Post-test: Dzięki The Pitt, Fallout 76 robi nie jeden krok do przodu, ale dwa w bok

0
489

Prawie cztery lata po premierze, Fallout 76 znacząco się zmienił. Przeczytaj, jak wiele radości daje gra z najnowszym addonem The Pitt w postteście.

Chciałbym otworzyć tę recenzję z hukiem: Fallout 76 podobał mi się, gdy po raz pierwszy ujrzał światło gry. Nawet w swoim pełnym błędów, pozbawionym NPC-ów, niedokończonym i burzliwym stanie, trzymał mnie w napięciu jeszcze długo po premierze. A to już coś, bo jestem bardzo wybredny w kwestii spędzania coraz bardziej skąpego wolnego czasu.

Jeśli nadal czytacie bez wsadzania mnie na wirtualny stos lub oskarżania o bycie zapalczywą bestią, przyjrzyjmy się wspólnie stanowi Fallouta 76 przy okazji premiery darmowego rozszerzenia The Pitt, prawie cztery lata po premierze i dwa lata po naszej ostatniej recenzji.

Wiele się zmieniło – na lepsze lub gorsze. W międzyczasie muszę się nawet zastanowić, czy obecny Fallout 76 to nadal gra, którą mogę się dalej cieszyć.

Co się stało z Falloutem 76 od 2020 roku

Nasz ostatni retest zwrócił uwagę na aktualizację Wastelanders z 2020 roku, dzięki której postacie niezależne w końcu powróciły do Appalachii i zadomowiły się jako spokojni osadnicy lub zasmarkani raiderzy (lub coś pomiędzy). Zamiast po prostu śledzić tragiczny upadek poprzednich mieszkańców poprzez ponure lub zakręcone linie questów w inaczej zniszczonym świecie, mógłbyś dołączyć do jednej z dwóch frakcji, a punktem kulminacyjnym pod koniec historii byłoby włamanie się do Krypty wraz z nowo wybranymi towarzyszami.

Jakby tego było mało, wczesna wersja Bractwa Stali stworzyła również placówkę w świecie gry w aktualizacji Steel Dawn pod koniec 2020 roku, a historia zakończy się w połowie 2021 roku wraz z Steel Reign.

Na koniec gry w endgame”ie pojawiła się nowa pasza dla graczy w postaci codziennych operacji: w nich strzelasz przez zamknięty obszar z masą wrogów i wykonujesz kilka mniejszych zadań pod presją czasu. Im szybciej skończysz, tym wyższe nagrody. Dodatkowe cechy wrogów takie jak „można pokonać tylko atakiem wręcz” czy „wybucha przy wyjściu” zmieniają się codziennie i stanowią dodatkowe wyzwanie.

It”s easier to survive that way

Dzięki publicznym zespołom wprowadzonym w połowie 2020 roku, możecie łatwo znaleźć połączenia z innymi zakończeniami gry online i otrzymać dodatkowe punkty doświadczenia za wykonanie zadań w zależności od ustawionego skupienia zespołu. Dzięki temu łatwiej będzie wam połączyć się z innymi na równolegle wydany i chrupiący event bitewny end-game wokół Kolosa Wendy w kopalni Monongah.

Przez lata Bethesda wprowadziła wiele poprawek do codzienności w grze: pojemność skrzyń magazynowych została zwiększona krok po kroku, mechanika przetrwania stała się bardziej wyrozumiała dzięki usunięciu negatywnych cech statusu, a coraz więcej rzeczy możesz produkować, wykorzystywać i używać samodzielnie.

(W nocnym rajdzie Trogg bronimy przed wrogami obecnego schronienia Grupy Unii 42)
(W nocnym rajdzie Trogg bronimy przed wrogami obecnego schronienia Grupy Unii 42)

Od czasu aktualizacji One-Edlands-for-all we wrześniu 2020 roku, poziomy wrogów również dostosowują się do poziomu twoich postaci, więc Fallout 76 pozostaje pewnym wyzwaniem nawet podczas powrotu do wcześniejszych obszarów dla początkujących.

Legendarne umiejętności pomagają udoskonalić twój styl gry lub dają ci bonusy do craftingu. Nawet w przypadku legendarnych modyfikacji nie jesteś już całkowicie uzależniony od często zmiennego szczęścia lootowego, ale po prostu samemu craftujesz odpowiedni sprzęt, uwzględniając czynnik losowy. Wiele z tych zmian zostało wprowadzonych w odpowiedzi na opinie społeczności, co poprawiło dostępność gry. Dziś Fallout 76 jest znacznie łatwiejszy do wejścia niż w momencie premiery, dzięki rozbudowanym liniom questów i wygodniejszej mechanice.

Sentence with X – that was probably nothing

W innych miejscach fani wyraźnie zdecydowali nogami i pominęli przede wszystkim zawartość PvP: Pierwotnie świat gry w Fallout 76 był dostępny w dwóch wariantach. W jednym z nich poszukiwacze przygód mogli swobodnie przemierzać Appalachy i musieli obawiać się jedynie ognistych bestii i Państwa Spalonego Dziedzińca jako najgorszych wrogów. W trybie przetrwania (PvP) inni gracze byli Twoim największym zagrożeniem – albo stawałeś się paskudnym masowym rzeźnikiem! Tryb ten nie cieszył się jednak na dłuższą metę popularnością wśród fanów i został wycofany już w 2019 roku.

Jako zamiennik pojawiło się podejście battle royale z Nuclear Winter, deathmatchem typu last-team-standing, który padł ofiarą czerwonego ołówka we wrześniu 2021 roku po dobrych dwóch latach – tutaj również zespół deweloperski przecenił zainteresowanie fanów bijatyką PvP.

(Twierdza fanatyków zwana Sanktuarium to dawna katedra, która została mrocznie przerobiona)
(Twierdza fanatyków zwana Sanktuarium to dawna katedra, która została mrocznie przerobiona)

Jedyny jak dotąd raid w grze, w którym można było eksplorować Vault 94, cierpiał z powodu słabego designu, wielu bugów i kompletnie spapranej tabeli nagród. Nic dziwnego, że ten raid został usunięty z gry po zaledwie trzech kwadransach wraz z premierą Wastelanders. Niewielki, ale fabularnie nie do końca adekwatny zamiennik powinny chyba zaoferować Operacje, bo grają bardzo podobnie pod względem limitu czasowego i intensywnych pod względem amunicji walk.

Bardziej praktyczne dzięki Penunsen

Sklep Atomowy i model subskrypcji Fallout First były już krytykowane we wcześniejszym poście. Nadal można kupić przedmioty kosmetyczne w sklepie w grze, a także perki w grze, takie jak zestawy naprawcze i regeneracyjne, a mini-obóz i nieograniczona przestrzeń magazynowa z Fallout First są również w grze.

Tymczasem dodano możliwość wydawania waluty premium Atomy za postępy w Modelu Sezonowym wprowadzonym wraz z Wastelanders. Pozostają więc nasze krytyczne uwagi, jak i obniżone oceny, zwłaszcza że edgy endgame wciąż generuje pewne zapotrzebowanie na takie udogodnienia.

(Tym Vertibirdem pilot myśliwca Lennox leci dzielnymi oillandami do The Pitt.)
(Tym Vertibirdem pilot myśliwca Lennox leci dzielnymi oillandami do The Pitt.)

Od czasu aktualizacji Wastelanders trend nowej zawartości zmierza coraz bardziej w kierunku ciągłego powtarzania tych samych czynności. W porach roku, które zmieniają się co trzy-cztery miesiące, możesz robić postępy tylko wtedy, gdy codziennie wykonasz inne zadania i w ten sposób zdobędziesz punkty za sto poziomów łącznie.

Obejmują one zabijanie określonych wrogów, kończenie operacji lub wydarzeń, naprawianie i produkowanie przedmiotów i tym podobne. Musisz również przeżuwać tę samą zawartość w nieskończoność, aby uzyskać dodatkową walutę, sztabki złota, których używasz od czasów Wastelanders, aby kupić wysokiej jakości sprzęt i które otrzymujesz w codziennych questach, wydarzeniach i operacjach.

To szybko staje się nużące, mimo dodawania co chwilę nowych wydarzeń. Można wprowadzić do gry różnorodność, ustawiając na prywatnych serwerach własne parametry, takie jak pogoda, zużycie amunicji, ustawienia PvP i inne, ale ta opcja jest dostępna tylko dla abonentów Fallout First.

Sprawia to wrażenie, że irytująca gra końcowa jest generalnie projektowana z ukrytym motywem wywołania dokładnie takiej frustracji, aby następnie zaoferować praktyczne (i możliwe do kupienia) rozwiązanie – ci, którzy chcą uprawiać hardcorowe PvP, i tak nie mogą uniknąć prywatnego serwera z odpowiednimi ustawieniami.

Much steel, little story

Jeśli więc liczyliście na większą różnorodność przy wyprawach do Pittsburgha (znanego teraz jako The Pitt), to dostaniecie ją tylko przy bardzo specyficznym stylu gry – więcej o tym za chwilę. W przeciwnym razie, rozszerzenie uderza w ten sam grind co Wastelanders i oferuje znacznie mniej historii.

Wraz z Respondersami do Appalachii powraca jedna z najpopularniejszych frakcji. Przejmują ośrodek Whitespring jako swoją siedzibę, by opiekować się uciekinierami i potrzebującymi. Po wykonaniu tam trzech codziennych questów będziesz miał wystarczająco dużo paliwa, aby polecieć do atmosferycznego The Pitt i wesprzeć tamtejszych bojowników Unii w jednej z dwóch możliwych do wyboru misji.

Związkowcy są zawzięcie atakowani przez brutalną grupę rajdowców zwanych Fanatykami. Twoim zadaniem jest pomoc w odzyskaniu ważnej bazy związkowej lub uwolnienie więźniów z twierdzy Fanatyków. To, co brzmi jak spory potencjał fabularny, zostaje całkowicie zmarnowane w dwóch misjach nastawionych na walkę.

(W plenerze kurortu Whitespring od razu widać, kto przejął to miejsce: Respondenci wracają!)
(W plenerze kurortu Whitespring od razu widać, kto przejął to miejsce: Respondenci wracają!)

Wraz z szefem responderów Ruckerem, hotelowym konsjerżem Orlando, liderem związków zawodowych Hexem i byłym fanatykiem Danilo poznajesz ciekawych ludzi. Jednak mimo małych teaserów, tak naprawdę niewiele się o nich dowiadujemy, służą niemal wyłącznie jako dawcy misji i drogowskazy.

Zbieranie znaczków w nudny sposób

Obydwie misje nie mają presji czasu, więc możesz rozejrzeć się po danym obszarze w wolnej chwili. Jednak struktura i przebieg misji mocno przypominają Operacje i jej przymus używania umiejętności o masowych obrażeniach: Walczysz z wieloma wrogami, w tym z bossem z gąbki kulowej i bronisz trzech bohaterów niezależnych przed kilkoma falami napastników w walce na arenie na końcu każdej misji.

Im więcej z opcjonalnych i naprzemiennych misji pobocznych wykonasz podczas wypadu, tym lepsza będzie nagroda: Do dziesięciu znaczków, legendarnych rdzeni i przedmiotów, a także garść amunicji i punktów doświadczenia. Ponadto możesz rozpocząć tylko jedną misję dziennie jako lider zespołu, ale dołączaj do zespołów innych osób tak często, jak chcesz; jeśli opuścisz obszar samodzielnie otwartej misji, twoje postępy zostaną zapisane.

(Podczas gdy my zestrzeliwujemy napastników, związkowy sabotażysta podkłada bomby w kontenerach)
(Podczas gdy my zestrzeliwujemy napastników, związkowy sabotażysta podkłada bomby w kontenerach)

Nowa specjalna waluta, znaczki, jest w takim razie również sednem rozszerzenia: za nie dostaniesz mnóstwo nowych modów, dekoracji i wyposażenia pasujących do tematyki darmowego rozszerzenia. Jednak cena szybko daje do zrozumienia, że każdego, kto chce zdobyć wszystkie nowe rzeczy, czeka sporo grindowania w tych samych misjach: Od 85 tokenów można zdobyć pierwsze, mniejsze przedmioty, a za mods trzeba będzie wyłuskać ponad 160 tokenów.

Dzięki temu The Pitt jest szczególnie interesujące dla graczy, którzy nie stronią od żmudnego grindu i są na tyle dobrze wyposażeni, by nie pozwolić, by masowe bitwy w ramach misji zamieniły się w zasobowy grób. Mimo ciekawego podejścia, fani odkrywania i opowiadania historii zostają w dużej mierze z pustymi rękami. Tym samym, w obliczu ponad rocznego czasu rozwoju, The Pitt nie do końca daje nadzieję na przyszłą zawartość.

Wniosek redakcyjny

Jak wspomniałem na początku, jestem właściwie fanem Fallouta 76 – tak, oni istnieją! Ten zniszczony, postapokaliptyczny świat zawsze do mnie przemawiał, dodatkowo eksploracja go ze znajomymi była po prostu fajna. Jednak to, co dzieje się w grze od czasu Wastelanders sprawia, że coraz trudniej jest mi się cieszyć na nowe aktualizacje, bo brak urozmaiconego end game jest coraz bardziej odczuwalny. Kiedy już wszystkie historie zostaną rozegrane, wszyscy towarzysze znalezieni, a reputacja dla wybranej frakcji osiągnęła maksimum, jedyne co czeka to naprawdę nudny woal łez tych samych czynności, codziennie od nowa.

Fakt, że całość osładzana jest regularnie odnawianymi sezonami, w których można przynajmniej zapakować kilka nowych planów wystroju i innych dodatków, nie może już przesłonić faktu, że innowacje powoli, ale jednak zmierzają do zera. Pitt również nie czyni niczego lepszym w Fallout 76, a zamiast tego wspiera tendencję do żmudnego, jednostajnego grindu, który jest kultywowany od dwóch lat, jeśli naprawdę chcesz mieć wszystkie nowe przedmioty. Naprawdę zastanawiam się, na co teraz czekamy ponad rok – bo The Pitt był zapowiadany już w połowie 2021 roku.

Trudno uwierzyć, że opracowanie przestrzennego rozszerzenia bez żadnej istotnej nowej mechaniki z dwiema misjami typu chop-and-ball zajmuje aż tyle czasu. Niewygodnie przypomina mi się Star Wars: The Old Republic, kiedy Bioware pracowało na boku nad inną marką (Anthem), stopniowo wyciągając coraz więcej osób z zespołu deweloperskiego SW:TOR, a nowej zawartości było nie tylko coraz mniej, ale też coraz dłużej trwało jej wydawanie. Hmm, zastanówmy się nad tym, nad czym obecnie Bethesda pracuje na boku…