Odtworzono: Kolejny atak MMO Amazona brzmi obiecująco, ale czy Blue Protocol naprawdę pokona WoW-a?

0
255

Przez godzinę graliśmy w zachodnią wersję MMO i poznaliśmy pierwsze wrażenia.

Gatunek MMO desperacko potrzebuje powiewu świeżości. Obecni liderzy, tacy jak World of Warcraft, Final Fantasy 14 czy The Elder Scrolls Online, to królowie z długą tradycją na tronie, który zbyt długo pozostawał niekwestionowany.

Wielu graczy tęskni za nowym, godnym konkurentem. Jego znalezienie nie jest jednak takie proste.

Konkurenci tacy jak Lost Ark zawodzą z powodu zalewu botów i niekończącego się grindu, New World oferuje zbyt mało ekscytującej zawartości, a Throne and Liberty jest rozdzierany przez społeczność MMO jeszcze przed premierą z powodu funkcji autoodtwarzania. Teraz Bandai Namco i Amazon chcą rozpocząć nową próbę.

Blue Protocol skupia się na PvE, ma odpowiedź na problem botów i chce przekonać ładną grafiką, systemem wieloklasowym i swoją historią. W pierwszej chwili brzmi to jak spełnienie marzeń każdego fana MMO – ale czy to wszystko może tak działać?

Graliśmy w Blue Protocol przez godzinę i jesteśmy sceptyczni.

Jakiego rodzaju grą jest Blue Protocol?

Blue Protocol chce nas do siebie przekonać systemem walki akcji, pięcioma różnymi klasami, które możemy opanować jedną postacią, oraz całą gamą dungeonów i raidów. Skupiono się również na fabule, która chce wyróżnić się z tłumu w pełni dubbingowanymi dialogami i ładnymi przerywnikami filmowymi.

O fabule wiemy na razie niewiele: jesteśmy wybranym bohaterem lub bohaterką, którzy chcą uratować planetę Regnas przed zbliżającą się zagładą. Wszystko tam powoli idzie na dno z powodu nadmiernego wykorzystania technologii czasoprzestrzennej.

Oczywiście świat nie ratuje się tak po prostu, bo co gorsza straciliśmy pamięć i oprócz ratowania świata musimy również pobawić się trochę w memory z naszymi doświadczeniami, aby dowiedzieć się skąd tak naprawdę pochodzimy.

Blue Protocol nie posiada otwartego świata, a raczej, podobnie jak Guild Wars 2, opiera się na indywidualnych strefach, w których jednocześnie może biegać do 40 graczy. W miastach ma się bawić nawet do 200 osób. A propos miast: prawdopodobnie nie będziemy musieli obawiać się powodzi botów jak w Lost Ark, ponieważ nie ma handlu wewnątrz społeczności.

Jest to o tyle ważne, że cały ekwipunek trzeba sobie samemu wytworzyć, zamiast brać go z kieszeni martwych potworów jak produkt końcowy. Blue Protocol rezygnuje również z innych klasycznych zwyczajów MMO, takich jak tak zwanaŚwięta Trójca, czyli podział na tanka, healera i damage dealera, w raidach i dungeonach.

Złe słowo zF

W sumie brzmi to jak solidny pretendent do tronu MMO, prawda? Przejdźmy do sedna całej sprawy. A nazywa się on Free2Play. Blue Protocol jest grą free-to-play, więc MMO musi finansować się poprzez zakupy w grze, aby odnieść sukces ekonomiczny w dłuższej perspektywie. W tej chwili nie musimy się jednak obawiać Pay2Win – w końcu nie ma trybu PvP.

Ale sklep w grze prawdopodobnie odegra dużą rolę w craftingu. Jak już wspomniano powyżej, cały ekwipunek musimy wytwarzać sami i jesteśmy narażeni na losowe elementy, takie jak bonusy do wartości.
Jeśli chcesz mieć najlepszą zbroję na planecie, musisz mieć naprawdę dużo szczęścia, zainwestować dużo czasu lub pieniędzy. Planowane są również pakiety założycieli w momencie premiery (jak Lost Ark) oraz przepustka bojowa, podzielona na bezpłatne i płatne poziomy.

Co Amazon mówi o modelu Free2Play:

Rozmawialiśmy z szefem franczyzy Mike’iem Zadorojnym w wywiadzie na temat uzasadnienia modelu monetyzacji i sklepu. Oto jego wyjaśnienie:

Staramy się stworzyć coś, co jest zachęcające, a F2P pasuje do tego stylu, ponieważ w momencie ustalenia ceny lub subskrypcji zaczynasz alienować część bazy graczy

…]

Jeśli ty nic nie kupisz, a ja kupię, nie będziemy mieli zasadniczo różnych doświadczeń. Rzeczy, które można kupić, są kosmetyczne, nawet jeśli istnieje mechanika losowych skrzynek. Ale w zachodniej wersji mamy coś w rodzaju mechanizmu zatrzymania, który gwarantuje ci rzeczy.

Istnieje dodatkowy mechanizm pozwalający zdobyć rzeczy, których nie chcesz z powodów kosmetycznych. Możesz przekonwertować je na dodatkową walutę, a następnie użyć jej do zakupu rzeczy, których chcesz

W co moglibyśmy zagrać w godzinę?

Oczywiście nie udało nam się zobaczyć sklepu podczas wydarzenia. Ale w zasadzie nie jest to rzadkość. Zamiast tego mogliśmy wypróbować trzy małe kąski w różnych momentach gry:

  • Tworzenie postaci i prolog
  • Zwiedzanie świata postacią wyższego poziomu
  • Zwiedzanie lochu z innymi uczestnikami lokacji

Jak anime z drewnianą twarzą

W ciągu godziny, w którą wciśnięto trzy poszczególne części, nie da się jeszcze powiedzieć o grze aż tak niesamowicie wiele. Ale to, co zauważyliśmy już na samym początku: opening i japoński voice-over są fantastyczne. Tutaj szczególnie fani anime powinni mieć podniesione serca.

Tym smutniejsze jest to, że animacje twarzy w samej grze wydają się absolutnie drewniane i w żaden sposób nie nadążają za narysowaną sekwencją otwarcia. Podobnie obosiecznym mieczem jest nasz główny bohater, którego na początku możemy personalizować.

Jest on w zasadzie dubbingowany, ale niezręcznie milczy, gdy padają zdania z wybranym przez niego imieniem – tak jakby dźwięk był po prostu wyłączony w tych tematach.Widać to również w naszym klipie wideo z pierwszych kilku minut gry:

Na razie nie widzimy zbyt wiele z fabuły. Ale to, co pokazano nam w prologu, jest, w klasycznym stylu JRPG, z początku absolutnie zagmatwane. W wywiadzie szef franczyzy Mike Zadorojny ujawnił, że powinniśmy spodziewać się wielu nieporozumień i zdrady w fabule.

Zwiedzanie w locie

Świat gry jest przekonujący nawet bez otwartego świata. Wspinamy się po klifach, znajdujemy ścieżki nad mostami i przedzieramy się przez wszystko, co natura ma do zaoferowania. Nie odkrywamy tutaj żadnych zagadek ani sekretów, takich jak te, które znajdujemy na każdym kroku w Genshin Impact. Podczas tego krótkiego okresu zapoznawczego nie byliśmy w stanie ukończyć żadnych zadań.

W zamian zapoznajemy się z systemem walki.

O ile w prologu wypróbowaliśmy twin slayera z podwójnym toporem i biegaliśmy niczym ludzki czarodziej w kierunku wszystkiego, co się rusza, tak teraz wcielamy się w rozbijacza wrogów uzbrojonego w ogromny młot, który wygodnie strzela również pociskami. Ale są one ograniczone na magazynek, więc musimy od czasu do czasu przeładowywać.

Walczymy za pomocą dwóch standardowych ataków, które znajdują się na naszych dwóch przyciskach myszy i używamy specjalnych ataków za pomocą klawiatury. W ten sposób mamy zdolność ostateczną, która ładuje się bardzo powoli, w przeciwieństwie do innych. Ponadto mamy dwa zwierzaki, które wspierają nas w walce.

Jesteśmy uczciwi:Nie ma czasu na porządną naukę klasy. Więc bijemy się przyjaźnie i bez większego planu na umiejętności i strzelamy do wszystkiego, co nie jest w danym momencie na cooldown. Sprawdza się to również w lochach.

Loch bez planu

Jesteśmy tutaj z łącznie sześcioma graczami. Nie ma klasycznego podziału na healera, tanka i damage dealera. Nie ma też znaczenia, czy klasy są reprezentowane więcej niż raz. W tej mieszanej konstelacji i z celem po prostu zniszczenia wszystkiego, wyruszamy. Można to również obejrzeć na ruchomym obrazku:

Najgorszym przeciwnikiem nie jest szef, a otchłań, w którą co jakiś czas wpada jeden lub drugi. Nie ma to jednak znaczenia, bo grupa nie musi długo czekać na respawn.

Generalnie wydajemy się (świadomie) nieco przelevelowani z 20 poziomem, bo potwory nie sprawiają nam żadnych problemów mimo naszej taktyki kurczaka bez głowy. Nawet końcowy boss wydaje się bardziej gąbką na pociski niż realnym zagrożeniem.

Brakuje tu ekscytującej mechaniki. I być może podpowiedzi, że boss jest szczególnie podatny na ataki z góry – otrzymujemy tę informację od lidera franczyzy przed prezentacją, ale nie w samym lochu.

Czy mogę grać w Blue Protocol całkowicie solo?

Franchise Lead Mike Zadorojny mówi nam w wywiadzie:

Z perspektywy fabularnej, możesz przeżyć siebie od początku do końca na własną rękę. Zanim będziesz mógł zagrać w loch, istnieje wersja fabularna z postaciami niezależnymi, która odblokowuje loch. Z perspektywy rzemiosła i zbieractwa istnieją miejsca, które są większym wyzwaniem dla gracza solo. Nie musisz być w grupie, aby skorzystać z faktu, że wokół ciebie są gracze. Kradzież łupów nie jest możliwa.

Editor’s Verdict

Jestem ambiwalentnie nastawiony do Blue Protocol. Z jednej strony, skupienie się na PvE, kooperacji i craftingu jest dokładnie tym, czego chce wielu graczy MMO. Z drugiej strony problem botów może rozwiązać wiele bolączek związanych z brakiem handlu między graczami.

Bitwy są zabawne, klasy oryginalne, a system zwierzaków również może być ekscytujący. Ale jak na razie wciąż brakuje mi tej specjalnej iskry, która musi przeskoczyć.

Blue Protocol ma wiele ekscytujących pomysłów, ale wciąż brakuje mu unikalnego punktu sprzedaży lub czegoś, co zmiecie moje stopy spod podłogi MMO. Potrzebuję czegoś, co powie „zagraj we mnie” zamiast w inne MMO.

Może się zagalopowałem i historia będzie tak dobra jak w Final Fantasy 14, a lochy i rajdy tak ekscytujące jak w WoW. Ale na razie jestem niezdecydowany. Aby być uczciwym, muszę jednak powiedzieć: do tej pory widziałem tylko niewielki ułamek. Kolega Alex z MeinMMO jest znacznie bardziej pozytywnie nastawiony w swoim artykule. Ale on widział już więcej gry niż ja.

Największe wątpliwości i przeszkody dotyczą rzeczy, których jeszcze nie widziałem: craftingu i sklepu.

Czy crafting z losowymi elementami może motywować na dłuższą metę, czy też motywacja zamieni się we frustrację? Jak dużą rolę odegra sklep? Ze względu na brak PvP, pay-to-win jest wykluczone, ale czy grupy raidowe zabiorą mnie ze sobą, nawet jeśli mój sprzęt nie otrzymał dobrych statystyk dzięki craftingowi?

Odpowiedzi na wiele z tych pytań poznamy dopiero wtedy, gdy zobaczymy więcej gry. Na przykład w planowanej zamkniętej becie. W Japonii gra została już wydana.