Mass Effect 2 wciąż wzrusza mnie do łez w 2022 roku

0
692

opinia: Początek gry fabularnej Bioware to najgorsza rzecz, w jaką nasz autor kiedykolwiek grał. Ale nawet wtedy z trudem łapie oddech.

Masowa gorączka znów mnie zaraziła. Pierwsza część trylogii wciąż mnie denerwowała, zanim całkowicie mnie urzekła. Najpóźniej, gdy mimo mojej antypatii do strzelanek, mogłem zadawać obrażenia przeciwnikom, zamiast strzelać sobie w nogę, odkryłem dla siebie ten wspaniały wszechświat.

Fakt, że natychmiast zgłosiłem się na ochotnika do drugiej części, ku własnemu zdumieniu, jest najlepszym dowodem na to, jak wielki wpływ Mass Effect wciąż ma na nowych graczy w 2022 roku. Jednak mój pierwszy kontakt z Mass Effect 2 pozostawił mnie w szoku.

Robot jest jednym z twoich możliwych towarzyszy w Starfield.
Robot jest jednym z twoich możliwych towarzyszy w Starfield.

Normandia, mój dom, zostaje zniszczona w Mass Effect 2 na samym początku gry. Sob!

An enthusiastous run-up to the doom

Tym razem chciałem zrobić to inaczej. Mass Effect 1 przeszedłem jako dowódca renegatów. Mogłem wziąć swoją zarobioną fabułę. Ale pokusa, by ponownie szybko prześledzić historię za pomocą komiksu, jest zbyt wielka. Od tej pory będę się wzorował i zanurzę się w Mass Effect 2 z moim nowym, stworzonym przez siebie Shepardem.

Wszyscy to znają – to nieopisane uczucie zachwytu, gdy nowy sezon ulubionego serialu w końcu rusza. Mam gęsią skórkę, gdy loguję się do klienta Origin firmy EA, a znajomy dźwięk sprawia, że niecierpliwie kołyszę się w przód i w tył na krześle i rozwijam swoje talenty beatboxowe.

Ale po krótkiej chwili nucenie staje mi w gardle. Jestem świadkiem dramatycznego ataku, podczas którego mój ukochany dom, Normandia, zostaje zaatakowany i całkowicie zniszczony. Niektórzy z mojej załogi, przyjaciele, których zdążyłem pokochać, muszą oddać życie.

Z przerażeniem patrzę na komandor Shepard, z którą już się utożsamiam, jak jako ostatnia pozostaje w zniszczonym statku kosmicznym i umiera. Moment szoku, z którym muszę sobie najpierw poradzić. Jak można rozpocząć nową historię z tak dramatycznym zakończeniem? Wokół mnie robi się cicho, słyszę tylko własny oddech. Nawet moje krzesło przestało skrzypieć, bo w stuporze muszę przetrawić to, co się właśnie wydarzyło.

Badam miejsce katastrofy okrętu Normandia. To dla mnie bardzo emocjonalna chwila, gdy znajduję odznaki mojej załogi wraz z wrakiem.
Badam miejsce katastrofy okrętu Normandia. To dla mnie bardzo emocjonalna chwila, gdy znajduję odznaki mojej załogi wraz z wrakiem.

Zmiany, które kocham!

Powracam do siebie w tym samym czasie, co Shepard, która po dwóch latach budzi się ze śpiączki. Uratowany i załatany przez Cerberusa, organizację, której nie ufam na odległość pięciu stóp.

Moim pierwszym kontaktem jest Miranda. Genetycznie doskonała, wyposażona w ciało, które przyprawia mężczyzn o szybsze bicie serca. Ale ponieważ, moim zdaniem, za bardzo eksponuje swoją doskonałość, nie lubię jej.

Nasz szef jest obcą osobą, która sprawia, że bardzo trudno jest mi mu zaufać. Żyje zgodnie ze swoim imieniem, zawsze otaczają go tajemnice. Wysyła mnie na moje pierwsze misje, ale nie zdradza swoich motywów. Mam u niego dług, w końcu uratował mi życie. Czy podoba mi się bycie jego narzędziem, okaże się później.

Muszę przyzwyczaić się do nowych elementów sterujących i powiększonego arsenału broni. Jednak po początkowych trudnościach widzę w nim dużą poprawę. Moja broń już się nie przegrzewa i mogę ją po prostu przeładować amunicją. Shepard natomiast płynnie przechodzi nad skrzynkami i łatwiej niż poprzednio się kryje.

Mój nowy statek kosmiczny, ulepszona replika Normandii, ma SI o nazwie EDI oraz nową mapę galaktyki. Co rozsądne, Normandia zużywa teraz nawet paliwo, które muszę uzupełniać, jeśli chcę zdobyć ważne zasoby ze wszystkich planet. Po wybraniu pierwszego miejsca docelowego, dopiero po kilku próbach odkrywam, że aby móc zadokować, trzeba najpierw sterować nad nim mini-statkiem kosmicznym za pomocą myszy. Nie mam pojęcia, kto znajduje radość w takich sztuczkach.

W części 1 wciąż byłem Renegatem, tym razem mój Shepard kroczy ścieżką Paragonu.
W części 1 wciąż byłem Renegatem, tym razem mój Shepard kroczy ścieżką Paragonu.

Starzy przyjaciele i nowi towarzysze

Znani towarzysze, którzy dołączają do mojej misji, sprawiają, że znów czuję się bezpiecznie. W przypadku niektórych odczuwam wręcz żywiołową radość. Tak to jest, gdy odnajdujesz przyjaciół, o których myślałeś, że nie żyją.

Fakt, że Joker ponownie zasiada za sterami Normandii, jest bardzo uspokajający. Małe sprzeczki między nim a EDI dodają mi otuchy nawet w najbardziej problematycznych sytuacjach. Tali i Garrus – zupełnie się ich nie spodziewałam! Bardziej przez przypadek nasze drogi krzyżują się w miejscach, których wcześniej nie znałem. Ponowne spotkanie z Garrusem jest szczególnie interesujące i stanowi dla mnie wielką niespodziankę. To tutaj uświadamiam sobie, że można wyglądać głupio i jednocześnie promienieć z radości.

To szalone, jak bardzo moje przeczucia są wystawione na próbę w tej części trylogii, ponieważ moja kobieca intuicja nie zawsze ma rację. Na przykład Kasumi, którą początkowo uważałam za szczególnie przebiegłą i renegacką, z czasem staje się moją absolutną ulubienicą. Każdy nowy członek nie tylko wzbogaca zespół, ale także tę zapierającą dech w piersiach historię, w której nie ma sobie równych, jeśli chodzi o napięcie, dowcip i wzruszenie do łez.

A stała waga

Słynne Mako z części 1 zostało zastąpione w sequelu przez Hammer M 44, pojazd, którym można częściowo latać. Ścieżki prowadzące przez poziomy z dużymi pojazdami są tym razem uproszczone i praktycznie nie ma szans, abyś wybrał złą. Oczywiście, nie przeszkadza mi to w dotarciu do ślepego zaułka. Ale mogę polegać na mojej załodze, która wyprowadza mnie z każdej trudnej sytuacji. Nawet jeśli od czasu do czasu dręczą mnie wątpliwości.

Na safari z Hammerem M 44. Obce dinozaury podobne do lisów-kangurów nie wytrzymują mojego podwozia
Na safari z Hammerem M 44. Obce dinozaury podobne do lisów-kangurów nie wytrzymują mojego podwozia

Czy rozsądnie było ścigać Tela Vasira wraz z Liarą T’ Soni w powietrznej taksówce uzbrojonej jedynie w taksometr? Czy może słuszną decyzją było zaangażowanie się w schadzkę z morderczą córką Samary? To paskudny dreszczyk emocji, gdy trzeba się angażować w sprawy rodzinne, które stają się śmiertelnie niebezpieczne. Może powinnam pozwolić Jackowi również na pozostanie w tym skrzydle o wysokim poziomie bezpieczeństwa, skoro ona jest jak bardzo niebezpieczna bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili? Kto wie.

Mass Effect 2 oferuje niezliczone momenty, w których z powątpiewaniem spoglądam najpierw na jedno, a potem na drugie ramię, w których podejrzewam anioły i diabły. Bo nic nie jest takie, jakie się wydaje, o czym przekonałem się najpóźniej w misji DLC Overlord. Wypłakałam sobie oczy, kiedy uwolniłam biednego Davida ze szponów brata. Bardzo trzymający w napięciu moment, w którym moja złość na Archera i współczucie dla Davida stoczyły ciężką walkę.

Ta scena z dodatku Overlord DLC wstrząsnęła mną do głębi, we łzach ratowałem biednego Davida
Ta scena z dodatku Overlord DLC wstrząsnęła mną do głębi, we łzach ratowałem biednego Davida

Małe i duże miłości

Miłość i prokreacja to ważne tematy w galaktyce Mass Effect. Słodkie flirty można zaobserwować wszędzie, można też zetknąć się z nimi osobiście znikąd.Mój terminal wypluwa z siebie niejedną niespodziankę: Reklamy preparatu na potencję, prośby o krycie od Tuchanki czy list miłosny od Kaidana, który opowiada mi o naszej niezapomnianej nocy na Horyzoncie, o której już zapomniałem. To mnie trochę zwaliło z nóg, jak można być zapominalskim. Kiedyś, dużo później, dotarło do mnie, że komiks mógł mieć w tym swój udział.

Dla tych, którzy wolą zostać sami, sklep na Cytadeli oferuje również zwierzęta domowe, co może być dość stresujące na dłuższą metę. Regularne karmienie ryb jest ważne, jeśli nie chcesz, aby pływały brzuchem do góry. Nakłonienie chomika do piszczenia nie jest ważne, ale po prostu muszę to robić!

Wyraz twarzy, który mówi wiele. Mass Effect 2 zawsze potrafi zaskoczyć.
Wyraz twarzy, który mówi wiele. Mass Effect 2 zawsze potrafi zaskoczyć.

Bez względu na to, jak nerwowa była moja ostatnia misja, pierwszy spacer zaprowadził mnie do akwarium i klatki dla chomików. Nerwowo zrywam jedną sztukę, podczas gdy ryby patrzą na mnie z monotonnym wyrazem twarzy. Zawsze boję się, że je zaniedbam, często nie jestem pewna, czy już z nimi byłam. Nie dochodzi jednak do przekarmienia. Na szczęście chomika nie można wyjmować z klatki, bo inaczej pewnego dnia mógłby przypadkowo trafić do akwarium.

Poparzenie słoneczne i brak środków ostrożności

W porównaniu z pierwszą częścią, uważam, że eksploracja planet w Mass Effect 2 jest o wiele bardziej zróżnicowana. Czy to bujne dżungle z plażami i palmami, korytarze na Omedze, które przypominają mi Bahnhof Zoo, czy Haestrom z jego imponująco palącym słońcem, którego muszę unikać, aby nie tylko Tali, ale i reszta mojego oddziału mogła przeżyć. Na stacji Prometeusz przeżywam miażdżące napięcie. Wydaje mi się, że jest to miejsce zagubione, gdzie leżący w pobliżu Gethowie mogą w każdej chwili ożyć i mnie wykończyć.

Szczególnie odważne było znalezienie wejścia do bazy Shadowbrokera. Czułem się, jakbym musiał balansować na dachu szybszego niż światło pociągu, który w pewnych momentach regularnie strzelał piorunami. Mój zespół również był dość sceptycznie nastawiony do całej sprawy. Liara krytykowała brak poręczy, a Tali tęskniła za starymi dobrymi czasami, kiedy istniało rozwiązanie wszystkich problemów – żel uniwersalny.

Galaktyka została uwolniona od tego, co początkowo stanowiło największe zagrożenie. A może po prostu kupiłem nam trochę czasu. Część 3 czeka na mnie.
Galaktyka została uwolniona od tego, co początkowo stanowiło największe zagrożenie. A może po prostu kupiłem nam trochę czasu. Część 3 czeka na mnie.

Ale ta misja była niczym w porównaniu z ryzykowną podróżą, która zaprowadziła nas przez portal Omega 4. To właśnie tam najpóźniej zrozumiałem, dlaczego każdy członek załogi jest potrzebny. Wymagane są specyfikacje każdej osoby, aby nie okazało się, że Anderson ma rację, a cała sprawa przerodziła się w misję samobójczą. Adrenalina i panika przepływają przeze mnie z każdą decyzją, która – miejmy nadzieję – prowadzi do szczęśliwego zakończenia.

Tym, którzy jeszcze tego nie „przeżyli” – celowo tak to nazywam – spróbowanie tego może dać wyobrażenie o tym, jak ekstremalne jest uczucie, gdy nie chce się być we własnych butach. Mass Effect 2 jest niesamowicie ekscytujący, emocjonujący i nieporównywalny z niczym, w co grałem wcześniej. Jest to ogromna zaleta, gdy ponownie odkrywasz stare gry: Mogę od razu zabrać się za sequel.

Jakie są Twoje ulubione wspomnienia związane z Mass Effect 2? Napisz w komentarzu, o czym jeszcze dziś myślisz. Czy ostatnio odwiedziłeś Cytadelę, na przykład w ramach remastera Mass Effect: Legendary Edition? Daj nam znać!