Rok po wydaniu, Wrath of the Righteous otrzymał swoją dużą ulepszoną aktualizację. Przyglądamy się jeszcze raz wyjątkowej grze fabularnej i wyjaśniamy, co czyni ją tak wspaniałą.
150 godzin. Tyle czasu spędziłem w Pathfinder: Wrath of the Righteous ponad rok temu, testując dla Was tego fabularnego giganta. 150 godzin chwały. Ani jednego z nich nie żałowałem. Godzina po godzinie spędziłem na ewoluowaniu mojego bojowego wokalisty Jarne”a Jarnsona w chaotyczną siłę dobra. Wyrżnąłem tysiące demonów, złamałem setki serc, przywołałem Grubego Niedźwiedzia dziesiątki razy. Tymczasem mój podstępny dowódca był wręcz tak potężny i wspaniały, że sam jego widok sprawiał, że wrogowie pękali.
Ale tak jak jestem przywiązany do tej postaci, w pewnym momencie przyszedł czas, by dać mu odpocząć. To, co jednak nie dało mi spokoju, to Pathfinder: Wrath of the Righteous. Bo po prostu nie mogę się oderwać od tej fantastycznej gry fabularnej. Kolejna partia bohaterów już czeka, aż poprowadzę ich do piątej krucjaty. Co czeka mnie tym razem? To trudniejsze do odgadnięcia niż myślisz. Ale pewnie jeszcze trudniej będzie wrogom sklasyfikować, z jakimi przeciwnikami mają do czynienia. Błyszczący anioł? Diaboliczny uwodziciel? Chodzący rój?
W Wrath of the Righteous tak wiele jest możliwe, a jeśli do tej pory trzymałeś ręce z dala od tej czasami onieśmielającej gry fabularnej, to teraz nadszedł czas, aby to zmienić! Bo Wrath of the Righteous to jedna z najlepszych gier fabularnych wszech czasów, która osiągnęła swój szczyt dzięki wydanej kilka tygodni temu Enhanced Edition.
Dla mnie Ultimate Edition jest idealnym pretekstem, by po raz kolejny wyruszyć w podróż do World Wound i być może po raz ostatni powiedzieć wam, dlaczego warto podjąć to onieśmielające wyzwanie.
Table of Contents
Dlaczego powinieneś grać w Wrath of the Righteous
Zanim przejdę do szczegółów dotyczących Enhanced Edition, muszę wyjaśnić kilka spraw. Mianowicie, ważne jest, aby każdy człowiek zrozumiał, co sprawia, że Wrath of the Righteous jest grą obowiązkową dla fanów wymagających gier fabularnych
Here”s a quick rundown of what you can actually expect in WotR:
- Epicki scenariusz fantasy obracający się wokół odwiecznej wojny między aniołami i demonami.
- Ogromny zakres z dobrze ponad setką godzin rozgrywki.
- Wielowarstwowe postacie i towarzysze w historii, która tylko na pierwszy rzut oka maluje wszystko na czarno-biało.
- Swobodnie eksplorowany świat, z dziesiątkami opcjonalnych questów i odkryć.
- Niezwykle głęboki, ale i niezwykle skomplikowany system zasad.
- Niezwykle wymagający system walki z wieloma opcjami ustawień i możliwością przełączania pomiędzy pauzowaną walką w czasie rzeczywistym i turową.
- Dużo fantastycznie napisanych dialogów, ale niektóre z nich są niewygłaszane, przez co wymagają trochę czytania.
Na pierwszy rzut oka wszystko to brzmi jak typowy oldschoolowy RPG, w rodzaju oferowanego kilkadziesiąt lat temu Baldur”s Gate, a ostatnio przeniesionego do współczesności przez takie tytuły jak Pillars of Eternity, Wasteland 3 czy Divinity: Original Sin. Ale Wrath of the Righteous to wciąż coś wyjątkowego.
Jedną z jego mocnych stron jest właśnie to, że faktycznie czuje się dla mnie bardziej jak Baldur”s Gate niż „współczesna” konkurencja. Dużo bardziej niż Baldur”s Gate 3. Ale nawet jeśli nie masz nostalgicznych uczuć do legendarnej serii RPG, Wrath of the Righteous chwyci cię bardzo szybko i nie puści. Przynajmniej jeśli macie coś do klasycznego fantasy i nie boicie się czytać przez długie minuty.
Thought Bigger
Bo Gniew Sprawiedliwych po prostu uważa wszystko za większe. Żadna inna gra fabularna nie oferowała tak rozbudowanego systemu postaci, który pozwala na całkowicie swobodny rozwój wszystkich bohaterów w dowolnym kierunku. Jeśli masz w głowie koncepcję bohatera, na pewno znajdzie się sposób na jej realizację. W miarę postępu fabuły będziesz regularnie zaskakiwany tym, jak sprytnie ta gra integruje twojego bohatera lub bohaterkę ze swoją historią. Jak dobrze wypada twoja rasa lub twoja tylna historia. Przede wszystkim jednak legendarne moce zapewniają niekiedy drastyczne odchylenia w późniejszym przebiegu historii.
Po prostu jest tu ogromna różnica, czy jako lich masz przy sobie partię nieumarłych, czy też starasz się całkowicie obejść bez epickich mocy i zamiast tego stajesz się żywą legendą. Owlcat pomyślał o wszystkim i zaspokaja każdą fantazję bohatera i złoczyńcy, jaką można sobie wyobrazić.
I wszystko to spójnie integruje w swojej epokowej historii krucjaty, która nawiasem mówiąc ma w zanadrzu więcej momentów przyprawiających o gęsią skórkę niż jakakolwiek inna oldschoolowa gra RPG. Jeśli to dla ciebie za mało, możesz poświęcić się strategicznemu aspektowi Wrath of the Righteous jako mistrz krucjaty i rekrutować jednostki, zdobywać i rozbudowywać bazy armii, podejmować wszelkiego rodzaju strategiczne decyzje i toczyć turowe bitwy w stylu Heroes of Might and Magic.
Wszystko to ma swoją cenę. Musisz nauczyć się systemów, jeśli chcesz mieć najlepsze doświadczenia. Ale nawet jeśli to nie jest twoja rzecz, możesz dostosować trudność i złożoność tak granularnie, że każdy powinien być w stanie znaleźć drogę do finału. Nieważne, czy zrobisz wrogów tak słabych, że powiew twojego barbarzyńcy ich zdmuchnie, czy tak brutalnie silnych, że czasami wierzysz, że ta gra została wysłana z samego piekła, aby podporządkować sobie ciebie osobiście. Nieważne, czy sam dopasujesz każdy szczegół swojej partii, czy po prostu pozwolisz grze kompetentnie levelować wszystkich swoich bohaterów.
Enhanced = Znacznie bardziej zaokrąglone
Nawet poprzednik Wrath of the Righteous był uważany za świetną grę fabularną, ale znany był też z nierównych krawędzi. Czy to błędy, problemy z balansem, czy kilka niezręcznych decyzji projektowych tu i tam. WotR jest bardzo podobny, przynajmniej tak było w momencie wydania. Pierwotnie musiałem nawet odjąć punkty od wyniku, ale po kilku łatkach zostały one dodane z powrotem.
Enhanced Edition jest teraz szczególnym przypadkiem. Jeszcze bardziej niż w przypadku Kingmakera szlifuje tak charakterystyczne dla gier fabularnych zakamarki i sprawia, że ogólna rozgrywka wydaje się znacznie bardziej zaokrąglona. Kiedy teraz zaczynam nową przygodę, cała gra sprawia wrażenie bardziej wykończonej i profesjonalnej niż rok temu.
Co poprawia Enhanced Edition
Powodem tego są liczne dodatki, a także optymalizacje, które przede wszystkim nieco ułatwiają nam życie. Kilka z tych dodatków do jakości życia wyróżnia się w szczególności:
- Funkcja wyszukiwania w inwentarzu:Plecaki twojej partii w końcu przepełnią się wszystkimi przedmiotami, które łupisz w trakcie opowieści. Do tej pory można było utrzymać je w porządku jedynie za pomocą funkcji sortowania. Teraz możliwe jest również bezpośrednie wyszukiwanie elementów poprzez pasek wyszukiwania. Bardzo pomocne, zwłaszcza że gra rozpoznaje również słowa kluczowe!
- Pet companions by owner:W pasku portretów ze wszystkimi towarzyszami, pet companions są teraz wyświetlane jako mały pasek bezpośrednio przy ich właścicielach, a nie już jako ich własny portret, co powodowało częste klikanie przez pasek. Nadal możesz powiększyć zwierzaka, klikając bezpośrednio na niego.
- Full Heal:Możesz teraz kliknąć prawym przyciskiem myszy i połknąć tyle mikstur leczących, ile chcesz, aż zostaniesz w pełni uzdrowiony. Minęły więc czasy 35 kliknięć przekopujących moją piwniczkę z winem pełną słabych mikstur leczniczych.
- Better Battle Log:Możesz teraz przeskoczyć na dół pola tekstowego po prawej stronie za pomocą jednego kliknięcia. Ale jeszcze lepiej, numery szkód wypluwają teraz wszystkie informacje. Jest więc szczegółowo rozbite, który efekt zadał jakie obrażenia i jakie odporności zredukowały dokładnie które źródło obrażeń.
Nowe funkcje Enhanced Edition
Ale to nie tylko kilka przydatnych małych aktualizacji, które dołączają do krucjaty wraz z Enhanced Edition. Owlcat dał Wrath of the Righteous kilka fajnych nowości jako dodatek, z których część byłaby pożądana wcześniej, ale część to po prostu ładne drobiazgi.
Zmiany kosmetyczne
Osobiście przy wyborze broni czy pancerza zawsze wolę zwracać uwagę na wygląd niż na wartości. Jednak w tak wymagającym RPG jak Pathfinder szybko stałem się z nim bohaterem grzybem. Tym bardziej ważne są dla mnie czysto wizualne opcje personalizacji. Nawet jeśli widzę bohaterów z dalszej odległości niż w trzecioosobowym RPG.
W WotR było na to przynajmniej kilka drobnych opcji, jak choćby możliwość ukrywania hełmów i zbroi. Teraz jednak jest tego znacznie więcej. Mogę w zasadzie wyświetlić każdy element wyposażenia, a także w każdej chwili zmienić kolor ubrania. Dodatkowo nowy system transmog (poprzez iluzję złotego golema) pozwala mi na zamianę wyglądu jednej zbroi na drugą. Dzięki temu mogę nosić nawet zbroje, do których brakuje mi warunków wstępnych.
Jednak i tutaj jest na co narzekać. Prefabrykowani towarzysze czasami tracą swoje unikalne ubrania podczas dostosowywania koloru, a system transmogów skorzystałby z funkcji podglądu.
Tryb fotograficzny
Ta funkcja została zapowiedziana jako pierwsza dla Enhanced Edition, a mimo to nadal wydaje się osobliwa. Po prostu nie można zaufać takiej grze jak Pathfinder z czymś takim. A jednak WotR to ładna gra, ze świetnymi efektami, szczegółowymi postaciami i klimatycznym otoczeniem. Tryb fotograficzny pozwala na znacznie bliższe przyjrzenie się światu.
Owlcat zadał sobie nawet trud, aby umożliwić zadziwiającą liczbę opcji ustawień. Możesz wybrać ramkę, zmienić pogodę, skalować kolor, umieścić na niej naklejki, pokazać symbole i, i, i.
Wymaga to trochę przyzwyczajenia i zaczyna się od mylącego filtra, ale jeśli chcesz wypuścić trochę twórczej pary, możesz to zrobić jeszcze lepiej teraz. Tutaj możesz zobaczyć tryb fotograficzny w akcji:
New Story Content
Ostatni istotny dodatek do Enhanced Edition dotyczy kilku nowych opcji fabularnych. Nie należy spodziewać się tutaj niczego wielkiego, ani też nie należy oczekiwać, że każda postać skorzysta w równym stopniu. Co prawda są nowe odblokowalne jednostki krucjaty dla większości ścieżek legendy od 5 rozdziału, ale jest to co najwyżej miłe i nie każdy będzie grał w krucjatę tak szczegółowo.
W kategorii „miły akcent” mieszczą się również rozbudowane epilogi dla niektórych towarzyszy i NPC-ów, a także możliwość otrzymania ciekawej oferty pracy jako demon. Największym dodatkiem fabularnym jest nowy quest. Jednak skorzystasz z tego tylko wtedy, gdy będziesz podążał ścieżką Prawdziwej Legendy – a w szczegółach dotyczy to również tylko niewielkiej celebracji twoich żołnierzy.
Dlatego Wrath of the Righteous jest ulepszony
Samo Enhanced Edition nie wnosi właściwie tyle zawartości czy nowych funkcji, że aktualizacja byłaby konieczna. W końcu chodzi głównie o kilka poprawek jakości życia, przyjemny tryb fotograficzny i trochę nowej zawartości fabularnej tu i ówdzie. Ale Enhanced Edition tak naprawdę nie dodaje wiele do gry, nie ma też nowych klas, dużych questów czy nawet nowej ścieżki legendy.
Ale grając w obecną wersję, jedna rzecz wciąż przykuwała moją uwagę: nawet jeśli WotR nie stał się grą lepszą niż w momencie premiery tylko z powodu Enhanced Edition, to teraz ta gra wreszcie czuje się kompletna.
Jasne, wiele patchy zabiło przede wszystkim bugi, za które pierwotnie zdewaluowałem grę. Ale nawet gdyby został wydany całkowicie wolny od błędów, to już teraz można odczuć zauważalną różnicę. Drobne zmiany zostały wprowadzone na tak wielu frontach, które doskonale wyprasowują ostatnie zagwozdki w tym ogromnym RPG.
Miłość największą krytyką
Główną krytyką z mojej strony podczas premiery było również to, że tryb krucjaty wydawał się bardzo połowiczny i ciągle utrudniał postępy. Jednak z moim nowym bohaterem, teraz naprawdę lubię grać w ten tryb! Owlcat znacząco poprawił balans i grywalność i teraz trudno mi powiedzieć, że ten tryb nie był potrzebny.
Nadal nie jest to genialne osiągnięcie, wszakże zwłaszcza w późniejszych etapach wciąż mogą zdarzyć się naprawdę paskudne i rzeczywiście źle zbalansowane walki. Tak więc ci, którzy nie mają absolutnie żadnej ochoty na to roztargnienie, nadal będą znajdować w nim niewiele do zrobienia. Mimo to muszę przyznać, że po prostu czuje się znacznie lepiej i po prostu przyczynia się w dużym stopniu do tego, że czuję się jak dowódca armii.
Ponieważ teraz jest jeszcze kilka opcji, które pozwalają na ułatwienie trybu lub całkowite jego pominięcie. Ogólnie teraz dużo bardziej podoba mi się krucjata niż zarządzanie królestwem w Kingmakerze. Przecież tutaj jest znacznie bardziej zauważalna interakcja między przygodami moich bohaterów a setupem strategicznym. W sumie gwarantuje to, że tryb krucjaty, choć wciąż wart krytyki, nie waży teraz tyle, co we wrześniu 2021 roku.
I co mogę powiedzieć. Do 150 godzin z pierwszego egzaminu w zeszłym roku dołożyłem kolejne 150 godzin. Mam teraz ponad 300 godzin na zegarze Steam i wciąż bawię się lepiej niż przy jakiejkolwiek innej grze fabularnej.
Dlatego mogę tylko powtórzyć to, co głoszę od dwunastu miesięcy: zagrajcie wreszcie w tę grę fabularną!
Werdykt redaktora
Nie wiem nawet co tu jeszcze napisać. Po ponad 300 godzinach gry w Pathfindera, dziesiątkach tekstów, trzech artykułach o testach i fandomie grubego misia, który prawdopodobnie mnie przerośnie, o Wrath of the Righteous powiedziano już chyba naprawdę wszystko. Więc chcę po prostu użyć tych linii ponownie, aby porozmawiać o tym, co ta gra oznacza dla mnie osobiście.
Żaden inny dotychczasowy test nie stanowił dla mnie zarówno wyzwania, jak i nie sprawił mi tyle radości naGlobalESportNews Czas, który włożyłem w tę grę podczas etapów testowania był brutalnie wyczerpujący – a jednak nie mogłem przestać. Nadal gram w tę grę i w żaden sposób maraton testów nie przyćmił mojego obecnego spojrzenia na nią. Bo ta gra fabularna daje mi coś, czego zdecydowanie zbyt często brakuje mi w grach. Dla mnie Pathfinder: Wrath of the Righteous to idealne połączenie czystej pasji i niezwykłej wizji. Bo za tą grą stoją po prostu ludzie, którzy żyją dla roleplayingu.
Którzy, podobnie jak ja, prawdopodobnie spędzają więcej czasu ze swoimi przyjaciółmi grając w pen & paper niż w cokolwiek innego. I chcą tę miłość do tabletowych gier fabularnych przelać na grę wideo. Moim zdaniem udało im się to znakomicie i dla mnie Wrath of the Righteous na zawsze pozostanie jedną z moich ulubionych gier fabularnych. I bardzo się cieszę, że wreszcie jest w takim punkcie, że słusznie nie tylko trzaska w rankingu 90, ale nawet wspina się nieco dalej.
I to chyba mówi już wszystko … Myślę, że. Zobaczymy. Prawdopodobnie nie.