Police Simulator: Patrol Officers zaskoczył nas w teście, bo tym razem możemy zostawić za sobą obowiązkowy skądinąd dla gier policyjnych bilet parkingowy.
Połączenie codziennej symulacji z jednym z powodów par excellence do świecenia oczami dzieci nie jest złym pomysłem. Przekonaliśmy się o tym już dobry rok temu, gdy Astragon”s Police Simulator: Patrol Officers trafił do Early Access i w teście podpowiedział wielki potencjał. W międzyczasie symulacja policji opracowana przez Aesir Interactive została wydana w pełnej wersji. W teście wersji release 1.0 przyglądamy się, czy stopień ze szkoły kadetów wystarczy, by móc utrzymać się na ulicy.
Table of Contents
The name says it all
Police Simulator: Patrol Officers to nie jest nazwa, którą chcecie wymawiać płynnie trzy razy z rzędu podczas kontroli alkomatem – a jednak daje ona bardzo trafny opis gry. Bo właśnie to jest punktem kulminacyjnym: w roli wirtualnego stróża prawa zapewniamy prawo i porządek na ulicach fikcyjnego amerykańskiego miasteczka Brighton, samodzielnie lub z partnerem w kooperacji.
W kampanii wykonujemy swoje obowiązki w trzech większych dzielnicach miasta, które podzielone są na kilka małych obszarów zwanych „dzielnicami”. Odblokowywanie ich po kawałku i tym samym dostęp do lepszego sprzętu, a także zróżnicowanych scenariuszy to jeden z motorów napędowych kariery.
Kariera jest tutaj właściwym słowem kluczowym, ponieważ ze względu na brak fabuły i postaci, „historia” nie jest poprawnym określeniem dla trybu single-player. To jednak nie problem, bo tak właśnie działa Police Simulator: Patrol Officers. Kto jednak spodziewa się narracji, będzie zawiedziony.
Poza wyborem naszej postaci w grze (trzech policjantów płci męskiej i trzech płci żeńskiej o z góry określonym wyglądzie) nie podejmujemy żadnych większych decyzji. Ponadto kariera wygląda tak, że zaczynamy od niewiele i dopiero w miarę postępów w grze otrzymujemy większe zadania i niezbędne narzędzia.
On patrol
O tym, że wszystkie początki są trudne wiemy nie tylko od czasu „Lethal Weapon 3″, kiedy to dwaj gliniarze chaosu – Riggs i Murtaugh – zostają ponownie zdegradowani do zwykłej służby patrolowej. Jeśli jednak będziemy postępować tak jak stróże prawa grani przez Mela Gibsona i Danny”ego Glovera w grze, zobaczymy koniec zmiany szybciej niż byśmy chcieli. Patrol zaczynamy w jednym z wielu, ale wizualnie niemal identycznych posterunków policji w Brighton, które służą jedynie jako miejsce rozpoczęcia i zakończenia zmiany.
W przedbiegach wybieramy pożądaną dzielnicę na mapie miasta, a także rodzaj i długość zmiany. Już dla pierwszej zmiany wybieramy przedział czasowy pomiędzy 15 a 90 realnych minut. Bardzo podoba nam się ta elastyczność, ponieważ pozwala na dostosowanie długości zlecenia do naszego czasu i chęci. W dalszej części gry oprócz patrolu pieszego odblokowujemy patrol pojazdów i wychodzimy sprawdzać co się dzieje nie tylko rano, ale także wieczorem, a nawet w nocy.
Ale na początku musimy wypisywać mandaty za parkowanie. To, co na początku brzmi banalnie, jest nie tylko istotną częścią pracy amerykańskiego policjanta. Tropiąc łamiących przepisy parkingowe, poznajemy system gry, podejmujemy pierwsze – czasem błędne – decyzje i jesteśmy zaskoczeni tym wszystkim, na co musimy uważać parkując samochody.
The law is our friend
Podstawowo w Police Simulator: Patrol Officers są dwa poziomy trudności: łatwiejszy z odpowiednimi tekstami pomocy (które w co-opie są pomijane) i trudniejszy bez pomocy. Przełączanie jest możliwe w dowolnym momencie podczas gry biegowej.
Osoby zdobywające pierwsze doświadczenia na drodze powinny najpierw spróbować trybu łatwego. Oprócz tekstów pomocy, mobilny komputer policyjny jest naszym najlepszym przyjacielem. Szczególnie podczas pierwszych zmian wielokrotnie wywołujemy spis, który można wyświetlić za pomocą klawisza tabulacji i zaglądamy do naszej instrukcji dyżurów.
Almanach dla stróżów prawa zawiera ważne wyjaśnienia dotyczące odpowiedniego zachowania w różnych sytuacjach. W poszukiwaniu osób łamiących przepisy parkingowe szybko zadajemy sobie pytanie, kiedy wystarczy bilet parkingowy, a kiedy trzeba wezwać lawetę. Kiedy już podejmiemy decyzję, musimy z nią żyć: Jeśli wezwiemy holownik z powodu przeterminowanego parkometru, zostanie to uznane za nieproporcjonalne.
Każda taka akcja kosztuje nas punkty zachowania. Na początku zmiany mamy ich 100 – i gdy licznik osiągnie zero na skutek naszych zaniedbań, gra się kończy. O ile źle odholowany samochód kosztuje tylko kilka punktów, o tyle odznakę (i broń) oddajemy bezpośrednio, gdy niewłaściwie używamy broni służbowej. Za dobre akcje zbieramy punkty przesunięcia, które wykorzystujemy do zebrania dziesięciu gwiazdek w każdej z trzech dzielnic miasta i tym samym odblokowania nowego sprzętu i zadań.
We are the good guys
Po kilku zmianach rzadko sięgamy po instrukcję, ale cieszymy się, że mamy ją w każdej sytuacji. Tymczasem natychmiast rozpoznajemy wykroczenia parkingowe, skazujemy szybkobiegaczy za pomocą radaru, a nawet rejestrujemy pierwsze wypadki. Każda zmiana ma główne zadanie, za które przyznawane są punkty bonusowe, np. wypisywanie mandatów za parkowanie.
Jesteśmy jednak wolni w walce z przestępstwami wszelkiego rodzaju. Wraz z postępem gry, w Brighton podczas naszych zmian dzieje się więcej, więc częściej musimy podejmować działania. Dodatkowo jesteśmy informowani komunikatem na ekranie, gdy ktoś w naszym pobliżu popełnił przestępstwo.
Pomysły są dobre, bo na papierze daje to misjom większą różnorodność i spontaniczność. Praktyka jest jednak inna. Raz wybraliśmy patrol z samochodem patrolowym i dostaliśmy bonusowe zadanie wystawiania mandatów za parkowanie. To się nie zgadza.
Najgorsze są przypadkowe przestępstwa w obwodzie. Kiedy dostajemy komunikat „Ta osoba przeszła przez jezdnię bez zezwolenia”, często stoimy i szukamy osoby z bardzo niepozorną żółtą strzałką nad głową. Znalezienie osoby na czas jest w tej chwili jeszcze zdecydowanie zbyt trudne.
Co gorsza, w grach kooperacyjnych nie obu graczom zawsze wyskakują odpowiednie komunikaty i nakładki. Denerwujące są też mniejsze panele sterujące – np. pozdrawiają nas przechodnie, a my odpowiadamy naciskając przycisk. Często jednak okno czasowe jest tak krótkie, że wspomniane naciśnięcie klawisza wywołuje rozmowę.
Jeśli NPC w okolicy popełni przestępstwo, otrzymujemy wiadomość i musimy szukać osoby oznaczonej żółtą strzałką. Rzadko jest to tak proste jak na tym zdjęciu)
Criminal clipping
Mówiąc o technologii: w zasadzie działa bez zarzutu. W teście z wydaną wersją pre-release (bez łatki Day One) zauważyliśmy jednak także pewne dziwactwa. Na przykład samochody i ludzie wpinają się w siebie, co tworzy niezamierzoną komedię. Kiedy przyjeżdżamy na miejsce wypadku, a ofiara wypadku stoi swobodnie w swoim samochodzie, to czyni sytuację absurdalną. Przechodnie lubią w rozmowie wyciągać wszystkie kończyny, a animacje postaci również wyglądają nieco sztywno.
Police Simulator: Patrol Officers to nie Alarm dla Cobry 11, a profesjonalna symulacja. Trzeba mieć tego świadomość przed zakupem. Widać też, że nie jest to produkcja AAA. Za 30 euro dostajemy spowolnioną, na wskroś emocjonującą i przemyślaną interpretację codziennego policyjnego życia, z początkowo stromą krzywą uczenia się, dużą ilością rutyny i, w ostatecznym rozrachunku, niewielką konsekwencją. Jednak gra bawi przez 12-15 godzin i rozwija swoją magię zwłaszcza w trybie co-op ze znajomymi. Kiedy wraz z postępem gry scenariusze i misje stają się większe, a obaj partnerzy współpracują ze sobą, są to najmocniejsze momenty Symulatora Policji.
Wniosek redakcyjny
W artykule o multiplayerze mogliście już przeczytać, że mogę się dobrze bawić przy Police Simulator: Patrol Officers. Nadal tak uważam, bo misje jako wirtualny stróż prawa są rozrywkowe. Zwłaszcza w trybie kooperacji można grać w bardzo luźny sposób i trochę pogadać na boku. Uważaj jednak, by nie zbagatelizować skomplikowanej mechaniki gry. System oceniania i wskazówki dotyczące pracy zawarte w podręczniku tworzą motywację, by chcieć robić wszystko zgodnie z przepisami i być dobrym policjantem. W miarę postępów w grze misje stają się coraz bardziej zróżnicowane i rozbudowane. Jesteśmy zawsze elastyczni, jeśli chodzi o planowanie.
Jednak rutyna osadza się stosunkowo szybko, co jest w porządku przy cenie 30 euro. Mniej w porządku są różne błędy clippingu, sztywna animacja i pojazdy, którymi trudno sterować, a także mała spójność ruchu drogowego, co prowadzi do niezamierzenie absurdalnych sytuacji. Zasadniczo jednak polecam grę każdemu, kto potrafi zrobić coś z takimi symulacjami.