Doom spotyka rytmiczną strzelankę: wypróbowaliśmy demo Metal: Hellsinger – i byliśmy absolutnie zachwyceni!
Otworzyłem bramy piekieł! Nie, nie w Shooter Metal: Hellsinger (tam też), ale przez przypadek najwyraźniej w prawdziwym życiu.
W momencie, gdy zanurzam się w demo, na zewnątrz zbierają się czarne jak smoła chmury, rozlega się grzmot, a fioletowe błyskawice skąpią Monachium w niesamowitym świetle. Przypadek? No cóż, myślę sobie, wtedy nastąpi koniec świata. Wciąż nie mogę przestać grać w tę grę!
Żadna horda demonów nie wyrwałaby mnie z fotela, ponieważ Metal: Hellsinger uderza we właściwą dla mnie nutę. Łączy w sobie zabawną rozgrywkę w strzelance z cudownie przerysowaną scenerią piekła i – co dla mnie najważniejsze! – fantastyczna metalowa ścieżka dźwiękowa, która sprawia, że wszystko staje się jeszcze bardziej epickie. Podlewanie kwiatów, zmywanie naczyń, cokolwiek.
To jedno słowo prawie mnie odrzuciło: strzelanka rytmiczna. Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to brzmi jak kiepskie zajęcia z aerobiku. Ale Hellsinger już w pierwszych sekundach udowadnia, że się mylę i stylowo rozbija gitarę elektryczną na mojej upartej głowie
Table of Contents
Doom, ale jako koncert metalowy, przy którym można się bawić
Intro wbija się prosto w mój mózg, budząc wspomnienia z najlepszych koncertów w moim życiu. Scenografia staje w płomieniach, poszczególne nuty przeplatają się, wchodzi perkusja. W ten sposób tworzy się szum przed występem zespołu – to znaczy, że samouczek w ogóle się zaczyna!
To wyjaśnia mi w kilka minut, jak w ogóle działa Metal: Hellsinger. Ja, bezimienna demonica, podnoszę czaszkę, która strzela kulami ognia i przemawia do mnie głosem Troya Bakera – i już mogę odpalać pierwsze demony. Strzelam lub uderzam w rytm muzyki, która jest wygodnie wyświetlana na ekranie. Im lepiej utrzymuję się w czasie, tym więcej obrażeń zadaję, a leczę się precyzyjnie wykonanymi wykończeniami.
W ten sposób mój licznik gniewu napełnia się – a kiedy jest pełny, rozlega się śpiew i staję się potężniejszy. W demie fantastyczne wokale podkłada wokalistka Arch Enemy, Alissa White-Gluz, a w gotowej grze potwierdzono również udział takich gigantów gatunku, jak Matt Heafy (Trivium), Serj Tankian (System of a Down) i Tatiana Shmayluk (Jinjer). Skład jest powodem do dumy!
Ale ponieważ trzymanie się rytmu to nie wszystko, Metal: Hellsinger wymaga ode mnie również sporo akrobatyki, zwłaszcza w starciu z większymi hordami przeciwników lub potężnymi demonicznymi bossami, którzy posyłają moją demonicę na deski z prędkością błyskawicy.
Jeśli zapomnę zwrócić uwagę na muzykę, moja broń nagle zaczyna pluć watą. Oto jak wygląda moja rozgrywka na żywo i w kolorze (pamiętaj, żeby podkręcić głośność, żeby ludzie wokół ciebie też coś z tego wynieśli):
Personalnie nigdy nie byłem wielkim fanem Dooma, ale ta gra jest po prostu rewelacyjna. Miażdżenie demonicznych hord za pomocą mocy zegara cztery-cztery to całkiem niezły pomysł. Broń ma przyzwoitą siłę rażenia, jest zróżnicowana i umożliwia stosowanie różnych taktyk. Moimi ulubionymi są rewolwery podwójne, mimo że trzeba je ciągle przeładowywać. Jak dotąd najmniej podoba mi się miecz, po prostu nie mogę się do niego przekonać – to pewnie kwestia gustu.
Niebawem, gdy czuję się w miarę szybki w siodle podczas jazdy przez piekło, demo rzuca we mnie wielkim bossem końcowym. Z gitarowym zacięciem Slayera spłaszczę ich!
Tak właśnie powinny wyglądać walki z bossami!
Potężny Bat Demon sprawia, że pokazy fajerwerków Rammsteina wyglądają jak dziecięce przyjęcie urodzinowe, ciskając we mnie kulami ognia, wiązkami laserowymi i błyskawicami, aż zapominam rytmu i odchodzę. Mogę wrócić dwa razy na jeden świat, a potem muszę zaczynać wszystko od nowa – Metal: Hellsinger nie zna litości.
Przed trzecią próbą zatrzymuję się na chwilę. Podkręć muzykę. Kołysanie stopą. Zanurzam się głęboko w metalu, aż czuję na języku smak żelaza, a z moich oczu buchają płomienie. Z pełnym pasji, pierwotnym krzykiem rzucam się ponownie do walki. I tym razem wyzwalam morderczo elegancki taniec, który zaskakuje mnie samą. W końcu demoniczna pani rozpada się na części składowe, a ja zdejmuję z głowy zestaw słuchawkowy
W większości strzelanek trzeba być skupionym i skrupulatnym, aby każdy strzał się liczył. W Hellsinger tak nie jest. Im mniej się o tym myśli, tym lepiej się gra. Uniki, strzelanie, obalenia – płynna rozgrywka jest wciągająca. Jeśli twórcom uda się utrzymać ten poziom w gotowej grze, czeka nas coś wielkiego.
Co nam się podoba w demo? Co pozostaje niejasne?
To jest to, co pozytywnego zauważyłem w Metal: Hellsinger
- Rytmiczna rozgrywka w strzelance jest naprawdę zabawna.
- Trudność jest spora, ale szybko się uczysz (w gotowej grze powinna być możliwość jej dostosowania).
- Ścieżka dźwiękowa jest świetna. I założę się o moją festiwalową kolekcję wstążek, że pozostałe utwory są co najmniej tak samo odjechane.
- Ta gra emanuje miłością do metalu, jaką ostatnio przeżyłem przy Brütal Legend.
Co jest jeszcze niejasne
- Jak wysoki jest współczynnik frustracji? W demie śmierć nie była aż tak straszna, ponieważ w ciągu piętnastu minut można było łatwo wrócić do walki z bossem. Jeśli jednak później poziomy będą się powiększać, może to być irytujące, jeśli będziesz tracić postępy. Może da się to rozwiązać za pomocą opcjonalnego ustawienia.
- Jak dobre są walki z bossami?Finał dema był fajny, ale oczywiście późniejsi bossowie powinni się poprawić. Myślę, że na końcu każdego piekła czeka nowe wcielenie głównej demonicy, miejmy nadzieję, że każde z nich wniesie swój własny zestaw umiejętności.
- Jak duża jest różnorodność? Według twórców gry, możemy spodziewać się kilku bardzo różnych światów, w tym lodowego piekła. W demie widziałem tylko kilka sekcji, więc nie mogę tego ocenić.
Francuski smaż do serca, ogólnie jestem bardzo optymistycznie nastawiony, że Metal: Hellsinger będzie naprawdę dobrą grą. Prawdopodobnie do premiery minie jeszcze co najmniej jeden sezon festiwalowy, na razie planowana jest ona tylko w przybliżeniu na rok 2022. Pierwotnie miał się ukazać w 2021 r., ale szczerze mówiąc: dla prawdziwego headbangera chętnie poczekam trochę dłużej!
Werdykt redakcji
Właściwie gry takie jak Metal: Hellsinger są dla mnie zbyt stresujące. Nie muszę się też spodziewać głębokiej historii, ale całość jest bardzo fajna! Zapominam, że zawsze chcę mieć mocną fabułę i że strzelanki w stylu Dooma nie bardzo do mnie przemawiają.
W demie rozwinąłem nawet dość niezwykłą dla mnie ambicję uzyskiwania coraz lepszych czasów. Po pierwszych niezdarnych krokach stawałem się coraz bardziej pewny siebie. Skoczę ci w twarz z moją ognistą czaszką, demoniczny pomiocie! W międzyczasie udało mi się ukończyć demo w mniej niż 15 minut, co jest zapewne łatwe do osiągnięcia dla weteranów Dooma. Ale dla mnie to prawdziwy sukces!
Obawiam się, że będę musiał zrobić sobie kilka wieczorów przerwy, gdy tylko ukaże się Metal: Hellsinger. Nawet jeśli istnieje ryzyko, że ponownie wywołają one silne burze.