Po niemal dokładnie roku w Early Access, średniowieczna mieszanka gatunkowa jest wreszcie gotowa do żniw. Test pokazuje, czy Dynastia Średniowieczna rzeczywiście dobrze dojrzała w tym czasie.
Osiemnaście miesięcy temu moja żona uciekła do lasu. Nigdy tego nie zapomnę. Kiedy w lutym 2020 roku (wtedy było to jeszcze możliwe) do redakcji zawitał austriacki wydawca Toplitz i pozwolono mi po raz pierwszy zagrać w Medieval Dynasty, moja szanowna małżonka po prostu uciekła w dzicz przy pierwszej zdawałoby się okazji i więcej jej nie widziano.
Pamięć o tym uświadamia mi dwie rzeczy.
– Muszę jeszcze dużo popracować nad moimi umiejętnościami uwodzenia.
– Jestem związany z Medieval Dynasty od dłuższego czasu!
Praktycznie od pierwszej sekundy my w Global Esport News śledzimy tę średniowieczną grę, która wygląda jak Kingdom Come: Deliverance, ale w jakiś sposób jest zupełnie inna. Po incydencie z szanowną małżonką minęło kolejne pół roku, aż Medieval Dynasty wystartowało w Early Access. W tamtym czasie problem polegał na tym, że nie mogłem nawet sprawić, by kobieta się do mnie uśmiechnęła. Oczywiście nie wynikało to z mojego uroku, ale z tego, że mechanika flirtu była wtedy jeszcze bardzo skomplikowana. Naprawdę!
Tak więc deweloperzy byli zajęci i powiększyli oraz zoptymalizowali Medieval Dynasty na wszystkich frontach. Nie tylko interakcje z płcią przeciwną są teraz inne. Jest jeszcze wiele do zrobienia!