Nawet po czterech latach twórcy Insurgency Sandstorm nie przestają dostarczać grze darmowej zawartości.
Doskonała militarna strzelanka nie robi sobie kości ze zwolnienia tempa. Mowa o Insurgency Sandstorm, która w naszym teście zdobyła 90 punktów i cztery lata po premierze wciąż otrzymuje nową, darmową zawartość.
Deweloperzy z New World Interactive regularnie wydają nowe Operacje, które przynoszą mapy, tryby, bronie i przedmioty kosmetyczne. Ostatnio dodali do Counter-Strike”a usuwanie bomb, a teraz dołączyła do tego Operacja Accolade, która wprowadza do taktycznej strzelanki nową mapę, Lastlight.
A w aktualizacji 1.14 jest jeszcze więcej. Przedstawiamy Wam przegląd najważniejszych nowości. Jeśli chcecie najpierw zapoznać się z wrażeniami z gry!
Nowa mapa, bronie i więcej
Główna nowa zawartość dla Insurgency Sandstorm to:
Nowy świat gry: Mapa Lastlight po raz kolejny osadzona jest w scenariuszu bliskowschodnim i obraca się wokół krętego nadmorskiego miasta charakteryzującego się licznymi, ściśle rozmieszczonymi budynkami i turystyką. Jak zwykle sprawdza się zarówno w trybie kooperacji, jak i PvP.
Tutaj możecie zobaczyć nową mapę:
Nowe bronie: Dwa nowe karabiny szturmowe MDR (siły bezpieczeństwa) i SG 552 (powstańcy) uzupełniają repertuar broni w hardkorowej strzelance.
W naszej aktualizacji recenzji z 2021 roku dowiedz się, jak gra ewoluowała od niegdyś problematycznego wydania do flagowego tytułu w gatunku taktycznych strzelanek wojskowych.
Deweloperzy wraz z aktualizacją 1.14 zmieniają również balans stosunkowo nowego trybu Bomb Defusal, dostosowując układy map dla tego trybu. Szczegóły i obrazy można znaleźć w (Blogpost)na Steamie.
Również Operacja Accolade przynosi nowe przedmioty kosmetyczne i zestawy ubrań w trybie free-to-play, a także płatne zestawy DLC do Insurgency Sandstorm.
Wytrwały wysiłek włożony przez deweloperów z New World Interactive jest szczególnie godny uwagi, ponieważ baza graczy pozostaje stosunkowo łatwa do opanowania przy czterocyfrowej liczbie jednocześnie aktywnych użytkowników. Mimo to wydaje się, że warto – także dla fanów.