Steelrising w teście: Ze wszystkich rzeczy, technologia potyka się w tej grze robotów

0
380

Steelrising ma świetną, niepowtarzalną oprawę i jest bardzo przystępny. Jest to równoważone przez słabości techniczne, które deprymują ocenę

Steelrising to Soulslike od dewelopera AA Spiders i oferuje całkiem sporo tego, czego można by się na początku spodziewać: Kupa akcji – ciężka walka, utrata waluty po śmierci, levelowanie w punktach odpoczynku. Wszystko to jest w typowej jakości małego studia deweloperskiego stojącego za Greedfall: kompetentnie wykonane, ale nie całkiem bezbłędne, z kilkoma dziwactwami i nie do końca na poziomie swoich wzorców AAA, ale też nie śmieciowe.

Jeśli masz ochotę na grę w stylu Souls z bardzo fajną, zawadiacką oprawą, która jest stosunkowo łatwa, a jeśli chcesz, staje się bułką z masłem dzięki dowolnie konfigurowanemu poziomowi trudności, to gra jest warta obejrzenia. Przynajmniej jeśli można spełnić bardzo wysokie wymagania sprzętowe i nadal żyć z liczbą klatek na sekundę, która czasami jest znacznie poniżej 60.

Are you ready to Barock?

W Steelrising wcielasz się w rolę robotycznej damy Aegis i walczysz w zmodyfikowanej wersji Rewolucji Francuskiej, w której musisz zmierzyć się z szalonymi hordami robotów Ludwika XVI. Miasto płonie, piętrzą się góry trupów i tylko Ty możesz powstrzymać szalonego króla.

Oprócz kilku poprawek wizualnych, najpierw wybieramy klasę startową, która wpływa na atrybuty postaci i ekwipunek na początku gry, a tym samym na pierwsze godziny zabawy. Oprócz egzotycznego scenariusza, nietypowa dla gatunku jest opcja wielu przełączalnych pomocników.

(Na początku gry określasz wygląd i klasę startową Aegisa)
(Na początku gry określasz wygląd i klasę startową Aegisa)

W ten sposób możesz zmniejszyć obrażenia wrogów już na początku gry, wyłączyć utratę swojego „doświadczenia” (Anima) w momencie śmierci oraz szybciej odzyskać energię na manewry wymijające i ataki specjalne. Dzięki temu gra jest idealna dla wszystkich tych, dla których gry tego typu są z zasady interesujące, ale typowy dla gatunku poziom trudności hard jest dla nich zbyt frustrujący.

W razie potrzeby można też w każdej chwili dostosować te opcje w grze. Tymczasem weterani Soulsów powinni być ostrzeżeni: choć można wyłączyć wszelką pomoc, Steelrising po pierwszych kilku godzinach nadal będzie dziecinnie prosty dla doświadczonych graczy i raczej nie stanowi wyzwania.

(Too) Deadly Arsenal

Zabijasz i strzelasz na swój sposób przez mechaniczne masy wrogów z pazurami, wentylatorami, ostrzami i muszkietami. Rozgrywka jest przyjemnie puszysta, szczególnie przy użyciu gamepada. Twoje narzędzia pracy są zabawne i interesujące i zawsze oferują specjalne zdolności, takie jak aktywowana tarcza, szczególnie niszczycielski atak specjalny lub efekty takie jak ogień, lód i elektryczność.

Niektóre z nich są tak obezwładniające, że banalizują grę: Boss, którego można zamrozić z bezpiecznej odległości lodowym Blunderbussem, po prostu nie stanowi większego zagrożenia. Niezbędną amunicję znajdziesz hojnie rozdawaną w świecie gry. Alternatywnie możesz kupić ją za animę w specjalnych punktach odpoczynku, gdzie możesz również podnieść swoje atrybuty i ulepszyć broń oraz sprzęt leczniczy.

Na dodatek w tych punktach możesz kupić nieskończoną ilość dodatkowych mikstur leczniczych i granatów we wszystkich smakach żywiołów, które możesz wykorzystać do łatwego zbombardowania nawet najtłustszych bossów w grze. Mają tendencję do bycia odpornymi na niektóre efekty, ale też zawsze są szczególnie wrażliwe na przynajmniej jeden efekt, który po prostu trzeba odkryć metodą prób i błędów.

Choć bossowie robotów są ładnie zainscenizowani, żaden z nich nie zapadnie w pamięć pod względem mechaniki gry. Pomijając słabości w balansowaniu, systemowi walki brakuje po prostu wpływu. Nie znajdziesz tu brutalnych uderzeń bronią i oszałamiająco animowanych finiszerów z Elden Ring. Nawet sam Aegis coraz słabiej reaguje na trafienia wroga w późniejszym okresie gry i przy lepszym wyposażeniu. Dlatego też walki nie są w żadnym wypadku złe, ale nigdy tak naprawdę nas nie porywały.

(Stalowe wachlarze są świetne, bo można je nie tylko wymierzyć, ale też wygodnie odbijać ataki wroga)
(Stalowe wachlarze są świetne, bo można je nie tylko wymierzyć, ale też wygodnie odbijać ataki wroga)

Płaski rozwój

W zależności od tego, które statystyki postaci zwiększysz, otrzymasz dodatkowy pancerz, punkty wytrzymałości i zdrowia, więcej odporności lub ulepszone efekty obrażeń zadawanych różnymi broniami. Ponieważ jest to stosunkowo krótka przygoda (przejdziesz ją po około dwunastu godzinach), wzrosty są utrzymywane w rozsądnych granicach. Możesz zwiększyć każdy atrybut tylko do maksymalnie 20 punktów, a te zwiększenia mają coraz mniejszy efekt z każdym ulepszeniem. Dzięki temu nie trzeba się głowić nad setkami punktów statusowych, nigdy nie jest to specjalnie skomplikowane.

(Sześć atrybutów postaci zasila Egidę, ale wszystkie mogą być wyrównane tylko do 20 poziomu)
(Sześć atrybutów postaci zasila Egidę, ale wszystkie mogą być wyrównane tylko do 20 poziomu)

Możesz również ulepszyć swoją broń do pięciu razy, jeśli posiadasz odpowiednie surowce. Zazwyczaj można je zdobyć od zabitych wrogów w świecie gry, ale później można je też po prostu kupić w punktach odpoczynku, jeśli ma się odpowiednią ilość animy. Po drodze znajdziesz również nowe elementy zbroi, które w większości przypadków są bezpośrednimi ulepszeniami pancerza, który aktualnie nosisz. Nigdy nie musisz balansować zręczności i grubszego pancerza jak w Dark Souls. Wszystko to jest świetne dla graczy, którzy nie chcą myśleć zbyt wiele o rozwoju postaci i nie chcą natrafić na żadne martwe punkty. Tymczasem ci, którzy wolą pompować w swoją postać 250 i więcej poziomów, nie będą zadowoleni ze Steelrising.

Zrozumiała historia

Również dość nietypowa jak na swój gatunek, ale całkiem mile widziana jest fabuła opowiedziana w wielu cutscenkach i (wyłącznie angielskich) dialogach ustawionych do muzyki z przeważnie dobrymi aktorami głosowymi. Nie jest krypto i zagmatwana jak u From Software, czasem nawet podejmujesz decyzje w misjach pobocznych, które czasem nawet mają mały wpływ na zakończenie gry.

Zmiany nie są jednak tak drastyczne, a fabuła nie tak porywająca, by koniecznie chcieć grać przez Steelrising kilka razy. W ramach opowieści walczysz na drodze przez bardzo zróżnicowane wizualnie i niekiedy imponująco piękne dzielnice miasta, z których wszystkie odwiedzasz kilkakrotnie. W trakcie gry odblokowujesz hak wspinaczkowy oraz manewr dash, który pozwala dotrzeć do wcześniej nieosiągalnych miejsc, podobnie jak w Metroidvanii.

(Wszystkie duże obszary w grze odwiedzasz po kilka razy i zawsze odkrywasz tam coś nowego)
(Wszystkie duże obszary w grze odwiedzasz po kilka razy i zawsze odkrywasz tam coś nowego)

Okazjonalnie będziesz trollowany przez kamerę podczas przejść skokowych, ale na szczęście Aegis automatycznie podciąga się na krawędziach platform, gdy po prostu ominiesz skoki. Dzięki temu eksploracja bardzo otwartych obszarów sprawia przyjemność, nawet jeśli przechodzisz je kilka razy, i zawsze oferuje nowe odkrycia. Niestety, ta część gry nie jest pozbawiona kilku słabych punktów.

Dzięki mocnemu sprzętowi i dwóm systemom testowym z RTX 3080, liczba klatek na sekundę oscylowała tam i z powrotem pomiędzy 40 a 80 klatkami na sekundę, a od czasu do czasu spadała znacznie poniżej tej wartości w niektórych obszarach. Zmiany w ustawieniach grafiki nawet nie zaczęły łagodzić sytuacji. Spiders określa RTX 2060 jako minimalne wymagania. Z opcjami graficznymi podkręconymi do maksimum, gra wymaga dobrych 13 gigabajtów VRAM, a także ma tendencję do crashowania, jeśli nie spełniasz tego wymogu i nie obniżasz ustawień.

(W grze jest kilka naprawdę świetnych krajobrazów, ale nasz RTX 3080 aż się krzywi)
(W grze jest kilka naprawdę świetnych krajobrazów, ale nasz RTX 3080 aż się krzywi)

Why so hungry?

Przy tak wysokich wymaganiach faktycznie można spodziewać się niezłej bomby graficznej. A Steelrising w żadnym wypadku nie jest brzydki, niektóre panoramy są nawet naprawdę imponujące i warte zobaczenia. Jeśli masz sprzęt do ray-tracingu, możesz nawet zobaczyć odbicie Aegis w czasie rzeczywistym w niektórych oknach, jeśli zauważysz coś takiego i zwrócisz uwagę.

(Steelrising wygląda miejscami naprawdę świetnie. Gdyby tylko nie te irytujące palanty!)
(Steelrising wygląda miejscami naprawdę świetnie. Gdyby tylko nie te irytujące palanty!)

Ale żadna z tych rzeczy nie usprawiedliwia czasem potężnych spadków wydajności. I o ile nieco sztywne animacje z pewnością dobrze pasują do mechanicznej protagonistki i jej robotycznych przeciwników, o tyle ludzkie postacie, a zwłaszcza ich nienaturalne rysy twarzy w cutscenkach wydają się bardzo nieświeże i nieprzekonujące.

Dźwięk jest przejezdny, muszkiet na przykład huczy w absolutnie cudowny sposób i sprawia, że salon gier się trzęsie, niektóre bronie do walki wręcz wydają się natomiast bardzo słabe i po prostu nie mają wystarczającej mocy. Wielkim walkom z bossami towarzyszy dramatyczna muzyka, tak ważna dla gatunku, nawet jeśli czasami całkowicie oddaje ducha, gdy tylko zginiesz.

(Postacie w cutscenkach wyglądają nieco sztywno, animacje twarzy pozbawione emocji i nienaturalne)
(Postacie w cutscenkach wyglądają nieco sztywno, animacje twarzy pozbawione emocji i nienaturalne)

To wszystko byłoby znacznie łatwiejsze do przebrnięcia, gdyby system walki był bardziej przekonujący, technologia stabilniejsza, balans lepszy, a czas gry dłuższy. Jeśli naprawdę podoba ci się oprawa lub chciałbyś zagrać w stosunkowo prostą grę w stylu Souls, możesz jeszcze zaryzykować spojrzenie, ale wtedy radzilibyśmy ci odebrać Steelrising w następnej wyprzedaży.

Editor”s Verdict

I like Spiders. Gry od tego studia zawsze są ok, nigdy nie są naprawdę wybitne, ale za to nie kosztują ziemi. Wiem, że za swoje pieniądze będę się dobrze bawić. W przypadku Steelrising nie mam takich odczuć. Tak, rewolucja francuska z robotami jest świetna, bronie są pomysłowe, środowiska warte zobaczenia, a bossowie świetni. Ale gra nadal jest miejscami naprawdę kiepsko zoptymalizowana, nawet jeśli przekroczy się przesadnie wysokie wymagania sprzętowe. Walki mają to uczucie AA, któremu brakuje końcowych szlifów naprawdę dobrego systemu, brakuje im uderzenia, tego cudownie satysfakcjonującego uczucia całkowitego zmiażdżenia wroga. Prezentacja postaci w cutscenkach sprawia wrażenie przestarzałej.

Uwielbiam opcjonalną pomoc i uproszczenia, tak przy okazji. Nie jestem purystą Soulsów, więc nie mam nic przeciwko temu, by gry miały opcje, które pozwalają mniej doświadczonym graczom na czerpanie z nich korzyści. Ale to nie usprawiedliwia ogólnie słabego balansu w tej grze. Pierwszy jeden czy dwa obszary są w miarę wymagające, potem Steelrising staje się samograjem bez żadnego wyzwania wartego wspomnienia. Nie musisz się tym wcale przejmować, jeśli lubisz stosunkowo łatwe gry, ale Steelrising w obecnym stanie kosztuje po prostu o 20 euro za dużo jak na to, co w nim jest.