Battle Pass w Halo Infinite to błąd, który nie może się powtórzyć w 2021 roku

0
525

 

Halo Infinite faktycznie zasługuje na koronę shootera jesieni 2021 – gdyby nie demotywujący Battle Pass. Konkurencja już pokazuje nam, jak to się robi.

Rozumiem, że taki shooter jak CoD Vanguard 2021 woli bazować na mocnych stronach Modern Warfare niż błyszczeć własnymi pomysłami. Rozumiem też, że Battlefield 2042 ma problemy techniczne – tworzenie gry z pandemią na karku z pewnością nie jest spacerkiem po parku, a przesunięcie terminu z myślą o wydawcy i inwestorach nie zawsze jest możliwe.

Nie potrafię jednak w ogóle wytłumaczyć, jak naprawdę fantastyczna strzelanka, jaką jest Halo Infinite, może pozwolić, by jej Battle Pass tak się zmarnował, podczas gdy jest to absolutny standard wśród konkurencji. Spontaniczne wydanie Free2Play było genialne, co widać po liczbie graczy sięgającej prawie 300 000 na samym Steamie. Jeśli jednak twórcy nie naprawią teraz zepsutego systemu progresji, multiplayerowa niespodzianka wkrótce znów zniknie w zapomnieniu.

 

Dlaczego Battle Pass jest taką katastrofą?

Wyobraź sobie 30 zabójstw w meczu, albo pomoc swojej drużynie w zwycięstwie w ostatniej chwili poprzez samotną obronę punktu do samego końca, lub nurkowanie z flagą wroga w samą porę, aby zakończyć mecz. Halo Infinite po prostu wzrusza ramionami. Za takie działania nie dostajesz nawet punktów doświadczenia, ani odrobiny staranności za spartańską zbroję.

Zamiast tego, co kilka meczów PvP otrzymujesz od 100 do 200 punktów jako certyfikaty uczestnika oraz garść punktów za specjalne wyzwania. Cały progres opiera się właśnie na takich wyzwaniach, które niestety z jednej strony są bardzo kryptyczne i trudne do zrealizowania, a z drugiej po prostu nie dają frajdy. Fajnie, że mogę zabijać z granatnika, ale kim oni są i gdzie na ziemi mogę ich zdobyć?

Jeśli zadania są powiązane z określonymi trybami lub mapami, masz podwójnego pecha: nie można ich ustawić, ale są wybierane losowo, co powoduje jeszcze większą frustrację podczas zdobywania poziomów.

Wraz ze skąpym plonem, może zająć od ośmiu do dziesięciu gier, aby osiągnąć kolejną rangę na poziomie 1000 punktów – ale nawet poziom wyżej rozczarowuje. Odblokowuję tylko nudne szare wizjery na hełm i ocieplacze na ręce dla mojego żołnierza. Inny kolor kombinezonu bojowego to już najwyższe uczucia – nie ma porównania do fajnych skórek dla operatorów i broni czy praktycznych boostów XP, które czekają na mnie w Call of Duty i Co.

Trudno się dziwić, że Reddit jest obecnie pełen skarg na Battle Pass. Niektórzy gracze czują, że są karani za to, że chcą podnieść poziom. Użytkownik (Lanky128k) trafnie to dla mnie podsumował:

„Czuję, że muszę się wręcz wyginać, żeby cały czas się rozwijać. Jest to nienaturalne i w niektórych przypadkach zmusza mnie do zupełnego ignorowania tego, jak chcę grać. Muszą sobie z tym poradzić zanim beta się skończy, albo obawiam się, że szybko pójdzie z górki. A to byłby prawdziwy wstyd.

 

Halo Infinite jest zbyt dobre, by tak skończyć

While pod bagnem progresji jest naprawdę fantastyczna strzelanka PvP, która naciska właściwe przyciski. Ze względu na wysoki czas do zabicia i przeważnie niską liczbę graczy (4v4), taktyczna interakcja i prawidłowe pozycjonowanie wygrywają. Z jednej strony, mapy z krętymi i pionowymi obszarami umożliwiają szybkie bitwy na małej przestrzeni, ale z drugiej strony, szczególnie w dużych rundach z 24 graczami, oferują miejsce dla pojazdów na rozległych obszarach, co przypomina dramatyczne bitwy w piaskownicy pola bitwy.

Największą atrakcją są dla mnie jednak futurystyczne bronie i gadżety znane z serii. Podczas gdy ze standardowym karabinem szturmowym prawie nic nie można zrobić, można skosić kilku wrogów naraz wiązką laserową, szybkie pociski plazmowe roztapiają tarcze, młoty wojenne bezlitośnie ciskają się na niczego nie spodziewających się przeciwników, a kamuflaż pozwala mi podkraść się niezauważonym i wykończyć wroga od tyłu zabójstwem w walce wręcz. Wszystko to daje niesamowitą frajdę, dlatego tragedią byłoby, gdyby Battle Pass spowodował migrację graczy teraz.

 

O fatalnym błędzie, który Halo może jeszcze naprawić

Nowoczesna strzelanka niekoniecznie potrzebuje Battle Passa, aby obsypać mnie kosmetykami i rozpoznawalnością za prawdziwe pieniądze lub zdeterminowany grind. Często celowo blokuje mi dostęp do pewnych treści i kusi mnie, by wydać pieniądze na coś, czego nawet nie potrzebuję – tylko po to, by nie przegapić lub nie zostać spowolnionym.

Jednak to, bez czego nie może się obejść, to działający system progresji, który motywuje mnie na dłuższą metę. Tak było już przed erą usług na żywo, ale teraz jest to ważniejsze niż kiedykolwiek. Gry takie jak Battlefield 2042, CoD Warzone czy Halo Infinite nie mogą być krótkotrwałymi flarami magnezowymi. Muszą utrzymywać moje zainteresowanie jako długotrwały żar z sezonami, aktualizacjami, mapami, trybami i wydarzeniami, aby zwrócić swoje koszty, usprawiedliwić wysiłek deweloperów – i oczywiście spełnić wysokie prognozy zysków skierowane do maszynki do drukowania pieniędzy, jaką jest usługa Live. Ubisoft również ma z tym problem.

Mimo tego, wystarczająco dużo gier pokazuje, jak to się robi poprawnie: czy to Destiny 2, Rainbow Six Siege, Fortnite czy Call of Duty, tutaj jestem nagradzany za każdy mecz, za każde zwycięstwo, za każde zabójstwo i lubię gonić te małe chwile szczęścia. Halo Infinite jest zaprojektowane właśnie pod kątem tej uzależniającej spirali, ale zapomina o najważniejszym składniku, jakim jest dopamina. Albo musi fundamentalnie wywrócić system, aby zmotywować mnie inaczej, albo dać mi to, czego oczekuję od Battle Pass za strome 10 euro.

Szanse na to, że tak się stanie nie są takie złe, dyrektor społeczności Brian Jarrard obiecuje, że opinie nie pozostaną bez echa:

Co sądzicie o Halo Infinite? Jesteście zadowoleni z Battle Passa, chcielibyście zobaczyć drastyczne zmiany czy gracie bez niego? Dajcie znać co sądzicie w komentarzach