Life is Strange: True Colors to historia, której szybko nie zapomnisz. W naszym teście dowiesz się, co czyni go wyjątkowym – i gdzie wciąż zawodzi.
Tester Life is Strange: True Colors siedzi przed napisami końcowymi po długiej nocy, ze łzami w oczach, skończony ze światem, ale jednak w jakiś sposób szczęśliwy. Musisz podjąć decyzję:
– Pozwól jej wypłakać się w spokoju
.
– Powiedz jej, żeby się ogarnęła, chcesz przeczytać recenzję gry
.
Wszystko w porządku, warto było spróbować. Czeka cię próba! Recenzja, w której podpowiadamy, dlaczego zdecydowanie powinniście zagrać w Life is Strange: True Colors – nawet jeśli nie jest to gra idealna.
Każdy, kto grał już w Life is Strange, zna przepis na sukces: emocjonalna historia o dojrzewaniu, tajemnicza sprawa kryminalna, supermoc, wielkie decyzje i uduchowiona ścieżka dźwiękowa w stylu indie. I choć Life is Strange 2 również posiadało wszystkie te składniki, nie zbliżyło się do magii pierwszej części. True Colors znowu się udaje … prawie.
Table of Contents
This is what Life is Strange: True Colors is all about
Naszą nową bohaterką jest Alex, młoda kobieta, która po trudnym dzieciństwie wychowywała się w domach dziecka i rodzinach zastępczych. Po wielu latach jej starszy brat Gabe namierza ją i prosi, by przyjechała do Haven Springs, gdzie od tamtej pory ułożył sobie bezpieczne życie. Jednak tragiczny wypadek wytrąca wszystko z równowagi.
Aby rozwiązać tę sprawę, Alex używa mocy, którą od dawna starała się stłumić. Potrafi dostrzec uczucia innych ludzi i usłyszeć ich myśli na ich temat. Kiedy strach, gniew lub smutek stają się szczególnie silne, Alex może widzieć świat oczami tej osoby i przywoływać wspomnienia i uczucia związane z przedmiotami w otoczeniu.
Moc, nad którą nie należy się jednak zastanawiać dłużej niż kilka sekund, bo inaczej luki logiczne szybko stają się widoczne. Momentami Alex potrafi odczytać całkiem codzienne emocje NPC-ów, innym razem faktycznie silne emocje głównych bohaterów pozostają przed nami ukryte. Choć możemy swobodnie korzystać z mocy w każdej chwili, to często działa ona dokładnie tak, jak pasuje to do fabuły. Ekscytujące eksperymenty, ukryte tajemnice, zaskakujące rewelacje z dala od głównego wątku … można było zrobić o wiele więcej!
Alex postrzega swoją moc nie jako błogosławieństwo, ale jako przekleństwo. Jej własne emocje zlewają się bowiem z emocjami otoczenia i dlatego już przez całe życie zmaga się z niekontrolowanymi wybuchami gniewu lub silnym żalem.
Great emotions
To jedna z najmocniejszych stron True Colors: poznajemy bohaterów Haven Springs intymnie – ich najgłębsze lęki i obawy oraz ich relacje między sobą. Sami czynimy ich naszymi wrogami, przyjaciółmi, a nawet partnerami poprzez nasze wybory. Dla Ryana i Steph, najlepszych przyjaciół z Alexa brata Gabe, zarówno pokazać romantyczne zainteresowanie w niej.
To be clear: Nic z tego nie wydaje się wydumane. Alex ma świetną chemię z wszystkimi postaciami, w czym pomaga dobrze zrobione aktorstwo głosowe z udziałem znanych niemieckich lektorów. Nasze dialogi są prawdziwe, przeżywamy razem chwile, o których długo myślimy i regularnie otrzymujemy wiadomości od naszych nowych przyjaciół. I musimy przyznać, że nigdy wcześniej czytanie dzienników tekstowych w grze nie sprawiało nam tyle przyjemności.
Wiadomości i wpisy w mediach społecznościowych na naszych telefonach komórkowych są czasem zabawne, czasem stanowią ekscytującą podpowiedź do przyszłych wydarzeń, a czasem są ciosem w bebechy. Na przykład, czytamy starsze wiadomości od mężczyzny, z którym Alex był na kilku randkach. Pewnego wieczoru pyta go, czy może u niego przenocować, bo warunki w domu stały się nie do zniesienia. Pytanie, które również kilkakrotnie wysyłała do przyjaciela. Kolejne wiadomości, które kończą się zablokowaniem kontaktu przez Alexa, przyprawiają nas o dreszcze.
True Colors nie boi się szokujących momentów. Wykorzystuje tematy śmierci, przemocy w rodzinie, choroby i poczucia winy nie tylko jako chwyt, ale daje im przestrzeń, której potrzebują. Ale nie zawsze oferuje rozwiązanie – tak jak życie.
Główne postacie są niesamowicie pięknie zaprojektowane wizualnie. Ich rysy twarzy, ubiór i sposób wyrażania się mówią nam bardzo wiele o ich osobowości. Szkoda tylko, że sztywne animacje niekiedy odbywają się kosztem wiarygodności i ekspresji. Zwłaszcza, że emocje odgrywają tak ważną rolę. Ale również NPC bez imion, których spotykamy w świecie, mogliby mieć o wiele więcej miłości. Nie wychodzą poza wymienne standardowe modele z minimalną animacją.
Open World ultra light
Oryginalnie, powiedziano nam, że doświadczymy czegoś w rodzaju Open World w True Colors – „So Mittel Open Village” byłoby bardziej trafną parafrazą. Od drugiego rozdziału poruszamy się dość swobodnie po Haven Springs, możemy też rozwiązywać opcjonalne zadania poboczne, ale większość budynków pozostaje dla nas zamknięta. Naszym zdaniem jednak znacznie lepiej pasuje to do koncepcji rozgrywki w Life is Strange. Powrót do małego miasteczka, które stopniowo staje się naszym domem, jest znacznie lepszą decyzją niż podróż z części drugiej.
Ponieważ górnicze miasteczko Haven Springs funkcjonuje niemalże jako postać sama w sobie. Jest pełna małych historii i szczegółów, które chcą być przez nas odkryte. Górnik rozmawiający z matką przez telefon, martwiący się o swoją pracę. Lodziarnia, która dzięki naszej interwencji tworzy nowy rodzaj lodów. Kupony rabatowe do sklepu z marihuaną na końcu ulicy w sklepie z płytami… zaraz, co?
Tak, na pierwszy rzut oka Haven Springs wydaje się być nierealistyczną hipsterską wizją. Jak mogłaby przetrwać miejscowość, w której jest kwiaciarnia, sklep muzyczny i punkt sprzedaży marihuany? W rzeczywistości jednak wyjaśnia, dlaczego Haven Springs zależy od wsparcia finansowego firmy górniczej Typhon, która odgrywa ważną rolę w fabule. Wszystko jest ze sobą połączone.
Jaką rolę odgrywają decyzje?
Oczywiście, nie byłoby to Life is Strange bez serii poważnych wyborów. Czy powinniśmy przyjąć wątpliwą ofertę ugody? Komu tak naprawdę możemy zaufać? Ale nawet tak małe decyzje jak wybór imienia dla naszej postaci LARPowej kształtują naszą własną historię.
W końcu, podczas gdy nasze wybory prowadzą do jednego z pięciu różnych zakończeń, droga do niego niestety pozostaje mniej lub bardziej liniowa. W rzeczywistości, czasami nasze decyzje nie tyle wpływają na to, co się dzieje, co na to, jak reagują na nie nasi bliźni.
Fakt, że fabuły zawsze kończą się w podobnych sytuacjach jest rozczarowujący, ale mimo to reakcje ludzi są naprawdę znaczące. Ponieważ w tym momencie są dla nas czymś więcej niż postaciami z gier wideo. Ponieważ ich opinie mają dla nas znaczenie. Bo czasem godzinami nosimy w sobie poczucie winy za złą decyzję.
Bo okazuje się, że są pewne ewidentnie złe decyzje. Nie zawsze są one jasne, tak jak je tworzymy, ale nieuchronnie prowadzą do nieco niezadowalającego rozwiązania. Szkoda, że rzadko mamy szansę na naprawienie takich decyzji.
Wyjątkowe doświadczenie
Life is Strange: True Colors na wiele sposobów przywraca magię z pierwszej części, której ani Life is Strange 2, ani Before the Storm nie potrafiły do końca uchwycić. Jednakże bardzo brakuje nam również kilku aspektów. Moc przewijania czasu dostarczyła ekscytujących zagadek w jednym lub drugim momencie. Nie ma czegoś takiego w True Colors w ogóle. Siła odczytywania emocji jest wykorzystywana jedynie do odblokowania dalszych dialogów lub poznania historii. Gra pod względem mechanicznym nie oferuje żadnego wyzwania.
Generalnie, musisz wiedzieć w co się pakujesz z True Colors: Zobaczysz wiele cutscenek, które od czasu do czasu przerywane są dialogami, (prawie) swobodnym przemieszczaniem się lub mini-grami, takimi jak piłkarzyki. Więcej interaktywności w postaci zagadek i eksperymentowania z naszymi mocami zdecydowanie wyszłoby True Colors na dobre.
Ale w końcu gra jest czymś więcej niż sumą swoich części. To właśnie jej bohaterowie czują się jak żywe, oddychające istoty ludzkie i stają się naszymi przyjaciółmi, wrogami i kochankami. To historia, która pozostawia nas w zadumie i melancholii, ale i z nadzieją. Dlatego właśnie Life is Strange: True Colors nie jest ostatecznie idealne. Ale nadal jest to gra, którą powinieneś był przeżyć.