Deathloop nie jest tym, czego oczekiwałeś – i to jest dobra rzecz

0
551

Deathloop nie okazuje się być pojedynkiem PvP w teście, ale strzelanką dla jednego gracza z pomysłową pętlą czasową, która urzeka ogromną swobodą zabawy. Ale nie każdy pomysł się sprawdza.

Talk to us: Turritopsis dohrnii. To, co brzmi jak zaklęcie z Harry’ego Pottera, jest w rzeczywistości gatunkiem meduzy. I to bardzo szczególny: Z jej komórek może wyrosnąć identyczna meduza, cykl życia zaczyna się od nowa bez śmierci, a te oślizgłe podwodne stworzenia są teoretycznie nieśmiertelne. Nic dziwnego, że my, ludzie, z zazdrością spoglądamy na ocean, a jeszcze mniej zaskakujące jest to, że nauka znalazła już rozwiązanie irytującego problemu umierania w zręcznościowej strzelance Deathloop.

Jednak bez DNA meduzy: polarna wyspa Blackreef jest anomalią, która czyni ją idealnym placem zabaw dla obrzydliwie bogatych egocentryków, którzy przeżywają jeden dzień w niekończącej się pętli czasu. Nie starzeją się i nie wstają ponownie rano, jeśli miały wypadek lub umarły z nudów. Jesteśmy jednymi z nich i mamy dość życia wiecznego.

Wyruszamy więc na polowanie i odkrywamy tajemnice czterech rozległych obszarów wyspy, podczas gdy my likwidujemy jednego wizjonera za drugim. Bo dopiero gdy oni wszyscy zginą, pętla się urywa i jesteśmy wolni. To ekscytujące założenie, które w zabawny sposób czerpie z Hitmana, Dishonored i Deus Ex, ale nie zawsze spełnia swoje innowacyjne pomysły.

He who does not explore remains stupid

Bohater Colt zostaje zamordowany, a następnie budzi się sam i bezradny na plaży. Wokół nas w świecącym scenariuszu unoszą się komentarze: „Tędy!”, „Przerwij pętlę!”. Coś tu jest podejrzane, ale ponieważ Colt ma amnezję, a my nie mamy pojęcia, możemy tylko przypuszczać.

Początek wzbudza naszą ciekawość, ale nie popisuje się błyskotliwą demaskacją w stylu Prey. Przez cały czas trwania samouczka jesteśmy bombardowani wskazówkami dotyczącymi walki, umiejętności i nie tylko, ale sytuacja wyjściowa nie staje się ani trochę jaśniejsza. To jest, gdzie chcielibyśmy, aby zobaczyć spokojny wprowadzenie, biorąc czas, aby wprowadzić Colt i Visionaries przed włączeniem na nich.

Um, co my tu robimy? O tym, jak działa pętla czasowa i co się za nią kryje, dowiadujemy się dopiero stopniowo. Ale tylko wtedy, gdy będziemy badać ostrożnie.
Um, co my tu robimy? O tym, jak działa pętla czasowa i co się za nią kryje, dowiadujemy się dopiero stopniowo. Ale tylko wtedy, gdy będziemy badać ostrożnie.

Zamiast odpowiedzi znajdujemy pistolet i zastanawiamy się, czy nazwać go Colt Junior czy Kathi Knarrenbauer – Deathloop potrafi dowcipnie rozmawiać sam ze sobą, a sarkastyczne wymiany zdań z antagonistką Julianną przez radio podnoszą poziom. Ale naprawdę przydatne informacje są ukryte w alternatywnych trasach, dokumentach lub plikach audio. Tylko ci, którzy są ciekawi i zbadają wyspę, dowiedzą się, co tak naprawdę kryje się za Blackreefem, Coltem czy Julianną.

Jednocześnie musisz pogodzić się z tym, że nie wszystko ma sens, jeśli coś przeoczysz. Teoretycznie Deathloop można ukończyć w 15, 20 lub 30 godzin. Nawet wtedy, jednak, dwa możliwe zakończenia pozostawiły nas z kilkoma pytaniami bez odpowiedzi.

Great world, lame inhabitants

Ścieżka staje się celem: Niemal bezbłędny projekt poziomów znany z Arkane, osadzony w fantazyjnym świecie narracji, prowadzi nas przez nadmorską wioskę Updaam. Jak wszystkie lokacje, jest kreatywnie zaprojektowany, łącząc stare mury z ciasnymi bunkrami i jaskrawo kolorowymi meblami z lat 70. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się można dostrzec sterylne obszary lub wyprane tekstury. Ogólny obraz jest mało zakłócony przez genialny design, ale oczekujemy więcej od next-genowej grafiki.

Twórcy Deathloop potrafią robić mistrzowskie projekty poziomów. Jedynie next-genowy klimat nie bardzo chce się pojawić
Twórcy Deathloop potrafią robić mistrzowskie projekty poziomów. Jedynie next-genowy klimat nie bardzo chce się pojawić

Jaka jest wersja na PC?

Optyka i sterowanie mogą być dowolnie regulowane, a to ostatnie doskonale współpracuje zarówno z myszką i klawiaturą, jak i kontrolerem. Poza jedną awarią i pojedynczymi błędami, które powodowały, że przeciwnicy wpadali na siebie, nie doświadczyliśmy żadnych problemów. Nawet w 4K, Deathloop działał płynnie z naszym RTX 2070, choć nie drapie górnego spektrum wymagań systemowych. W porównaniu do Dishonored, wydajność jest znacznie lepsza.

Mieszkańcy odrywają się od jednostajnej codzienności urządzając wielkie imprezy z fajerwerkami lub przeżywając przygodę sci-fi dzięki Live Action Roleplaying. Mamy inny cel, ale nadal podziwiamy ozdobioną papier-mâché powierzchnię planety w specjalnie przygotowanym domku, gdzie komputerowy głos towarzyszy nam pomiędzy wyciętymi astronautami i kosmitami. Za nim znajduje się komputer półmózgowy 2Bit, który nazywamy tak, ponieważ działa z kawałkiem mózgu. Ewwh.

Ten facet jest jednak bardzo przyjazny i pomaga nam uruchomić prawdziwy silnik rakietowy, aby zabić wszystkich w budynku, albo entuzjastycznie opowiada nam więcej o swoim konstruktorze Charliem, geniuszu technicznym i konferansjerze. Wszyscy siedmioro wizjonerów to olśniewające postacie, legendarni piosenkarze jak blabbermouth Frank czy genialni naukowcy jak Wenjie Evans.

Podczas gdy nam serce puchnie na myśl o nieogarniętym 2Bit, prawdziwe gwiazdy pozostają na dystans. W Pętli spotykamy ich niemal wyłącznie jako przerysowane karykatury. Frank, na przykład, po prostu wypił swój anielski głos. Właściwie to powinno wzbudzać litość. Ale ponieważ muzyk jest takim dupkiem, po prostu wzruszamy ramionami. Jedynie Colt i Julianna osiągają pewną głębię dzięki swoim filozoficznym rozmowom na temat sensu i bezsensu pętli czasowej.

Wybierasz porę dnia, sprzęt i lokalizację przed każdą misją, a potem wszystko idzie w pętli
Wybierasz porę dnia, sprzęt i lokalizację przed każdą misją, a potem wszystko idzie w pętli

Jak działa pętla?

Deathloop jest oparty na Roguelikes. Przeżywasz dzień w kółko i na końcu tracisz cały swój sprzęt, przynajmniej początkowo. Możesz zabić wizjonerów od początku, ale najpierw zbierz informacje. Tylko wtedy, gdy zwabisz cele w odpowiednie miejsce w określonym czasie i zabijesz je w odpowiedni sposób, możesz zabić je wszystkie za jednym zamachem.

– Każdy dzień jest podzielony na poranek, południe, popołudnie i wieczór

– W każdym okresie czasu odwiedzisz jeden z czterech obszarów na wyspie: ośrodek badawczy Complex, dzielnicę rozrywkową Charles Bay, wojskową Fristad Rock lub dzielnicę mieszkalną Updaam.

– Sektory się zmieniają, pod wieczór pada śnieg i robi się ciemno. Wcześniej wolne przejścia są następnie blokowane przez bariery laserowe, np. drzwi otwarte zamiast zamkniętych lub bardziej strzeżone. A wizjonerzy również zmieniają swoje położenie.

– Przed każdą wizytą ustawiasz broń i moce. Gadżety takie jak narzędzie do hakowania i granat są zawsze w twoim bagażu.

– Zapisywanie nie jest możliwe podczas misji. Colt ma jednak trzy życia. Dopiero po trzeciej śmierci musisz zacząć całą pętlę czasową od nowa.

– Możesz zabrać znaleziony sprzęt i moce do następnej pętli, jeśli zainwestujesz zasób. Jak to zrobić, wyjaśniamy w rubryce „Wzbogacanie”.

– Na koniec przejdziesz przez pętlę czasową w ciągu jednej godziny. Jeśli nie znasz jeszcze drogi, może ci to zająć trzy godziny lub więcej.

There is no right or wrong

Wiedza to potęga i dlatego, obok lepszego sprzętu, jest naszym najważniejszym celem w Deathloop W pierwszej misji w Updaam, gra w kotka i myszkę do dziś sprawia, że na naszych czołach pojawiają się kropelki potu. Uzbrojeni jedynie w maczetę i cichy pistolet do gwoździ, przemykamy się przez pilnie strzeżone alejki do naszego mieszkania, tylko po to, by I-have-halfmy-brain-planted-in-a-computer-Charlie nagle włączył alarm i wysłał za nami całą okolicę. Wynośmy się stąd!

W trakcie eksploracji odkrywamy jednak podstępne drogi przez dachy lub jaskinie. Zdajemy sobie sprawę, że możemy przeprogramować broń i kamery za pomocą narzędzi hakerskich i odwrócić uwagę wrogów za pomocą butelek, aby zabić ich w ciemnym kącie maczetą i zabrać im broń z większą mocą. Wszędzie znajdziemy też Residium, cenny surowiec, który podtrzymuje nasz sprzęt na wszystkich pętlach.

Jeśli uzbierałeś wystarczającą ilość Residium, będziesz mógł zatrzymać tak cenny sprzęt na stałe.
Jeśli uzbierałeś wystarczającą ilość Residium, będziesz mógł zatrzymać tak cenny sprzęt na stałe.

Bogacić się: Jak zachować swój sprzęt

Aby zdobyć specjalne bronie i nowe zdolności, będziesz musiał wykonać sporo pracy. Zabijasz wizjonerów lub przywracasz dostawy energii w bunkrach w bardzo skomplikowany sposób. Aby mieć pewność, że nowa zabawka nie zniknie następnego dnia, potrzebujesz Residium:

– Możesz znaleźć ten zasób wszędzie w poziomach i na zabitych celach. Można ją rozpoznać jako kolorową, rozwianą zasłonę nad obiektami, którą można zasysać naciskając przycisk.

– Jeśli umrzesz, tracisz swoje Residium i musisz je odebrać ponownie w miejscu śmierci.

– Po każdej misji możesz użyć tej substancji do wzbogacenia swojego ekwipunku. Na przykład, inwestujesz 8000 w nową broń i możesz ją zatrzymać poprzez pętle. Z czasem zbudujesz imponujący arsenał, którego nikt nie będzie w stanie ci odebrać.

Mgła wokół naszego rzeczywistego zadania zostaje oczyszczona dzięki ukrytym wskazówkom Gdy w końcu uzyskamy dostęp do dużej posiadłości Dorseyów w centrum miasta, mamy tam załatwić Aleksisa. Szkoda tylko, że urządza imprezę maskową, na której wszyscy wyglądają tak samo. Najpierw więc szukamy dalej, a tu proszę – informacja, że imprezowy Aleksis lubi tańczyć do własnej muzyki. Ale gdzie znajdziemy jego notatki? Może wolimy się trochę poturbować i rzucić granat na parkiet. Dla każdego zamachu istnieją dziesiątki sposobów i możliwości: Jeśli masz w bagażu umiejętność teleportu, to np. bariery laserowe nie będą już dla ciebie przeszkodą.

W przeciwnym razie będziesz musiał zbliżyć się do nich, aby je zhakować lub po prostu eksplodować granatem trujący gaz w magazynie, szybko otworzyć bramę poniżej i prześlizgnąć się, zanim śmiercionośne opary powrócą. Tyle wolności wywołuje w naszych oczach takie łzy radości, jak ostatnio musieliśmy je ocierać w Deus Ex.

Deathloop nie jest tym, czego oczekiwałeś – i to jest dobra rzecz

Fani strzelców mogą się cieszyć

Kiedy już zaopatrzymy się w arsenał broni, umiejętności i atutów, możemy także przystąpić do bezpośrednich starć. Możesz znaleźć nowe bronie, takie jak potężne strzelby, powolne karabiny lub szybkie karabiny maszynowe na poziomie lub wziąć je od wrogów. Zadowoleni z siebie wizjonerzy oczywiście przyozdabiają się w szczególnie wymyślne pistolety.

Nie tylko są one czasami posypane różowym brokatem, ale również mają specjalne właściwości ze względu na ich wyższy poziom rzadkości. Niektóre przeładowują się szybko, inne strzelają z karkołomną prędkością, a w przypadku szczególnie rzadkiego okazu musimy najpierw zdobyć pięć baterii w parkourze pułapki, aby otworzyć drzwi. Za nim czekają dwa pistolety, które w razie potrzeby można przekształcić w gruby karabin szturmowy. Fancy!

Ta legendarna broń będzie nam jeszcze wiernie służyć.
Ta legendarna broń będzie nam jeszcze wiernie służyć.

Mimo to brakuje nam nieco bardziej egzotycznych ołowianych strzał, jak choćby piankowego pistoletu z Prey, który mógłby posłużyć nawet do budowy schodów. Wspaniale wpasowałby się w pionowe obszary Deathloop.

Wszystkie pistolety dobrze leżą w dłoni i przypominają nam poprzez wyraźnie wyczuwalny odrzut i wyraźną informację zwrotną o trafieniu, że nie wymachujemy tylko kartonowymi pistoletami. Jednak, zwłaszcza w przypadku broni szybkostrzelnej, celowanie jest na początku trochę nieprecyzyjne. W tym miejscu pojawiają się atuty broni. Przynoszą też fajniejsze efekty niż dobre oko do headshotów: Na przykład, ładujemy pociski błyskawicami i dobrze prażymy wrogów.

Sam Colt może również wyposażyć się w cztery atuty. Z ogromnym skutkiem: np. nasz pasek umiejętności błyskawicznie się ładuje, nasze zdrowie ogromnie wzrasta, skradamy się bardziej bezszelestnie lub skaczemy dwa razy wyżej. Wszystkie bonusy mogą być zachowane na długi czas poprzez Residium, tak abyś mógł zaplanować odpowiednią budowę skradania lub zaciągu.

Strzelanie w Deathloop jest tak dobrą zabawą, że czasami nawet nie mamy ochoty na bycie skrytymi
Strzelanie w Deathloop jest tak dobrą zabawą, że czasami nawet nie mamy ochoty na bycie skrytymi

No room for frustration – and gumption

Najważniejsze są oczywiście moce, niektóre z nich znacie już z Dishonored – na przykład teleport. Otrzymujesz je od wizjonerów, gdy ich zabijasz, a za każde kolejne udane zabójstwo otrzymujesz nagrodę w postaci ulepszenia umiejętności.

Wszystkie z nich są równe i zachęcają do kreatywnych strategii rozwiązywania problemów: Na przykład, używając Carnesii, miotasz wrogami w powietrzu, jednocześnie łącząc ich w łańcuchy za pomocą Nexusa. To, co dzieje się z jednym, dzieje się z wszystkimi innymi. Potężna magia jest ograniczona przez pasek, który opróżnia się i uzupełnia w tym samym czasie. Colt może w ten sposób wywołać dwie zdolności jednocześnie.

Deathloop zaprasza więc do eksperymentowania na każdym kroku. Pętle są niezwykle motywujące, ponieważ zawsze otwierają się nowe możliwości i sposoby radzenia sobie z wyzwaniami. Nawet po 30 godzinach nadal regularnie odkrywamy nowe rzeczy.

Jednak to, że tak wiele się uczymy, ma też swój haczyk: wrogowie automatycznie stają się dla nas coraz głupsi. O ile na początku grupy jeszcze lubią nas rozjeżdżać, o tyle później bez trudu ich oszukujemy, wystrzeliwujemy w tłum, chowamy się gdzieś niewidoczni i wykańczamy resztę. Colt szybko zapomina, a czasem nawet ignoruje, gdy ktoś zostaje dźgnięty nożem od tyłu trzy kroki dalej.

Arkane oczywiście chce za wszelką cenę uniknąć frustracji. Darmowe zapisywanie jak w Dishonored czy Hitmanie nie jest możliwe, więc Colt może odrodzić się dwa razy, a SI nie może być zbyt sprytne, moce się ładują, a trupy po prostu znikają. Prawdopodobnie również dlatego, że gracze strzelanek nie chcą ciągle przeciągać martwych ciał tam i z powrotem z dala od akcji.

Więcej wymaga od nas Julianna, która raz na pętlę wdziera się do naszej gry, przebiera się za niegroźne mięso armatnie, a potem nagle goni za nami hordy wrogów lub sama w nas celuje. To jest powiew świeżości – niezależnie od tego, czy atakuje SI, czy inny gracz, bo nagle musimy reagować i przemyśleć. Niemniej jednak, nie ma tu regulowanego poziomu trudności, jak w Prey, co sprawiłoby, że wrażenia z gry byłyby bardziej wyraziste i indywidualne.

W multiplayerze levelujesz Juliannę, odblokowując nowy sprzęt i umiejętności, jeśli zabijesz wystarczającą liczbę graczy.
W multiplayerze levelujesz Juliannę, odblokowując nowy sprzęt i umiejętności, jeśli zabijesz wystarczającą liczbę graczy.

playDeathloop w multiplayerze

Możesz odwiedzić innych graczy w PvP jak w Dark Souls i dać im popalić. Po około trzech godzinach możesz po raz pierwszy wybrać Juliannę i użyć jej umiejętności. Jako Juliana przybierasz inne formy i korzystasz z tego samego arsenału co Colt – tylko przeciwko niemu. Masz jednak tylko jedno życie; jeśli zostaniesz zabity, szansa na tę pętlę przepadnie. To sprawia, że posmak jest rozczarowujący: wysiłek jest po prostu zbyt duży. Jeśli znalazłeś otwartą grę z odpowiednimi kryteriami i wślizgnąłeś się do niej, zabawa zwykle kończy się po kilku minutach.

Udana Julianna jest przynajmniej nagradzana nowymi broniami, atutami i umiejętnościami. Ale możesz również zdecydować się na współpracę. Wtedy po prostu musisz być przygotowany na to, że druga osoba może w każdej chwili wbić ci nóż w plecy – albo sam staniesz się zdrajcą.

Poza malejącą ambicją w trakcie meczu, Deathloop nie popełnia większych błędów. Wręcz przeciwnie: mechanika gry wciąga nas w pętlę raz za razem z taką błyskotliwością, że zaraz po jej przejściu mamy ochotę na ponowne uruchomienie strzelanki. Jednak w przeciwieństwie do Prey i Dishonored, Deathloop siedzi trochę pomiędzy tymi fotelami: Wspaniała gra skradankowa, w której duży nacisk położono na eksplorację, spotyka się z wartką akcją w strzelance, systemem łupów i trybem wieloosobowym, który sprawia wrażenie, jakby był doczepiony do trzeciej ręki.

Nie zawsze czuć to jako jednolitą całość, co objawia się kompromisami w skradaniu czy AI. Ale kiedy wszystko się zazębia, a my biegniemy przez idealną pętlę, Deathloop wciąż czuje się krótko jak arcydzieło.