Splitgate daje mi nadzieję na inne strzelanki sportowe

0
458

Moja opinia: Fakt, że Splitgate przechodzi przez dach jak to jest już ekscytująca gra. Ponieważ gatunek strzelanek jest gotowy na zmiany.

W rzeczywistości, Splitgate jest trochę bezczelny. Ten multiplayerowy shooter od tygodni szaleje na Steamie, w tej chwili gra w niego 60.000 osób jednocześnie, ludzie czekają po 90 minut, żeby dostać upragnione miejsce na całkowicie przeciążonych serwerach – a mimo to prawie każdy aspekt Splitgate został skądś bezczelnie skopiowany.

Sprzężenie zwrotne jest dokładnie takie jak w Overwatch, broń pochodzi z Halo, projekt mapy jest gdzieś pomiędzy Quake i UT, chowane portale pochodzą jeden do jednego z … Cóż, sam możesz się domyślić. A grywalni czerwoni i niebiescy superżołnierze surfują tak blisko naruszenia znaku towarowego Halo, że nawet Kelly Slater pochyliłby z szacunkiem głowę.

Ale ja nawet nie chcę wytykać palcami, geez, mam zbyt dużo zabawy z grą, aby to zrobić! Bieganie po arenach, celowanie w ludzi za pomocą DMR, wymyślanie sprytnych podstępów – rozgrywka w Splitgate jest równie prosta, co kreatywna. Wymyśla nową recepturę z dobrze znanych składników, gdzie nikt nie chce pytać, czy jest to innowacyjne, czy tylko sprytnie połączone, czy bezczelnie skopiowane, czy może wszystko to, co powyżej.

Splitgate gra jak połączenie Portala i ... no cóż ... Broń.
Splitgate gra jak połączenie Portala i … no cóż … Broń.

Ale jest jedno pytanie, które powinno być zadane w moich oczach: Po wieloletniej egidy Battle Royale, gdzie klasyczny multiplayer na arenie miał wyjątkowo ciężko (biedny Quake Champions) – jak ma się do tego sukces Splitgate? I co to może oznaczać dla przyszłości gatunku strzelanek?

Why is Splitgate going through the roof like this?

Sukces Splitgate to coś więcej niż tylko hype na Twitchu. Choć streaming może być cenny z marketingowego punktu widzenia, gra nie zdominuje listy przebojów Steam przez kolejne tygodnie, jeśli nie będzie sprawiać frajdy. Żaden gwiazdor streamingu na świecie nie byłby w stanie zmotywować mnie do zagrania Anthem w wakacyjną noc.

Ktokolwiek teraz wtrąci „Well, Splitgate is just fun” ma rację, ale zamiata nieco pod stołem specyficzną cechę gry. Bo w 2021 roku Splitgate wydaje się być kontrprojektem dla Battle Royale: Akcja czeka za każdym rogiem, nie ma przerw, jako gracz jestem stale zaangażowany. Moja własna śmierć nie jest prawdziwą karą (dziwny zwrot), ale od razu wracam do wyścigu, strzelam z portali, wbijam N00bów na flankę, zostaję zmieciony przez zawodowców, uczę się,

W 2015 roku Epic Games chciało wskrzesić Unreal Tournament, ale nigdy nie został on ukończony. Bo nagle wszystko zaczęło się kręcić wokół Fortnite! Projekt jest wstrzymany od trzech lat”.

Jakkolwiek lubię dreszczyk emocji związany z długimi rundami Battle Royale, moi kumple i ja odetchnęliśmy z ulgą już w Warzone’s Rebirth Island, ponieważ mniejsze więzienne battle royale pozbawia nas tak wiele bezczynnego czasu. I tu właśnie tkwi szkopuł: trendy w grach wideo bardzo często układają się w fale lub cykle.

To, co było jeszcze zupełnie normalne w 2016 roku w czasach Overwatch i Call of Duty: Black Ops 3 – szybki deathmatch multiplayer na małych mapach z małymi drużynami – jest dziwnie świeże ponownie pięć lat później, ponieważ tak wiele wybitnych strzelanek od lat skupia się na spowolnieniu. Nawet tak hardkorowe alternatywy jak Tarkov, Hell Let Loose czy Hunt Showdown nie są wyjątkiem, a wręcz przeciwnie.

Better than Battle Royale?

Oczywiście Splitgate nie ma tego, co czyni Battle Royale tak magicznym: indywidualnych losów, napięcia, historii. Ponieważ moim kumplom i mnie przytrafiają się absurdalne wypadki w każdej rundzie Warzone, przetrzymujemy fort w jakiejś zapuszczonej stodole znacznie dłużej, niż jest to uzasadnione, zostajemy ogołoceni przez pojedynczy helikopter na dachu szpitala – ponieważ wspaniałość Battle Royale tworzy tak wyjątkowe historie przy ognisku, nigdy nie powiedziałbym, że Battle Royale jest głupie.

W Warzone ludzie doświadczają niekończących się historii. Ale mimo wszystko musi być miejsce na alternatywy.
W Warzone ludzie doświadczają niekończących się historii. Ale mimo wszystko musi być miejsce na alternatywy.

Ale Warzone, PUBG i inne strategiczne multiplayery jak Rainbow Six and co. są jak zabawne wieczory z grami planszowymi: Trzeba myśleć, planować, osiągać długoterminowe zwycięstwa. Im więcej taktycznej głębi oferuje gra, tym bardziej unikalne wydają się moje rozwiązania i podejścia. Splitgate, w porównaniu z tym, jest jak stąpanie po równi pochyłej na dyskotece. Tępy, głośny, pełen adrenaliny – i wiecznie stoisz w kolejce.

Runda za rundą walczę, aby umieścić w dobrym występie i to gdzie metafora dyskoteka kończy, ale wszystko, co mówię jest to, że Splitgate jest dokładnie idealny shooter po pracy rozrywki, że stare CoDs były dla mnie. Kiedy nie jestem w nastroju do ewentualnej frustracji, gram w drużynowe deathmatche, bo po prostu nie chodzi o nic. Nie poświęcam każdej rundzie prawie żadnego czasu, czasem zdobywam duże punkty, a czasem zostaję pobity przez 12-latków.

A sign for the future?

Bardzo pragnę, aby ten sukces stał się (znowu) szkołą. Promowałem go już w tym filmiku z Battlefronta, ale ponieważ wszystko w internecie i tak zapomina się po jednym dniu, to po prostu dość bezczelnie złamię lancę jeszcze raz tutaj:

.

Klasyczna arena casual shooter nie umarła. Potrzebuje tylko odpowiednich spadkobierców. Bo trzeba to powiedzieć tak górnolotnie: Black Ops: Cold War po prostu nie robi wystarczająco dużo, aby zwiastować ponowne odwrócenie trendu po Battle Royale lub zaoferować prawdziwą alternatywę.

Nie mówię, że Cold War jest złe (bawiłem się przy nim dobrze przez jakiś czas), ale aby przenieść magię starych deathmatchowych strzelanek na nowe pokolenie, gra musi być czymś więcej niż „starą szkołą”. To musi być jak Splitgate: best-of, który wciąż nie czuje się staroświecko.

Ci, którzy doświadczyli lootboksowej katastrofy Battlefronta, mogą mieć co do tego wątpliwości, ale twórcy i wydawcy strzelanek są całkiem sprytni. Call of Duty niezwykle sprytnie zdobyło dla siebie Battle Royale, inne strzelanki jak Hunt, Tarkov and Co. szukają lukratywnych nisz, Overwatch być może pracuje nad własnym następcą – ale jakoś nikt nie może odziedziczyć klasycznego casualowego shootera.

Is the road too far?

Ale mogę sobie wyobrazić, że droga tam jest po prostu za daleko. Czy teraz też odrzucasz trend Battle Royale? Też bym się dwa razy nad tym zastanowił. Halo Infinite, na przykład, jest dzielnym mistrzem klasycznych strzelanek arenowych, które mało kogo obchodzą, a które moglibyśmy alternatywnie po prostu mieć płonące papierowe samoloty latające wokół biura, podczas gdy my oglądamy filmy z tym permanentnie zdziwionym kotem.

I wcale nie mam zamiaru krytykować Halo, wręcz przeciwnie: na żadną inną strzelankę nie czekam w tej chwili tak bardzo, bo Halo Infinite, podobnie jak Splitgate, zabija dwie pieczenie na jednym ogniu. Dzięki multiplayerowi Free2Play, zaskakująco uczciwej przepustce Battle Pass i tym podobnym, obie strzelanki otwierają się na nowoczesne trendy w odpowiedni sposób, ale oferują mi prawdziwą alternatywę.

Have you ever seen the Halo multiplayer gameplay? Cóż, prawdopodobnie nie, ponieważ, jak już powiedziałem, nikt nie klika na to. Zobaczcie jednak filmik z rozgrywki multiplayer w Halo. Bardzo mi się to podoba!

Dlaczego ja ci to mówię? Ponieważ powrót casual shootera będzie kamienistą, kamienistą drogą. Splitgate musiał walczyć o uwagę przez dwa lata w całkowitym zapomnieniu, zanim teraz, na krótko przed premierą, dokonał wielkiego przełomu. I przeciążyło to serwery projektu indie do tego stopnia, że premiera musiała zostać przesunięta w czasie.

Halo Infinite, w międzyczasie, ma za sobą całą potęgę wielkiego budżetu, ale wciąż musi poprowadzić zniszczoną markę Halo przez całą konkurencję strzelanek do dawnej świetności. Whew. Mimo całego tego szumu, to czy Battlefield 2042 naprawdę wystartuje, również nie jest jeszcze przesądzone.

Rok 2021 może być jednym z najbardziej ekscytujących lat dla strzelców od dłuższego czasu. Gry takie jak Splitgate są tylko zwiastunem tego, co kryje się w fabrykach – i mam nadzieję, że gatunek ten zyska dzięki temu na różnorodności. Ponieważ zbyt wiele porażek mogłoby z kolei jeszcze bardziej utwardzić fronty twórcze. I tu po prostu muszę zacytować Mistrza Yodę: „Nieoczekiwane to jest, i godne pożałowania … „