Star Citizen: Co pomaga w walce z trollami i skąd się biorą

0
317

Wszystko to oszustwo? Gracze Star Citizen wciąż prowadzą gorące dyskusje z krytykami MMO. Deweloperzy ponoszą część winy.

„Blender graficzny”. „To wszystko jest oszustwem”. „O, fajnie, moje wnuki mogą w takim razie w to grać”. Kiedy tylko Star Citizen pojawia się w newsach, zaraz pojawiają się pod nim sarkastyczne komentarze. Fani kosmicznego MMO szybko skaczą deweloperom na pomoc, broniąc projektu czasem rzeczowo, czasem z niebywałą pasją. Rozpowszechniane są fałszywe informacje i zwalczane, ton szybko się zaostrza, pojawiają się wzajemne oskarżenia i obelgi.

Na przestrzeni dziesiątek stron i setek postów toczą się prawdziwe pojedynki pomiędzy zwolennikami i krytykami Star Citizen. Czasami jest to uporządkowane, jak w przypadku naszego raportu społecznościowego na temat przyszłości gry kosmicznej.

Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego o Star Citizen mówi się z takim jadem – i poprosiliśmy o ocenę psychologa. Mówi: Gracze są bardziej zainwestowani w Star Citizen niż w prawie każdy inny projekt. Oraz: Chris Roberts, jego zespół w Cloud Imperium Games i prasa są częściowo winni nieszczęściu.

Jak uzasadniamy koszty przed sobą (i innymi)

Najpierw przyjrzyjmy się temu, co robi z nami rozwój Star Citizen i jego model finansowania. „W przypadku Star Citizen przeplata się kilka procesów, które sprawiają, że jest to bardzo złożone” – mówi na początku wywiadu psycholog Bering.

Dla jednego, mówi, jest pojęcie sunk cost fallacy: Inwestycje (takie jak „darowizny” czy „zastawy” zasilające budżet rozwoju Star Citizen) są w ten sposób bronione innym i sobie po fakcie, nawet zwiększane, nawet wtedy, gdy obiektywnie rzecz biorąc zatrzymanie wpłat byłoby właściwe w obliczu brakujących korzyści.

(W Star Citizen, według psychologa Daniego Beringa, dyskurs ma wiele wspólnego z tożsamością i wymianą społeczną)
(W Star Citizen, według psychologa Daniego Beringa, dyskurs ma wiele wspólnego z tożsamością i wymianą społeczną)

„Jest to dysonans poznawczy”, wyjaśnia Dani~ Bering. „My jako ludzie nieustannie próbujemy zsynchronizować nasz system. Jeśli wydajemy na coś pieniądze, ale produkt, który otrzymujemy, nie spełnia naszych oczekiwań, to powstaje dysonans, sprzeczność. Nasz organizm, a raczej nasz system, musi teraz zastanowić się, jak rozwiązać tę sprzeczność: Poprzez dostosowanie naszych myśli tak, aby nasze zachowanie było uzasadnione? Czy też zmieniamy swoje zachowanie?”

Ponieważ gracze w Star Citizen zazwyczaj nie płacą tylko raz, ale mogą doładowywać konto kilka razy w ciągu dziesięcioletniego okresu rozwoju, ponieważ chcą na przykład kupić nowe statki kosmiczne, ten efekt może być wzmocniony w czasie. „Jeśli zainwestowałeś dużo pieniędzy, dysonans staje się tym większy” – zwraca uwagę Dani~ Bering.

Ale relacja jest zawsze subiektywna: jeśli dużo zarabiasz, to takie inwestycje są dla Ciebie naturalnie mniej ważne. Z naszego doświadczenia wynika, że wielu graczy Star Citizen ma co najmniej 18 lat i ma pracę, więc są bardziej spokojni o wydawanie setek, a nawet tysięcy euro w ramach swojego hobby.

Który wini deweloperów

W oczach psychologa Star Citizen zajmuje szczególną pozycję także ze względu na marketing crowdfundingowy (obecnie ponad 500 milionów dolarów przychodu). „Star Citizen to szczególny przypadek, który znajduje się na zewnętrznym krańcu pewnego spektrum. Poprzez crowdfunding istnieją możliwości wydatkowania środków w kwotach cztero-, pięciocyfrowych; zawsze ktoś z tego korzysta. Im wyższe są możliwości inwestycyjne, tym wyższą tę beczkę prochu budujesz dla siebie [jako deweloper, przyp. red] z tym, jeśli nie możesz dostarczyć oczekiwań graczy.”

(Grywalna alfa Star Citizen służy zdjęciu presji z beczki prochu wysokich oczekiwań, które deweloperzy budują obietnicami: (Jeśli grasz raz w tygodniu, masz mniejsze prawdopodobieństwo, że się zdenerwujesz), według naszego rozmówcy).
(Grywalna alfa Star Citizen służy zdjęciu presji z beczki prochu wysokich oczekiwań, które deweloperzy budują obietnicami: (Jeśli grasz raz w tygodniu, masz mniejsze prawdopodobieństwo, że się zdenerwujesz), według naszego rozmówcy).

Język marketingowy Chrisa Robertsa i jego firmy Cloud Imperium Games działa tu wzmacniająco, według Dani~ Bering, ponieważ w przypadku Star Citizen ludzie odpowiedzialni często mówią o wizji lub marzeniu, w którym ty jako gracz możesz uczestniczyć. „Proces marketingowy jest wysoce emocjonalny i specjalnie buduje oczekiwanie i oczekiwania, które następnie mogą być zaspokojone przy zakupie. Sprzedawane jest uczucie, a nie produkt. To bardziej przemawia do wielu, ale jest też trudne, bo jest czysto subiektywne. Po prostu nie możesz obiektywnie sprawdzić, czy kończysz z tym uczuciem czy nie, dla każdego jest to inne.”

Niektórzy czują się wtedy oszukani, jeśli chcieli uzyskać to uczucie poprzez zakup, a nie uzyskali go. Potem robi się zupełnie emocjonalnie. […] Im większa inwestycja, tym większe emocje. Nie musi to wcale oznaczać pieniędzy, może to być również czas„.

Zwłaszcza ostatnią myśl można wielokrotnie odnaleźć w dyskusjach, na forach i w komentarzach dotyczących Star Citizen: gracze spędzają z grą i relacjami wokół niej wiele godzin, ostatecznie towarzyszą jej nawet przez lata. Inwestują w nie znaczną część swojego życia, przez co w ich umysłach powstaje emocjonalny związek z tematem. Jest to wzmocnione przez demarkację między backersami a resztą świata, między „nami” a „nimi”, którą promuje CIG, ponieważ taka demarkacja tworzy bliskość z podobnie myślącymi ludźmi – i dystans od reszty.

(Język kampanii crowdfundingowej Star Citizen czy tutaj Squadron 42 gra dużo z uczuciami).
(Język kampanii crowdfundingowej Star Citizen czy tutaj Squadron 42 gra dużo z uczuciami).

Ta społeczna interakcja między Cloud Imperium Games (często w osobie twarzy firmy, CEO Chrisa Robertsa) a graczami opiera się na tzw. teorii wymiany „social exchange theory”, według Dani~ Bering: „Zwłaszcza projekty crowdfundingowe są reklamowane dużo za pomocą kuszących i marketingowych stwierdzeń: deweloperzy obiecują, że staniesz się częścią procesu, a nawet rozwoju. Można wykupić członkostwo. Oczywiście, to robi całkiem, całkiem dużo dla ciebie, zwłaszcza w ciągu kilku lat.” Rozwija:

„Jestem częścią tej podróży, tego rozwoju i to długoterminowe zatrudnienie może stworzyć poczucie tożsamości, nawet jeśli sam nie wspierasz projektu finansowo. Jest to wtedy coś zupełnie innego niż zainwestować raz i nigdy potem o tym nie myśleć. „

To również wyjaśnia, dlaczego byli backersi Star Citizen, gdy w pewnym momencie tracą zaufanie do projektu, tym bardziej gwałtownie zwracają się np. przeciwko zwolennikom gry (na forum Reddit Star Citizen Refunds). Bo byli bardzo zaangażowani w projekt, który ich rozczarował. Mantry takie jak „Stań się częścią wizji” czy „Odpowiedz na wezwanie” wspierają podświadome procesy w mózgu, twierdzi nasz rozmówca.

Ludzie zawsze szukają wzmocnienia: „Chcę wiedzieć, jak mogę maksymalnie zyskać przy minimalnym wkładzie. Zysk a koszt. Wszedłem w interakcję z tą wizją, z tym CEO, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że koszty i zyski są dla mnie niewspółmierne.” Taka zmiana nie następuje z dnia na dzień, mówi: „Na początku środki uzasadniające są bardzo silne. „

How discussions can derail

Wiemy już, jakie emocje, myśli i podświadome procesy Star Citizen w ramach crowdfundingu i marketingu wyzwala w graczach. Następnie spójrzmy na drugą stronę i zrozummy, dlaczego tak wiele osób jest szybkich do lgnięcia w dyskusjach o MMO. Rozczarowani byli kibice są z pewnością częścią tego równania. Ale nawet gracze przekonani do projektu czasem tracą cierpliwość i reagują irytacją. Dani~ na temat przyczyn takiego stanu rzeczy:

To ma wiele wspólnego z czynnikami indywidualnymi. Jak bardzo jesteś zły, jak dobrze potrafisz to odzwierciedlić? Niektórzy ludzie reagują na krytykę z: Tak dobrze, rozumiem Cię, są dwie strony. To zdrowszy sposób na rozwiązanie dysonansu, na powiedzenie: tak, ta część jest głupia, że twórcy ciągle przekładają tę funkcję, ale jednocześnie czekam na nią„.

Bardzo ważne dla psychologa: „To nie jest czarne lub białe. Im więcej refleksji nad własnymi wypowiedziami i założeniami, tym większe prawdopodobieństwo, że pojawi się rzeczowa dyskusja. Jednak myślenie w czerni i bieli jest dużo łatwiejsze, więc często staje się nadużyciem. Oczywiście zależy to również od tego, jakie doświadczenia miał wcześniej dany użytkownik. „

(Zawsze punkt sporny: czasem funkcje, a nawet całe tryby jak Theatres of War znikają bez słowa)
(Zawsze punkt sporny: czasem funkcje, a nawet całe tryby jak Theatres of War znikają bez słowa)

What we can all do better

Jeśli chodzi o ochłodzenie lub pokierowanie takich sporów, które szybko stają się osobiste, w pozytywnym kierunku, Dani~ Bering widzi część odpowiedzialności w prasie i mediach relacjonujących Star Citizen. „Z pewnością miałbyś mniej dyskusji, gdyby temat był przedstawiony w sposób zróżnicowany, walidujący i równoważący”. Być może mamy tu do czynienia z konfliktem interesów, ponieważ rozsądne wydaje się założenie, że bardziej spiczaste sformułowania przynoszą więcej kliknięć.

Prasa jest „także źródłem opinii”, ma „stosunkowo duży wpływ na społeczeństwo i kulturę, może przechylać nastroje w jedną lub drugą stronę”. […] Kosmos Star Citizen jest znowu jak własne małe społeczeństwo z własnymi zasadami społecznymi. „

Jeśli chodzi o moderowanie czatów czy wątków na forum, w których wrze temat Star Citizen, Dani~ Bering radzi, by z uznaniem podchodzić do stanowiska drugiej osoby. Co należy zawsze mieć na uwadze: „To dyskusja o produkcie, który jest sprzedawany jako uczucie – a to dla każdego jest inne, więc jest całkowicie subiektywne.”

Granice stają się w tym bardzo rozmyte. Dla jednej osoby mówienie o oszustwie jest uzasadnione, dla innej nie, ale w końcu wszystko jest uzasadnione, właśnie dlatego, że chodzi o uczucia. Owszem, istnieje prawna definicja oszustwa, ale dla naszej psychiki nie jest ona tak istotna: Jeśli czujemy się oszukani, to nie ma znaczenia, czy sąd tak to widzi. Czuję się oszukana, wpadam w złość z tego powodu.

Jest to pierwotne uczucie, które istnieje odkąd jesteśmy żywymi istotami. Kiedy granica zostaje przekroczona, instynktownie reagujemy gniewem. Kiedyś chodziło o jedzenie lub nasze terytorium, teraz o naszą zabawę. […] Wszyscy wiemy, jak fani reagują, gdy atakujesz to, co kochają”.

Moderatorzy mają za zadanie starać się jak najlepiej pokierować dyskusją w sposób uporządkowany. Ale to działa tylko tak długo, jak długo ludzie naprawdę chcą prowadzić poważną dyskusję. Dani~ Bering: „Jeśli ktoś chce po prostu pozbyć się swojej frustracji, nie możesz nic zrobić. Twoje argumenty nie mają znaczenia, ci ludzie zawsze będą widzieć negatywy. Kiedy ludzie chcą trollować, trollują„.

Można przynajmniej założyć, że inni uczestnicy mają jakieś podstawowe zainteresowanie grą. „Część z nich czeka na potwierdzenie własnego stanowiska” – podejrzewa psycholog. „Mówią wtedy: podoba mi się to, co pisze ten toksyczny facet. Ale myślę, że są tylko nieliczni, którzy oglądają wyłącznie dla kłótni. „