Po godzinie spędzonej w Meet Your Maker widzę gry multiplayer innymi oczami.

0
272

Meet Your Maker różni się od innych gier PvP tym, że nigdy nie poznajemy naszego przeciwnika. Phil wypróbował to i jest zdmuchnięty przez pomysł!

PodczasGame Awardspoznaliśmy nie tylko nowy zwiastun Meet Your Maker, ale także datę premiery: 4 kwietnia 2023 roku nowa gra zostanie wydana przez Behaviour Interactive, którzy są najbardziej znani z Dead by Daylight.

Personalnie, teraz wyczekuję tej daty bardziej niż by mi się wydawało, bo udało mi się wypróbować postapokaliptyczną strzelankę z budową bazy przez dobrą godzinę. Teraz jestem przekonany, żeMeet Your Makermoże nawet zmienić sposób w jaki gramy i postrzegamy multiplayer PvP Mianowicie nie jako oparta na refleksie konfrontacja dwóch graczy lub drużyn, ale jako śmiertelnie niebezpieczna piaskownica logiczna, w której kreatywność jest najlepszą bronią

Jak doszedłem do tej śmiałej tezy? Tutaj opowiem wam, dlaczego moja pierwsza runda w Meet Your Maker pozostawiła tak trwałe wrażenie.

All alone in PvP

„Meet your Maker to futurystyczna pierwszoosobowa gra typu build and raid, której poziomy są tworzone przez graczy dla innych graczy. Z jednej strony obmyślasz śmiertelnie niebezpieczne labirynty wypełnione pułapkami i strażnikami, a z drugiej najeżdżasz na twory innych graczy, mocno uzbrojony – podsumowuje dyrektor kreatywny Ash Pannell podczas pierwszej prezentacji zasady gry.

(Jeśli wpadniemy między te tupolewy, które nagle wystrzeliwują ze ścian, nasz rajd jest skończony. Cóż, przynajmniej do czasu respawnu! Potem jednak trzeba zacząć wszystko od nowa :)
(Jeśli wpadniemy między te tupolewy, które nagle wystrzeliwują ze ścian, nasz rajd jest skończony. Cóż, przynajmniej do czasu respawnu! Potem jednak trzeba zacząć wszystko od nowa 🙂

W end-time settingu Meet Your Maker celem jest zbudowanie jak najbardziej zabójczych placówek i szturmowanie tych należących do innych z perspektywy pierwszej osoby. Cel: odzyskanie kontenera z cennymi zasobami wewnątrz struktury – lub jej obrona. Jeden jest bardziej podobny do Minecrafta, drugi bardziej do Quake”a!

Podkreślenie tego rodzaju PvP:Nigdy nie spotykamy się bezpośrednio z przeciwnikiem, nie toczymy dramatycznych pojedynków. Zamiast tego wchodzimy w interakcje z innymi graczami poprzez objazdy.

(Każdy blok, pułapka i inne materiały mają koszt punktowy, więc nie budujemy w nieskończoność)
(Każdy blok, pułapka i inne materiały mają koszt punktowy, więc nie budujemy w nieskończoność)

Mogą to być na przykład ich znaczniki śmierci, które upuszczają, gdy giną w naszym przebiegłym labiryncie (i zarabiają dla nas zasoby, jeśli zbieramy je w trybie budowy podczas optymalizacji naszej twierdzy). Mogą to być powtórki, w których mamy okazję obserwować, jak intruz ostrzy sobie zęby na naszych pułapkach, na przykład – a następnie wrócić w kooperacji z przyjacielem, aby spróbować ponownie! Albo to małe rzeczy, jak ocena użytkownika za rozegrany poziom.

„Po rajdzie można zostawić ocenę. Na przykład nagroda za wyjątkowo brutalne lub szczególnie pięknie zbudowane forty – wyjaśnia Ash Pannell. „Dobrze ocenione buildy, lub te z określoną ilością zabójstw, pozostają dłużej online, a twórcy otrzymują specjalne nagrody, jak dodatkowe XP i tak dalej. „

Progresja & Seasons

W Meet Your Maker odblokowujesz nową zawartość poprzez zdobywanie poziomów – w tym sprzęt dla postaci Raidera, taki jak haki chwytające, tarcze energetyczne czy granaty. W trybie budowy można również zdobywać ulepszenia w postaci zasobów, które następnie można zainwestować w nowe pułapki lub strażników w siedzibie. Po premierze nowe aktualizacje będą pojawiać się regularnie w postaci sezonów. Twórcy wciąż jednak pozostawiają otwartą kwestię, jak dokładnie będą one wyglądać. „Po prostu nie wiemy jeszcze dokładnie, jakich treści będzie chciała społeczność” – przyznaje dyrektor kreatywny Ash Pannell. Ale można sobie wyobrazić nowe bronie, nowe pułapki, nowych strażników i wiele więcej. Z każdym sezonem pojawią się również nowe rankingi dla najlepszych raiderów i budowniczych.

Skorupą Meet Your Maker jest to, że postrzega siebie jakoextremely social gamemimo że nigdy tak naprawdę nie spotykam swoich przeciwników. Główny projektant gier Pierre Rivest tłumaczy to tak:

Chodzi o to, by gracze tworzyli własne doświadczenia z gry i dzielili się nimi ze światem. Możesz budować w kooperacji z przyjacielem lub organizować rajdy. W powtórkach można oglądać każdego gracza, który próbuje szturmować naszą twierdzę. Możesz stale ulepszać swoją twierdzę w oparciu o informacje zwrotne.

Pierre Rivest z Behaviour Interactive

To nawet sięga tak daleko, jak subskrybowanie moich ulubionych budowniczych fortów i zawsze granie ich najnowszych dzieł. A jeśli nadal nie jestem pewna, czy mój własny labirynt śmierci jest rzeczywiście udany, mogę go udostępnić poszczególnym znajomym quasi-wyłącznie do testów. Od dawna wiadomo, że Meet Your Maker opiera się w stu procentach na żywej, aktywnej społeczności i jej twórczej energii.

Budzący się we mnie superzłoczyńca

Na papierze to wszystko brzmi jeszcze dość abstrakcyjnie, więc programiści zabierają mnie na pierwszą rundę. Wraz z dyrektorem kreatywnym Ashem mam zbudować swoją pierwszą fortecę i szybko okazuje się, jak

niezwykle wiele możliwości oferuje tryb budowaniaMeet Your Maker: Używając bloków betonu, szkła lub metalu, najpierw budujemy naszą podstawową strukturę, zawsze pozostawiając najeźdźcom drogę do celu misji.

Dzięki myszce i klawiaturze budowanie po krótkim okresie przyzwyczajania się do interfejsu jest dziecinnie proste, a po kilku minutach już zdobię dach swojej konstrukcji stylowymi kolcami. Nawet psychologia może odgrywać rolę w budowaniu: „Możesz udekorować ściany specjalnie po to, by odwrócić uwagę graczy od prawdziwego zagrożenia” – mówi Ash z uśmiechem – i umieszcza kilka nieszkodliwych światełek na ścianie naprzeciwko urządzenia, które sprawia, że szpikulce ze stali wystrzeliwują z ziemi!

Podczas rozmieszczania pułapek szybko budzi się we mnie również super-złoczyńcai wyobrażam sobie, jak później będzie przebiegał nalot: „Tutaj będę padał bombami z sufitu, potem, tak, potem intruz pobiegnie do przodu tutaj, gdzie czeka na niego miotacz ognia”. A nawet jeśli tego uniknie, to i tak mam za rogiem ramię chwytne, żeby wciągnąć go do bolcowego pistoletu, ha ha ha – krzyczy zła część mojego mózgu. Pocieram dłonie w oczekiwaniu. Budowanie nie jest dla mnie zwykle zabawą w grach, ale Meet Your Maker jakoś to zrobił.

Ash uzupełnia mój build, umieszczając na dnie naszej twierdzy wrzące bloki żarzącej się plazmy. „Można tu nawet zagrać ”The Floor is Lava”” – mówi. Nie mogę się doczekać, aż jakiś biedny diabełek wejdzie do tego piekielnego tworu!

(Umieszczamy cyborga z dystansem jako strażnika, wyznaczamy mu ścieżkę do patrolowania, a następnie pakujemy go w ulepszenia do butów)
(Umieszczamy cyborga z dystansem jako strażnika, wyznaczamy mu ścieżkę do patrolowania, a następnie pakujemy go w ulepszenia do butów)

Wszystko zdenerwowane od oglądania

Pierwszą ofiarą dla moich treści jest Jacky, mój niemiecki kontakt PR z deweloperami. Mam okazję obserwować, jak ostrożnie stawia pierwsze kroki w moim pierwszym lochu. Czy wpadnie w moje pułapki? Czy w ogóle pójdzie drogą, którą dla niej zaplanowałem? A może jeszcze znajdzie w mojej obronie lukę, którą przeoczyłem?

(Zdradziecko umieszczona pułapka z miotacza ognia wyzwala się, udaje nam się tylko uniknąć na bok przez Dash.)
(Zdradziecko umieszczona pułapka z miotacza ognia wyzwala się, udaje nam się tylko uniknąć na bok przez Dash.)

Po kilku sekundach zauważyła mój miotacz ognia i zniszczyła go – widocznie za bardzo go umieściłem! Jacky jednak od razu trafia pod ostrzał latającego drona cyborga, którego ścieżkę patrolową wcześniej sam wyznaczyłem.

Dobrze wycelowany strzał z railguna również szybko pokona tę przeszkodę. Niemniej jednak moje obliczenia się sprawdzają: Błędny krok powoduje, że wpada do lawy w całym chaosie, partner kooperacyjny pędzi na ratunek, aby go ożywić. Obserwuję akcję napiętą i pełną złodziejskiego oczekiwania. Jacky śmieje się nerwowo: „Bezwstydny! Co jeszcze tu ukryłeś?”

Gdy Jacky osiąga cel misji i ma zamiar odzyskać cenną fiolkę, nasz joker zapala się: Ciężko opancerzony robot wystrzeliwuje ze ściany i rzuca się do przodu, by zadać druzgocący cios. Jacky odruchowo paruje swoją kataną i uderza olbrzyma. Wszyscy przez sekundę są oszołomieni. Wtedy przez czatownię rozbrzmiewa śmiech. „To był profesjonalny ruch” – zgadzają się wszyscy. Serce mi wali. Nie pomyślałabym, że można poczuć tyle adrenaliny samym oglądaniem!

(Śmiertelna ładność: Istnieje wiele sposobów na udekorowanie naszego budynku. Nie tylko wygląda fantazyjnie, ale może też zmylić intruzów!)
(Śmiertelna ładność: Istnieje wiele sposobów na udekorowanie naszego budynku. Nie tylko wygląda fantazyjnie, ale może też zmylić intruzów!)

Moja głowa zaczyna grzechotać: Może udałoby się to z innym potworem? A gdyby tak przesunąć pułapkę z miotaczem ognia nieco do przodu? Natychmiast czuję potrzebę podrasowania co najmniej czterech czy pięciu miejsc, wypróbowania innych pułapek i rozpoczęcia kolejnego biegu, ale nasz czas się skończył. Klika. Nagle rozumiem, na czym będzie polegał urok Meet Your Maker. I nagle nie mogę się doczekać 4 kwietnia.

Werdykt redaktora

Takiej koncepcji multiplayera PvP jeszcze nie doświadczyłem. A ja, jak to się mówi, jestem zahaczony o Meet Your Maker. Wcześniej byłem sceptyczny, czy rzeczywiście spodoba mi się ten żmudny build-up. Ja jestem bardziej typem strzelca i wolę w grach rozwalać rzeczy, niż dłubać.

Teraz muszę powiedzieć: obserwowanie przeciwnika błądzącego po moim mistrzowskim labiryncie śmierci i zawodzącego w moich pułapkach jest co najmniej tak samo satysfakcjonujące i ekscytujące jak emocjonujący pojedynek 1on1 z równym sobie przeciwnikiem w tradycyjnej strzelance! Oczywiście po godzinie nie jestem w stanie ostatecznie ocenić, czy Meet Your Maker rzeczywiście motywuje na dłuższą metę, ale sama masa możliwych kombinacji z pułapkami, ulepszeniami, strażnikami i tak dalej powinna zapewnić ekstremalne urozmaicenie.

I w tym tkwi prawdziwy geniusz Meet Your Maker: kiedy społeczność jest już ustanowiona, podaż kreatywnych map nigdy się nie skończy bez kiwnięcia palcem przez deweloperów! Zamiast tego mogą podrasować równowagę i dostarczyć nowe treści. Teraz więc wszystko zależy od tego, czy na ten eksperyment przyjdzie wystarczająco dużo graczy.