką na Wschodnim Wybrzeżu, że w pewnym momencie nie mogę już oglądać przyjęć herbacianych w Bostonie. To sprawia, że misje w Ameryce Środkowej lub innych egzotycznych miejscach są tym bardziej odświeżające! I to jest dokładnie to, co współczesne Assassin’s Creeds zrobiłoby dobrze, ponieważ monotonia otwartego świata ostatecznie staje się bardziej niż mniej.

Ucieczka z otwartego świata

Rozumiem, że jeśli ja, jako studio deweloperskie, inwestuję miliony euro w otwarty świat, to gracze również powinni spędzać w nim dużo czasu. Ale to dawka czyni truciznę – a okazjonalny wybuch przynajmniej zapobiega mojemu zmęczeniu otwartym światem.

O ile fajniejszy byłby Assassin’s Creed Syndicate, gdybym nie tylko ciągle łaził po Londynie, ale też podróżował na misje do Indii, gdzie Imperium Brytyjskie chyli się ku upadkowi?

Jasne, późniejsze Assassin’s Creedy generalnie starają się oferować więcej niż jedną lokację. W końcu w Valhalli podróżuję do Paryża i Irlandii, a także Norwegii i Anglii. Ale nie chodzi tylko o lokacje, ale o rażące zerwanie ze wszystkim innym, co powtarzam przez 200 godzin

Te misje pościgowe rezygnują z otwartego świata, są skupione, liniowe, mocno zainscenizowane, oferują świeże lokacje i zmuszają mnie do przemyślenia rozgrywki. W końcu w Assassin’s Creed prawie zawsze mam do dyspozycji ogromne przestrzenie – i nagle jako asasyn muszę przemyśleć sprawę, bo znajduję się pod rzymskim teatrem i jakoś przemykam od osłony do osłony.

Zupełnie zapomnianą grą Ubisoftu, która właśnie to zrobiła, jest postapokaliptyczny Far Cry New Dawn z 2019 roku. Wyruszam tam na specjalne misje ekspedycyjne do zupełnie nowych lokacji z dala od otwartego świata. I oto misje te są największą atrakcją całej gry. Ubi, uczcie się od siebie!