Lego Star Wars: Saga rodu Skywalkerów wraca tam, gdzie kiedyś zaczynały się gry na licencji Lego. Wypróbowana i prawdziwa koncepcja została złożona na nowo, ale nie każda cegła będzie pasować.
Budowałem z klocków Lego statki kosmiczne z Gwiezdnych wojen, odkąd skończyłem siedem lat. Nadal posiadam kilka z pierwszych generacji zestawów Lego. Przede wszystkim pierwszy X-Wing z 1999 r. Potem były inne zestawy, takie jak Sokół Millenium czy fajne połączenie Y-Winga i Tie-Fightera Dartha Vadera. A konkretnie turbo-gwiezdny myśliwiec Tie-X1.
Można więc powiedzieć: Lego Star Wars to było moje dzieciństwo. A nawet wtedy, gdy byłem już trochę za stary, by aktywnie bawić się statkami kosmicznymi. W międzyczasie są one bardziej eksponatami niż zabawkami. Chociaż nawet dziś zdarza mi się podnieść jedną z nich, unieść w powietrze i wydawać odgłosy.
Ale w pewnym momencie nie musiałem już bawić się zestawami Lego, lecz mogłem przeżyć całą trylogię w postaci niespodziewanie zabawnych gier Star Wars Lego. Sukces tych gier był barwną kością niezgody, która spowodowała, że po nich pojawiły się różnego rodzaju licencjonowane programy Lego, z których wszystkie z niewielkimi modyfikacjami kopiowały zasadę działania gry Lego: Gwiezdne wojny.
Why no final score yet?
To nie jest test Wczesnego Dostępu, ale na razie nie znajdziecie tu naszego typowego pola oceny. Wynika to z faktu, że jako magazyn poświęcony grom PC, testujemy i oceniamy przede wszystkim wersje PC. Nie mamy jednak jeszcze próbki testowej dla komputerów PC. Graliśmy więc w Lego Star Wars: Saga rodu Skywalkerów całkowicie na PS5. To wystarczy do oceny tendencji, ale nie do wydania ostatecznego werdyktu. Wypróbujemy wersję na PC, gdy tylko będziemy mogli, a potem wystawimy ostateczną ocenę.
Jeśli stan techniczny gry jest dla Ciebie bardzo ważny, radzimy zachować cierpliwość do tego czasu. Do tego czasu nie możemy wypowiadać się na temat ewentualnych problemów z komputerami PC, trudności w sterowaniu czy opcjach graficznych.
Now it’s back to Star Wars to be a trailblazer. Lego Star Wars: Saga rodu Skywalkerów ma na celu nie tylko połączenie wszystkich trzech trylogii w jedną, ale także odłożenie na bok sprawdzonego podręcznika i zbudowanie na nim nieco bardziej swobodnej konstrukcji.
W związku z tym w tym roku byłem bardziej niż zdenerwowany na myśl o tym, że w końcu będę mógł w nią zagrać. I cóż, rezultat pozostawia mnie z podobną ambiwalencją jak fajny zestaw Lego do tego, co uważam za okropne epizody od 7 do 9, ponieważ Lego Star Wars: Saga Skywalkerów spowalnia wiele z tego, czego właściwie chciałem, ale wciąż znajduje nowe sposoby, by mnie zaintrygować.
Table of Contents
Przekształciła rozgrywkę
Poprzednicy Lego Star Wars: Saga rodu Skywalkerów byli orzeźwiająco kolorową mieszanką. W gruncie rzeczy były to bardzo liniowe przygody fabularne, które nawiązywały do fabuły pierwszych sześciu filmów. Tylko tutaj bohaterowie i wrogowie byli zbudowani z klocków Lego, a nawet część wnętrza była wykonana z kolorowych klocków. W każdym razie statki kosmiczne.
Z jednej strony przeciwnicy byli likwidowani za pomocą mieczy świetlnych i blasterów, z drugiej zaś niszczono meble, aby zebrać tysiące małych klocków. Niekiedy kamienie były ponownie składane, aby rozwiązać zagadki i otworzyć nowe ścieżki.
Saga o Skywalkerach w zasadzie pozostaje wierna tej podstawowej zasadzie, ale od pierwszej minuty sprawia zupełnie inne wrażenie. Dzieje się tak dlatego, że w nowej przygodzie kamera przez cały czas znajduje się bardzo blisko za bohaterem. Podczas gdy poprzednicy, ze swoim stałym kątem kamery i oddalonym widokiem z góry, przypominali gry typu hack-and-slash, The Skywalker Saga ma charakter trzecioosobowej przygodówki.
To z jednej strony znacznie bardziej wciągnęło mnie w ten fantastyczny świat i ułatwiło przeskakiwanie przejść, ale z drugiej strony sprawiło, że znajdowanie ukrytych przedmiotów stało się nieco bardziej kłopotliwe. Natomiast gry Lego i tak nie słynęły z pretensjonalności, a trochę więcej pracy nad wyszukiwaniem nie zaszkodzi aż tak bardzo.
Rozgrywka różni się najbardziej w bitwach. Minęły już czasy, gdy bezmyślnie wbijałem przycisk i co najwyżej co jakiś czas wykonywałem atak z wyskoku. Saga o Skywalkerach oferuje teraz w pełni rozwinięty system kombosów do walki wręcz i przypomina prawdziwą strzelankę z widokiem z perspektywy trzeciej osoby z blasterami. Łącznie z mechaniką okładek!
Jest nawet licznik kombosów, który napełniam zróżnicowanymi atakami (ataki świetlne, ataki z wyskoku, ataki specjalne), zdobywając za pokonanych wrogów kolejne kamienie, które są mi potrzebne jako waluta do niemal wszystkiego, co da się odblokować.
To naprawdę bardzo, bardzo zabawne. Ani osłony, ani kombinacje nie są potrzebne do pokonania przeciwników tworzących korki. Saga o Skywalkerach jest równie miękka jak Banthafell, jeśli chodzi o wytrzymałość, i nie powinna stanowić większego wyzwania nawet dla Ewoka ze słabością do prawej i lewej strony ciała.
Śmierć nadal jest nagradzana jedynie chwilową utratą kilku kamieni, a umieranie w ogóle jest już wielką sztuką. Ale w Lego prawie nigdy nie chodzi o wyzwania. Dlatego tak ważne jest to, że mogę być bardziej kreatywny w bitwach, eksperymentować z kombinacjami, a nawet aktywnie używać Mocy, aby rzucać stołami lub przeciwnikami. To świetna zabawa nawet bez pretensji!
Wszechświat się rozszerzył
Oprócz nowej i ulepszonej rozgrywki, studio TT Games wprowadziło kilka zmian w strukturze gry. Jeśli widziałeś już zwiastuny lub podobne materiały promocyjne do Sagi o Skywalkerach, być może zastanowiło Cię następujące zdanie: Zbadaj galaktykę!
Brzmi to jak podejście z otwartym światem, które nie pasuje do ścisłej narracji gier Lego. Właściwie zawsze chodziło o to, by przejść wszystkie epizody za jednym razem, a nie zbaczać z kursu o kilka parseków, by zbadać jakąś planetę poza Zewnętrznymi Rubieżami.
Czy zatem Saga o Skywalkerach ma teraz otwarty świat? Nie, nie do końca. Jednak w przeciwieństwie do poprzedników, wszechświat nie składa się już z liniowych poziomów, ale z 52 światów-pubów. Czasem większa, czasem mniejsza, czasem pozbawiona powietrza przestrzeń. Z reguły na każdej planecie, która pojawia się w filmowej sadze, znajduje się co najmniej jeden otwarty obszar. Ważne planety, takie jak Tatooine czy Coruscant, mają ich nawet kilka.
Podążając za fabułą, nie możesz jednak dowolnie eksplorować poszczególnych światów, lecz musisz je najpierw odblokować poprzez misje fabularne. Na przykład Qui-Go-Jin i Obi-Wan Kenobi muszą najpierw dotrzeć do świata miejskiego Coruscant, zanim będą mogli dobrowolnie udać się na tę planetę. W zależności od tego, od której trylogii zaczniesz, otworzy to przed tobą inne planety;
W obrębie tych światów zawsze znajdują się misje fabularne, które trwają zazwyczaj około 15 minut, a czasem tylko dwie. Ponieważ jednak otwarta przestrzeń nie jest odpowiednia dla każdej sceny filmowej, wybór jest dodatkowo uzupełniony o klasyczne poziomy. To znaczy 45 niezależnych obszarów, które bardziej przypominają poszczególne sekcje gier z poprzednich części. Są to na przykład bitwy powietrzne lub pojedynki na miecze świetlne.
I to jest moment, w którym muszę powiedzieć: Lego Star Wars … musimy porozmawiać.
Prequele zdemontowane
Bo jest powód, dla którego byłem bardzo zawiedziony grą Lego Star Wars, zwłaszcza w ciągu kilku pierwszych godzin gry. Jako osoba kulturalna, naturalnie zacząłem od Epizodu 1, choć można też zacząć od Epizodu 4, a nawet Epizod 7 jest odblokowany od samego początku. Pozostałe odblokowują się dopiero po ukończeniu bezpośrednich prequeli.
I z jakiegoś powodu prequele sagi o Skywalkerach są fatalnie zrealizowane. Rozumiem, zwłaszcza starsze roczniki będą żartować: „To nie z powodu sagi o Skywalkerach!”. Nie chcemy tu jednak rozpoczynać debaty na temat jakości prequeli. Z czysto rozgrywkowego punktu widzenia prequele Sagi Skywalkerów nie mają żadnego związku z pozostałymi dwiema trylogiami. I nie chodzi o to, że sequele cieszą się lepszą reputacją.
Jednakże, o ile poziomy i sekcje otwartego świata w odcinkach od 4 do 9 są motywujące, o tyle sekcje rozgrywki w odcinkach 1, 2 i (częściowo) 3 są w większości śmiesznie krótkie lub bez polotu. Żaden z poziomów nie jest tak rozbudowany jak we wcześniejszych grach Lego. Dotyczy to również późniejszych odcinków, ale tam przynajmniej fabuła jest rozbudowana w sposób nieco bardziej kreatywny. Na przykład, wraz z Hanem Solo szukam Luke’a na Hoth, używając mojego tauntauna, rozwiązując drobne zagadki, aby dotrzeć na szczyty trzech wież radiowych i w międzyczasie walcząc z imperialnymi droidami poszukiwawczymi. W filmach to się nie zdarza, ale jest zabawne!
Z kolei w prequelach nawet decydujące bitwy, takie jak bitwa o pałac Theed, są w całości przedstawione w cutscenkach. Zamiast tego muszę się poruszać w kiepskim podwodnym poziomie z moim bongo i strzelać do ryb.
Ten, kto nie zmusi się, by dobrowolnie dać fabule krótki odpoczynek w Epizodzie 1 i zamiast tego długo eksplorować otwarte obszary między poziomami, przeleci przez ten epizod szybciej, niż Han Solo przeleciał trasą Cauldron. Jednak nawet jeśli chcesz eksplorować, obszary te nie zdradzają zbyt wiele na początku, ponieważ do rozwiązania większości zagadek w światach centralnych będziesz musiał odblokować nowe postacie.
Setki wbudowanych odblokowań
Przejście przez fabułę Sagi Skywalkerów zajmuje nie więcej niż dziesięć godzin. Ale wtedy przelecisz kampanię z prędkością światła i zignorujesz wszystko w otwartych światach. Jest tu naprawdę wiele do odkrycia.
Długoterminową motywacją Lego Star Wars jest kolekcjonowanie. Nie tylko niekończące się małe kamienie walutowe, ale także różne inne przedmioty. Szczególnie na obszarach planetarnych jest wiele opcjonalnych zagadek, zadań, bitew i ukrytych miejsc, w których można znaleźć specjalne przedmioty. Najpopularniejsze z nich to jasnoniebieskie kamienie kyber. Ale są też nowe statki kosmiczne, minizestawy, karty danych i ogromna liczba grywalnych postaci. W sumie jest ich 380, ale przynajmniej część z nich można odblokować, grając w kampanię.
Jak to zwykle bywa w serii, nie będziesz w stanie rozwiązać każdej zagadki w każdym obszarze od samego początku. Jak zwykle, 380 postaci podzielono na klasy postaci. Każdy z nich ma swoje własne zdolności. Jedi lub Sithowie sprawiają, że kamienie latają i mogą kontrolować postacie niezależne, bohaterowie używają haków chwytających, zbieracze złomu wytwarzają broń, łowcy nagród przegrzewają złote bloki, astromechy hakują terminale, droidy protokolarne tłumaczą języki obce, złoczyńcy wysadzają stal, a złoczyńcy rozpoznają słabe punkty w kontrolkach drzwi.
Wiele zagadek zawsze wymaga użycia określonej klasy postaci. W związku z tym nie można odblokować zbyt wielu obszarów trylogii, od których się zaczyna. Boli to szczególnie w epizodach 1 i 2, w których nie ma prawie nic do zrobienia na danym obszarze, a poszczególne poziomy są mało zróżnicowane pod względem zabawy.
Moja rada: Lepiej zacząć od Epizodu 4, ponieważ od razu czekają na Ciebie o wiele ciekawsze zadania. Fakt, że światy w grze są tak mało rozbudowane na początku, może być irytujący, ale ma to bardzo dobry powód. To motywuje do odblokowania wszystkich postaci i powrotu do miejsc, które wcześniej były zamknięte. I właśnie w ten sposób Lego Star Wars chce utrzymać nas w grze nawet po ostatnim odcinku.
Musisz jednak mieć w sobie chęć do rozwiązywania małych zagadek. Ponieważ wspomniane cyberkryształy nie są same w sobie wielką zachętą. Możesz ich używać wyłącznie do podnoszenia poziomu poszczególnych klas postaci, a tym samym zadawania większych obrażeń lub uzyskiwania nowych umiejętności. Astromechy, takie jak R2-D2, mogą na przykład odwracać uwagę wrogów hologramem Jar Jar Binksa.
To miłe, ale nie ma potrzeby wprowadzania takich ulepszeń. Poza kilkoma trudnymi zagadkami, grę można opanować bez większych trudności. Osobiście nie miałem żadnego interesu w wyrządzaniu dalszych szkód. Walki od początku były dla mnie zbyt łatwe, a poza tym nie ma żadnych poziomów trudności, poza kilkoma ustawieniami gry dotyczącymi prowadzenia po ścieżce czy regeneracji. W pewnym momencie kamienie kyber zaczęły się gromadzić, ponieważ nie chciałem już zdobywać kolejnych poziomów.
Fakt, że wciąż czułem potrzebę zbierania ich coraz więcej, świadczy o konstrukcji łamigłówek i manii zbieractwa, jaką wywołała u mnie Saga Skywalkerów. Poszukiwanie nowych postaci i statków kosmicznych jest również motywujące, niezależnie od systemu umiejętności.
Built on the love of Star Wars
Całość pozostawia wrażenie, że TT Games w trakcie prac nad grą za bardzo skupiło się na wypełnieniu światów hubów ciekawymi aktywnościami i przedmiotami do zbierania, podczas gdy szczegółowe odtworzenie filmów raczej na tym ucierpiało. I rzeczywiście jest to bardzo irytujące, gdy wspaniałe momenty, takie jak lot na drugą Gwiazdę Śmierci, bitwa o Theed czy pojedynek Sidiousa z Macem Windu, nie są grywalne. Miałem nadzieję, że w tej kolekcji znajdą się wszystkie legendarne momenty filmowe, jeśli chodzi o rozgrywkę.
Na szczęście, jak już wspomniałem, te niedociągnięcia tak naprawdę bolą tylko w pierwszych odcinkach, a późniejsze można przeboleć. Swoją cegiełkę dołożyła też piękna inscenizacja. Tu naprawdę pracowali ludzie, którzy wykuwali lutownicą słowa „Gwiezdne wojny” w swoich sercach.
Scenki odtwarzają wydarzenia z filmów niezwykle uroczo i dowcipnie, a dzięki podkładowi głosowemu udaje im się przedstawić fabułę w sposób zrozumiały i zwięzły. Podobnie jak poprzednio, slapstick jest bardziej niezawodnym gwarantem uśmiechu niż dialogi, które również dostarczają zabawnych momentów. Kiedy Padmé pyta Anakina o jego koszmar i o to, czy było w nim dużo piasku, zasługuje to na śmiech.
Sceny takie jak te i inne pokazują dbałość o szczegóły i zrozumienie kultury fanów Gwiezdnych wojen. Podkreślają też, jak wiele gagów i memów zostało dodanych od czasu pierwszych gier z serii Lego Star Wars.
Wszystko to byłoby jeszcze lepsze, gdyby niemiecki lektor nie sprawiał, że miejscami zgrzytasz zębami. Przynajmniej w każdej chwili można przełączyć się na język angielski, a nawet włączyć tryb mumble. Następnie postacie bełkoczą tak niezrozumiale, jak w pierwszych grach z serii Lego Star Wars. Nie jest to jednak nic więcej niż miły dodatek, ponieważ w przeciwieństwie do przeszłości, cutscenki nie zakładają, że nie rozumiesz postaci.
Wbudowany tryb kooperacji
Saga Skywalkerów zazwyczaj pozwala sobie na więcej swobody w kwestii fabuły, gdy w grę wchodzi tylko jedna grywalna postać. Na przykład Luke walczy razem z R2-D2 przeciwko Vaderowi na Bespinie, a gdy Anakin likwiduje Ludzi Piasku, z jakiegoś powodu zabiera ze sobą C-3PO.
Ponieważ Lego Star Wars zawsze żyło z trybu kooperacji, a więc zawsze musiał być powód, aby dwie postacie były grywalne. Irytujące jest to, że kooperacja w Sadze o Skywalkerach znacznie spada w porównaniu z poprzednimi odsłonami. Ponieważ kamera jest teraz umieszczona bezpośrednio za postaciami, w trybie współpracy nie ma już wspólnego ekranu, ale zamiast tego jest dzielony ekran z ograniczeniem perspektywy, co sprawia, że sekcja obrazu jest zbyt mała, a widok ogólny całkowicie znika. Prawdopodobnie również z tego powodu otwarte obszary i poziomy oferują znacznie mniej okazji do wspólnej pracy nad zagadkami i walkami.
Tryb wieloosobowy online mógłby przynajmniej pomóc w przeglądzie sytuacji, ale jego brak jest niezrozumiały. Grać ze sobą można tylko w lokalnej kooperacji, która jest znacznie mniej przyjemna niż w poprzednich grach ze względu na brak podglądu.
Jak w wielu innych miejscach, Skywalker nie wykorzystuje w ten sposób swojego ogromnego potencjału. Zasadniczo ta przygodowa gra akcji prezentuje nowe, wspaniałe podejście, dużo miłości do szablonu i motywuje licznymi opcjami zbierania. Jednocześnie każda niedostępność jest odczuwalna jak cegła Lego pod gołą podeszwą stopy.
Nie da się nawet ponownie przeżyć kampanii fabularnej po przejściu jej z tym samym zapisem i odblokowanymi postaciami. Zamiast tego można powtarzać tylko pięć liniowych poziomów w każdym odcinku, które stanowią jedynie ułamek gry i jej fascynacji. Nawet zadania fabularne w otwartych światach nie są dostępne dla gracza. Kto, do diabła, uznał to za dobry pomysł?
Takie niezrozumiałe decyzje projektowe naprawdę wprawiają mnie w osłupienie i wyrywają z marzeń o klockach Lego. Saga o Skywalkerach, przynajmniej od epizodu 4 do 9 i dla solistów, to urocza, pełna akcji i rozbudowana przygoda, przy której można się świetnie bawić przez dłuższy czas. Po prostu nie było tyle zabawy, ile by się dało i ile bym chciał jako wieloletni fan statków kosmicznych z ćwiekami Lego.
Preliminary Score Box
Koniec redakcji
Bardzo mnie zastanawia, dlaczego prequele, a w szczególności epizod 1, tak bardzo odbiegają jakością od reszty. Ponieważ można by pomyśleć, że deweloperom zależy na zrobieniu dobrego wrażenia już na samym początku. Wprawdzie Saga o Skywalkerach trochę mnie zmusza, by zacząć od Epizodu 4. Na przykład ten odcinek jest wybierany jako pierwszy po uruchomieniu gry. Ale tak na poważnie, to nie trafia do grupy docelowej! Rozumiem argumenty przemawiające za tym, że ktoś, kto nie zna Gwiezdnych wojen, powinien zacząć od epizodu 4, ale w większości przypadków wszyscy inni chcą poznawać historię chronologicznie.
Chcę powiedzieć, że niebezpieczeństwo, że ktoś zacznie od odcinka 1 (ONE), jest bardzo duże. Zwłaszcza, że ta gra jest skierowana do fanów Gwiezdnych Wojen, a nie do nowicjuszy. Ale cóż, ja też się tym trochę przejmuję. Osobiście nie mogłem się doczekać, by ponownie zagrać w prequele. I przynajmniej Lego Star Wars: Saga rodu Skywalkerów jest coraz lepsza! Epizod 2 jest już bardziej rozrywkowy. Epizod 3 jeszcze bardziej. Począwszy od Epizodu 4, kampania staje się naprawdę dobra. Tak, odcinki 7, 8 i 9 są również zabawne. Nawet jeśli niektórym może brakować tu pasji.
Ogólnie rzecz biorąc, należy jeszcze raz podkreślić, o ile lepiej gra się w Sagę Skywalkerów niż we wcześniejsze części. A filmy jeszcze nigdy nie zostały przedstawione w tak kompleksowy sposób, jak teraz w jednej grze. Można było jednak osiągnąć o wiele więcej i można odnieść wrażenie, że zespół w trakcie prac nad grą czasami się miotał, ponieważ w niektórych miejscach oczywiście poszedł na kompromis. W ostatecznym rozrachunku udało im się jednak ukończyć zabawną grę akcji, której fundamenty nieco się kruszą, ale która jest pełna miłości do Gwiezdnych Wojen.