Remake FF 7 w teście: Wielka kontrowersja także na PC

0
641

Remake kultowej gry fabularnej Final Fantasy 7 to także jeden z najlepszych remake’ów na PC. Podobnie jak w przypadku wersji na PS5, dodatkowy epizod Yuffie jest dołączony, ale brakuje dwóch trzecich oryginalnej gry.

Final Fantasy 7 to najbardziej znana odsłona tej zakorzenionej w tradycji serii gier fabularnych i prawdopodobnie jedna z najbardziej wpływowych gier wideo w historii. W końcu oryginał z 1997 roku – wtedy jeszcze wyłącznie na pierwsze PlayStation – zachwycał pomysłowymi sekwencjami renderowania, ogromnym rozmachem i innowacjami w rozgrywce.

Ale epopeja sci-fi jest też już bardzo stara. Dlatego też Final Fantasy 7 Remake Intergrade, całkowicie zmodernizowana wersja sagi buntowników z 1997 roku, jest już dostępna w Epic Games Store także na PC (posiadacze PS5 mogą grać od czerwca 2021 roku), w edycji Intergrade nawet z nowym epizodem o księżniczce ninja Yuffie na czele.

Brzmi świetnie? Tak, Square Enix wprowadziło dinozaura PlayStation w to tysiąclecie równie delikatnie, co bombastycznie. Remake pozostawia częściowo w tyle oryginalny turowy system walki, zamiast tego Midgar jest teraz często atakowany w czasie rzeczywistym. Ale nowe bitwy są jednym z największych atutów remake’u!

Musisz jednak wiedzieć, w co się pakujesz. Ponieważ remake zatrzymuje się w momencie, gdy oryginał naprawdę się rozkręca. Square Enix w najbliższych latach zrealizuje dopiero drugą i trzecią część swojej wizji remake’u. Decyzja, której plusy i minusy są kontrowersyjnie dyskutowane od czasu premiery konsoli, ale która nie czyni wersji pecetowej złą grą fabularną. Wręcz przeciwnie!

Rebels z głębią

Zamiast, jak w oryginale, szybko opowiedzieć o zniszczeniu pierwszego reaktora Shinry i powrocie rebeliantów Avalanche do slumsów na początku gry, pierwszy odcinek remake’u Final Fantasy 7 skupia się na historii Midgaru i opowiada ją bardziej szczegółowo.

Aha, czyli zapomniałeś już czym w ogóle jest Avalanche, Shinra czy Midgar? Nie martw się, oto małe wprowadzenie: Avalanche to grupa rebeliantów, którzy buntują się przeciwko Shinra Corp w retrofuturystycznej metropolii Midgar (i nie tylko). Korporacja elektryczna podłączyła się do strumienia życia planety, aby wydobyć zawarte w nim mako. Tajemnicza substancja jest najważniejszym filarem zaopatrzenia w energię, ale Gaja (zwana zwykle „planetą”) wydaje ostatnie tchnienia. W tym sensie Avalanche są eko-terrorystami.

The Avalanche Saga


Final Fantasy 7 została wydana na początku 1997 roku, kiedy grafika 3D była jeszcze w powijakach. Z dzisiejszej perspektywy gra fabularna to połączenie siermiężnych wielokątów z fantastycznymi, rozjeżdżającymi się na płytach CD cutscenkami. Pod względem rozgrywki może pochwalić się ciekawym, pseudo-okrągłym systemem walki, a także ciekawą fabułą obracającą się wokół grupy rebeliantów. Zespół skupiony wokół reżysera Yoshinori Kitase zdobył liczne nagrody Game of the Year oraz fantastyczne recenzje prasowe – pełna ocena została przyznana ponad 40 razy.

W 2002 roku nasi koledzy z GameSpot uznali Final Fantasy 7 za drugą najbardziej wpływową grę wszech czasów, a trzy lata później Square Enix wydało Final Fantasy 7: Advent Children, film animowany oparty na hicie z PlayStation. Nawiasem mówiąc, ten ulubieniec fanów został wydany na trzech płytach CD, ponieważ zawierał bogaty materiał wideo. Wszystkie płyty zawierały niemal identyczne dane gry, po 250 megabajtów każda, pozostałe 400 megabajtów zajmowały bujne sceny renderingu.

Bohater Final Fantasy 7, kolczastowłosy ex-SOLDAT o imieniu Cloud, dołącza do Avalanche na razie tylko dla pieniędzy. I tak, SOLDAT jest tu celowo pisany z dużej litery, to nazwa korporacyjnych sił bojowych korporacji Shinra. Fakt, że pod granitową, twardą skorupą Clouda kryje się emocjonalna strona, jest znacznie lepiej pokazany w remake’u poprzez dodatkowe sceny niż w oryginalnej wersji.

Stopniowo poznajemy lepiej wszystkich głównych bohaterów, dowiadujemy się więcej o przeszłości kwiatowej dziewczyny Aerith, a także znacznie więcej o innych uczestnikach walk, takich jak Biggs, Jessie, a zwłaszcza Yuffie. Jej historia składa się z dwóch rozdziałów, w których księżniczka Hand Edge kradnie „Ultimate Materia” z siedziby Shinry w Midgar. Otrzymuje pomoc od nowej postaci, Sonon, wojownika personelu z Wutai.

Buntownicy z Avalanche powracają - z nowym wyglądem, ale starym nastawieniem. W przypadku Cloud Strife i Barreta Wallace'a oznacza to ciągłą walkę.
Buntownicy z Avalanche powracają – z nowym wyglądem, ale starym nastawieniem. W przypadku Cloud Strife i Barreta Wallace’a oznacza to ciągłą walkę.

Mnóstwo znaków zapytania nawet dla koneserów historii

Ponieważ klan rebeliantów przygarniamy do serca szybciej (i jeszcze bardziej) niż dotychczas, dzięki licznym nowym scenom, cięcie boli tym bardziej po około 40 godzinach rozgrywki. Final Fantasy 7 Intergrade kończy się ucieczką członków Avalanche z Midgar – w tym momencie oryginał naprawdę się rozkręca. Z drugiej strony, głębsza i bardziej szczegółowa charakteryzacja, w tym misternie zainscenizowane cutscenki, tworzy znacznie bliższą więź z bohaterami niż w pierwowzorze.

Natomiast pozostałe dodatki fabularne to już kwestia gustu. Remake bierze wiele swobody, opowiada niektóre rzeczy zupełnie inaczej i dodaje zupełnie nowe. Z jednej strony czyni to historię ciekawą i zaskakującą nawet dla koneserów oryginału, z drugiej zaś sprawia, że jest ona zdecydowanie mniej surowa. Final Fantasy 7 Remake chętnie gubi się w tajemniczych podpowiedziach, ale rozwiązuje je bardzo późno lub wcale – dzięki wymuszonemu, otwartemu zakończeniu.

Nie ma raju dla globtroterów

Kiedy przemierzamy nowe-stare krajobrazy Gai z wcześniejszą wiedzą (co w remake’u robimy w perspektywie trzecioosobowej), częściej opadają nam szczęki, bo Midgar i jego okolice zostały wspaniale zreinterpretowane. Mimo, że w momencie premiery FF7 pod koniec lat 90-tych wyglądały one jeszcze dość pikselowato, od razu rozpoznajemy kluczowe lokacje, takie jak bar („Seventh Heaven”), „Pizza” (Górne Miasto) czy reaktory…

Do tego dochodzą nowe lokacje, takie jak mroczne kaniony ulic steampunkowej stolicy, gdzie toczymy bitwy ze strażnikami burzy. Zasadniczo jednak przemierzamy piaszczyste, jałowe złomowiska, ponure, zielone kanały z neonowym oświetleniem. Tylko z rzadka trafiamy do bardziej wdzięcznych miejsc, takich jak wspaniale dopracowany w szczegółach, tradycyjnie japoński dom szlachecki.

W Midgar znajduje się obecnie dobre 30 misji pobocznych, których jakość rzadko wykracza poza słynny fabularny banał, jakim jest plaga szczurów w piwnicy. W większości przypadków ograniczają się one do załatwiania mniejszych walk z bossami w określonych lokacjach. W przeciwnym razie testujemy eksperymentalne urządzenie Shinry, szukamy zagubionych trójserowych hajsów lub wspinamy się w quicktime, dysząc – a wszystko to jest mało heroiczne.

Minigames

W sumie Final Fantasy 7 Remake Intergrade zawiera sześć minigier. Wiele z nich jest znanych z pierwowzoru na PlayStation lub mocno przypomina wcześniejsze odsłony.

Rzutki: Mini-gra w rzutki działa zgodnie ze zwykłą zasadą 301, co oznacza, że zdobyte punkty nie są dodawane, lecz odejmowane od liczby początkowej 301. Zwycięzcą zostaje osoba, która jako pierwsza osiągnie zero punktów. W mini-grze rzutki trafiają do celu dzięki okiełznaniu idiosynkratycznego celownika.

  • Climbing Duel: Tutaj Tifa musi wykonać podbicie za podbiciem, co odbywa się poprzez wprowadzanie predefiniowanych sekwencji klawiszy. Instrukcje przesuwają się po ekranie w rytm muzyki.
    • Knee Bend Duel: Zasadniczo działa tak samo jak pojedynek na podciąganie, ale tutaj Cloud mierzy się z przeciwnikiem w siłowni człowiek-na-man.
      • Motorcycle Race: Podczas długiej jazdy motocyklem przez słabo oświetlone tunele i kanały, Cloud musi strącić żołnierzy Shinry z ich pieców, jednocześnie chroniąc kolegów rebeliantów.
      • Konkurs Tańca: W gospodzie Honeybee, Cloud wystawia się na pokaz. Po raz kolejny na porządku dziennym są rytmiczne uderzenia w klawisze, którym towarzyszy odpowiednia choreografia taneczna – choć nie tak skomplikowana, jak na przykład w grach tanecznych z serii Yakuza.
        • Whack-a-Box: Tutaj Cloud (idealnie jakby postradał zmysły) uderza mieczem w pudła, bo stawką jest wysoki wynik. Każda rozbita skrzynia zwiększa jego licznik ATB, dzięki czemu można używać specjalnych umiejętności

        Świat gry, skurczony w wyniku ograniczenia fabuły, ma do zaoferowania nam swobodne poruszanie się po trzech lokacjach, czyli slumsach trzech sektorów. Niemniej jednak, stopy rebeliantów z Avalanche nie tylko przedzierają się przez brudny piach i elektroniczne odpady, ale także mają do czynienia z klasycznie zainscenizowaną bitwą w górnym mieście. Ale wszystkie poziomy są tak proste, jak historia, więc chociaż często jest dużo do zobaczenia, niewiele jest do odkrycia, oprócz małych skrzyń ze skarbami.

        Powrót do slumsów jest teraz trudniejszy niż w oryginalnej grze, ponieważ Strażnicy Burzy i Grenadierzy zwrócili uwagę na Clouda.
        Powrót do slumsów jest teraz trudniejszy niż w oryginalnej grze, ponieważ Strażnicy Burzy i Grenadierzy zwrócili uwagę na Clouda.

        Kto weźmie wszystkie sidequesty, może spokojnie spędzić z Final Fantasy 7 Remake 40 godzin, ale wtedy też spędzi sporo czasu na nudnych włóczęgach i jeszcze nudniejszej terapii zajęciowej. Pierwsza trzecia część remake’u Final Fantasy 7 nie jest ciekawostką z gatunku role-playing game, której wielu się obawiało, ale też nie sprawia wrażenia niepotrzebnie rozciągniętej.

        Tłuste bitwy z taktyką i akcją

        Aby wyposażyć się na niekiedy wymagające walki z szerokim wachlarzem wrogów – w tym (zmotoryzowanymi) strażnikami szturmowymi z karabinami maszynowymi i tarczami, uzdolnionymi akrobatycznie zaawansowanymi technologicznie wojownikami oraz paraliżującymi „wszystkożercami” – nie tylko kupujemy w sklepach ekwipunek czy mikstury leczące, ale także w każdej chwili modyfikujemy broń partii Lawina.

        W tym celu dowolnie rozdzielamy punkty broni i w ten sposób zwiększamy magiczny atak miecza Clouda lub zamieniamy walczącego na odległość Barreta w czołg. Dodatkowo możemy używać znanych nam kul materii (odpowiednik run w FF7) w slotach ekwipunku, levelować je i łączyć z pasywnymi materiami.

        Broń może być modyfikowana w każdej chwili. Tutaj zwiększamy magiczny atak miecza pancernego Clouda, ale możemy też nieco podrasować obrażenia fizyczne.
        Broń może być modyfikowana w każdej chwili. Tutaj zwiększamy magiczny atak miecza pancernego Clouda, ale możemy też nieco podrasować obrażenia fizyczne.

        Pseudo turowy system walki ATB (Active Time Battle) z oryginału pozostał tylko częściowo. Nadal potrzebujemy punktów ATB do wykonywania specjalnych zdolności, ale tym razem walczymy o nie w czasie rzeczywistym. Dopiero gdy pasek ATB jest wystarczająco pełny, możemy aktywować tryb taktyki, który niemal zatrzymuje czas i umożliwia korzystanie z magii oraz potężnych technik walki. Przypomina to niemalże okrągłe walki z oryginału.

        Dostępne są ataki graniczne wraz z odpowiednim paskiem wypełnienia, jak również przywoływanie (Bahamuth, Shiva), ponadto możemy wydawać komendy bojowe współtowarzyszom walki lub bezpośrednio się do nich przełączać. Brzmi to bardziej skomplikowanie niż jest w rzeczywistości, ale w praktyce bitwy są świetną zabawą i udaną innowacją.

        Bojownicy to szybcy, uzdolnieni akrobatycznie przeciwnicy. Na szczęście mamy tryb taktyczny, który niemalże zatrzymuje czas, ale też chce być karmiony punktami ATB.
        Bojownicy to szybcy, uzdolnieni akrobatycznie przeciwnicy. Na szczęście mamy tryb taktyczny, który niemalże zatrzymuje czas, ale też chce być karmiony punktami ATB.

        Bitwy wywołują potężne burze efektów (zwłaszcza w imponujących walkach z bossami) i są wzorcem dla innych gier fabularnych dzięki możliwości sterowania 1A za pomocą klawiatury i myszy. Dlaczego jednak „tryb klasyczny” opiera się na szybkich walkach samochodowych w czasie rzeczywistym, które dodatkowo zasilane są komendami? Tutaj raczej oczekiwalibyśmy klasycznego systemu rundowego cooldown z oryginału.

        Miserably Good

        Przyjrzeliśmy się bliżej pecetowej wersji Final Fantasy 7 Remake Intergrade, mając na uwadze również realizację techniczną. Wymagania systemowe i tak nie są szczególnie wysokie: Nawet do rozdzielczości WQHD powinien wystarczyć Geforce GTX 1080 lub Radeon RX 5700, a także Core i7 3770 lub Ryzen 3 3100.

        Możemy to potwierdzić. Na naszym systemie testowym z RX 5700 osiągnęliśmy od 105 do 115 klatek na sekundę w WQHD przy maksymalnych detalach. Od czasu do czasu doświadczamy krótkich spadków liczby klatek na sekundę do około 90 FPS w postaci zauważalnego juddera. Nawet w rozdzielczości 4K, remake klasycznej gry fabularnej działa płynnie na naszym RX 5700 z dobrymi 70 FPS.

        Gra korzysta jednak z dynamicznego skalowania rozdzielczości. Oznacza to, że rozdzielczość jest dostosowywana do rozgrywki, aby osiągnąć lub zagwarantować określony docelowy poziom FPS (30, 60, 90 lub 120 FPS). W grach jest to prawie niezauważalne; dopiero w powiększeniu różnice stają się widoczne, jak pokazują poniższe obrazy porównawcze (szczegóły obrazu zarejestrowanego przez RX 5700 w 4K i powiększonego o 800 procent do Full HD):

        Przy okazji, cel FPS nie może być wyłączony przez menu opcji i nie wiemy, jak to obejść.

        Wspaniałe preludium, ale tylko preludium

        Jeśli pominąć udane wzbogacenie uświęconego tradycją systemu walki ATB o elementy akcji w czasie rzeczywistym, nowa interpretacja Final Fantasy 7 nie mogłaby być bardziej autentyczna. Tandetne, wręcz brzydkie postacie i środowiska z przeszłości stały się wiarygodnymi bohaterami z głębią, którzy buntują się pod cieniami niekiedy budzących respekt budynków w technicznie imponujący sposób.

        Do gry powrócił również gigantyczny woskowy skorpion. Wściekła, robotyczna bestia strzeże rdzenia pierwszego reaktora Shinry bardziej sumiennie, niż byśmy chcieli.
        Do gry powrócił również gigantyczny woskowy skorpion. Wściekła, robotyczna bestia strzeże rdzenia pierwszego reaktora Shinry bardziej sumiennie, niż byśmy chcieli.

        Ale nie robią tego nawet przez jedną trzecią czasu w porównaniu z oryginałem – wraz z ucieczką powstańców z Midgaru zapada tu właściwie ostateczna kurtyna. Brakuje w niej wielkich zwrotów akcji, podróży sterowcem, mapy świata i wielu innych elementów. Nie czyni to jednak remake’u Final Fantasy 7 złą grą. Wręcz przeciwnie, mało który remake wkłada tyle wysiłku w reinterpretację legendarnej historii. Ale ten wysiłek ma również tę cenę, że zarówno koneserzy oryginału, jak i nowicjusze FF7 będą głodni więcej po napisach końcowych. Na dobre i na złe.

        Editor’s Verdict

        Final Fantasy 7 Remake Intergrade jest o wiele bliższy oryginałowi niż początkowo sądziłem. Rozszerzony otwieracz wyglądał początkowo jak zupełnie inna gra, ale potem pojawił się on, genialny wariant 2021 intro z PlayStation z 1997 roku. Square Enix naprawdę dostarczyło bardzo autentyczny remake, począwszy od „prawdziwych” adaptacji starych, niskopolowych postaci, przez wspaniałą orkiestrację oryginalnej ścieżki dźwiękowej, aż po niemal pierwotny projekt poziomów.

        Jako nostalgiczny gracz, jestem rozczarowany quasi-zaprzestaniem pseudo-okrągłego systemu walki ATB, mimo że nowy system działa naprawdę dobrze. Niewielkim pocieszeniem mógłby być ciekawszy świat gry, ale ten jest przeważnie szeroki na dwa lub trzy czołgowe miecze i sprawia, że co jakiś czas wpadam na (choć ładną) scenę renderu. Ta liniowa konstrukcja jest oczywiście bliska oryginałowi, ale z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się dość staroświecka.