Gwent: Rogue Mage – Ten test to wszystko twoja wina

0
647

Najnowsza gra o Wiedźminie stawia na mapy zamiast otwartego świata. O tym, że to może się udać wiemy od czasów Thronebreakera. Jednak nowy format roguelike nie przekonuje.

Wy, czytelnicy GlobalESportnews, kochacie uniwersum Wiedźmina. Oczywiście, w końcu mało który świat fantasy wydaje się tak nieubłaganie dorosły i bezlitosny. Nie powinno więc nikogo dziwić, że 91 procent z Was głosowało za tym, abyśmy jak najszybciej dostarczyli recenzję najnowszej gry Wiedźmin: Rogue Mage.

Nie prędzej powiedziane niż zrobione. Jako ogromny fan wieloosobowej wersji gry karcianej, w miniony weekend pełen oczekiwania wskoczyłem w świeżo wydane rozszerzenie dla pojedynczego gracza. A teraz zostałem całkowicie rozczarowany.

Co CD Projekt zrobił ze świetną grą karcianą

Abyś mógł zacząć, oto krótkie wyjaśnienie, o co chodzi w Gwent: W tej grze karcianej ty i twój przeciwnik na zmianę zagrywacie jednostki, przedmioty i czary, aby zdobyć jak najwięcej punktów po swojej stronie planszy.

Dzięki setkom różnych kart możesz tworzyć niezliczone kombinacje i synergie, które sprawią, że twój wynik będzie wzrastał lub sabotował przeciwnika w trakcie gry. „Zbieranie punktów” brzmi na początku mało efektownie, ale w wersji multiplayer Gwent: Wiedźmińska Gra Karciana oferuje niesamowitą głębię i wiele możliwości taktycznych.

/„(Mapy, interfejs i styl artystyczny zostały wzięte 1:1 z wersji multiplayer)”. src=”https://www.global-esports.news/wp-content/uploads/2022/07/Maps-interface-and-art-style-scaled.jpg” width=”2048″ height=”1152″ /☻

To, że można zrobić również świetną grę single-player opartą na tej zasadzie rozgrywki udowodnił Thronebreaker: The Witcher Tales. Tu opowiedziano pasjonującą historię o wojnie, zdradzie i intrygach. Gwent: Rogue Mage należy jednak do gatunku roguelike i mocno przypomina takich przedstawicieli gatunku jak Slay the Spire.

Zamiast podążać za liniową kampanią fabularną, wybierasz ścieżkę na mapie świata za pomocą kliknięcia myszką, która prowadzi cię do bitew, losowych wydarzeń i różnych ulepszeń, aż w końcu trafisz na bossa wroga.

(Małe dialogi snują płytką historię między walkami)
(Małe dialogi snują płytką historię między walkami)

Musisz na nie zapolować, aby twoja postać – mag Alzur – mogła zebrać ich mutageny i wstrzyknąć je w ludzkie obiekty testowe, by ostatecznie stworzyć pierwszego czarodzieja. Płytka fabuła opowiedziana jest w niezwykle generycznych cutscenkach, ale aktorzy głosowi tylko po angielsku wykonują dobrą robotę.

(Ręcznie rysowane cutscenki wydają się niezwykle generyczne.)
(Ręcznie rysowane cutscenki wydają się niezwykle generyczne.)

Na przykład

Hades po mistrzowsku pokazał, że w formacie roguelike można też opowiedzieć świetną historię. Ale według deweloperów nigdy nie o to chodziło, mottem Rogue Mage jest „gameplay first”.

Gwent i Roguelike nie idą w parze

Dzięki formatowi roguelike, w każdym biegu stoczysz około siedmiu do dwunastu bitew, w zależności od wybranej ścieżki.Ponieważ zwykła gra w Gwent ma tendencję do trwania dłużej niż dwadzieścia minut, twórcy znacznie skrócili długie gry i zredukowali je do jednej rundy – tym samym niszcząc prawie wszystko, co czyni Gwent tak wspaniałym.

Trzyrundowy format nadaje zbieraniu punktów ogromną strategiczną głębię. Możesz przygotowywać potężne combosy przez kilka rund lub polegać na ryzykownych manewrach, takich jak celowe przegranie rundy, aby odwrócić losy gry na końcu.

Ale wszystko to schodzi na dalszy plan w Rogue Mage. Oczywiście nadal chodzi o to, by złożyć silny deck pełen synergii. Ale wiele taktyk jest traconych ze względu na skrócony format. Jedynym strategicznym elementem, który tak naprawdę pozostaje, jest zagranie swoimi kartami w odpowiednim momencie.

Masz jednostkę, która co turę wzmacnia sąsiednie karty? To wynieś go wcześniej, aby uzyskać jak największy efekt. Twoja karta zadaje duże obrażenia wrogiej jednostce? Wtedy zagrywaj ją tylko w momencie, gdy przeciwnik również ma silną jednostkę na planszy, aby nie tracić nadmiaru obrażeń. Jest to jeszcze na początku zabawne i łatwo dostępne, zwłaszcza dla początkujących, ale w tej formie również szybko się nudzi.

Wynika to również z tego, że Rogue Mage nie jest po prostu dobrym roguelike”iem: W innych deckbuilderach roguelike, z natury powtarzalna koncepcja gry jest rozluźniona przez różne klasy, obszary i wrogów. Tutaj jednak jest tylko jeden i ten sam obszar z zawsze tymi samymi wrogami i wydarzeniami – zmienia się tylko boss po każdej udanej rundzie.

(Twój sukces zależy również od tego, czy generator losowy pozwoli Ci znaleźć rzadkie karty)
(Twój sukces zależy również od tego, czy generator losowy pozwoli Ci znaleźć rzadkie karty)

Budowanie talii jest również niezwykle ograniczone: choć istnieją cztery różne talie startowe do odblokowania, to przybijają cię one do określonego stylu gry już na samym początku rozgrywki. Z kolei w konkurencjach takich jak Slay the Spire każda klasa oferuje wiele wartościowych ścieżek, w kierunku których można rozwijać swoją talię.

O tym, czy w końcu się uda, decyduje generator losowy, który pozwala wybrać losowo wybrane karty po zwycięstwie. Jeśli nie będzie tu rzadkich złotych kart, to nawet zawodowcy będą skazani na zagładę w walce z bossem.

W końcu Rogue Mage oferuje po prostu zbyt mało różnorodności, zbyt mało opcji personalizacji i zbyt mało strategii – brakuje mu więc wszystkiego, co sprawiło, że Gwent był dla mnie jedną z najlepszych gier karcianych.

Moja rada: Lepiej kup Thronebreaker, jeśli jeszcze go nie posiadasz. Jest regularnie w sprzedaży na Steam i GOG za 7 euro i daje naprawdę ekscytującą, 30-godzinną historię. Z kolei rozszerzenie Roguelike wyczerpuje się po zaledwie ułamku tego czasu.

Editor”s Verdict

Aktualnie Rogue Mage brzmi jak gra idealna dla mnie. W końcu uwielbiam Gwent i inne roguelike”owe deckbuildery jak Slay the Spire, Monster Train czy Gordian Quest. Ale to, co CD Projekt dostarcza tutaj, nie jest prawie wystarczające, aby mnie przekonać. Nie dość, że zasada gry taktycznej nie działa już właściwie po zredukowaniu jej do jednej rundy, to w końcu jest w niej po prostu za mało. Po trzech czy czterech playthroughach widziałem już wszystko, że tak powiem.

Wątpliwe jest również to, czy gra będzie rozbudowywana poprzez aktualizacje. Tylko cztery talie startowe i to, co sprawia wrażenie bardzo małego wyboru kart, to zbyt mało, nawet jak na dziesięć euro. Legends of Runeterra pokazuje, jak zrobić to dobrze. Tutaj, dzięki Path of Champions, otrzymujesz wypolerowany tryb roguelike, który działa lepiej pod każdym względem – i jest całkowicie darmowy.