Steffi czekał na grę RPG sci-fi Dark Envoy od momentu jej zapowiedzi. Teraz w końcu wypróbowała to na własnej skórze – i jest jednocześnie podekscytowana i rozczarowana.
Mroczny wysłannik rzucił mnie w wir emocjonalny. Po raz pierwszy wypróbowałem nadchodzącą grę fabularną dla siebie za pośrednictwem dema Steam i było to jak bardzo kapryśna randka: od razu trafiliśmy na siebie, ale im bardziej się poznawaliśmy, tym więcej znaków zapytania pojawiało się nad moją głową. I jak to często bywa, Dark Envoy nie wyglądał na żywo tak ładnie, jak sugerowały to wcześniejsze zdjęcia profilowe.
Przejdę punkt po punkcie co mi się do tej pory podobało, a co przyprawiło mnie o lekki ból brzucha. Tak, abyście mogli zdecydować, czy Dark Envoy jest dla Was wart krótkiej randki.
Table of Contents
What”s this all about?
Dark Envoy to klasyczna gra fabularna z iso-perspektywą, taktycznymi bitwami, drzewkami umiejętności, tonami sprzętu i decyzjami. Na początku brzmi to jak standardowy gatunek, ale ma kilka specjalnych pomysłów, które sprawiły, że usiadłem i zwróciłem uwagę na Reveal:
- Oprawamiesza fantasy i sci-fi: między ludzkim imperium a magicznymi rasami (elfy, orkowie) szaleje gorzka wojna, w której jedni walczą za pomocą technologii, a drudzy za pomocą magicznej mocy.
- Taktykastaje się bardzo ważna w grze. Na przykład powinienem się kryć za skrzyniami przed wrogimi strzelcami, ale one roztrzaskują się po kilku trafieniach. System walki mieszareal time ze slow motion, dzięki czemu w spokoju zajmuję kolejne pozycje i odpalam swoje umiejętności.
- Kampanię można rozegrać w całości w dwuosobowym co-opiekażda osoba kontroluje wtedy jednego z dwóch głównych bohaterów.
- I maluje wiele umiejętnościna polu bitwy, że tak powiem, rysując myszką strefę ataku. Już w demie czuje się to fajnie, tutaj na filmiku możecie zobaczyć jak całość działa:
Brzmi ekscytująco na papierze?Też tak uważam, ale jak gra się do tej pory? To skomplikowane.
Moje marzenie redaktora się spełniło
Tak bardzo chciałbym zatopić całą godzinę w edytorze postaci, budując razem dwójkę rodzeństwa Malakai i Kaela. Tyle kolorów i kształtów, że moje serce majsterkowicza się raduje. I każda opcja wygląda fajnie, od makijażu, przez blizny po fryzury! Ale nie jestem tu dla zabawy, jest jeszcze gra do wykonania. Przesuwam więc kilka suwaków, a następnie ustawiam klasę i umiejętności mojego dynamicznego duetu.
W tym momencie przydałoby się, aby Mroczny Wysłannik powiedział mi więcej o zaletach i słabościach klas. Na przykład nie wiem, czy jest sens łączyć dwie walki dystansowe. Aby być po bezpiecznej stronie, wybieram melee warrior i pistolet shooter. W demie taka niejednoznaczność jest akurat do wybaczenia, ale w gotowej grze musi być inaczej!
Ale to od razu poprawia mi humor: Oprócz klas mogę też wybrać zestaw wyposażenia, na przykład czy wolę zacząć z dwoma toporami, czy z mieczem i tarczą. Później mogę też wyspecjalizować swoją klasę, więc możliwych kombinacji jest sporo.
Pierwsze pęknięcia szybko stają się widoczne
Po tym, jak już się dobrze obłowiłem w edytorze, Dark Envoy zaczyna się od krótkiego intro złożonego z nieruchomych obrazów i voice-overa, który krótko nakreśla setting. Ludzie są tu tymi złymi, przynajmniej ci, którzy należą do Imperium. Z kolei Malakai i Kaela wychowali się na pustyni i nie są (jeszcze) po żadnej stronie w wojnie.
Krótkie sekwencje wideo wyglądają nieświeżo, twarze są sztywno animowane i płaskie. Cały świat wygląda szczegółowo w porównaniu do chociażbyDivinity: Original Sin 2ale oczywiście mamy tu do czynienia z dużo mniejszym budżetem – nie spodziewajcie się więc, że finalna wersja będzie wyglądać dużo ładniej.
Demko następnie wysyła mnie przez swoisty tutorial, w którym najpierw steruję tylko Malakai i toczę pierwsze bitwy. Nie jestem w stanie ocenić na podstawie dema, jak fajnie będą się czuły potężne umiejętności w późniejszym czasie, ale jak na razie bitwy są przyjemne.
Gdy tylko wbiegam w stożek widzenia wroga, gra automatycznie przełącza się na slow motion, abym mógł w spokoju malować swoje umiejętności. Po naciśnięciu spacji, wszystko jest kontynuowane z normalną prędkością, w każdej chwili mogę przełączyć się między taktycznym slow motion a czasem rzeczywistym. Tak to wygląda w jednej z pierwszych bitew dema:
Co tu się dzieje: brak XP za walki?
Co od razu zauważyłem po pierwszej rzezi ze skorpionami pustynnymi: pokonani wrogowie nie dają mi żadnych punktów doświadczenia. Jest to tak nietypowe, że w pierwszej chwili myślę, że to błąd w demie, ale nie! Nieco później gra wyjaśnia mi swoją koncepcję XP: otrzymuję doświadczenie za osiągnięcie kamieni milowych, takich jak określony punkt w historii. Nic z +10 XP za pokonanego wroga. I im więcej o tym myślę, tym więcej sensu ma to dla mnie.
Większość gier nagradza agresywne działania XP wroga i karze, jeśli unikam walki – bo przecież gdybym powalił wrogów, to zdobyłbym doświadczenie i tym samym levelował. W Dark Envoy natomiast mam swobodę podejmowania takich decyzji, dlatego przy pierwszej okazji również wybieram drogę dyplomatyczną zamiast walki z kilkoma pustynnymi bandytami:
The details make me doubt
Jak na razie to wszystko brzmi całkiem nieźle – prawda? Jak już wspomniałem, niestety nie wszystko przebiegało tak harmonijnie między Dark Envoyem a mną. O ile jeszcze celebruję wolność wyboru z bandytami, o tyle voice acting znów psuje moje wysokie nastroje: jak na brutalnego pustynnego gangstera przystało, facet mówi w bardzo wysoki brytyjski sposób (nie ma niemieckiego voice outputu). A on po prostu brzmi… nie najlepiej. Mam nadzieję, że to tylko placeholder voices, bo jeśli wielu NPC-ów brzmi tak bardzo jak aktorzy amatorzy, to wolałbym, żeby w ogóle nie było dubbingu.
Dwójka głównych bohaterów brzmi lepiej, ale ich sprzeczki między rodzeństwem przebiegają po bardzo cienkiej linii między „Charming” a „Annoying”, z przechyłem w stronę tego drugiego. Rozmowa o tym, że Malakai nie powinien spadać na tyłki skorpionów znów trwa zdecydowanie za długo, żart się zużył i mam ochotę go pominąć – choć jestem w tej kwestii naprawdę cierpliwa i zawsze pozwalam bohaterom skończyć.
W przypadku mniejszych gier fabularnych, takich jak Dark Envoy, niesamowicie ważne jest dla mnie, aby polubić postacie – muszą sprawić, że poczuję się lepiej z powodu utraty jakości grafiki i tak dalej. Szczerze obawiam się, że teraz zaprzyjaźnię się z bezczelnym rodzeństwem.
Werdykt redaktora
Z jednej strony są w nim naprawdę fajne pomysły, ale z drugiej strony realizacja wydaje się miejscami naprawdę wyboista. Nie sądzę, by przed premierą zmieniło się zbyt wiele, ale mam przynajmniej nadzieję, że ścieżka dźwiękowa okaże się akceptowalna. W końcu Dark Envoy stoi i pada dla mnie i tak czymś zupełnie innym.
Jedno wielkie pytanie pozostaje dla mnie zupełnie bez odpowiedzi: Jak dobrze gra się w Dark Envoy w kooperacji? Od lat mam nadzieję, że w końcu znajdę klasyczną taktyczną grę fabularną, taką jak Divinity: Original Sin 2, w której będę mógł zatopić dziesiątki godzin z moim najlepszym przyjacielem. Jeśli przygoda jest naprawdę fajna dla dwóch osób, to bez problemu mogę pominąć zbędne dialogi i prostą grafikę.