Czekam na „Skulls and Bones” i jestem nim wręcz zażenowany

0
411

Piracka gra firmy Ubisoft zbiera teraz lanie w internecie. Bardzo niewielu graczy wydaje się cieszyć na nowy otwarty świat. Jednym z nich jestem ja.

Mam sekret i nie możesz go nikomu zdradzić.

Należę do grupy osób, które obecnie bardzo rzadko ujawniają się publicznie w obawie przed represjami. Dlatego też uciekłem się do ekstremalnego środka, jakim jest zamaskowanie mojej twarzy na powyższym zdjęciu teaserowym.W ten sposób nikt nie ma gwarancji, że mnie rozpozna.

To co ci powiem ma społeczną moc wybuchową. Ponieważ pod wieloma względami jest to sprzeczne z obecnie dominującą opinią na głównych platformach internetowych.Nawet w redakcji GlobalESportNews jestem jednym z niewielu, którzy widzą rzeczy inaczej.Ale nie mogę już dłużej stać w milczeniu, muszę się do tego odnieść, come what may:

Czekam z niecierpliwością naCzaszkę i kości „

Więc, teraz jest na zewnątrz i dosłownie widzę w waszych oczach, jak tracicie do mnie ostatnie resztki szacunku, jak zmienia się wyraz waszych twarzy, od zdumienia po niezrozumienie, obrzydzenie, politowanie. Ale nic nie cofam, pozostaję nieugięty, nawet po niedawno wydanym gameplay trailerze, który zebrał potężną ilość downvotes na YouTube:

Bo choć nie jestem ślepy na krytykę Czaszki i kości: Gra piracka z otwartym światem, zbudowana na bazie Assassin”s Creed 4: Black Flag, nadal jest dla mnie powodem do wyczekiwania, mimo Daniela sceptyka (Preview).

A ponieważ każde tajne stowarzyszenie potrzebuje w pewnym momencie świeżej krwi, w tym artykule postaram się przekonać was, że Skull and Bones nie jest tak złe jak jego reputacja. Może nawet skończysz po mojej stronie? Nie martw się, nikomu nie powiem!

Reason 1: Kocham freelancerów

Na początku może się to wydawać dziwne, że przytaczam tutaj gry kosmiczne, ale dla mnie Skull and Bones jest dokładnie w tym samym duchu co Freelancer, Everspace 2 czy Rebel Galaxy. We wszystkich trzech spędziłem zdecydowanie zbyt wiele czasu uparcie przemierzając szlaki handlowe, wypełniając misje bounty i zestrzeliwując w kółko te same wrogie statki kosmiczne, aby zarobić wystarczająco dużo kredytów na kolejne ulepszenie.

(Widok otwartego morza sprawia, że swędzą mnie palce: Chcę wypłynąć w morze!)
(Widok otwartego morza sprawia, że swędzą mnie palce: Chcę wypłynąć w morze!)

Ta pętla rozgrywki polegająca na zarabianiu i ulepszaniu przemawia do czegoś głęboko we mnie i dostarcza ogromnej satysfakcji, nawet jeśli w tym samym momencie zdaję sobie sprawę z tego, jak mało wymagająca i bezmyślna jest rzeczywista zawartość gry.

Skull and Bones ma oferować kampanię, która w dużej mierze rezygnuje z przygotowanych treści fabularnych, a w zamian oferuje formę automatycznie generowanych misji, które już we Freelancerze wypełniałem dziesiątkami. Używam ich do zbierania pieniędzy i surowców, które przeznaczam na ulepszenie mojego sloopa.

To co mi się podoba to sandboksowy charakter, który ogromnie doceniłem w Mount & Blade 2: Sam mogę zdecydować, gdzie chcę iść dalej. Dobrze pasuje to do pirackiego settingu, gdyż tylko ja, jako kapitan, mam ster w rękach. Jeśli Ubisoft przywróci teraz fajne super statki z końca gry jako bossów z Black Flag oprócz ataków na forty, to będę bardzo zmotywowany, aby spędzić dużo czasu na ulepszaniu mojego statku.

Call me unambitious, but I”m totally looking forward to gradually upgrading my little raft from the beginning to a sleekate frigate and then to a fat galleon. Na filmie Ubisoft pokazuje obecne już w Black Flag menu ulepszeń, dzięki któremu mogę dostosować takie wartości jak pancerz, zasięg czy siła ognia. To jest właśnie moja bajka – i przemawia do mnie znacznie bardziej niż czysto kosmetyczne postępy w wielkim konkurencie Sea of Thieves, gdzie zawsze szybko tracę zainteresowanie z powodu braku ulepszeń.

(Prawie gra fabularna: różne klasy statków, kilka slotów na sprzęt i wygląd też można zmieniać - to do mnie przemawia całkowicie).
(Prawie gra fabularna: różne klasy statków, kilka slotów na sprzęt i wygląd też można zmieniać – to do mnie przemawia całkowicie).

Reason 2: Część krytyki nie jest uzasadniona

There”s an (admittedly funny) comparison picture between Elden Ring and Skull and Bones doing the rounds on Twitter right now:

Tak, filmiki z rozgrywki w Skull and Bones są przeładowane ikonami. I tak, projektanci Ubisoftu musieli uczęszczać do szkoły artystów gigantycznych strzałek i jaskrawych kolorów. Ale to też prawda: gry Ubisoft od lat oferują rozbudowane ustawienia pozwalające ukryć każdy element HUD-u z osobna. Posunąłbym się nawet do określenia tego jako wzorcowe.

(W Far Cry 5 wszystko, od głównych wyświetlaczy po poszczególne ikony, można włączać i wyłączać osobno)
(W Far Cry 5 wszystko, od głównych wyświetlaczy po poszczególne ikony, można włączać i wyłączać osobno)

Wyraźnie widać, że w końcu trzeba zobaczyć, czy niektóre reklamy nie są niezbędne dla doświadczenia gry. A fakt, że marketing Ubisoft uważa za dobry pomysł wrzucenie do sieci filmiku z tyloma migającymi ikonkami, wiele mówi o obecnej sytuacji za kulisami wydawcy. O tak, Elden Ring oczywiście też nie jest wzorem przywództwa graczy, jak sugeruje tweet.

Rozczarowuje mnie również wiele głośnych krytyk gry dotyczących pominięcia niektórych funkcji znanych z Black Flag. Chodzi tu głównie o fakt, że ze swoim kapitanem z perspektywy trzeciej osoby można chodzić tylko w kilku spokojnych osadach. To prawda: trochę szukania skarbów tu, trochę handlowania tam, odbieranie misji i (bezsensowne) pozowanie przed innymi graczami w tych społecznych hubach głównie przywołuje u mnie niemiłe wspomnienia z Anthem.

Ale kiedy kolega Dimi pisze co następuje, to po prostu nie jest to dla mnie powód do złości: „W tej grze będę siedział za sterem 95 procent czasu, strzelając do innych statków i odpracowując rozkazy.” Tak, brawo, właśnie tego chcę od pirackiej gry!

Nie jestem robotem noszącym opaski na oczach ani bezkrytyczną papugą Ubisoftu, rozumiem, że niektórzy z was chcieliby toczyć bitwy przy użyciu szabli lub aktywnie wchodzić na pokłady statków w Skull and Bones. Zamiast tego dostajemy paski stanu, automatycznie uruchamiane cutscenki i drzewa ścinane bezpośrednio ze statku:

Cóż, teraz powiem tak: 95 procent tego co działo się w Black Flag poza fajnymi bitwami morskimi było dla mnie nudne jak cholera. Szczerze mówiąc pamiętam tylko pędzenie po dachach w poszukiwaniu nowych szant morskich. Na pewno nie będę tęsknił za irytującymi misjami podsłuchowymi, w których muszę śledzić cel niezauważony w Skull and Bones.

Nawet w Sid Meier”s Pirates! istniała nierównowaga między zabawą w korsarstwo na pełnym morzu a raczej nudnymi misjami lądowymi. W Sea of Thieves błądzenie po wyspach na podstawie niejasnych wskazówek na mapie skarbów również nie należy do moich ulubionych momentów. Ale każdy zawodnik jest inny. Na przykład po 20 godzinach stwierdziłem, że te same stare bitwy na planszy w Black Flag są super nudne i dałbym wiele za przycisk pozwalający je pominąć.

(Pieszo jesteś tylko w osiedlach. Szczerze mówiąc, cieszę się, kiedy nie muszę wysiadać przy każdej malutkiej wysepce, żeby wyczyścić trzy ikonki na mapie, jak w Black Flag. To wszystko można teraz zrobić z komfortu statku)
(Pieszo jesteś tylko w osiedlach. Szczerze mówiąc, cieszę się, kiedy nie muszę wysiadać przy każdej malutkiej wysepce, żeby wyczyścić trzy ikonki na mapie, jak w Black Flag. To wszystko można teraz zrobić z komfortu statku)

Wyraźnie widać, że w końcu będziemy musieli zobaczyć, jak bardzo ekscytujące jest na dłuższą metę zawsze tylko przejeżdżanie statkiem przez otwarty świat. Może w pewnym momencie wkroczy nuda bez wielu aktywności pobocznych z Black Flag, pozwolę sobie na to jako argument. Widzę jednak duże szanse, że czysto piracki gameplay zapewni mi zajęcie na wystarczająco długo. Również dlatego, że planuję grać w Skull and Bones całkowicie samodzielnie.

Reason 3: Mogę grać sam

Może jestem wyjątkiem, ale próby Ubisoftu, aby wcisnąć coraz więcej funkcji multiplayer do swoich gier z otwartym światem przez lata zawsze pozostawiały mnie zimnym. W Watch Dogs na potrzeby testu spróbowałem jedynie trybu inwazji, w The Division grzecznie odrzuciłem wszystkie zaproszenia do dołączenia do grupy, a Ghost Recon: Wildlands przeszedłem wyłącznie z towarzyszami AI.

(Jeśli spalę osady jak Holendrzy tutaj, dana frakcja ma do mnie pretensje i już ze mną nie handluje)
(Jeśli spalę osady jak Holendrzy tutaj, dana frakcja ma do mnie pretensje i już ze mną nie handluje)

Nie lubię, gdy ktoś dyktuje mi tempo gry, gdy muszę pojawić się na raidzie o ustalonej godzinie, albo gdy jako jedyny partner w co-opie oglądam cutscenkę fabularną w całości, przez co narażam się na gniew znudzonych kolegów.

Dlatego z ulgą przyjąłem fakt, że w Skull and Bones będzie można grać także solo i że mogę całkowicie wyłączyć funkcje świata współdzielonego z wyskakującymi nazwami graczy czy głupimi komunikatami na czacie. Hej Blizzard, możesz to skopiować dla Diablo 4!

Co mi się obecnie zupełnie nie podoba? Że grafika wygląda praktycznie bez zmian w stosunku do dziewięcioletniego (!) quasi-poprzednika Black Flag. Rozumiem, że Ubisoft Singapore miał ogromne trudności z rozwojem, ale to, co jest tu oferowane, nie jest już moim zdaniem godne gry triple-A w 2022 roku.

To jednak jedyny punkt, w którym prezentacja rozgrywki Skull and Bones mnie zniechęciła. Reszta sprawia, że czekam na tę obecnie tak znienawidzoną piracką grę bardziej niż kiedykolwiek myślałem.

I jak się masz
? Co przemawia do Ciebie w Skull and Bones, co Cię martwi? I czy mógłbym przekonać choć jednego lub dwóch do mojego dziwnego spojrzenia na sprawy? Powiedz mi w komentarzach!