Elden Ring w recenzji:From Software podejmuje duże ryzyko z Elden Ring i zamienia doskonale skomponowane poziomy na otwarty świat.

0
1057

W teście wyjaśniamy dlaczego ta decyzja ze wszystkich rzeczy produkuje kamień milowy.

Gdy otwieram kamienne wrota do Limgrave, mam już wszystko przemyślane. Tarcza woskowana lśniąca, ostrze naostrzone, zabiję wszystkich bossów. Jeden po drugim będą upadać. Z lodowatą metodą toruję sobie drogę przez ospałych szkieletowych rycerzy i wilki, aż moja sakiewka prawie pęka w szwach od run, rzucam na kolana olbrzymie trolle i na grzbiecie konia odważnie szarżuję na smoka, który nie nadaje się już nawet na podpałkę do kominka.

Jego dusze – pardon, runy – jak nazywana jest waluta w Dark Souls w Elden Ring – sprawiają, że moja kasa na poziomy wciąż dzwoni, jeśli nie poświęcam ich przez nieostrożne zgony. Z każdym kolejnym poziomem staję się silniejszy, wytrzymuję więcej i zbliżam się do celu. Aż tu nagle, niczym Rafiki z Króla Lwa, Elden Ring wyciąga swoją laskę nad moją głową i mówi mi, że jest coś więcej, niż mogę zobaczyć. No dobra, może to był kapłan w szacie z ludzkiej skóry, ze szczurzym ogonem i ogromnym rapierem, który pod żadnym pozorem nie chciał mnie przepuścić.

Ale on ma rację! Prawdziwe zwycięstwo w Elden Ring osiągam tylko wtedy, gdy przerywam polowanie na bossów, zapominam o ambicjach i pozwalam sobie po prostu dryfować. Następnie fabularna gra akcji uwalnia magię otwartego świata, której ostatni raz doświadczyłem w Zelda: Breath of the Wild. Poświęcając wiele z mocnych stron gier Souls, From Software podejmuje ogromne ryzyko. W Elden Ring ryzyko to nie tylko się opłaciło, ale także wyznaczyło nowy kamień milowy gatunku, który będzie trwał przez lata.

Nawet rzut oka na pierwszy obszar, Limgrave, na początku gry ujawnia wiele interesujących lokacji i szczegółów, takich jak złoty jeździec przemierzający krajobraz czy zniszczony kościół, który może skrywać coś użytecznego.
Nawet rzut oka na pierwszy obszar, Limgrave, na początku gry ujawnia wiele interesujących lokacji i szczegółów, takich jak złoty jeździec przemierzający krajobraz czy zniszczony kościół, który może skrywać coś użytecznego.

 

Co testowaliśmy?

Wraz z trzema testerami spędziliśmy z przedpremierową wersją Elden Ring grubo ponad 100 godzin, pokonaliśmy sporą część bossów i szeroko eksplorowaliśmy cały otwarty świat. W trakcie tego procesu na wszystkich komputerach testowych wystąpiły pojedyncze problemy techniczne, takie jak szarpanie, zamrażanie, rzadkie awarie lub przeskakiwanie elementów w świecie gry. Ze względu na stan naszej wersji testowej, musimy jednak odjąć dwa punkty do czasu naprawienia problemów. From Software dostarczyło co prawda łatkę na krótko przed embargiem, ale nie przyniosła ona koniecznej poprawy na wszystkich naszych systemach testowych.

Jesteśmy oczywiście na bieżąco i również dokładnie sprawdzamy wersję startową pod kątem jej stanu technicznego. Jeśli nie jesteś pewny swojej konfiguracji sprzętowej i oczekujesz gry wolnej od błędów, zalecamy, abyś poczekał na naszą kontrolę techniczną wydania.

Why only screenshots from the first third of the game?

Testy dotyczące embarga zostały dopuszczone przez Bandai Namco tylko pod warunkiem, że pokażemy zdjęcia i sceny wideo z dwóch pierwszych obszarów. Powodem jest chęć uniknięcia spoilerów. Ponieważ jednak mogliśmy doświadczyć całej gry i nie było żadnych innych ograniczeń w naszym raportowaniu, zgodziliśmy się na to embargo. Przed premierą, która odbędzie się 25 lutego, rozszerzymy ten test o kolejne, wolne od spoilerów zrzuty ekranu z dalszych obszarów – dla wszystkich tych, którzy chcą uzyskać głębszy wgląd w grę.

 

(K)a farewell to old virtues

Dark Souls, Bloodborne czy nawet Sekiro opierają się na dwóch wielkich filarach: Wyzwania, przez które muszę przebrnąć i genialnie zazębiający się projekt poziomów, który wodzi mnie za nos, a na końcu odkrywa zbawienny skrót lub nową latarnię. Elden Ring musi się bez tego obejść, bo w otwartym świecie mogę z łatwością uciec przed każdym zbyt silnym przeciwnikiem i nie jestem w stanie tak manipulować jego twórcami. Wcześniej kazali mi tańczyć jak ich marionetce dzięki precyzyjnemu projektowaniu poziomów i potworów, teraz przecięli sznurki i zostawili mnie wolnego.

Początkowo uważałem otwarty świat za duży błąd z tego powodu. Jako ryzyko, w którym From Software może popełnić wielki błąd w obliczeniach. Jednak z każdym z sześciu dużych obszarów, coraz bardziej dociera do mnie, że deweloperzy znowu mnie oszukali. Bo nie potrzebują zagrożeń poziomowych, żeby mnie zwodzić i igrać z moimi oczekiwaniami. Wręcz przeciwnie, bez niej ich design naprawdę rozkwita, bo w Elden Ring ostatnia nutka przewidywalności, jaka pozostała w Dark Souls i spółce, ulatnia się.

Aby to zadziałało, musisz się na to zdecydować. Tym, którzy grają w Elden Ring tak prosto jak w Dark Souls, brakuje magii otwartego świata. Z drugiej strony, jeśli grasz w stylu Ubisoftu i sprawdzasz zadanie za zadaniem, nie zrozumiesz, co wyróżnia otwarty świat na tle konkurencji. To, co czyni go tak genialnym, to nie to, co, ale raczej to, jak.

Otwarty świat to wotum zaufania

Elden Ring ufa mi jako zawodnikowi. Czuję się jak dziecko, któremu daje się patyk do trzymania, zanim wyśle się je na spacer po ogrodzie. Oczywiście dom staje się zamkiem, błoto pod huśtawką bagnem, a gałąź potężnym mieczem – i nikt nie musi mi o tym mówić. Ta dziecięca mieszanka ciekawości, wyobraźni i zachwytu prowadzi mnie przez otwarty świat. Nawet po 60 godzinach spędzonych z Elden Ring, wciąż odkrywam nowe rzeczy, których się nie spodziewałem.

Przykładowo, przede mną wznosi się ogromna wieża, by w następnej chwili zniknąć. Czy to tylko moje wyobrażenie? Przeszukuję teren, znajduję magiczną księgę z mapą, podążam za wskazówkami do ukrytych pieczęci. I nagle zaczarowana ściana, łącznie z klatką schodową, powraca do rzeczywistości. Podążam za nią krok w krok, przez chwilę napawam się widokiem na zamglony las, po czym z jękiem otwieram spróchniałą drewnianą skrzynię. W środku, odpowiednio, czeka zaklęcie niewidzialności, które już na zawsze będzie mi się kojarzyć z tym wyjątkowym miejscem, które odkryłem zupełnie sam.

Na polu bitwy usianym trupami, brudem i połamanymi mieczami, po wielu godzinach dostrzegam żołnierza przykuwającego się do martwego towarzysza. Być może po raz pierwszy naprawdę patrzę, a moje sumienie wysuwa się na pierwszy plan wraz z wszystkimi ludzkimi wrogami, których wcześniej powaliłem w zamian za kilka nędznych run bez mrugnięcia okiem. Gra nie wymusza na mnie tych emocji, one po prostu się zdarzają.

Prawie spadam z konia w szoku, gdy rozpoznaję niepokojąco organiczne formacje skalne wokół mnie jako (miejmy nadzieję) martwe smoki i sapię z zachwytu.

Otwarty świat Elden Ring jest niekończącym się źródłem historii i intymnych, osobistych i niezapomnianych chwil, które zapadają w pamięć. Nie potrzebuję mapy usianej znacznikami, by je znaleźć, ani przewodników kosmitów, by wskazać mi właściwy kierunek – coś, co chciałbym, by Open Worlds robiło znacznie częściej.

Tak, ciągle napotykam napoboczne postacie, które kierują do mnie prośby. Ale gdzie dokładnie mam się udać i czego się ode mnie oczekuje, mam się dowiedzieć po drodze sam. W rezultacie żadna czynność w świecie gry nie jest odczuwana jako terapia zajęciowa lub praca. Wszystko jest klimatycznie wkomponowane w otoczenie i samo w sobie motywuje mnie do dochodzenia do sedna sprawy. Podobnie jak w Skyrimie, świat pełen jest charakterystycznych miejsc – zamków, wież, ogromnych drzew czy mostów, po których mogę się orientować i które już z daleka wabią mnie swoimi tajemnicami.

 

A world that plays with me

Nawet powtarzające się elementy gry są sprytnie ukryte przez From Software. Obozy bandytów i mini-dungeony w katakumbach lub kopalniach są często skonstruowane bardzo podobnie. Nieważne, czy atakują mnie szkielety czy magiczne posągowe gnomy – w zasadzie zawsze wiem, gdzie mam iść i co mam robić. Przestaw przełącznik, znajdź windę, otwórz drzwi, pokonaj bossa, odbierz nagrodę!

Jaskinie, fortece, kopalnie czy katakumby są zazwyczaj powtarzalne wizualnie, ale nawet wtedy często kryją w sobie kilka niespodzianek pod względem rozgrywki.
Jaskinie, fortece, kopalnie czy katakumby są zazwyczaj powtarzalne wizualnie, ale nawet wtedy często kryją w sobie kilka niespodzianek pod względem rozgrywki.

Ale tylko w zasadzie! Bo nagle staję przed problemem, że muszę jakoś dostać się do nekromantów, którzy buszują po korytarzach nade mną. A w obozie wroga na moją głowę spada znikąd ślimakopodobny boss, przypominając mi swoją oślizgłą obrzydliwością, że powinienem częściej patrzeć w lewo, prawo i zdecydowanie w górę. Albo na dole – nawet tutaj zaskoczył mnie kiedyś wróg, a Michi i ja od tamtej pory mamy koszmary z tym związane. Tak więc w Elden Ring również trzymaj się starej dobrej etykiety sygnalizacji świetlnej i zasady From Software: najpierw patrz, potem uciekaj.

Twórcy grają równie genialnie, co perfidnie wykorzystują wiedzę, którą wyniosłem z innych Open Worlds. Wieże, lochy czy obozy to powtarzające się elementy, które powinny być przejrzyste, ale nie są. Nad każdym obszarem góruje Loch, który jest niczym potężna forteca lub filigranowy zamek z bajki. Kula, która jest jedyna w swoim rodzaju, a dzięki krętym ścieżkom, pułapkom, skrótom, drabinom i gzymsom stanowi hołd dla klasycznego projektu Dark Souls.

Zanim będę mógł położyć pośredniego bossa i wreszcie głównego wroga, muszę najpierw wywalczyć sobie drogę do wolności i na przykład skakać z dachu na dach nad strumieniem lawy, torować sobie drogę wzdłuż wykuszy centymetr po centymetrze i spadać na gzymsy z dokładnością do punktu, aby w końcu odblokować miejsce miłosierdzia jako punkt kontrolny.

O ile w otwartym świecie pozwalają one głównie na wygodne, szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce i wskazują ciekawe lokacje swoją złotą poświatą podobną do podmuchów wiatru w Ghost of Tsushima, o tyle tutaj są moją deską ratunku w potrzebie. Podczas gdy w otwartym świecie przeważa moja chęć eksploracji, w lochach napędza mnie przyjemne napięcie, które sprawia, że jestem czujny i dokładny – oba intensywne doświadczenia harmonijnie się uzupełniają.

To jest to, czego możesz oczekiwać od technologii i grafiki na PC

Elden Ring pozwala Ci wybrać spośród różnych presetów dla grafiki lub samodzielnie dostosować takie szczegóły jak głębia ostrości i jakość cieni. Niezależnie od tego, który suwak wybierzemy, gra z otwartym światem nie będzie doświadczeniem next-genowym, jak Demon’s Souls na PS5, nawet jeśli ustawimy wszystko na maksimum. Podobnie jak w przypadku poprzedniczek, deweloperzy ukrywają drobne niedociągnięcia, takie jak gołe plamy czy brakujące tu i ówdzie detale, za pomocą imponujących nastrojów świetlnych, mistrzowskich projektów i atmosfery, która jest wystarczająco gęsta, by się przez nią przebić.

To działa tak dobrze, że regularnie robisz pauzę podczas gry, chłonąc otoczenie i już ustawiasz w głowie kąt dla następnej tapety na pulpit. Ponadto wiele zrobiono pod względem graficznym: tekstury są ostre, a ważne lokacje czy modele (wrogów) szczegółowe. Dzięki nowemu edytorowi, możesz również stworzyć naprawdę atrakcyjną postać z gry.

Atmosferyczna inscenizacja świata sprytnie maskuje nieco staroświecką grafikę.

Mniej łatwe do zignorowania są problemy techniczne, których doświadczyli wszyscy testerzy podczas gry. Obiekty wyskakują przed Tobą z opóźnieniem, od czasu do czasu zdarzają się awarie, zamrożenia lub zacinanie się, co może powodować krople potu na czole podczas walk z bossami. Czkawki techniczne zdarzały się jednak na tyle rzadko, że nikt z nas nie doświadczył poważnych ograniczeń podczas gry. Niemniej jednak musimy nieco obniżyć ocenę. Pomijając te spadki, testowy komputer z RTX 3070 i procesorem Ryzen 7 osiągał płynne 50-60 klatek na sekundę przy maksymalnych detalach.

Nasz redaktor sprzętowy Nils wkrótce w swoim przeglądzie technologicznym bardziej szczegółowo omówi pułapki techniczne i optymalne ustawienia. Zostanie on tutaj podlinkowany jak tylko pojawi się w sieci – w każdym razie przed premierą gry, abyście mogli lepiej poznać stan techniczny.

Jeśli chodzi o sterowanie, to zdecydowanie powinieneś używać kontrolera. W końcu chodzi o błyskawiczne reakcje i płynne jak masło ruchy, gdzie przy myszce i klawiaturze nawet po krótkim okresie przyzwyczajania się do nich, mimo że w zasadzie działają, nadal można się tu i ówdzie pogubić. Nieco kłopotliwe standardowe przyporządkowanie (spacja dla uniku, F dla skoku) można dowolnie dostosować. Jedyną irytującą rzeczą jest to, że przyciski kontrolera były cały czas wyświetlane podczas testu. Tak długo, jak ten błąd nie zostanie naprawiony, będziesz musiał samemu myśleć, jaki jest odpowiednik na klawiaturze.

 

Where you have to make sacrifices

Ponieważ wszystko wydaje się tak dobrze przemyślane, a twórcy gry zdają się przewidywać każdy mój ruch, tym bardziej boli mnie, gdy Elden Ring staje się przezroczysty. Choć nawet małe fortece i jaskinie często zaskakują mnie nowymi pomysłami, to jednak wizualnie, w przeciwieństwie np. do Wiedźmina 3, wyróżnia je to, że często tworzone są z tych samych klocków. Brakuje tu tych ostatnich akcentów, które sprawiają, że miejsca wyglądają organicznie i wiarygodnie, nie tylko z daleka, ale i w najdrobniejszych szczegółach.

From Software musiało też najwyraźniej pójść na pewne kompromisy w kwestii wrogów w otwartym świecie. Jednak pomysłowość, różnorodność i design są w zasadzie tak samo genialne jak w grach z serii Souls. Stawiam czoła syrenim harpiom z ich zwodniczo słodkim śpiewem, pochylonym ciemnym jeźdźcom na krzywych nagach czy zdeformowanym niemowlętom z kosmosu, które ogłaszają się w ciemności mrożącym krew w żyłach krzykiem i niezdarnymi krokami. Nie rozglądaj się tylko dookoła, zawsze nasłuchuj dźwięków, podziękujesz mi za to!

Ale to różnica, czy tę różnorodność wrogów rozłożę na dwie garście lochów, czy na otwarte i duże światy. I tak oto napotykam przerażającego kapłana z początku w kilku rozmiarach, a także trzykrotnie walczę z ognistym magmowym smokiem z tasakiem. W przeciwieństwie do strażników drzew i marynarzy, którzy mają swoją własną linię questów, ci wrogowie wydają się być losowo mnożeni i umieszczani tam, gdzie jeszcze brakowało wroga. To pozbawia te konfrontacje nieco wagi i znaczenia.

Ponieważ mogę też jechać wszędzie tam, gdzie zaprowadzi mnie pragnienie przygody, mogę oczywiście wiele przegapić. Jeśli sprawy idą źle, 30 godzin zajmuje mi znalezienie nowej różdżki, której rozpaczliwie potrzebuję. Zanim to nastąpi, radzę sobie z moim kiepskim modelem standardowym, zawierającym zaklęcia 0815, ponieważ nawet nowe ataki magiczne, takie jak smocze płomienie czy niebieskie włócznie shimmerstone nie rzucają na kolana. Łupy są logicznie dopasowane do obszarów, a pierwszy obszar, z jego zamkami i ruinami, jest domem raczej bandyckich bandziorów, którzy nie mają wiele do zaoferowania zwinnym bandytom lub czarodziejom o pięknych umysłach.

Jeśli jednak ulepszysz swój sprzęt w kuźni, będzie on użyteczny przez długi czas. A im bardziej eksplorujesz otwarty świat, tym bardziej ten początkowy problem z równowagą się rozwiewa. A jeśli już zmieniłeś swój początkowy wybór klasy w wyniku frustracji, punkty mogą być łatwo ponownie rozdzielone.

Nie musisz być wierny swojej klasie: Jeśli zaczynasz jako rycerz, możesz również zainwestować punkty później, aby nauczyć się magii i przeciwstawić się smokowi z bezpiecznej odległości za pomocą zaklęcia shimmerstone, jak tutaj.
Nie musisz być wierny swojej klasie: Jeśli zaczynasz jako rycerz, możesz również zainwestować punkty później, aby nauczyć się magii i przeciwstawić się smokowi z bezpiecznej odległości za pomocą zaklęcia shimmerstone, jak tutaj.

Elden Ring to przede wszystkim wolność i eksperymenty. Niezależnie od tego, czy chodzi o klasę, wyposażenie czy umiejętności – nic z tego nie jest na stałe ustalone. A ponieważ próbowanie i popełnianie błędów daje tyle frajdy, na dłuższą metę nie przeszkadzają mi nawet szablonowi przeciwnicy i lokacje, bo zawsze mogę na nowo zmienić swoje podejście.

Walki o śmierć i życie oraz majsterkowanie

Elden Ring oddycha walką: blokujesz, parujesz, kontratakujesz, wywijasz się, dźgasz, tniesz i uderzasz, rzucasz zaklęcia i strzelasz do przeciwników lekkimi i ciężkimi atakami. Z czasem skrupulatnie przyswajasz sobie czas i długość animacji każdej akcji. Ponieważ nie wolno ci niczego odwołać, liczy się każda decyzja i każda pozycja, milisekunda często decyduje o śmierci lub życiu, zwycięstwie lub porażce.

Ta bezlitosna siła naturalnie przesiąka genami Dark Souls z każdej strony. From Software wplata jednak między nici DNA pomysły z innych gier, takich jak Bloodborne. Na przykład, jeśli zabijesz grupę wrogów, nie odzyskasz zdrowia, ale otrzymasz doładowanie mikstur leczniczych. I choć broń nie posiada wielu trybów, to ma specjalne zdolności, z których część można dostosować do własnych potrzeb i wymieniać za pomocą wojennych popiołów.

Podobnie jak sztuki broni w Dark Souls 3, daje mieczowi na przykład obrażenia od błyskawic, tarczy świętą obronę, na którą nieumarli się kruszą, a włóczni zawrotny atak wirowy. Możesz wyposażyć w sumie trzy bronie lub tarcze w lewej ręce i trzy w prawej, które możesz wymieniać za pomocą menu szybkiego wyboru. Za pomocą menu możesz również przywoływać mikstury lecznicze, eliksiry magiczne lub wierzchowce. Po prostu nie rób zbyt ciężkiego ekwipunku, jeśli chcesz prześcignąć szybkonogiego rycerza śmierci.

Wraz z bonusami do ekwipunku, punktami umiejętności w Sile, Mądrości, Zręczności i tak dalej, buforami przedmiotów lub talizmanami, które zapewniają na przykład szybszą regenerację kondycji, daje to w efekcie niezwykle elastyczną budowę postaci, w której możesz w każdej chwili wymieniać i łączyć poszczególne elementy. Dodatkowych zaklęć musisz się nauczyć tylko w miejscach łaski, gdzie wymieniasz również popiół wojenny. Zwiastun rozgrywki pokazuje również bitwy i umiejętności w akcji:

Jeśli ostrzysz sobie zęby na szefa, nie będziesz od razu sfrustrowany. Teraz nadszedł czas na zabawę, aż znajdziesz odpowiednią strategię konfrontacji dla swojego aktualnego zestawu umiejętności. Albo nawet poszukiwanie tego jednego zaklęcia lub tarczy, które w końcu da ci przewagę.

W bitwach będzie ci łatwiej, jeśli będziesz dużo zwiedzał: Większość opcjonalnych bossów w świecie gry lub w lochach upuszcza wspaniałe bronie i zbroje. Albo nawet łzy, które pozwalają Ci zaparzyć spersonalizowane lekarstwa, dzięki którym możesz na przykład całkowicie zablokować pojedynczy atak i jednocześnie napełnić pasek życia. Możesz też polować na zwierzęta, zbierać rośliny i rudy, które za pomocą zestawów do craftingu możesz łatwo przetworzyć na bomby zapalające, strzałki usypiające, trujące szkliwo do własnego ostrza i wiele innych.

Można oczywiście to wszystko zignorować i po prostu walczyć z zaciśniętymi zębami, w chustce i z kijem. Nawet tak drobne poprawki mogą jednak przechylić szalę na korzyść ostatecznego pokonania pozornie niezwyciężonego przeciwnika.

Dlaczego Elden Ring jest bardziej dostępny

To właśnie ta różnorodność w połączeniu z otwartym światem sprawia, że Elden Ring jest bardziej przyjazny dla początkujących graczy niż jego poprzednicy z serii Souls, bez poświęcania ambicji bitew. Ale zawsze wybierasz swoją własną trasę i wyzwanie, a także czas, który jest dla Ciebie odpowiedni.

Jeśli nadal jesteś za słaby na bossa, możesz po prostu wrócić do niego później, ponieważ świat wokół niego oferuje znacznie więcej – czasami nawet sekretną ścieżkę wokół bossa, dla której zamiast tego musisz opanować skokową łamigłówkę ze swoim widmowym koniem Stormwind. Poza lochami i sesjami multiplayer, możesz przywołać Stormwind, aby pomagał Ci wszędzie. Możesz też podkradać się do wrogów, aby zasztyletować ich od tyłu szczególnie silnym atakiem, zwabić ich w przepaść lub ogłuszyć strzałami usypiającymi, zamiast dążyć do bezpośredniej konfrontacji.

Jeśli działasz po omacku, skradasz się lub najpierw zwiadujesz wrogów, możesz znaleźć idealny moment, by uderzyć i ich zaskoczyć.
Jeśli działasz po omacku, skradasz się lub najpierw zwiadujesz wrogów, możesz znaleźć idealny moment, by uderzyć i ich zaskoczyć.

 

Jak działa multiplayer

To część uroku gier z serii Souls. Mimo to multiplayer w Elden Ring jest niepotrzebnie skomplikowany – zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wygodę szybkiej podróży czy mapy. Dlatego w szczegółowym przewodniku wyjaśnię Ci, o czym musisz pamiętać, gdy chcesz grać z innymi. Zasadniczo, multiplayer jest bardzo podobny do Dark Souls:

  • Możesz wybrać pomiędzy kooperacją, PvP i inwazjami. W pierwszym z nich maksymalnie trzech graczy gra razem poprzez drop-in-drop-out, wspólnie eksplorują świat i kładą bossów. W pojedynkach PvP dwóch graczy spotyka się, aby walczyć honorowo, podczas gdy inwazja polega na potajemnym najechaniu na inny świat gry. Jednakże, najechany gracz może wezwać na pomoc posiłki z kooperacji!
  • Każdy wariant wymaga własnej kombinacji przedmiotów, dla której odpowiednie przedmioty znajdziesz już na początku gry. Jeśli chcemy grać z konkretną osobą, należy ustalić hasło grupowe, a następnie w umówionym miejscu zostawić swój ślad z poplamionym palcem tej osoby. Druga osoba może wtedy użyć medykamentu scimitar, aby uwidocznić symbol wezwania i wezwać cię do siebie. Alternatywnie możesz użyć małej złotej statuetki. Następnie przeniesiesz się do rezerwy przywoływania, którą mogą aktywować wszyscy gracze, którzy utknęli w danym punkcie. Jednakże, mała szara statua w okolicy musi być aktywowana, a szef obszaru musi być nadal żywy.
  • Znajdziesz również wiadomości od innych graczy w otwartym świecie i ponownie w lochach, jak również plamy krwi ze śmierci graczy jako ostrzeżenie lub ich duchy, które mogą pokazać skarb lub ciekawą ścieżkę.

Jeśli zostawisz swój ślad swoim krzywym palcem, będzie on wyglądał tak. Symbol ten pojawi się w ten sam sposób na świecie Twojego partnera, z którego będzie on mógł do Ciebie zadzwonić.

Jeśli nie chcesz mieć z tym wszystkim nic wspólnego, możesz dezaktywować tryb online w menu. Wtedy nie pojawią się ani pozostałości po innych graczach, ani najeźdźcy czy pomocnicy. W końcu cały ten zgiełk i hałas może mieć negatywny wpływ na atmosferę. Z drugiej strony, inni gracze sprawiają, że szczególnie trudne walki z bossami stają się o wiele łatwiejsze. Jeśli utknąłeś gdzieś na dłuższy czas, powinieneś rozważyć wezwanie pomocy.

Należy jednak pamiętać, że postępy są zapisywane tylko dla gospodarza, podczas gdy goście mogą zabrać łupy tylko do swojej gry. Ponadto goście muszą zapłacić wysoki podatek podróżny z połową swoich butelek leczniczych i magicznych.

Szczególnie dla magów, PvP jako gość może być niewygodne, jeśli muszą się ograniczać do połowy swoich butelek z maną.
Szczególnie dla magów, PvP jako gość może być niewygodne, jeśli muszą się ograniczać do połowy swoich butelek z maną.

Lewelowanie i sumienne trenowanie jest jak najbardziej możliwe, bo wrogowie rozsądnie się z nimi nie skalują. Jednak Elden Ring nigdy nie staje się zbyt łatwy, ponieważ bossowie sięgają głęboko do worka ze sztuczkami. Nie chcę tu za bardzo przewidywać, ale jeśli błyskawiczny wilk atakuje za pomocą czarów dystansowych i ogromnego miecza, to na nic mi to, że teoretycznie zadaję spore obrażenia – nie dostaję nawet tury. Jeśli nie chcesz nauczyć się schematów ataków, poniesiesz porażkę w Elden Ring, tak jak we wszystkich innych grach From Software. Jednak poza bossami fabularnymi i pośrednimi w lochach, wszyscy bossowie pozostają opcjonalni.

Jeśli mimo to utkniesz i nie będziesz mógł przejść dalej, nie jesteś zdany na siebie. Tryb kooperacji naturalnie zdejmuje z Twoich barków spory ciężar, ponieważ liczba i siła wrogów nie skaluje się jeden do jednego. Samotne wilki wiedzą jednak, jak pomóc sobie popiołami poległych wrogów. Możesz je znaleźć w otwartym świecie, wymienić na runy u handlarzy lub zdobyć jako łupy zwycięstwa. Za pomocą szczątków możesz przywołać szkieletowych żołnierzy, latające potwory z łukami i strzałami lub nawet maga, jeśli wolisz podejść do sprawy osobiście z toporem.

Towarzysze duchy, jak te wilki tutaj, robią krótką robotę ze słabszych przeciwników. W walkach z bossami są one raczej elementem odwracającym uwagę, dając ci krótką chwilę wytchnienia.
Towarzysze duchy, jak te wilki tutaj, robią krótką robotę ze słabszych przeciwników. W walkach z bossami są one raczej elementem odwracającym uwagę, dając ci krótką chwilę wytchnienia.

W ten sposób kompensujesz słabości, rozbudowujesz strategię walki i odwracasz uwagę bossa. Nawet jeśli mali pomocnicy nie są w stanie wiele wytrzymać lub zdziałać, te sekundy mogą okazać się kluczowe dla rozeznania sytuacji. Przywoływanie jest zawsze możliwe, gdy w pobliżu znajduje się mały obelisk – zarówno w przypadku bossów, jak i w otwartym świecie. Rzadko, możesz również przywoływać równolegle postacie niezależne, pod warunkiem, że już wcześniej je spotkałeś. Tym bardziej warto dokładnie zwiedzić!

Przy okazji, miniaturowych pomników nie należy mylić ze Stawkami Mariki – małymi statuetkami, które służą jako dodatkowe punkty kontrolne, skracające bieg przed bossami. Niektórzy hardkorowi gracze Souls mogą uznać to za miękkie, ale dla mnie twórcy znaleźli idealny sposób, aby otworzyć się nieco bardziej na wszystkich tych, którzy są zafascynowani lore i historią gier Souls, ale do tej pory zawodzili w bitwach.

A ring to stir them

Dla nich warto też dać szansę Eldenowi Ringowi jako zupełnemu nowicjuszowi. Tutaj bowiem fabularna gra akcji po raz kolejny kroczy środkową ścieżką, gotową na kompromis. Nadrzędny wątek fabularny definiuje twoją przygodę zaskakująco jasno: jako Skażony jesteś wyrzutkiem, który korzysta z okazji. Ponieważ Pierścień Eldenu jest złamany, w krainie panuje chaos, królowa Marika zniknęła, a jej dzieci półbogowie wyrywają odłamki świętego artefaktu, by samemu zająć jej miejsce.

Jest to próżnia władzy, którą i ty możesz wypełnić, jeśli wyniesiesz się do rangi Starszego Pana. Więc wyruszasz i rzucasz wyzwanie jednemu potomkowi po drugim w drodze do korony. W danym obszarze dowiesz się więcej o swoim aktualnym przeciwniku od postaci niezależnych i przedmiotów, a w ostatecznym starciu, dzięki okazjonalnym cutscenkom, zobaczysz też więcej niż tylko jego pazury czy grot – czasem nawet iskierkę człowieczeństwa.

Postarasz się także zwerbować więcej skażonych jako sojuszników, którzy będą oferować swoje usługi i towary przy Okrągłym Stole (miejsce poza mapą) lub po prostu z tobą rozmawiać. Ale napotkasz również o wiele bardziej mroczne postacie, takie jak tajemnicza śnieżna wiedźma, która ze słodkim uśmiechem na ustach opowiada o oszukiwaniu śmierci. Kuszące, ale czy to na pewno dobry pomysł?

Tutaj twórcy pozostają celowo niejasni i, podobnie jak w grach z serii Souls, zdają się na Twoją ciekawość. Tak jak poprzednio, nadal musisz wiele wywnioskować z tajemniczych dialogów, opisów przedmiotów, projektów wrogów czy samego otoczenia. Jeśli jednak to zrobisz, zostaniesz sowicie wynagrodzony, gdy pozornie nieistotne szczegóły nagle wpiszą się w szerszy obraz i nagle zrozumiesz, co się stało i z kim walczysz.

Jeśli z tego zrezygnujesz, dzięki czerwonemu wątkowi nadal będziesz miał do czynienia z konsekwentnie opowiedzianą historią z początkiem i końcem. Poza tym, niezrównana atmosfera świata Elden Ring mówi o wiele więcej niż scenki i dialogi.

Ziemia i ludzie są zniszczeni przez wojnę, wszystko rozpada się i niszczeje pod baldachimem Drzewa Ziemi, którego złoty blask mgliście przypomina o lepszych czasach. Niewolnicy biczują ogromne trolle po ulicach lub wieszają je na drzewach, na których gdzie indziej niedźwiedzie ostrzą swoje pazury, wyłaniając się dla mnie jak groźne cienie z mgły. Ogromny krater jest świadkiem katastrofy o niewyobrażalnych rozmiarach, a tajemna ścieżka prowadzi mnie w dół studni i nagle do nowej, podziemnej krainy, gdzie gwiazdy błyszczą na suficie jaskini, a filary świątyń wyrastają z odbicia w przejrzystej wodzie.

Gdyby usunięto wszystkie mechaniki gry, nadal chciałbym kontynuować eksplorację otwartego świata. Bo nawet w jego najgłębszych zakamarkach kuliste dźwięki i melancholijne melodie wciąż mi towarzyszą, przypominając z dala od orkiestrowej bossa novy, że ta umierająca kraina tonie w melancholii i żalu.

A jednak mogę stać obok tępych pingwinów na klifie i podziwiać wschód słońca, lub rozmawiać z towarzyszem broni i na krótko poczuć nadzieję i miłość do życia – lub śmiać się ze sługi szlachcica, który ze złością tupie na niego po jego śmierci, tylko po to, by potem grzecznie przeprosić mnie za swoje niegrzeczne zachowanie.

Ten świat ma swoją historię i duszę, która sięga głębiej i nie zadowala się byciem tylko tłem dla fabuły i mechaniki. From Software nie zamierzało stworzyć Dark Souls z otwartym światem, ale grę z otwartym światem, która nie tylko rozumie swoich poprzedników, ale także potrafi wykuć własną tożsamość. I to właśnie sprawia, że Elden Ring jest arcydziełem.

Jeśli nie możecie się już doczekać, aby wziąć ją w swoje ręce, w naszym przeglądzie dowiecie się wszystkiego, co musicie wiedzieć, kiedy możecie zacząć grać i co jeszcze warto wiedzieć o premierze.

 

Editorial Verdict

Skyrim, Zelda: Breath of the Wild, a teraz Elden Ring. Istnieją bardzo wyjątkowe gry z otwartym światem, którym udaje się to, co nie udaje się konkurencji: świat jest czymś więcej niż tylko tłem, placem zabaw czy parkiem rozrywki. Czuje się w nim organiczność, autentyczność i jest on tak pełen historii i przygód, że następnego ranka przy ekspresie do kawy od razu chce się o nim opowiedzieć kolegom, jak kiedyś na szkolnym boisku.

Doświadczyłem tego z moimi kolegami testerami: Na każdym spotkaniu chcieliśmy prześcignąć się w zaskakujących doświadczeniach, pamiętnych momentach i zupełnie absurdalnych akcjach, którymi właśnie obaliliśmy szefa. I często reakcja niedowierzania była taka sama: Co? To naprawdę działa? Elden Ring sprawił, że jesteśmy pomysłowi. I to nie tylko dlatego, że jest to tak trudne i dlatego wszędzie szukaliśmy luk i alternatywnych dróg. Otwarty świat jest również stworzony do eksperymentowania, bycia ciekawskim i zbaczania ze ścieżki.

W Skyrim możesz porzucić główną historię na setki godzin, bo wolisz eksplorować grobowce, zabijać smoki lub przeszukiwać kieszenie całego Himmelsrand. Elden Ring jest w równym stopniu grą, choć nie symuluje swojego świata tak żywo – nie możesz dołączyć do gildii, zbierać wszystkiego, czy po prostu zająć się swoimi codziennymi sprawami. Ale odkrywasz tak wiele nowych i ekscytujących rzeczy w każdym zakątku świata, że nie potrzebujesz tego wszystkiego, aby całkowicie zapomnieć o swoim aktualnym zadaniu.

Mógłbym spokojnie wymienić tutaj dziesięć rzeczy bez większego spoilera, bo takich sytuacji w grze są po prostu setki. Na przykład, jadę sobie niespodziewanie ścieżką i nagle w dół stacza się ciężka żelazna kula. Po tym, jak mnie rozpłaszczył, umieram z ciekawości, który bezczelny drań za tym stoi. Albo dostrzegam w oddali ogromną wieżę i natychmiast chcę się na nią wspiąć. Nie ma tam drabiny ani drzwi, są za to korzenie i wąskie półki. Biorę sobie do serca i odważam się na pozornie niemożliwą wspinaczkę w nieznane.

Każde z tych doświadczeń jest niepowtarzalne, ręcznie robione i wyjątkowe, ponieważ nie ma typowego schematu dla tych działań w otwartym świecie. Jest to pułapka, w którą zdecydowanie zbyt często wpadają inne gry z otwartym światem: ponieważ wszystko wydaje się zaplanowane, stale powtarzalne i czytelne, w pewnym momencie po prostu odhaczam listę rzeczy do zrobienia i nawet świetne historie, jak w Wiedźminie 3, ledwo dają radę pokonać jednostajne poszukiwanie beczek Skellige. Elden Ring o wiele rzadziej wpada w tę formułę, a nawet często zaskakuje, co jest zgodne z moimi oczekiwaniami dotyczącymi ukończenia jednego z tychgenerycznych wypełniaczy zadań.

Dzięki temu otwarty świat jest dla mnie absolutną ozdobą fabularnej gry akcji – czego wcześniej bym się nie spodziewał. Chylę czoła przed From Software za przekształcenie tego, co wydawało mi się największą słabością gry, w jej prawdziwą siłę.