Sons of Valhalla brzmi banalnie, ale to obiecująca gra strategiczna

0
511

Nawet jeśli nie możesz już oglądać „Wikingów”, nie powinieneś zbyt szybko wyrzucać „Synów Valhalli” za burtę. Mieliśmy okazję pograć w nią przez kilka godzin i jesteśmy zdania, że jest w niej potencjał!

  • Jestem taki jak Ty: Czytam tytuł gry taki jakSons of Valhallai natychmiast muszę uważać, żeby moje gałki oczne nie zaczęły się toczyć tak gwałtownie, że wylecą mi z czaszki. Bo niewiele rzeczy sprawia, że krzyczę w środku jakkolejna gra o Wikingachz tytułem, który brzmi, jakby został wyciągnięty prosto z generatora liczb losowych.

    Wikingowie są znani jako nowi zombie i często tytuły z takim scenariuszem składają się z tych samych słów. Wystarczy spojrzeć na tę listę:

    • Droga Wikingów
    • Odin: Valhalla Rising
    • Budowniczy miasta wikingów
    • Wojna Wikingów
    • Wikingowie: Bitwa o Asgard
    • Wikingowie: Wilki z Midgardu
    • Cień Valhalli
    • Zdychaj dla Valhalli!
    • Oko Odyna

    A teraz do listy dołączają Sons of Valhalla.Co chcę powiedzieć: Doskonale rozumiem, jeśli nazwa tej gry nie wywołuje u Ciebie praktycznie żadnych radosnych emocji. Prawdopodobnie jest wręcz przeciwnie. Ponieważ na papierze gra o takiej nazwie brzmi teraz jeszcze bardziej wymiennie niż półka pełna słoików z Ikei.

Ale ja jestem tu po to, by powiedzieć Ci, że Twoje przeczucia są błędne! Ok, to brzmi bardzo niegrzecznie. Ale naprawdę, poświęć chwilę i posłuchaj mnie. Widzisz, Sons of Valhalla to coś więcej niż tylko akcje. Ta zgrabna, mała gra jest jedną z najbardziej niezwykłych gier strategicznych tego roku – o ile zostanie wydana jeszcze w 2022 roku. Ale wiesz, o co mi chodzi.

Udało mi się spędzić kilka godzin w pierwszym rozdziale gry Sons of Valhalla i świetnie się bawiłem. Powiem wam, czego tu doświadczyłem. Zbierzcie więc oczy, które wywróciły się wam z głowy. Nie chcesz tego przegapić.

O czym są Synowie Valhalli?

Co prawda, nawet historia Synów Valhalli nie sugeruje, że mamy tu do czynienia z wyjątkową grą. Trudno bowiem o bardziej klasyczną sytuację wyjściową. Niczym brodaty Super Mario, wcielając się w rolę Thoralda Olavsona, wyruszyłem na poszukiwanie miłości mojego życia. Piękna panna została bowiem porwana przez rywala Wikingów o imieniu Valgard i (oczywiście) wysłana do Anglii.

To sprawia, że Thorald wpada w pół-berserkerski szał, poprzysięga zemstę Valgardowi, obsadza długi okręt i przewodzi grupie twardzieli. Ale chyba jednak nie są tacy twardzi, bo wszyscy toną w katastrofie statku.


Teraz Thorald został tylko ze swoim doradcą i musi czekać na posiłki z domu. Ponieważ jednak Sasi w kraju szykują się do pokonania najeźdźców z powrotem na Morze Północne, Thorald rozpoczyna przygotowania.

I w końcu dochodzimy do części specjalnej – ponieważ Sons of Valhalla może wydawać się sidecrollerem akcji, ale w rzeczywistości jest niemal klasyczną grą strategiczną czasu rzeczywistego.

Co sprawia, że Sons of Valhalla są wyjątkowi?

Jako osamotniony Wiking, pierwszą rzeczą, jaką robi Thorald, jest zbudowanie swojej bazy. Bo tak, mimo że Sons of Valhalla stawia na wygląd 2D, a potem na perspektywę boczną, to jest ona tutaj rozbudowana jak w większości RTS-ów.

Mogę też po prostu wyruszyć na własną rękę z Thoraldem i rywalizować bezpośrednio z Sasami lub Valgardami – ale to najprawdopodobniej skończy się darmowym biletem do Helheimu. Thorald może wtedy stanąć oko w oko z Hel, aby się ożywić, ale to i tak nie jest przyjemna podróż!

(W Sons of Valhalla pojawią się także elementy nadprzyrodzone. Między innymi trafiliśmy boginię Hel na głowę.)
(W Sons of Valhalla pojawią się także elementy nadprzyrodzone. Między innymi trafiliśmy boginię Hel na głowę.)

Thorald potrzebuje więc posiłków. W tym celu w wyznaczonych punktach buduję pojedyncze budynki, takie jak łowisko, koszary, kuźnia czy strzelnica. Budynki gospodarcze, takie jak rybołówstwo czy drwal, generują zasoby pasywne, takie jak drewno, żywność czy złoto. Thorald wykorzystuje te zasoby, by kupować własne leki (ryby, mięso, miód pitny) lub zatrudniać nowych żołnierzy (piechurów, tarczowników, łuczników). Ponadto należy ulepszyć jednostki i budynki, aby nasze wojska w ojczyźnie szybciej się leczyły, zadawały więcej obrażeń, otrzymywały mniej obrażeń lub szybciej wypompowywały towary.

Jeśli koszary lub długi dom zostaną powiększone, zwiększa się również liczba żołnierzy, których Thorald może utrzymać w tym samym czasie. Jeśli jest ich wystarczająco dużo, wojownicy zostają zakrzyczani i ruszają za Thoraldem w lewo lub w prawo. Trwa to do momentu, gdy grupa natknie się na bazę wroga. Tutaj po udanej bitwie zdobywa się punkty dowodzenia, które również generują zasoby.

Jeśli Thorald i jego wikingowie zniszczą duży obóz z wałami, będę mógł zbudować tu drugą bazę i zwolnić dodatkowe tereny pod budowę. Może nawet znajdzie się miejsce na warsztat produkujący katapulty, które sprawią, że kamienne mury staną się mniej groźne. Jak widać, Sons of Valhalla to zdecydowanie bardziej gra strategiczna niż gra akcji.

Jak to się odbywa

Cały czas kontroluję Thoralda bezpośrednio. Zgodnie z menu, najlepiej sprawdza się to przy użyciu gamepada, ale poradziłem sobie również z myszą i klawiaturą. I tak nie ma zbyt wielu działań. Thorald może uderzać mocno lub łatwo, blokować, wykonywać zwój szczupaka, atakować z łuku lub bronią miotaną z dystansu.

Nie należy lekceważyć trajektorii pocisków. Zwłaszcza gdy armia Thoralda szarżuje na mur, a za nim celują w nią łucznicy. Mogę je trafić tylko wtedy, gdy moja strzała przeleci nad ścianą po idealnym łuku. Wymaga to więc dużej koncentracji. Nie jest to łatwe, ponieważ w ferworze walki często tracę orientację, co się dzieje.

Oddziały Thoralda działają w dużej mierze niezależnie, a sam Thorald ma tendencję do gubienia się w tłumie. Tym ważniejsze jest, aby nie polegać wyłącznie na sile walki swoich towarzyszy broni i ramieniu miecza Thoralda. Mimo że istnieją tylko dwa kierunki i kilka poleceń, Sons of Valhalla oferuje całkiem sporo możliwości strategicznych w tym zakresie.

(W menu budynków Thorald wybiera budynek, który ma powstać w tej pozycji)
(W menu budynków Thorald wybiera budynek, który ma powstać w tej pozycji)

Najważniejszą rzeczą jest skład armii. Zrównoważona armia lub zbyt mała szybko się zużyje. Ponadto zawsze ważne jest, aby wiedzieć, kiedy należy wykonać strategiczny odwrót lub rozpoznać, jak osłabić obozy przeciwnika.

Na przykład, lubiłem wysyłać Thoralda jako przynętę przed mur i zwabić kilku nierozważnych żołnierzy na zewnątrz – wprost na przygotowany mur z tarczami. Wtedy przeszliśmy do ofensywy, rozbiliśmy bramę i spaliliśmy bezbronny obóz.

Nie jest to gra tak wymagająca pod względem strategicznym jak Age of Empires 4, ale wcale nie musi taka być. Walki są zabawne, a poza wykrzykiwaniem rozkazów mogę też samemu aktywnie atakować. To trochę jak Mount & Blade. Tylko dwuwymiarowe.

Co lubię, czego nie lubię?

Co mi się podoba

  • Sons of Valhalla to nietypowa gra strategiczna, której zasada 2D nie była do tej pory zbyt często spotykana, a która bardzo dobrze pasuje do scenariusza Wikingów z murami obronnymi i budową baz w Anglii.
  • Sons of Valhalla oferuje fajną mieszankę strategicznych bitew i przerywników osobistej akcji. Nawet w walkach z bossami Thorald czasami musi się bronić.
  • Sons of Valhalla wygląda naprawdę ładnie. Nie wszystkim może się podobać pikselowy wygląd, ale to, co zespół wyczarowuje na ekranie za pomocą efektów pogodowych, szczegółów otoczenia i zmian dnia/nocy, jest naprawdę godne uwagi.

I don’t like it

  • Sons of Valhalla nie potrafi jeszcze przekazać mi zrozumiałej informacji zwrotnej o trafieniu. Często nie jest oczywiste, co dokładnie w danym momencie szkodzi Thoraldowi, a jeśli nie patrzysz cały czas na pasek życia, możesz niespodziewanie znaleźć się przed Helem.
  • Sons of Valhalla nie opowiada nadzwyczajnej historii. Przynajmniej na początku gry działa to zgodnie z wieloma standardami narracyjnymi. Porwanie, spalona wioska, stoicki bohater. Widziałeś to wszystko już kilkanaście razy.

Co sądzisz o Sons of Valhalla? Czy ta nietypowa gra strategiczna z bardzo oklepanym scenariuszem była w stanie wzbudzić Twoje zainteresowanie? Jak bardzo podoba Ci się pixel art? Napisz nam swoją opinię o grze w komentarzach!

Werdykt redakcji

Sons of Valhalla ma właściwie dwie rzeczy, które są masowo nadużywane w segmencie gier wideo. Bo poza scenariuszem z Wikingami i obowiązkową nazwą generatora, pixel art jako element stylistyczny w sektorze indie nie jest już niestety tak kreatywny i dziki jak jeszcze kilka lat temu. Ale choć nie mogłem przestać przewracać oczami na tytuł Sons of Valhalla, oprawa wizualna ani trochę mnie nie zniechęciła. Niezależnie od tego, czy jest zużyty, czy nie, taki styl pikseli wygląda po prostu pięknie. I właśnie dlatego Synowie Valhalli od razu mnie zaintrygowali. Nieważne, jak oklepany może być tytuł.

I bardzo się cieszę, że oprawa graficzna zachwyciła mnie tą grą! Ponieważ Synowie Valhalli to świetna zabawa. Szczególnie dla mnie, który wyjątkowo lubi zarówno aktywną walkę wręcz, jak i strategię. Lubiłem szarżować z Thorvaldem na grupę Sasów, przeciągać mieczem po ich hełmach, strzelać strzałami, a potem wycofywać się za mur tarcz, by patrzeć, jak moi koledzy sprzątają rozproszone resztki.

Oczywiście, to wciąż pierwsze wrażenie i nie wiadomo, jak długo ta koncepcja się utrzyma, co jest niezwykłe, ale nie jest też zupełnie nowe. Mimo to mam dobre przeczucia i mam nadzieję, że uda mi się zainstalować gotową wersję na moim komputerze jeszcze przed końcem roku.