opinia: Zapowiadany Skyrim Anniversary Edition to coś więcej niż tylko kolejny remake kultowej gry fabularnej. Jest to wyzwanie dla The Elder Scrolls 6.
Kiedy późno w nocy przeczytałem na komórce zapowiedź Skyrim Anniversary Edition, w pierwszej chwili musiałem się głośno roześmiać. Bo na pierwszy rzut oka kolejna, szesnasta już odsłona gry fabularnej wygląda na autoironiczny żart Bethesdy. Od premiery w 2011 roku Skyrim pojawił się na wszystkich konsolach, w VR, jako edycja specjalna, na lodówkach i jako gra audio z Alexą. A teraz ponownie z aktualizacjami next-genowymi, nową zawartością i naszą ulubioną funkcją w każdej grze: łowieniem ryb.
Tymczasem premiera Elder Scrolls 6 jest jeszcze bardzo odległa. Ale Anniversary Edition to coś więcej niż tylko skrócenie czasu oczekiwania: to symbol ogromnego wyzwania, któremu musi sprostać nowa część.
Skyrim jest czymś więcej niż był 10 lat temu
Skyrim po prostu nie da się zabić – mówię z całą miłością. Ja również często wybierałem rundę w Himmelsrand zamiast rozpoczynania nowej gry fabularnej, a kiedy piszę te słowa, planuję już dziś wieczorem fus-ro-dahn, czyli kilka smoków. Ale dlaczego tak jest? Bo to doskonała gra fabularna z otwartym światem? Nie tylko.
W dziesięcioletnim fenomenie, jakim jest Skyrim, kryje się o wiele więcej. Bethesda po tylu latach wciąż inwestuje pieniądze i czas, by wydać nową wersję swojego evergreena – i może być pewna, że zostanie kupiona. Skyrim nie jest już tylko wspaniałym sandboxem z otwartym światem, którym był w 2011 roku: to jego lojalna społeczność, tysiące modów, błędy, żarty i tajemnice. Skyrim miał dekadę, by stać się czymś więcej niż sumą swoich części.
Kanał na YouTube poświęcony wyłącznie łamaniu gry w sposób rozrywkowy, np. wszystkie stwory ze Skyrima rywalizują ze sobą w turnieju? Ogromny sukces i ogromna rozrywka! Tweet opowiadający o tym, jak legendarne intro zostało prawie zniszczone przez zbyt silne pszczoły? Wchodzi prosto w wirusa! Gigantyczny mod, który buduje każdą prowincję Tamriel z jej własnymi zadaniami, historiami i postaciami, czyniąc ją większą niż jakakolwiek gra RPG Bethesdy? Przekonaj się sam!
Czy Elder Scrolls 6 może to powtórzyć?
Jeśli kiedyś wyjdzie Elder Scrolls 6 – a wierzcie mi, niecierpliwie na to czekam – to nie będzie oferował tego wszystkiego. To może być oczywiście mocna strona. Nowy, nieznany świat do odkrycia. Puste płótno dla modderów, fanów i twórców treści. Ale może to też stać się problemem.
Podobnie jest z nowymi grami MMO: konkurują one z takimi tytułami jak WoW czy Final Fantasy 14, które miały już za sobą lata startu, by stać się tym, czym są dzisiaj. Niesprawiedliwa walka. I kiedy patrzę, ile osób zaciera ręce na Anniversary Edition z funkcją wędkowania z 10-letniej gry fabularnej – to już się zastanawiam, czy Elder Scrolls 6 osiągnie ten sam kultowy status za 15 lat.
Czy to dlatego uważam, że Elder Scrolls 6 nie sprzeda się jak ciepłe bułeczki? Cóż, nie jestem szalony. Jednak sami twórcy gry wiedzą, że Skyrim straciłby na znaczeniu, gdyby nie niezachwiana miłość społeczności. Ogłaszając Anniversary Edition, uhonorowali swoich fanów mówiąc: „Po dziesięciu latach możemy śmiało powiedzieć, że to fani sprawiają, że gra błyszczy, a jej rocznica jest warta świętowania.” Nie wspominając już o tym, że duża część z 500 DLC zawartych w Anniversary pochodzi od samej społeczności modderów.
Tak więc częścią sukcesu Elder Scrolls 6 jest to, że twórcy bardziej niż kiedykolwiek słuchają swojej społeczności, dostarczają uczciwe DLC (nie mówmy o zbroi dla koni) i nadal udostępniają modding – i aktywnie go wspierają.
Ale musimy również zmniejszyć nasz hype, nasze oczekiwania wobec nowego, nowoczesnego klasyka, aby zagrać w Elder Scrolls 6 z otwartym umysłem. Zobaczyć to przez błyszczące oczy kogoś, kto po raz pierwszy usłyszał słowa „Wreszcie się obudziłeś. „
w 2011 roku.