Rogue Trader: Nawet przeciwnicy Warhammera nie powinni odrzucać tej gry fabularnej

0
358

Twórcy najlepszej gry fabularnej 2021 roku przełamują nowe schematy. Widzieliśmy pierwszy gameplay z Rogue Trader i teraz wiemy, dokąd prowadzą te ścieżki.

Kiedy Owlcat zapowiada nową grę, ekscytuję się bardziej niż chaotycznie neutralny złodziej Tiefling u Spellcraftera. To studio w ciągu ostatnich kilku lat zdobyło bardzo duże miejsce w moim sercu. W końcu to właśnie to studio dało mi najlepsze doświadczenia fabularne ostatnich czterech lat z Pathfinder: Kingmaker i jego sequelem Wrath of the Righteous.

Dlatego już po napisach końcowych Gniewu Sprawiedliwych paliłem się do tego, by dowiedzieć się, jak dalej potoczy się ta podróż. Nie raz nawet zasypywałem szefa studia Alexandra Mishulina pytaniami, zawsze starając się nieco wydusić z siebie, który system fabularny lub przygoda Pathfindera była następna w programie.

Ale przy całym oczekiwaniu, zapowiedź Rogue Tradera na początku trochę mnie zasmuciła. Znowu Warhammer 40,000? Czy naprawdę nie jest tak, że cały czas jest 40 000 gier? Czy to uniwersum naprawdę musi być cały czas używane? Byłem trochę wkurzony.

I jasne, nie było jeszcze w tym uniwersum bezbłędnego oldschoolowego RPG. Ale osobiście po prostu widzę to zdecydowanie za często i nie jest to jedno z moich bardzo ulubionych uniwersów. W klasycznym fantasy czuję się jak w domu.

Niemniej jednak jestem teraz bardzo podekscytowany nową grą fabularną autorstwa Owlcat Games. Raz, bo to studio zdobyło moje zaufanie. Ale też dlatego, że w końcu zobaczyłem pierwszy gameplay i muszę powiedzieć: To już wygląda obłędnie dobrze!

A new focus

Na samym początku, mimo że prezentacja gameplayu trwała prawie godzinę, zobaczyłem znikomy fragment Rogue Tradera. Z jednej strony wynikało to z faktu, że dyrektor kreatywny Alex Gusev podczas rozgrywki lubił wpadać w tryb namiętnego wyjaśniania, a następnie bardzo wnikliwie tłumaczył mi wszystkie możliwe mechaniki. Ale także dlatego, że bitwy w Rogue Traderze są z natury dużo wolniejsze niż to było w Pathfinderze.

W przeciwieństwie bowiem do poprzednich dzieł studia, nowa gra fabularna całkowicie rezygnuje z pauzowania czasu rzeczywistego. Wrath of the Righteous oferował już tryb turowy, ale większość bitew odbywała się z myślą o czasie rzeczywistym. Fakt, że Rogue Trader opiera się teraz w całości na walce turowej, wiele zmienia.

W prezentacji gameplayu grupa sześciu bohaterów opuszcza statek desantowy, aby przeszukać zdewastowaną planetę w poszukiwaniu ocalałych. W trakcie tego procesu jednak bohater i jego wierni wpadają w zasadzkę Drukhari. Mroczne elfy z uniwersum 40K. Nie ma tu prawie żadnych dialogów ani eksploracji, prezentacja kręci się głównie wokół turowej walki z tymi plugawymi stworami.

Oprócz samych Drukhari na klatce schodowej czają się dwie Khymery – potwory, które permanentnie skaczą tam i z powrotem między rzeczywistością a równoległym wszechświatem zwanym Warp. Szczegóły fabularne, takie jak te, czynią uniwersum interesującym dla wytrawnych opowiadaczy, takich jak ci z Owlcat, ale stanowią również wyzwanie. Przecież nowicjusze nie powinni być epatowani abstrakcyjnymi pojęciami.

Więc zasadzka zapala się i czas natychmiast zamarza. W trybie turowym działania podejmowane są w końcu kolejno. Już pierwsze sekundy pokazują jednak, że Rogue Trader wyraźnie jeszcze bardziej różni się od Pathfindera, niż się spodziewano.

(Paskudny Drukhari sic a Khymera na Rogue Traderze, która istnieje w dwóch wymiarach jednocześnie)
(Paskudny Drukhari sic a Khymera na Rogue Traderze, która istnieje w dwóch wymiarach jednocześnie)

Nie ma Pathfindera ze skórą Warhammera

Graficznie Rogue Trader stoi na niemal identycznym poziomie jak Pathfinder. Oczywiście to inne uniwersum, ale animacje i styl graficzny wyraźnie noszą podpis Owlcat. Nawet niektóre ikony są identyczne z tymi z Wrath of the Righteous – ale to prawie na pewno wynika z wczesnej fazy rozwoju. Klasyczne placeholders.

Ale przy wszystkich podobieństwach to właśnie rozgrywka tak naprawdę pokazuje, jak bardzo Rogue Trader różni się od Pathfindera. Fakt, że bitwy są teraz całkowicie przeznaczone do trybu turowego, ostatecznie wpływa na całą grę. Struktura poziomów, wybór wrogów, a także częstotliwość bitew dostosowują się do wolniejszego i bardziej taktycznego stylu. Bitwy stają się rzadsze, ale bardziej znaczące i wymagają jeszcze więcej strategicznych decyzji.

(Środowiska Rogue Tradera są teraz w pełni siatkowane. Jest też mechanika osłonowa dla wojowników dystansowych)
(Środowiska Rogue Tradera są teraz w pełni siatkowane. Jest też mechanika osłonowa dla wojowników dystansowych)

Inny jest też interfejs, wszak Owlcat opiera się teraz na siatce ruchu w Rogue Traderze. Na początku brzmi to jak ograniczenie, ale pomaga lepiej zorientować się w zdolnościach i akcjach. Gusev opisuje również eksperymentowanie z siatką jako rozrywkę:

Kiedy byłem dzieckiem, często używaliśmy szachownic jako podstawy i zabawkowych żołnierzyków jako elementów podczas gry na tablecie. I fajnie jest pomyśleć o tym trochę większym, albo wykorzystać element siatki do strategii. Łatwiej jest zobaczyć, gdzie jest przeciwnik i można lepiej ocenić, czy sojusznik zmieści się w idealnej luce„.

~ Alex Gusev

W rozgrywce szybko okazuje się, jak poszczególne akcje wykorzystują siatkę. Na przykład zasięgi rozproszenia karabinów lub efekty obszarowe mogą oddziaływać na liczne kwadraty, podobnie jak niektóre bronie do walki wręcz.

Magia i jej zagrożenia

W przeciwieństwie do Pathfindera, Owlcat nie próbuje przerobić istniejącego systemu zasad dla PC z Rogue Trader. Sztukę, którą studiu udało się wyjątkowo dobrze wykonać w Wrath of the Righteous i Kingmaker. Mimo wszystkich kompetencji, nadal miejscami daje się zauważyć, że zasady były tak naprawdę przeznaczone bardziej do tabletowej gry fabularnej. Dzięki Rogue Trader, Owlcat planuje teraz jeszcze dynamiczniej dostosować się do praw cyfrowych gier fabularnych. Kilka mechanik będzie znanych fanom różnych Warhammer RPG czy tabletop, ale wiele mechanik wychodzi tym razem spod pióra samego Owlcata.

Co szczególnie ekscytujące: system magii działa zupełnie inaczej niż z pewnością przywykliście w CRPG. W rzeczywistości nie jest to już kwestia zarządzania ograniczonymi zasobami. Punkty many czy sloty na czary całkowicie odpadają. Ale pozwalanie na nieokiełznane rzucanie psionikami nadal byłoby nierozsądne.

Jednakże takie akcje są otwarte tylko wtedy, gdy aktualnie i tak moczysz wroga w walce. Ale jest też odpowiednik. Jeśli dostaniesz mocno wgnieciony pancerz, niskie morale może również odblokować specjalne zdolności. Tylko to się nazywa desperackie środki. Zasadnicza różnica: te działania mają swoją cenę. Dzięki temu, w przypadku desperackiego działania, przemytniczka również może zadać duże obrażenia, tylko potem jej karabin rozpada się na kawałki do końca walki.

Podczas gdy bohaterskie działania doprowadzają bitwę do szybkiego końca, desperackie środki mają wciąż być w stanie odwrócić losy bitwy, którą uważano za przegraną. Ale nie będę wiedział, czy jest to zabawne i ekscytujące, dopóki sam nie będę mógł w to zagrać.

Dostępność zamiast koralika regułowego

Jak widać: bitwy w Rogue Traderze działają zupełnie inaczej niż w Pathfinderze. Owlcat ma nadzieję przede wszystkim wykorzystać ten nowy system do lepszego wprowadzenia do swojej gry nawet początkujących graczy RPG. Świadczy o tym również to, jak działa nowy system klasowy. Pathfinder jest znany i niesławny ze swojego masywnego edytora postaci.

Każdy rozpoczynający nową grę ma tutaj bezpośredni wybór spośród kilkudziesięciu klas postaci. Wiele z nich jest skrajnie różnych od siebie. Właśnie to sprawia, że ta gra fabularna jest tak ekscytująca, ale i przytłaczająco złożona. Rogue Trader ma nas wypuścić w swój świat nieco czulej.

(Mimo że niektórzy towarzysze mogą należeć do innej rasy, w samym Rogue Traderze możesz stworzyć tylko jednego człowieka. Ale to czy służysz Imperium na zawsze to już inna sprawa)
(Mimo że niektórzy towarzysze mogą należeć do innej rasy, w samym Rogue Traderze możesz stworzyć tylko jednego człowieka. Ale to czy służysz Imperium na zawsze to już inna sprawa)

Ważne jest, aby studio podkreśliło, że nie planuje obniżenia swoich standardów. Szukają jednak systemu, który nie rzuca w nas dwustu stronicowym zbiorem zasad. Zasadniczo, tworząc naszego Rogue Tradera, początkowo mamy do wyboru tylko cztery ścieżki kariery – Adept (magia), Fighter (walka wręcz), Soldier (ranged) lub Leader (wsparcie).

Nie brzmi to jak duża różnica. Gusev podkreśla jednak, że żadna postać gracza nie powinna przypominać innej. W końcu każda kariera staje się bardziej wyspecjalizowana wraz z postępem gry, a pochodzenie nieuczciwego handlarza ma dodatkowy wpływ na wybór umiejętności.

Przykładowo, towarzysz jest w służbie Inkwizycji i rozpoczyna karierę jako wojownik. Na razie oznacza to tylko tyle, że zna walkę wręcz. Stamtąd otwierają się przed nim dalsze możliwości. W przypadku tego Inkwizytora, wybrał on karierę zabójcy, specjalizującego się w zadawaniu obrażeń pojedynczym celom.

Różni a jednak tacy sami

Przy okazji, Inkwizytor jest dobrym przykładem na to, że Rogue Trader pozwala ci mieć duży wpływ na historię i twoich towarzyszy. Jako Inkwizytor jest właściwie podporządkowany Imperium i działa całkowicie w jego interesie. W trakcie możemy jednak spróbować sprawić, że odpadnie od wiary lub przynajmniej zmusić go do zastanowienia się.

Bo tak, Rogue Trader różni się od Pathfindera pod wieloma względami. I dobrze, bo zwłaszcza w bitwach nie zaszkodziłoby, gdyby Owlcat częściej odrywał się od szablonu pen&paper, a zamiast tego dawał pierwszeństwo systemowi, który bardziej pasuje do gry komputerowej. W końcu to była wielka siła Divinity: Original Sin 2.

Jednocześnie nie obawiam się, że Rogue Trader straci z oczu najważniejsze aspekty gier Owlcat. A jest to głębia gry i opowiadanie porywających historii. Nie potrafię jeszcze udowodnić tej tezy. Ale już po prezentacji jestem naprawdę podekscytowany tą grą fabularną. I to pomimo tego, że Warhammer 40K jest na dole mojej listy pożądanych scenariuszy.

Ale w końcu scenariusz nie ma aż takiego znaczenia dla gier autorstwa Owlcata. O ile zespół pozostanie z taką samą pasją jak zawsze. I jeśli rozmowa z Alexem Gusevem coś mi pokazała, to to, że i tym razem jej nie zabraknie.

Wniosek redakcyjny

Ludzie pracujący w Owlcat to bardzo sympatyczni kujony. Już Pathfinder pokazał, z jaką pasją ten zespół zawsze stara się wyrażać swoją fascynację grami fabularnymi jako grami na PC. I właśnie ta pasja daje mi teraz nadzieję na Rogue Trader. Bo nawet jeśli rzadko czuję cokolwiek na widok latającej cytadeli wojennej Inkwizycji czy marines w płytowych zbrojach pokrytych czaszkami, to z ludźmi stojącymi za Rogue Traderem jest inaczej.

To ludzie, którzy naprawdę niesamowicie dbają o ten świat i teraz próbują przeżyć swoją wizję dobrej gry fabularnej w jednym ze swoich ulubionych uniwersów. To z pewnością nie gwarantuje automatycznie dobrej gry, ale to ta sama pasja, która była widoczna na każdym kroku w Pathfinderze.

Zdecydowanie czekam na Rogue Trader. Może nawet uda się zespołowi złagodzić niektóre słabości części Pathfindera dzięki nowemu naciskowi na walkę turową. Osobiście i tak w większości odpuściłem sobie real-time z pauzą.