Resident Evil 4: Ten remake musi być doskonały i jak na razie gra tak jak on

0
406

Po remake”ach dla RE2 i 3, Capcom zapuszcza się w to, co jest prawdopodobnie najpopularniejszą częścią serii. Remake przełomowego Resident Evil 4 zaskoczył nas, gdy graliśmy w demo, nie tylko nową oprawą wizualną, ale także kilkoma nowymi funkcjami.

O Resident Evil 4 napisano już wiele. I w przeciwieństwie do filmów „Resident Evil” czy odwołanego natychmiast serialu Netflixa, również sporo dobrego. Gra nie tylko zrewolucjonizowała swoją własną serię, ale także wyznaczyła punkt odniesienia dla nadchodzących action-adventures.

Po tym jak Resident Evil 5 i 6 gorzko zraziły wielu fanów, Capcom sprawił, że sprawy znów nabrały dobrego obrotu dzięki nowemu kierunkowi w siódmej i ósmej części, a także mocnym remake”om. Ale w przypadku remake”u czwartego i kultowego spin-offu nic z tego już się nie liczy: Resident Evil 4 nie potrzebuje tylko porządnego remake”u; musi wybuchnąć! Capcom nie może sobie pozwolić na wpadkę z tym klasykiem.

Zagraliśmy dla Was w prawie 30-minutowe demo Resident Evil 4 Remake na PlayStation 5 i pozwoliliśmy wariatom atakować nas widłami i piłami łańcuchowymi – aż do gorzkiego końca. Czego nauczył nas remake RE4 w trakcie (poza tym, że jest straszny), ujawniamy Wam w gigantycznym preview.

A forest to fear

Grywalny odcinek rozpoczyna się tak, jak niegdyś oryginał: policyjny samochód podrzuca policjanta z Raccoon City, Leona S. Kennedy”ego, do lasu, z jedynie pistoletem w rękach i misją w bagażu. Po raz kolejny musi uratować córkę prezydenta, która została porwana przez sektę Los Illuminados.

Nie dość, że historia brzmi znajomo, to jeszcze od pierwszego kroku czuje się przypomnienie starego Resident Evil 4. Ci, którzy znają już starą część, w remake”u poczują się jak w domu. Tylko z tą małą różnicą, że las z gry z 2005 roku nie jest już rozpoznawalny w obecnym remake”u.

(Ponury las już na samym początku nadaje grze niesamowity klimat. Najlepsze creepy feeling:)
(Ponury las już na samym początku nadaje grze niesamowity klimat. Najlepsze creepy feeling:)

Brązowy las sprzed lat, skąpo porośnięty kilkoma pojedynczymi drzewami i krzewami, to już historia. Teraz stoisz w środku gęstego lasu, który mógłby wyjść z horroru. Jesteście otoczeni przez ponure gałęzie i musicie torować sobie drogę przez ciernie i gałązki. Tu i ówdzie nad głową przelatuje kruk.

Jeśli w porę ustrzelisz ptaka, zostawia on za sobą kilka ptas, czyli walutę w grze. Dla koneserów oryginału będzie to brzmiało znajomo. Nowicjusze mogą liczyć na niezwykle gęstą i upiorną atmosferę. Każdy metr sprawia wrażenie zagrożenia, jakby w każdej chwili z krzaków mógł wyskoczyć zombie lub kultysta.

(Resident Evil 4 Remake nie skąpi efektów gore i szoku)
(Resident Evil 4 Remake nie skąpi efektów gore i szoku)

Krwawe szczegóły

Ale twoja pierwsza bitwa jeszcze trochę potrwa. Akcja toczy się nie bezpośrednio w lesie, ale w podupadłym domu. Dziki mieszkaniec atakuje cię w swojej kuchni i musisz się bronić. Albo z pistoletu, albo z noża.

Typowa dla serii Resident Evil amunicja to rzadki towar i należy jej używać oszczędnie. W demie jednak twój nóż będzie trzymał na dystans tylko kilku wrogów, aż stanie się bezużyteczny. Jest jednak kilka nowości dla ostrza

Możesz teraz sparować przeciwnika, jeśli w odpowiednim momencie zablokujesz jego atak. Leon może wtedy kontrować albo dobrym kopnięciem, albo bezpośrednim dźgnięciem w szyję. Nie jest to szczególnie wymagające z punktu widzenia rozgrywki, ale animacje wydają się za to tym bardziej płynne.

Jeśli kontrujesz pierwszego przeciwnika ostrzem, nie powinieneś spodziewać się szybkiego, krótkiego pchnięcia. Zamiast tego jest za to osobna, zaskakująco długa animacja, która jest tak krwawa, że to niemal horrorowy banał. Fala krwi tryska z oszalałego mężczyzny, gdy ten z okrzykiem bólu opada na kuchenną podłogę.

(Możesz odepchnąć uderzonych wrogów kopniakiem lub nawet całkowicie ich zdjąć)
(Możesz odepchnąć uderzonych wrogów kopniakiem lub nawet całkowicie ich zdjąć)

Rozglądając się dookoła, poziom szczegółowości w kuchni jest podobny do tego, jaki panuje w przyrodzie na zewnątrz. Pięknie migoczący kominek, niemal zbyt szczegółowe jelita na stole kuchennym, niemal realistycznie wyglądające pajęczyny – sam ten pokój wydaje się nie oferować wystarczającej przestrzeni dla bogactwa szczegółów.

Pod względem czysto graficznym remake Resident Evil 4 czeka więc na Was absolutna gratka. Ale w czasach PlayStation5, Xboxa serii X i RTX 4090 można spodziewać się wiele.

Nowe i znajome

Reszta dema pozostaje krwawa. Spotkasz kilku wyznawców kultu, którzy chcą cię wysłać do Game Over. Jedni rzucają w ciebie siekierami, inni gonią cię z widłami i pochodniami. Dla fanów serii to starzy znajomi, dla nowicjuszy to psychopaci, którzy wyrządzają więcej szkód niż myślisz.

Zostanie dźgniętym widłami jest niesamowicie brutalne, a krzyki Leona są tak wiarygodne, że mogą przerazić. Jeśli nie będziesz ostrożny w walce, przeciwnicy będą się nawet zakradać za tobą i cię chwytać. Miłym szczegółem jest to, że zwracają cię bezpośrednio do następnego wroga, aby mógł cię zaatakować. Możesz uciec z ich uścisku poprzez quick-time event, ale w większości przypadków otrzymasz więcej obrażeń niż byś chciał.

Weterani Resident Evil szybciej opanują trzecioosobowe sterowanie niż ci, którzy mieli styczność dopiero z siódmą i ósmą częścią. Powróciło również klasyczne zarządzanie przedmiotami z różnymi ziołami, jak również ich umiejscowienie w menu. Możesz obracać i układać broń, spraye lecznicze i inne przedmioty tak, aby zmieściły się w ekwipunku w sposób zajmujący jak najmniej miejsca.

Wszystko to bardzo przypomina stare gry, ale teraz pojawia się w nowoczesnym i mniej nieporęcznym opakowaniu. To co od razu przykuło naszą uwagę to opcja craftowania czegoś. W demie nie udało nam się znaleźć potrzebnych przedmiotów, ale według Capcomu w gotowej grze znajdziesz liczne surowce, które będziesz mógł wykorzystać do szybkiego i łatwego tworzenia innych przedmiotów.

Subtil idzie inaczej

W poziomie początkowym zostaniesz również wprowadzony do innej nowej mechaniki: skradania. Leon może teraz podkradać się do wrogów i likwidować ich za pomocą swojego noża. Musisz jednak uważać, by nikt cię nie zauważył, inaczej zostaniesz otoczony.

Ale o tym, czy skradanie rzeczywiście oferuje jakąś wartość dodaną, musisz przekonać się sam. W niektórych miejscach pomocne jest potajemne unieszkodliwienie jednego z wyznawców kultu, ale najpóźniej wtedy zostaniesz odkryty i uciekniesz się do swojej zwykłej broni. Mechanika skradania wydaje się więc w najlepszym wypadku powierzchowna i, przynajmniej w demie, nie ma nic wspólnego z głębią rozgrywki w Hitmanie czy Splinter Cell. W demie jednak subtelne działanie było z nim mało możliwe.

(Udane skradanie się uszczęśliwi cię tylko na krótko, bo cała banda w mig znajdzie się na twoim progu)
(Udane skradanie się uszczęśliwi cię tylko na krótko, bo cała banda w mig znajdzie się na twoim progu)

Było o wiele łatwiej iść na zabój. Na ostatnich metrach dociera się do osławionej wioski Pueblo. I nie prędzej postawisz tam stopę, niż na twoich oczach policjant zostanie spalony na stosie przez kilku mieszkańców. Jego krzyki są przerażająco głośne, ale jednocześnie robią wrażenie.

Może zabrzmi to makabrycznie, ale krzyk na stosie jest przykładem tego, jak imponujący stał się sound design w remake”u. Każdy strzał się odbija, każde kopnięcie i każdy atak nożem ma wpływ, rozpaczliwe krzyki przechodzą przez kręgosłup. To tylko dodaje atmosfery.

A gdy tak stoisz, przed płonącym ogniskiem, w niemal spokojnym słońcu małej wioski, można by wręcz powiedzieć, że to sielankowy scenariusz. Ale wtedy słyszysz charakterystyczny dźwięk piły łańcuchowej i biegniesz po swoje życie.

All against one

Legendarny odcinek w wiosce Pueblo wyznacza ostatnią część dema. I to jest trudne. Cała wioska chce cię dopaść, niezliczeni mieszkańcy polują na ciebie bezlitośnie ze wszystkim, co mają. Biegniesz przez wąskie uliczki, przeskakujesz przez płoty, przebiegasz obok kurczaków i krów, podczas gdy wściekły tłum za tobą chce cię zabić.

Co jakiś czas można się na chwilę odwrócić i oddać kilka strzałów, ale wtedy tłum już znowu się zamknął i trzeba uciekać po raz kolejny. Jeśli dokładnie poszukasz, znajdziesz też granaty ogłuszające i ręczne. Jeśli jesteś sprytny, możesz wmanewrować swoich prześladowców w wąską uliczkę. Jeśli następnie rzucisz w tłum granat ręczny, to wieśniacy zamienią się w czerwoną mgłę. Nawet przy niewielkiej ilości zasobów gra nadal daje wystarczająco dużo możliwości, aby odnieść sukces w walce.

(Na końcu dema cała wioska chce cię zabić. A jeśli nie uciekniesz odpowiednio szybko, zostaniesz natychmiast otoczony)
(Na końcu dema cała wioska chce cię zabić. A jeśli nie uciekniesz odpowiednio szybko, zostaniesz natychmiast otoczony)

Ale największym zagrożeniem, które wyróżnia się z tej bandy maniaków władających piłą łańcuchową, jest ten noszący na twarzy szmacianą torbę. Jeśli cię złapie, to koniec i musisz patrzeć, jak piła przeżera ciało Leona – i jak każda scena śmierci, ta również jest niezwykle krwawa.

Jeśli uciekniesz do jednego z domów, Leon zablokuje drzwi szafką. Ci, którzy znają oryginał, od razu będą wiedzieli, o który dom chodzi. Podczas gdy stojąca za tobą piła łańcuchowa już powoli wchodzi przez drzwi, ty pędzisz po schodach, gdzie na ścianie wisi shotgun. Zabawę można zacząć i już pierwszy strzał pokazuje jej efekt.

(Nie można się naprawdę zakorzenić. Twoi prześladowcy prędzej czy później włamią się do Twojego schronienia)
(Nie można się naprawdę zakorzenić. Twoi prześladowcy prędzej czy później włamią się do Twojego schronienia)

Nie tylko masywny dźwięk, ale także sprzężenie zwrotne od uderzeń wrogów robi wrażenie pod względem technicznym. Strzał z bliska powoduje, że głowa eksploduje, odsłaniając małe, przypominające wirusy macki. Nawet pośród tego całego zgiełku bogactwo szczegółów jest pozytywnie uderzające. Bezpośrednie trafienie w nogi powoduje, że kończyny wrogów wylatują wysokim łukiem.

W tym momencie najpóźniej ocena USK od 18 roku życia powinna być pewna – o ile odłączane kończyny w ogóle trafią do gotowej gry w tym kraju i nie padną ofiarą nożyczek. To, czy Resident Evil 4 Remake zostanie wydany w wersji nieoszlifowanej, nie jest w tym momencie jasne.

(Broń ma dużą moc, wrogowie zostają odepchnięci i tracą kończyny)
(Broń ma dużą moc, wrogowie zostają odepchnięci i tracą kończyny)

Ukryte innowacje

Pościg w wiosce przypomina kwintesencję Resident Evil: grozę i przerażenie. Innymi słowy to, co wielu fanów zarzuca piątej i szóstej części, że straciły. Nie możesz odetchnąć, nigdzie nie ma bezpiecznego miejsca, a wszędzie twoi dziarscy prześladowcy zdają się cię wyprzedzać.

Co prawda w domach ma się ulotną chwilę spokoju, dopóki mieszkańcy nie zagrzechoczą drzwiami i nie ustawią drabin przy oknach. Możesz je przewracać, tak jak w oryginalnej grze, ale prędzej czy później będziesz miał towarzystwo. Rozejrzyj się, a odkryjesz też kilka ciekawych interakcji z otoczeniem.

(Jeśli dobrze się rozejrzysz, odkryjesz nowe sposoby na załatwienie wrogów. Twórcy ukrywają też różnego rodzaju świeże smakołyki i insynuacje:)
(Jeśli dobrze się rozejrzysz, odkryjesz nowe sposoby na załatwienie wrogów. Twórcy ukrywają też różnego rodzaju świeże smakołyki i insynuacje:)

Na przykład można strzelić w lampę naftową w stodole i podpalić krowę. Płonące zwierzę przebiega następnie przez wieś i zabiera ze sobą każdego, kto stanie mu na drodze. Krowa była tam wcześniej, ale interakcja wtedy nie istniała.

Jest też ekscytująca nowość w twojej walce z piłą łańcuchową. Jeśli przebiegniesz obok pewnego miejsca w wiosce, uruchomisz specjalne wydarzenie. Człowiek z piłą łańcuchową nagle rozrywa filar stodoły swoją tytułową bronią. Stodoła zawala się z głośnym hukiem i blokuje Ci drogę ucieczki. Trzeba więc szukać nowej trasy, a wszystko to w czasie, gdy zbliża się piła łańcuchowa.

(Grafika jest bez zarzutu i stawia Resident Evil 4 w zupełnie nowym świetle)
(Grafika jest bez zarzutu i stawia Resident Evil 4 w zupełnie nowym świetle)

Musisz jednak najpierw wywołać to zdarzenie. Łatwo przeoczyć to małe, ale bardzo zaskakujące wydarzenie. Podobnie można po prostu nie podpalać krowy. Gra nie zdradza, jakie nowe opcje są dostępne i z czym można wejść w interakcję. To zachęca weteranów do eksperymentowania, ale oznacza też, że równie łatwo można przegapić pewne rzeczy.

Myśliwi deweloperzy

Dziki pościg przez Pueblo demonstruje wszystkie cechy, którymi Resident Evil stoi. Kultowy poziom z oryginalnej gry jest przedstawiony Ci w nowoczesnej grafice. Wszystko wygląda spójnie, a prezentacja jest tak efektowna, jak można by się spodziewać. Dźwięk, piski wrogów, oprawa wizualna – tak powinien prezentować się pełnoprawny remake. A jednak wydaje się, że są małe reminiscencje z meczu z 2005 roku.

Gdy Leon wyskakuje z okna, mocno przypomina to animację sprzed 17 lat, podobnie jak wygląd wrogów i otoczenia. Niemal wszędzie można wyczuć mrugnięcie okiem od deweloperów.

(Możesz zabić człowieka z piłą łańcuchową, ale w większości przypadków będziesz jego ofiarą.)
(Możesz zabić człowieka z piłą łańcuchową, ale w większości przypadków będziesz jego ofiarą.)

W przeszłości we wsi znajdowała się wieża, na którą można było się wspiąć. Był to jeden z niewielu sposobów na złapanie oddechu i utrzymanie szaleńców na dystans. Jeśli teraz udasz się w to samo miejsce, to drewniana podłoga się zawali, a ty trafisz w sam środek swoich prześladowców. Szybko zauważysz, że deweloperzy znają stare sztuczki i chcą Cię zaskoczyć w wielu miejscach.

Nie masz jednak za zadanie pokonać wszystkich wrogów w wiosce. Chodzi raczej o krótką gonitwę, która podnosi puls, aż gong kościoła przynosi ulgę. Wtedy mieszkańcy wsi wpadają w swoisty trans i w oszołomieniu wbiegają do kościoła. W tym momencie demo kończy się, podobnie jak oryginalna gra, znajomym napisem: Resident Evil 4.

Editor”s Verdict

To nie była zbyt duża sekcja, w której przyszło mi grać. Gdybym przebiegł przez nią prosto jak kość, to też dotarłbym do końca dema po pewnie dziesięciu minutach. Ale zamiast tego, zajęło mi to niecałe pół godziny przy pierwszym przejściu. Dlaczego? Bo gra zaprasza do eksploracji. Nie dlatego, że ma otwarty świat gry, ale dlatego, że ma tak wiele małych szczegółów. Upiorny las, gęsta atmosfera, upiorna wioska ze wszystkimi jej możliwościami. Gdyby maniacy nie czyhali na mnie wszędzie, byłoby to fajne miejsce na spacerowe wakacje.

Przy poprzednich remake”ach i mimo krytyki części 3, Capcom sam postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Po demie jestem jednak przekonany, że spełnią tutaj oczekiwania. Chcą trzymać się daty premiery 24 marca 2023 roku. Jeszcze nie każda tekstura i funkcja gry jest właściwa, ale mam nadzieję, że twórcy poprawią drobne szczegóły techniczne przed premierą. Nie wiadomo jeszcze, jakie inne innowacje znajdziemy w gotowej grze poza mechaniką skradania, craftingu i parryingiem.

Wiecie równie dobrze jak ja, że Resident Evil 4 to kamień milowy i ukochany klasyk. Capcom musi więc dostarczyć remake idealny i nie może sobie pozwolić na błędny krok – a jak na razie każdy krok wydaje się być również właściwy.