Monster Hunter Rise w recenzji: 2022 rok rozpoczyna się genialną fabularną grą akcji

0
482

MH Rise przekonuje na Switchu przerażającymi potworami i niezliczonymi możliwościami ich pokonania. W teście ruszamy na polowanie i sprawdzamy, czy fascynacja zapłonie także na PC.


Wymyślanie siebie na nowo nie zawsze jest dobrym pomysłem – bez względu na to, co magazyny propagują w Nowym Roku. Osobiście, aktualizacje Photoshopa również doprowadzają mnie do szału, ponieważ za każdym razem muszę na nowo trenować pamięć mięśniową, aby sensownie korzystać ze wszystkich funkcji edycji obrazu.

Ale kiedy już się do niego przyzwyczaisz, możesz nie chcieć przegapić niechcianej zmiany, a nawet może on otworzyć dla Ciebie zupełnie nową fascynację – na przykład dlatego, że wcześniej był nieporęczny lub słabo objaśniony. A to prowadzi nas do Monster Hunter. To, co Monster Hunter World i nowy spin-off Rise robią dla wieloletniej serii hardcore’owej, jest imponujące.

Już Monster Hunter World wymazuje stare słabości lub dodaje samouczki i funkcje ułatwień do skomplikowanych manewrów, które Rise teraz myśli jeszcze dalej. Czy więc Monster Hunter staje się coraz nudniejszy? W rzeczywistości, Monster Hunter World i Rise są po części znacznie łatwiejsze do gry niż stare odrosty, ale nie tylko dlatego, że brak pomocy i stroma krzywa uczenia się stawiają przeszkody na drodze niedoświadczonych graczy.

Monster Hunter Rise nie zawsze znajduje tu właściwą równowagę, ale dopracowuje i tak już głębokie i złożone bitwy i dodaje do nich zupełnie nowe poziomy. Genialność projektu gry sprawia jednak, że wszystkie inne aspekty wypadają blado w porównaniu z nią. To pokazuje, że seria w końcu potrzebuje odmłodzenia także w innych dziedzinach.

Error – Story Not Found

Just the story could use more love. W Monster Hunter World był to już tylko siermiężny szum w tle, ale w Rise nie sprawdza się już nawet jako czerwona nitka.

Wściekłe hordy potworów wciąż najeżdżają twoją rodzinną wioskę Kamura. Chcesz dotrzeć do sedna sprawy, a w drodze do odpowiedzi zabijasz jednego potwora za drugim lub wydobywasz surowce. Koniec. To jest właśnie ta historia.

W grze występują drobne zwroty akcji wokół ważnych postaci pobocznych, takich jak dwie siostry Hinoa i Minoto, które cię prowadzą i najwyraźniej mają związek z tajemniczym potworem. Ale wszystko to mniej lub bardziej się kończy, pozostawiając mnie zirytowanego, gdy napisy końcowe migoczą na ekranie, zanim historia w ogóle się zaczęła.

Postacie są pięknie zaprojektowane i wyreżyserowane, ale mają niewiele do powiedzenia.
Postacie są pięknie zaprojektowane i wyreżyserowane, ale mają niewiele do powiedzenia.

Jak dużo lepiej można to zrobić pokazał w zeszłym roku Monster Hunter Stories 2. To nie opowiada przełomowej historii, ale udaje się sprawić, że czuję się z moim bohaterem i jego małym towarzyszem Rathalos poprzez humorystyczne lub wzruszające dialogi i cutscenki podobne do żywego filmu Pixara.

At least a little more context in the tasks would have helped: Nawet gdy ratujesz cenny ładunek lub kogoś, nie ma żadnych specjalnych sekwencji. Polowanie trwa jak zwykle. Cutscenki pojawiają się tylko sporadycznie w wiosce lub przy okazji wprowadzania nowych potworów – ale wtedy zawsze ograniczone są do 30 klatek na sekundę, co na mocnych pecetach sprawia wrażenie szarpania

Co dalej z wersją na PC?

W wersji na PC, dostępnej za pośrednictwem Steam, znajdziemy wszystkie 72 potwory, które pojawiły się na Switchu w momencie premiery lub później (50 starych znajomych i 22 nowe), a także wszystkie nowe misje i przedmioty. W przyszłości darmowe aktualizacje zawartości mają odbywać się równolegle, tak aby żadna z wersji nie pozostawała w tyle za World. Nadal jednak nie będzie cross-playu ani możliwości przenoszenia własnych save’ów z gry.

Latem 2022 roku zostanie wydane duże rozszerzenie o nazwie Sunbreak w stylu Iceborne. Dostarcza on nowy poziom trudności z rangą mistrzowską, a także kolejny obszar i dodatkowe potwory.

Hunting Holiday in the Far East

Monster Hunter Rise jest bardzo klimatyczną i spójną grą, która przez cały czas prezentuje swój dalekowschodni wygląd – nowe stworzenia są przedstawiane w śpiewie kabuki, ikony potworów przypominają japońskie rysunki tuszem, a miasto Kamura naprawdę wygląda jak azjatycka wioska z kwiatami wiśni i delikatnym dźwiękiem lutni, który unosi się w powietrzu.

Pierwszy obszar kontynuuje azjatycki motyw i wysyła mnie przez bambusowy las pełen zrujnowanych świątyń Shinto, podczas gdy pozostałe cztery biomy obejmują pustynię, świat lawy, zimne jeziora i dżunglę z piramidą Majów dla urozmaicenia. Jest więc wiele wizualnej różnorodności, również dlatego, że zmiany dnia i nocy wyczarowują bardzo różne nastroje świetlne, które błyszczą na wodzie lub tańczą w koronach drzew.

W dalekowschodniej Kamurze wszędzie jest coś do odkrycia. Poziomy są niestety dużo mniej szczegółowe.
W dalekowschodniej Kamurze wszędzie jest coś do odkrycia. Poziomy są niestety dużo mniej szczegółowe.

Gra na Switcha jest w doskonałej formie na PC

To znacznie lepiej wypada na PC niż na Nintendo Switch. Płynne animacje płyną po ekranie jak po maśle dzięki nieograniczonemu framerate’owi, możesz podkręcić rozdzielczość do 4K, a tekstury kory drzew i skał są tak wyraźne, że niemal czujesz zapach mchu na nich, gdy przechodzisz obok. Szczególnie na dysku SSD, krótkie czasy ładowania mijają, formaty 21:9 są obsługiwane, a mikrostuki i zamrożenia z wersji demonstracyjnej nie były już zauważalne na moim systemie.

Mój notebook z RTX 3070 i procesorem Ryzen 7 konsekwentnie osiągał od 100 do 120 klatek na sekundę w 1080p, nawet 4K działało bez problemów przy 60 klatkach na innym systemie z RTX 2070 i procesorem i7-8700K – w obu przypadkach przy najwyższych ustawieniach. Nic dziwnego, GTX 1060 jest polecany oszczędnie.

Monster Hunter Rise oferuje szczegółowe menu graficzne, za pomocą którego można dostosować jakość cieni, antyaliasing i wiele więcej. Można również aktywować filtry filmowe, takie jak sepia. Będziesz jednak musiał obejść się bez specjalnych pecetowych smaczków, takich jak DLSS czy ray tracing.

Pomimo stylowego wyglądu, Rise nie może zaprzeczyć swojemu pochodzeniu ze Switcha. Już na pierwszy rzut oka rzucają się w oczy jałowe obszary o nieładnych kształtach i skąpej roślinności. Mimo pojedynczych zwierząt i potworów, tęskni się za żywym zgiełkiem Monster Hunter World, gdzie małe gąsienice, ważki, ptaki i egzotyczne ssaki walały się pod gęstym listowiem, a kilka bestii nieustannie pozostawało w klinczu.

Mimo to eksplorujesz pionowe i wszechstronne obszary, które dopiero po kawałku odsłaniają swoje tajemnice jak nowe kempingi, ale w porównaniu z nimi musisz tu wyraźnie ciąć.

Diablo, Destiny, Monster Hunter
Rise zaskoczy Cię również pod względem rozgrywki, jeśli pochodzisz bezpośrednio z World. Spin-off przejmuje wiele innowacji, ale także dodaje inne lub powraca do starych zalet. Na przykład, ponownie istnieją dwa miejsca, do których można udać się po questy, tak jak w Generations i podobnych: misje dla jednego gracza wykonujesz bezpośrednio w wiosce, podczas gdy w przypadku questów dla wielu graczy udajesz się do miejsca spotkań. Można w nie grać samemu lub z trzema innymi graczami.

Przechodzisz przez fabułę, wykonując misje i zwiększając swoją rangę Łowcy, aż do momentu, gdy pojawi się pilne zadanie. Następnie możesz wybierać spośród trudniejszych misji: jeśli masz cztery gwiazdki lub więcej, są one uważane za wysokopoziomowe i pilnie potrzebujesz nowego sprzętu. Podobnie jak poprzednicy, Rise opiera się na typowej spirali uzależnienia od łupów, znanej również z innych fabularnych gier akcji, takich jak (Diablo).

Zabijasz potwory, aby zdobyć materiały i pieniądze, które następnie inwestujesz w nowe bronie i zbroje u kowala lub ulepszenia dla istniejących, z którymi stawiasz czoła jeszcze bardziej odrażającym stworzeniom. Jeśli zabijesz ziejącą ogniem smoczycę Rathian, zbroja z jej łusek zapewni ochronę przed ogniem, a podwójne ostrza wykute z jej pazurów upieką nawet wrogów.

Lastyczne rozdrabnianie

14 różnych i częściowo dziwacznych broni jest już znanych z World and Co, nie ma tu żadnych nowych dodatków. Ma to tę zaletę, że balans nadal działa jak dobrze naoliwiona maszyna i oferuje wystarczająco dużo technik i combosów do opanowania z mieczem długim, strzelbą z łukiem, osłonami na owady, młotem i tak dalej. Wstawki z samouczkiem i obszar treningowy pomogą Ci przyzwyczaić się do gry.

Nowe sztuki przełączania, które pozwalają na dostosowanie broni, ostrzy i pałek, to także powiew świeżości. Swoje podwójne ostrza personalizuję na przykład lotem demona, dzięki któremu wzbijam się w powietrze i w wirującym tańcu sztyletów spadam na przeciwnika. Alternatywnie, przy pomocy Demonicznego Wichru zamieniam się w śmiercionośną burzę ostrzy na ziemi.

Techniki odblokowujesz poprzez misje specjalne, do których, co ciekawe, nie musisz używać odpowiednich broni. Jest to trochę irytujące, ale nie ogranicza Cię w żaden sposób. Zdobywanie i opanowywanie różnych sztuk jest na dłuższą metę motywujące, podobnie jak zdobywanie nowych, czasem dziwnych broni w ramach misji – jak np. topór origami. Taki nieco nietypowy sprzęt jak ryba jako miecz (tak, to istniało) był początkowo pomijany przez wielu weteranów Monster Hunter World, dopóki nie dodano kilku bardziej nietypowych modeli.

Jak ulepszyć swój sprzęt

Tak jak w MH World, kowal pokaże Ci broń i zbroje, które możesz wykonać w każdej kategorii. Na przykład, jeśli masz parę podwójnych ostrzy, zawsze możesz je ulepszyć i dodać do nich elementy takie jak obrażenia od wody, jeśli użyjesz materiału z potwora z tą umiejętnością. Wystarczy zejść z drzewa i zainwestować środki i pieniądze.

Możesz wykuć zbroję na podstawie potwora lub połączyć części z kilku stworzeń, aby uzyskać pożądane bonusy – na przykład odporność na lód i wodę. Następnie ulepszasz je kolejno za pomocą kulek pancerza. Otrzymujesz je jako nagrody za zadania poboczne, w których musisz wydobywać rudy, zbierać miód lub łapać robaki na danym obszarze. Materiały te są również świetne do eliksirów leczących i wzmacniających, bomb błyskawicowych do ogłuszania, pułapek i innych przedmiotów, które możesz łatwo wykonać w skrzyni z przedmiotami w bazie lub automatycznie w podróży, jeśli ją ustawisz.

Już te kombinacje pozwalają na tworzenie głębokich buildów, ale Monster Hunter Rise idzie jeszcze dalej. Możesz przetapiać materiały do tworzenia talizmanów. Dzięki temu resztki zasobów mają swoje przeznaczenie, a Ty zyskujesz np. lepsze zdolności lecznicze. Możesz również wykonać dekoracje, które znasz z World i przyczepić je do slotów na swoim sprzęcie.

Dzięki nim zbroja zyskuje dodatkowe atuty, np. zwiększa obrażenia od ognia, leczy towarzyszy broni lub zapobiega długotrwałemu ogłuszeniu. 72 potwory, 14 broni, niezliczona ilość zmiennych pancerzy, przedmiotów i bonusów – możesz spędzić setki godzin pracując nad swoim optymalnym łowcą.

Bonusy To Go

Ale dla największych i najważniejszych nowych dodatków do Rise, będziesz musiał wyruszyć na misję – ale nie bez pożegnania się ze swoim dziwadłem. Zastępuje on liczne zwierzęta domowe w Świecie i może być karmiony i ubierany. Mały ptaszek nie może jednak przyłączyć się do walki. O wiele bardziej przydatny jest sprawdzony Palico, koci towarzysz, który przynosi ze sobą gadżet w postaci rośliny leczniczej.

Uroczy dziwak zawsze wita cię w Kamurze. Możesz się nim opiekować jak zwierzątkiem domowym i karmić go, za co od czasu do czasu podziękuje Ci prezentami w postaci przedmiotów w jego gnieździe.
Uroczy dziwak zawsze wita cię w Kamurze. Możesz się nim opiekować jak zwierzątkiem domowym i karmić go, za co od czasu do czasu podziękuje Ci prezentami w postaci przedmiotów w jego gnieździe.

Nowością w Rise jest Palamute, pies, którego można przytulać, ale także ujeżdżać, aby szybciej przemieszczać się po otwartych i rozległych mapach – podobnie jak w przypadku usługi taksówkarskiej dla potworów w Świecie, tylko mniej uciążliwej. Grzeczny chłopiec ma również siłę bojową. Zbroję i broń dla obu towarzyszy wykuwasz z resztek materiałów po potworach, więc nie musisz niczego sprzedawać ani wiecznie chować w skrzyni z zasobami.

Rise rozluźnia również typowy proces „przyjmij misję – zbieraj jedzenie dla bonusów – szukaj i zabijaj potwory”. Na całym poziomie, oprócz wcześniejszych posiłków, znajdziesz teraz rodzime stworzenia, takie jak irysy, małe kolibry, które dają ci bonusy, takie jak lepsza obrona w trakcie misji.

Eksploracja się opłaca: Na obszarach znajdziesz rodzime stworzenia, które dają Ci buffy lub upuszczają przydatne przedmioty. Jaszczur ten daje pancerz, który może ulepszyć twoje ubranie.
Eksploracja się opłaca: Na obszarach znajdziesz rodzime stworzenia, które dają Ci buffy lub upuszczają przydatne przedmioty. Jaszczur ten daje pancerz, który może ulepszyć twoje ubranie.

Claim to do it yourself
Dzięki temu poziom trudności jest bardzo elastyczny: Jeśli chcesz większego wyzwania, biegnij prosto do praktycznie oznaczonego potwora i walcz. Jeśli chcesz, aby było łatwiej, eksplorujesz i zdobywasz mnóstwo buffów lub taktycznie zwabiasz jednego potwora do drugiego za pomocą Miefnerza, aby się wzajemnie osłabiały.

W teorii otwiera to mnóstwo możliwości strategicznych. W praktyce jest to zabawne, ale często zbędne. Ponieważ aż do końca gry, prawie żaden potwór nie stanowi dla mnie prawdziwego wyzwania. Bestie poruszają się tak szybko jak zwykle i przynoszą swoje własne niebezpieczne zdolności, takie jak bąbelki Mizutsune, smoka rzecznego, który używa ich do wyczerpania mojej wytrzymałości, aż ledwo mogę uchylić się przed jego brutalnym strumieniem wody.

Żółty pasek wytrzymałości muszę utrzymywać w dobrej kondycji za pomocą steków i racji żywnościowych, pasek życia za pomocą eliksirów, a broń do walki wręcz za pomocą kamienia młyńskiego – broń dystansowa potrzebuje amunicji, którą wytwarzam.

Jeśli nie biegniesz na oślep we wszystko i rozsądnie władasz bronią, nie będziesz miał problemów nawet z tą żywiołową nawałnicą efektów – potwory po prostu bardzo szybko padają, zwłaszcza w trybie solo. Dzięki temu łatwo jest zignorować limit czasowy 50 minut, a nawet trzy omdlenia powodujące niepowodzenie misji zdarzają się bardzo rzadko. Dopiero pod koniec, kiedy często walczysz z kilkoma potworami naraz, poziom trudności wzrasta. (Brak) ambicji jest jednak również tematem, o który można się spierać przez długi czas:

It’s better to get rowdy together

Jeśli w międzyczasie sprawy przybierają nieco chrupiący obrót, to zazwyczaj z niewłaściwych powodów. Na przykład z powodu trudnych do zrozumienia hitboxów. Czasami potwory wyłapują mnie z powietrza, gdy skaczę, co najwyraźniej w ogóle mnie nie dotknęło. Albo zawodzi z powodu jasności: nowe misje Randale są naprawdę świetnym dodatkiem. Tutaj kilka potworów napada jednocześnie na twoją twierdzę, którą musisz chronić za pomocą instalacji obronnych.

Odbywa się to w kilku falach i walkach z bossami, które możesz przetrwać tylko wtedy, gdy sprytnie rozmieścisz armaty, balisty i inne oraz użyjesz ich w odpowiednim momencie. Podczas gdy niektóre potwory atakują ekwipunek, inne pędzą obok Ciebie prosto do bramy miasta lub atakują Cię z powietrza.

W trybie solo, chaos jest nieunikniony. Nawet przy aktywnym wsparciu pozostałych mieszkańców wioski, którzy np. osłabiają potwory lub sami wyprowadzają potężne ataki, często zostajesz zaskoczony. Dlatego najlepiej, aby inni gracze cię wspierali.

Z potworami, wrogami, postaciami niezależnymi, pułapkami i armatami, łatwo stracić orientację, co się dzieje podczas szału. Ale poza tym, tryb hord jest fajnym dodatkiem.
Z potworami, wrogami, postaciami niezależnymi, pułapkami i armatami, łatwo stracić orientację, co się dzieje podczas szału. Ale poza tym, tryb hord jest fajnym dodatkiem.

Jak działa multiplayer

Monster Hunter Rise oferuje rozgrywkę wieloosobową dla maksymalnie czterech osób, którą rozpoczynasz poprzez miejsce spotkania. Kiedy partia jest już pełna, nie ma więcej towarzyszy i z dwoma łowcami musisz wybrać pomiędzy Palico i Palamute.

Możesz tam dołączyć do misji lub samemu poprosić o pomoc. Stopień trudności zawsze się wyrównuje, a nagroda jest dzielona między wszystkich łowców. Połączenie było zawsze stabilne dla mnie i moich kolegów, więc mogliśmy znaleźć misje bez żadnych problemów i nie byliśmy wyrzucani w połowie. Możesz oceniać innych graczy pozytywnie lub tworzyć grupy łowieckie, aby częściej grać razem. Nowością jest czat głosowy w grze, który można wyłączyć w menu pod Audio.

Sterowanie może być nieco kłopotliwe – przynajmniej jeśli grasz przy użyciu myszy i klawiatury. Kombosy z bronią, uniki, skoki, ciosy i manewry z żukami linowymi mogą czasami zawiązać ci palce w supeł. Ale z odrobiną praktyki i, jeśli chcesz, z kilkoma nowo przypisanymi klawiszami, będziesz coraz lepszy i lepszy w tym po małym zapoznaniu się.

Zaczekaj chwilę, chrząszcze linowe? Te sześcionożne stworzenia nie są kuzynami żuków zwiadowczych, ale najlepszą i największą innowacją Rise, ponieważ całkowicie zmieniają odczucia związane z poruszaniem się w walce, podobnie jak pazury zaciskowe w Monster Hunter World Iceborne.

The best innovation is a bug

Domyślnie masz dwa ładunki żuków linowych, które ciągle się regenerują, ale po drodze możesz też znaleźć więcej, które starczają na czas trwania misji. Używasz ich jak haka, który wyrzuca cię w górę zbocza, co ułatwia eksplorację, lub pozwala ci robić błyskawiczne uniki, aby uniknąć szybkich ataków potworów.

Ale te małe gąsienice potrafią o wiele więcej. Każda z broni posiada specjalne techniki pracy z linowymi żukami – na przykład nosiciele masywnych młotów rzucają się nad potworem i ciskają w biednego stwora brutalnym ciosem. Jeśli wystarczająco długo pracujesz nad wrogiem, on również się zapada i można na nim jeździć.

Kontrolujesz wtedy bestię i pozwalasz jej zderzać się ze ścianami lub innymi przeciwnikami, co powoduje wiele obrażeń. Na początku czujesz się trochę niezręcznie z tymi wszystkimi możliwościami. Ale kiedy już je opanujesz, przemierzasz pole bitwy niczym śmiercionośny wir, który ledwo dotyka ziemi.

Jeżdżące potwory, chrząszcze linowe, zmieniające się sztuki czy nawet Palamuty niekoniecznie czynią Monster Huntera łatwiejszym. Raczej rozszerzają bitwy, czynią je bardziej różnorodnymi i elastycznymi, ponieważ możesz dużo eksperymentować, a następnie w pełni poświęcić się swojemu pożądanemu stylowi.

Ta figlarna swoboda daje tyle frajdy, że rzadko kiedy naprawdę przeszkadza mi to, jak szybko mogę pokonać bestie na końcu – może nie potrzebuję tego wszystkiego, ale mam z tego tyle frajdy, że nie mogę tego zignorować. Zwłaszcza, że Monster Hunter Rise tak naprawdę rozkręca się dopiero po kampanii. Z łatwością przejdziesz grę po 20 godzinach, ale możesz grać przez kolejne 40, 60, a nawet setki godzin, jeśli polowanie całkowicie cię pochłonie.

Editor’s verdict

Ekran startowy pecetowej wersji Monster Hunter Rise wywołał u mnie ciepłe, znajome uczucie. Nic dziwnego, wszak już w zeszłym roku zatopiłem sporo godzin w fabularnej grze akcji na Switchu. Już wtedy świetnie się prezentował i wypełnił lukę, która powstała w moich codziennych nawykach gamingowych po World. Dla mnie nie ma po prostu nic lepszego, niż zaszyć się wieczorem przed konsolą z kocem i herbatą i dążyć do osiągnięcia osobistych celów – na przykład ostatecznego zabicia jakiegoś potwora lub stworzenia specjalnej zbroi.

Monster Hunter Rise jest do tego idealny, ponieważ nie potrzebujesz porywającej fabuły ani porywająco zainscenizowanych misji. Jesteś tylko Ty i potwór, podczas gdy Ty stopniowo doskonalisz swoją technikę i sprzęt. Na PC cieszę się nią teraz jeszcze bardziej, ponieważ tekstury są ostre jak brzytwa w porównaniu do Switcha, liczba klatek na sekundę jest płynna, a rozdzielczość wyższa. Najwyraźniej wyciągnęli wnioski z problemów z World i Iceborne podczas premiery i wykorzystali dodatkowy czas na optymalizację tej wersji.

Poza tym, Rise nie kończy się wraz z napisami końcowymi, dopiero się rozkręca. Do czasu wydania Sunbreak do gry będzie dodawanych jeszcze wiele darmowych aktualizacji z potworami, wydarzeniami i nowymi przedmiotami. Nie musisz się więc martwić o długotrwałą motywację, gdy już się w tym połapiesz, a nawet zbyt łatwe na początku potwory nie będą stanowiły aż tak dużego problemu – w końcu z rangą mistrzowską robi się jeszcze trudniej.

Nie należy jednak oczekiwać World 2 z równie imponującą grafiką czy brutalnie trudnego Dark Souls z bufetem walk z bossami, w którym wszystko można zjeść. I to nie jest to, czym Rise chce być. Rozumiem jednak, że wielu weteranów dostrzega również minusy zwiększonej dostępności. Dotarcie do większej liczby graczy to świetna sprawa, ale Capcom musi uważać, by nie zrazić do siebie fanów, którzy są wierni serii od wielu lat.