Esport na Igrzyskach Olimpijskich jest kwestią sporną od dłuższego czasu. Jak na razie MKOl nie chce dopuścić wirtualnych sportów. Ale integracja miałaby pozytywne skutki dla obu stron.

0
366

Olympia będzie potrzebowała w przyszłości Esportu bardziej niż Esport Olympii.

.

To śmiała teza, którą Evangelos Papathanassiou, współzałożyciel Esports Player Foundation, wygłosił w czerwcu na BMW Esports Boost. Teza, która zapewne się spełni, ale nie przypadnie do gustu wielu fanom Olimpiady. W końcu największa międzynarodowa impreza sportowa poza Mistrzostwami Świata nadal jest zarezerwowana głównie dla tradycyjnych sportów, takich jak lekkoatletyka.

Dopiero powoli Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) otwiera się na nowoczesne sporty. Na przykład na letnie igrzyska w latach 2020/2021 po raz pierwszy dopuszczono jako dyscyplinę skateboarding. Biorąc pod uwagę, że sport ten przeżywał ogromny boom na przełomie tysiącleci, to posunięcie MKOl wygląda jak 20 lat zmarnowanego czasu.

Nowoczesny sport, konserwatywne społeczeństwo
To prawda, że MKOl podjął już pierwsze kroki w celu promowania wirtualnego sportu. Wciąż jednak zbyt wiele placów budowy stoi na drodze do sprawnego przeprowadzenia klasycznego wydarzenia sportowego, jakim jest Olimpiada.

Jednym z największych problemów jest uznanie graczy esportowych za sportowców. W wielu krajach profesjonalni gracze wciąż nie mają takiego samego statusu jak zawodowi sportowcy. W związku z tym wjazdy są utrudnione, ponieważ dostęp do niezbędnych wiz jest ograniczony. Tak jak to miało miejsce niedawno w Szwecji, gdzie turniej Dota 2 „The International” nie został zakwalifikowany jako elitarne wydarzenie sportowe, co uniemożliwiło jego organizację w Sztokholmie. Jednak sama Szwecja może pochwalić się wieloma udanymi organizacjami esportowymi, takimi jak Ninjas in Pyjamas.

Dlaczego kraj, który jest uważany za pioniera esportu w Europie, robi tak duży krok wstecz w swoim rozwoju?

I think it’s because of the boomer culture.

Sam Mathews, CEO & Founder of Fnatic, próbował znaleźć wytłumaczenie na BMW Esports Boost. Z tym stwierdzeniem też powinien mieć rację, bo w wielu krajach gaming, a co za tym idzie esport, wciąż jest trapiony wieloma uprzedzeniami.

Ogromne możliwości, brak uznania
Pokolenie Boomer, to powojenne pokolenie, które dorastało z klasycznymi sportami, miało niewielki lub żaden dostęp do gier wideo. Ich dzieci dorastały z Gameboyem, Nintendo i PC, ale konstrukcje te były dalekie od zaprojektowanych z myślą o profesjonalnym sporcie. Uznanie dla graczy esportowych? Raczej nieobecny. I właśnie w tym może pomóc integracja sportów wirtualnych z Olimpiadą.

Postawmy sprawę jasno: Esporty nie potrzebują Olimpiady, by się rozwijać. Struktury są na miejscu, oglądalność ogromna. Według portalu statista, w samym 2020 roku około 436 milionów osób przynajmniej od czasu do czasu śledziło esport. Do 2024 r. liczba ta ma wzrosnąć do ponad 577 mln widzów.

Jeśli jednak MKOl przyjmie esport, sport ten zyska uznanie, którego potrzebuje. Zrównałoby to profesjonalnych graczy z klasycznymi sportowcami i doceniło ich ciężką pracę. Podniosłoby to rangę sportu w oczach opinii publicznej. Podjęłaby krok, którego tak wiele krajów nie chce zrobić – i zyskałaby tak wiele w tym procesie. Ponieważ MKOl potrzebuje Esportu, aby odnieść sukces w przyszłości.

Młode pokolenia coraz bardziej angażują się w świat cyfrowy. W pewnym momencie sporty wirtualne zastąpią tradycyjne. Olimpiada wysłałaby wiadomość do przyszłych widzów z integracją esportu, dając im dostęp do wydarzenia. To zapewniłoby oglądalność na długie lata.

Ale nawet jeśli MKOl się na to zdecyduje, pytania bez odpowiedzi pozostaną.

Oddzielne Igrzyska Olimpijskie jako rozwiązanie?
Jak zintegrować sport o nowoczesnej strukturze z istniejącymi tradycjami, nie wypierając go? Które tytuły będą olimpijskie? Czy istnieje klasyczny podział narodów?

Pytania za pytaniami, niełatwo na nie odpowiedzieć. Prelegenci podczas BMW Esports Boost podnosili kwestię oddzielnej olimpiady, oderwanej od istniejących struktur MKOl. Ale przynajmniej powinna istnieć jak największa autonomia w zakresie konkursów. „A to już jest prawie niemożliwe” – podsumował Papathanassiou.

Poza tym, tak wyraźne rozgraniczenie nie pomogłoby również w uznaniu e-sportu za sport w społeczeństwie.

Aby projekt się powiódł, obie strony musiałyby pójść na ustępstwa. Branża esportowa musiałaby nieco rozbić swoje struktury i dopuścić klasyczną ideę sportu. Z drugiej strony, MKOl musiałby pozbyć się konserwatywnego podejścia, że sport oznacza tylko aktywność fizyczną i pozwolić na nowoczesną ideę sportu.