O dziwo, Company of Heroes 3 wciąż otrzymuje kampanię fabularną z prawdziwego zdarzenia. To właściwie bardzo dobrze, ale wciąż się martwiliśmy.
Company of Heroes i inne gry osadzone w czasach II wojny światowej są winne temu, że często zdarza mi się nerwowo walczyć o słowa. I to zawsze wtedy, gdy jestem pytany, dlaczego wciąż lubię oglądać scenariusz. Bo jaki jest najwłaściwszy sposób odpowiedzi na to pytanie? „Bo lubię II wojnę światową” z pewnością nie jest.
A jednak to zdanie jest prawdziwe – przynajmniej w kontekście programu rozrywkowego. Nadal uważam ten konflikt za niesamowicie fascynujący i w żadnym wypadku nie jestem nim znudzony. Ale oczywiście nie lubię tego czasu
Teraz Company of Heroes 3, dla którego właśnie niespodziewanie zapowiedziano nową kampanię dla pojedynczego gracza, jeszcze bardziej to utrudnia. I nie, nie mam na myśli sandboxa, którego Relic ujawnił już około rok temu. W rzeczywistości będzie druga kampania fabularna na premierę 17 listopada 2022 roku, jak wiemy z poprzednich offshootów znanej serii RTS.
What we have seen?
Zostałem zaproszony na cyfrowy event przez wydawcę Sega. Tutaj zespół deweloperski przedstawił mi nową część Company of Heroes 3. Udało mi się też włożyć kilka godzin w pierwszą misję kampanii w Afryce Północnej. Dodatkowo rozmawiałem bezpośrednio z dwoma deweloperami i mogłem dowiedzieć się jeszcze więcej o ich planach.
I w tej kampanii po raz pierwszy w historii Company of Heroes (pomijając rozszerzenia) przejmuję kontrolę nad niemieckim Wehrmachtem. Dotychczas fabuła w części pierwszej skupiała się na Amerykanach, natomiast w części drugiej na Związku Radzieckim.
Co powiesz po prostu jako Niemiec w momencie, kiedy ta zapowiedź się pojawi? Czy uważam, że to jest dobre? Czy ja źle myślę? Na razie wstrzymam się i powiem: uważam, że to odważne.
I ma to związek nie tylko z rolą, jaką ta armia Rzeszy Niemieckiej odegrała w II wojnie światowej. Ma to również związek z tym, jaką grą Company of Heroes 3 stanie się na koniec dnia.
Table of Contents
W końcu jest historia … i to jest dobre!
Trochę dziwna wydaje się zapowiedź kampanii fabularnej do Company of Heroes. O wiele bardziej zaskakuje sama niespodzianka. Ok, to wszystko jest trochę zagmatwane. Ale do rzeczy: fani CoH 3 mogą odetchnąć z ulgą. Dostaniesz swoją kampanię fabularną, tak jak znasz ją z wcześniejszych lat. Z kilkoma misjami, które są połączone cutscenkami. Całkiem klasycznie, innymi słowy. I to jest dobra wiadomość!
W tym przypadku akcja rozgrywa się w czasie wojny w Afryce Północnej. Company of Heroes 3 pozostaje więc w regionie Morza Śródziemnego, nawet jeśli piaszczysta Afryka bardzo różni się od bardziej pionowych pól bitewnych we Włoszech, gdzie rozgrywa się pierwotnie zapowiedziana kampania sandboksowa.
Jak wspomniano na początku, w centrum uwagi znajdują się niemieccy żołnierze i ich generał Erwin Rommel. Nie pojawił się on jednak w jednej misji kampanii, którą udało mi się rozegrać. Ogólnie cała misja była zaskakująco płytka, a rozgrywka była bardziej standardem RTS. Najpierw musiałem walczyć z wolnymi jednostkami włoskimi, które zostały zdobyte, następnie pozwolono mi rekrutować jednostki w wybudowanej wcześniej bazie i musiałem zdobyć trzy punkty dowodzenia. Ostatniego z nich trzeba było ponownie bronić.
Widziałeś to już sto razy, ale to była tylko pierwsza misja kampanii. Jedynymi naprawdę nowymi i ekscytującymi cechami były nowo ogłoszone funkcje rozgrywki:
Nowe zapowiedziane elementy rozgrywki
Dlatego ta historia to wielka gra
Tylko dlatego, że CoH 3 nie powalił mi teraz kompletnie skarpetek gameplayowo, to się nie martwię, tak na marginesie. To ma zupełnie inne przyczyny. Bo oczywiście Company of Heroes potrafi opowiadać ekscytujące kampanie RTS. To wiadomo, a studio deweloperskie Relic również czuje się tu bardziej komfortowo niż Elvis Presley z kanapką z masłem orzechowym i bananem w ręku. Relic jednak dość mocno utrudnia sobie życie w tym przypadku. I są ku temu dwa ważne powody.
1. przedmiot
Pierwsze Company of Heroes opowiadało patetyczną historię wokół amerykańskich żołnierzy. Historia, jaką widzieliśmy już wiele razy. Czy to w „Szeregowcu Ryanie”, „Band of Brothers” czy nawet w Call of Duty. Taka historia o poświęceniu, braterstwie i iskierce bohaterstwa może oczywiście powodować własne problemy w tak skomplikowanym moralnie środowisku, jakim jest wojna. Ale w końcu studio rzadko robi źle, budując Wehrmacht i nazistowski rząd jako oczywisty obraz wroga.
W Company of Heroes 3, Relic nie może polegać na tej formie narracji. Gdy podbijamy Afrykę Północną u boku generała Rommla z niemieckimi żołnierzami, nie ma tu wiele miejsca na patos. Relic musi bardzo dokładnie przemyśleć, jak chcą opowiedzieć swoją historię.
I mogą to zrobić. Oświetlenie wojny od strony Związku Radzieckiego też nie było łatwym wyczynem. Relic nie stronił jednak od otwierania bardziej skomplikowanych beczek moralnych w tym czasie. Brutalna taktyka wojenna armii rosyjskiej została opatrzona znacznie bardziej cynicznym akcentem.
W przypadku Wehrmachtu wymagany jest inny rodzaj taktu. Relic nie chce być tu nieostrożny i tworzyć historycznie zniekształconego obrazu. Czysty Wehrmacht? Wojna bez nienawiści? Szlachetny generał Rommel? Należy unikać wszelkich obrazów propagandowych.
2. wdrożenie
Właśnie dlatego, że temat ten jest złożony, Relic wybiera nieco inną drogę w swojej inscenizacji. Tak naprawdę Company of Heroes 3 opowiada dwie historie. Jedna dotyczy posuwania się DAK (Niemiecki Korpus Afrykański) do Egiptu, a druga – konsekwencji tego posuwania się.
W cutscenkach pomiędzy misjami nie mamy do czynienia z żołnierzami i generałami, których poznajemy podczas rozgrywki. Zamiast tego w tych małych filmach towarzyszymy lokalnej rodzinie żydowskiej. Widzimy więc bezpośrednio, jak nasza wojna wpływa na ludność cywilną.
Poziom, który często jest pomijany w grach wojennych. Tu jednak pojawia się pytanie, czy Relic mimo wszystko umiejętnie łączy w ten sposób gameplay i fabułę. Istnieje niebezpieczeństwo, że nastąpi przerwa i kampania straci trakcję bez bezpośredniego elementu narracyjnego z dala od misji. Czy wgląd w życie tej rodziny wystarczy, by zwiększyć napięcie w misjach wojskowych, czy też brakuje im wtedy emocjonalnego zasięgu? To się dopiero okaże.
Mimo że udało mi się zagrać w pierwszą misję kampanii, nie widziałem jeszcze nic z cutscenek. Nie wiem więc, jak dobrze będzie działać połączenie. Ale już zwiastun pokazuje z grubsza, dokąd zmierza podróż:
Czy Company of Heroes 3 to będzie za dużo?
Chociaż jestem bardzo podekscytowany tą nową kampanią fabularną, to po sesji powtórkowej jestem bardziej zaniepokojony niż przed. I nie ma to nic wspólnego z faktem, że tym razem bawiłem się znacznie gorzej. Z czysto gameplayowego punktu widzenia CoH 3 nie robi wiele złego. Nadal jest pełna akcji i strategiczna, a jej rozgrywka zawsze potrafi opowiedzieć małe historie, które sprawiają, że jestem przyklejony do ekranu.
Do tego dochodzą zdecydowanie ekscytujące usprawnienia rozgrywki, których jeszcze więcej jest już znanych. Rzeczy takie jak żołnierze jeżdżący na czołgach czy specjalne pojazdy dźwigowe frakcji DAK.
Ale zaczynam się martwić, że Company of Heroes 3 może próbować zrobić zbyt wiele. Tymczasem Relic zdaje się ładować tutaj sporo amunicji i wciąż stara się walczyć na wszystkich polach bitwy jednocześnie.
Z jednej strony Company of Heroes 3 ma oferować sandboksową kampanię, która sprawi, że nawet pojedynczy gracze będą zajęci przez wiele miesięcy, zamiast po prostu odłożyć grę na bok po zakończeniu opowieści. Jednocześnie multiplayer pozostaje ogromnie ważną częścią gry, w końcu tutaj mieszka najwierniejszy trzon społeczności. Aby nikogo nie urazić, nie zabrakło również klasycznej kampanii fabularnej.
I według deweloperów nie powinien to być dodatek połowiczny. Nie chcieli zdradzić jak dokładnie będzie rozbudowana, ale jeśli będzie nastawiona na kampanie z poprzedników, to można się spodziewać co najmniej 13 misji po około godzinę każda. To sporo pracy i nawet jeśli Relic nie tworzy swoich gier z dziesięcioma osobami na własnym strychu, to wymaga od siebie naprawdę wiele.
Mam szczerą nadzieję, że wszystko się uda. Wtedy CoH 3 będzie niewątpliwie strategicznym highlightem tego roku. Ale we wszystkich dziedzinach wciąż jest zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. W piaskownicy nie jest jasne, ile różnorodności oferuje tak naprawdę każde nowe przejście gry. W multiplayerze nie wiem, czy balans jest odpowiedni ze wszystkimi frakcjami (na wydaniu tym razem są cztery), a w kampanii nie widziałem jeszcze nic z cutscenek. Jedna grywalna misja fabularna również oferowała dość standardowy RTS-owy fare, więc nie było to nic nadzwyczajnego.
Jak już mówiłem: jestem właściwie całkowicie entuzjastycznie nastawiony do Ambition. Ale wciąż brakuje mi tego jednego momentu, który zawiera w sobie nutę prawdziwej genialności. Jasne, to może pojawić się w gotowej grze. Ale doświadczenie pokazuje też, że szansa na to maleje, gdy tylko brakuje wyraźnego skupienia.
Miejmy nadzieję, że Relic nie podzieli się zbyt lekko swoją uwagą.
Wniosek redakcyjny
Nie zrozum mnie źle. W żaden sposób nie próbuję odmówić Company of Heroes 3 jakichkolwiek kompetencji. Ale grałem w trzy różne wersje w ciągu ostatniego roku i każda skupiała się na innym obszarze gry. To oczywiście ma sens; w końcu studio i wydawca chcą mieć pewność, że uchwycimy każde oblicze tego ogromnego chłamu strategii czasu rzeczywistego. I rzeczywiście uwielbiam to, jak wiele jest w tej grze! Mimo, że bardzo lubię kampanię sandboksową, byłem trochę zawiedziony, że poświęcono dla niej klasyczną kampanię fabularną.
Dlatego właściwie jestem w pozytywnym nastroju. Chciałabym jednak mieć lepsze przeczucie, czy wszystko się w końcu ułoży. W końcu do 17 listopada już niedługo. Niestety, żaden z trzech trybów core”a jeszcze mnie tak naprawdę nie zainspirował. Każdy z nich nie był na to wystarczająco okrągły. I tu masz źródło moich obecnych obaw: mam wrażenie, że Relic przesadza. Nadal nie bardzo wierzę, że studio jest w stanie pociągnąć kampanię sandboxową i rozbudowaną kampanię fabularną. Moje odczucia są takie, że jeden z nich trochę odpadnie. A że sandbox przekonał mnie do tej pory bardziej niż poszczególne misje kampanii, to na razie rozkładam swój sceptycyzm w tym kierunku.
Ale jak na razie to tylko to: uczucie. Być może to wrażenie mnie zwodzi i możemy spodziewać się naprawdę dobrze przemyślanej kampanii ze sprytnie zaprojektowanymi misjami. Ale Relic nie pokazał jeszcze zbyt wiele w tej kwestii