Najwyższy czas na pierwszoosobową strzelankę z RoboCopem, uważa Vali. A deweloper rozbudza duże nadzieje fanów
„Your move, creep!”. – Niewiele cytatów w historii kina utkwiło mi w pamięci bardziej niż metaliczny głos Petera Wellera z prawdopodobnie najlepszego filmu akcji wszech czasów: RoboCop. Ale nie ma się co dziwić, stąpający twardo po ziemi stróż prawa wyzywa mnie na pojedynek za każdym razem, gdy ktoś napisze do mnie smsa na komórkę.
Teraz, ponad 30 lat po premierze kinowej klasyka Paula Verhoevena, RoboCop wreszcie doczekał się gry, na którą zasługuje. I ze wszystkich rzeczy, jako bona fide first-person shooter od dewelopera Teyon, który rozczarował fanów swoją grą Rambo, ale zachwycił mnie jeszcze bardziej Terminator: Resistance.
A zwłaszcza to ostatnie, w połączeniu z dotychczas znanymi informacjami, daje nadzieję, że studio wyciągnęło wnioski i dostarczy z RoboCop: Rogue City strzelankę, której długoletni fani, tacy jak ja, zawsze pragnęli.
Dlatego Far Cry i spółka muszą na razie ustąpić miejsca. Najwyższe miejsce na mojej liście życzeń dla graczy zdecydowanie należy teraz do policjanta o stalowym spojrzeniu – nawet jeśli wciąż jest kilka małych minusów błyszczących na blasze.
RoboCop: Rogue City brzmi świetnie, ale czy to długa droga do celu
Może na blasze jest trochę łez? Bo o ile jestem podekscytowany zapowiedzią, o tyle boli mnie też to, jak długo potrwa premiera: W 2023 roku powinna ukazać się pierwszoosobowa strzelanka Teyona na PC, Xboksa Series i PS5 – kiedyś, na razie nie ma dokładnej daty. Gameplay również wciąż czeka. Na razie pocieszam się z ciężkim sercem teaser trailerem w ciągłej pętli i chłonę pierwsze obrazy piksel po pikselu:
I spekulujcie pilnie, bo znamy już jeden lub dwa szczegóły fabuły: Rogue City opowiada nową historię, jednocześnie bazując na oryginalnej trylogii filmów – reboot z 2014 roku, pozbawiony krwi i satyry, nie ma znaczenia. Gdyby to ode mnie zależało, równie dobrze mogliby zignorować dwa oryginalne sequele i zamiast nich wziąć pod uwagę fantastyczny komiks Dead or Alive. Tak czy inaczej, wezmę to, co mogę dostać.
Informacje okazują się skąpe, ale jak dla mnie, już sama możliwość zagrania w RoboCopa na serio wystarczy, żebym skakał z radości:
„Zostań ikonicznym bohaterem w RoboCop: Rogue City jako pół-człowiek, pół-maszyna, kompletny gliniarz próbujący zaprowadzić sprawiedliwość na niebezpiecznych, naznaczonych przestępczością ulicach Starego Detroit.”
Become the iconic hero whose part man, part machine, all cop as you attempt to bring justice to the dangerous, crime-ridden streets of Old Detroit in RoboCop: Rogue City.
RoboCop: Rogue City will be coming to consoles and PC in 2023! pic.twitter.com/ApvsDYyN0z
— RoboCopRC (@RoboCopRC) July 6, 2021
Teyon jako sekretny ulubieniec fanów
Nie, Teyon nie okrył się chwałą ani przy Rambo: The Video Game, ani przy Terminator: Resistance – przynajmniej jeśli chodzi o większość doniesień prasowych. Napięty budżet doskwiera na każdym kroku i nie chodzi tu tylko o grafikę, która momentami wygląda jak prowizorycznie załatany projekt AA.
Fani pierwszoosobowych strzelanek słusznie mrużą oczy na kiepski gunplay, nudne AI czy kiepski balans zasobów. Niemniej jednak: Szczególnie miłośnicy kina nie powinni lekceważyć Terminatora: Resistance.
Bo Resistance przekonywał genialnym klimatem, swobodą rozgrywki i wiarygodnymi postaciami, których dialogów nie musielibyśmy się wstydzić na dużym ekranie. A do tego dochodzi jeszcze wyraźnie wyczuwalna miłość do oryginału, która sprawia, że jestem tak optymistycznie nastawiony do RoboCopa: Wygląd i dźwięk zarówno w grze, jak i w filmie sprawiały wrażenie, jakby pochodziły z tej samej formy, a ekscytujące odniesienia i aluzje można było znaleźć na każdym kroku.
Nie ulega wątpliwości, że pracowali tu koneserzy klasyka akcji Jamesa Camerona z 1984 roku. Nic więc dziwnego, że Terminator: Resistance od momentu premiery zdołał zdobyć sobie wierną bazę fanów, między innymi dzięki temu, że recenzje na Steamie są „bardzo pozytywne „ – pomimo wszystkich niedociągnięć.
Why Teyon is the perfect developer for RoboCop
Dobra gra na licencji wymaga właśnie takiej dbałości o szczegóły – w przeciwnym razie, po co psuć dodatkowy film, jeśli nie ma się zamiaru wykorzystać jego potencjału? To właśnie tam ekipa zdobyła porządne doświadczenie w Terminator: Resistance i bezbłędnie trafiła w gusta fanów. Wyczyn, który mają nadzieję powtórzyć z „RoboCopem”.
Jeśli spojrzeć na pierwszy teaser trailer, szanse nie są złe: W nim, nie tylko mechaniczne kroki, ale także silnik Alex Murphy kabury nogi dźwięk jak w filmie. Czysta gęsia skórka!
Być może lojalność fanów sprawiła, że liczba sprzedanych egzemplarzy nieco wzrosła, dzięki czemu wydawca Nancon zdecydował się tym razem na zwiększenie budżetu. W przypadku poprzednika, wiele z tego prawdopodobnie zawiodło nie z powodu niemożności, ale z powodu środków.
Sprowadzenie kwintesencji RoboCopa do punktu wyjścia to wprawdzie nie bułka z masłem – w końcu co najmniej cztery inne filmy i różne produkcje telewizyjne już się nie udały. RoboCop ma na celu nie tylko przykuć do ekranu dorosłą publiczność, ale także sprowokować do myślenia satyrycznym przesłaniem.
Więc w Rogue City, Teyon nie tylko rzuca we mnie krwawym ostrzałem, grając jednocześnie cytatami i kilkoma insynuacjami na lewo i prawo. Nawet w przypadku Terminatora, adaptacja gry wykroczyła poza oklepane cytaty z akcji i wykazała się talentem do odpowiedzi na kluczowe pytanie: ile fanserwisu jest w sam raz? A jeśli RoboCopowi uda się to samo, to na pewno wyciągnę więcej niż tylko dolara.
Co sądzicie o zapowiedzi RoboCop: Rogue City? Czy podzielacie oczekiwania Valentina i czy Wy też byliście podobnie podekscytowani Terminator: Resistance? Daj nam znać w komentarzach.