Tales of Arise to bajecznie przedstawiona gra fabularna, która serwuje wszystkie klisze, ośmiela niewiele i rzadko zaskakuje, ale nie popełnia większych błędów.
Rzadko kiedy przy zupełnie nowej grze mam tak silne poczucie, że wszystko już widziałem i przeżyłem, że przeszedłem ją w przeszłości co najmniej kilkanaście razy, jak w teście Tales of Arise.
Mimo to gra fabularna ma niesamowicie mocną prezentację, fantastyczne aktorstwo głosowe i kilka fajnych, zaskakujących zwrotów akcji. Jednak największe atrakcje i szykowny otwarty świat kryją się w drugiej połowie gry – a zanim to nastąpi, trzeba najpierw przebrnąć przez 15 godzin rozgrywki, która jest co najwyżej tradycyjna dla JRPG.
Tales of Arise w zasadzie robi bardzo niewiele nowego. W porównaniu do wcześniejszych części serii, są zmiany i ulepszenia, ale nie należy się spodziewać zapowiadanego przez wydawcę przełomu dla serii w tej grze. Cierpi również z powodu paskudnej monetyzacji, którą najlepiej zignorować, co niestety łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Table of Contents
Good vs. Evil
Planety Rena i Dahna są ze sobą skłócone. Mieszkańcy Dahny zniewolili Renan, wykorzystują ich i uciskają. Życie Renana nie jest warte prawie nic i jako gracz wcielający się w początkowo bezimiennego głównego bohatera bez pamięci, Twoim codziennym życiem jest harowanie dla swoich nieludzkich władców.
Oprawa Tales of Arise jest ponura i przygnębiająca i urzeka od pierwszej chwili, nawet jeśli przez dłuższy czas rozgrywa się po prostu jako klasyczna bitwa uciśnionych, dobrych niedorostków z obrzydliwie złymi wyzyskiwaczami. Alphen, bohater tej historii, dość szybko przyłącza się do kilku powstańców i stawia sobie za misję zabicie pięciu władców Dahny i położenie kresu niewolnictwu raz na zawsze.
Na szczęście sprawy nie pozostają tak mało twórczo czarno-białe. Jest kilka fajnych zwrotów akcji i niespodzianek w trakcie opowieści, ale Tales of Arise nie spieszy się z nimi. Z łatwością będziesz w drodze przez dziesięć do piętnastu godzin, zanim gra w końcu nabierze tempa, zdejmie z ciebie koła treningowe i zacznie się toczyć do pewnego stopnia.
Kiedy to się w końcu stanie, gra będzie naprawdę dobra i w końcu będzie dawać dużo frajdy, ale do tego czasu trzeba zacisnąć zęby i w międzyczasie doświadczyć parady przebojowych klisz wraz z raczej płytką rozgrywką.
Did you call me fat?
Jeśli kiedykolwiek grałeś w JRPG, różne momenty w grze na pewno brzmią dla Ciebie znajomo:
– Bohater po prostu pojawia się pewnego dnia i nic nie pamięta, aż do fatalnej chwili, którą symbolizuje zerwanie maski.
– Postać kobieca potrzebuje nowych ubrań DOKŁADNIE TERAZ, bez kłótni!
– Odgłos burczenia w brzuchu, ciągłe rozmowy o jedzeniu i figura, która potrafi upchnąć w siebie nadludzką ilość jedzenia.
– Zrzędliwy weteran, który początkowo trzyma wodze i prowadzi cię aż do momentu, w którym stanie się dokładnie to, czego oczekujesz po pierwszych pięciu minutach gry.
– Postać z uroczym zwierzakiem, który odtąd służy jako maskotka grupy i wydaje głupie odgłosy.
– powściągliwa, introwertyczna bohaterka i optymistyczny szermierz, który rozgrzewa jej serce poprzez bohaterstwo i bezinteresowność. I tak dalej, i tak dalej.
Historia staje się naprawdę dobra, kiedy w końcu się rozkręca. Jest prowadzona przez doskonałych aktorów głosowych, których słuchasz po angielsku lub japońsku (czytając niemiecki tekst na ekranie, jeśli chcesz).
Postacie są ujmujące i mocno zagrane. Ponieważ jestem nieludziem, który lubi rozumieć dialogi, a nie tylko je czytać, grałem głównie z angielskim lektorem i uznałem, że większość aktorów głosowych jest świetna i wiarygodna.
Tzw. skecze, w których członkowie grupy wchodzą ze sobą w interakcje, są lepiej animowane niż wcześniej. Dwaj bohaterowie początkowo niezbyt się lubią.”
Wiele momentów jest emocjonalnie poruszających, ponieważ są bardzo dobrze zagrane i opowiedziane, nawet jeśli typowy dla gatunku overacting i ciągłe westchnienia, jęki i inne odgłosy oddychania anime są oczywiście również w pełni częścią programu tutaj.
W grze spędzasz tyle samo czasu z czasami bardzo długimi dialogami i cutscenkami, co z walkami i eksploracją świata gry. To, co należy do głównej historii, jest zazwyczaj w pełni zdubbingowane, mniejsze rozmowy z NPC-ami i teksty do misji pobocznych są przemilczane.
Chaos zamiast precyzji
Największe zmiany i poprawki znajdziemy w systemie walki w Tales of Arise. Do tej pory gra była wyśmiewana przez krytyków jako button masher, w którym stosunkowo niewiele zależy od taktyki lub umiejętności gry, tak długo, jak po prostu trafić wystarczająco dużo w konfliktach z potworami.
Aby wprowadzić więcej finezji do gry, masz teraz rolkę uniku, która pozwala na kontratakowanie z doskonałym wyczuciem czasu. Taktyczne wykorzystanie szczególnie potężnych ataków boost twojej grupy bohaterów może zadecydować o zwycięstwie lub porażce, zwłaszcza w walkach z bossami. Na przykład, jedna postać ma szczególnie potężny atak przeciwko powietrznym wrogom, jedna postać może rozpuścić wrogie tarcze i blokady, inna bohaterka przerywa i kradnie zaklęcia wroga, i tak dalej.
Używanie tych umiejętności w odpowiednim momencie zamiast spamowania nimi doprowadzi cię do celu znacznie szybciej i da ci wyższy wynik w bitwach, co zaowocuje szybszym rozwojem postaci i odblokowaniem ataków i zaklęć („Artes”) oraz potężnych pasywnych bonusów.
Więcej taktyki zamiast po prostu uderzyć rzeczy jest zawsze wielki, nie ma wątpliwości, ale w Tales of Arise realizacja jest nadal trochę brakuje. Na przykład, możesz zapomnieć o wykonaniu uniku, jeśli jesteś w trakcie długiej animacji ataku. Po prostu znowu połkniesz atak wroga.
W dodatku wrogowie są jak zwykle głupi i łatwi do manewrowania, co równoważy grę poprzez regularne otaczanie cię tonami wrogów lub walkę ze stworami, które działają z hojnie rozłożonymi obrażeniami obszarowymi. Wiele walk przeradza się w czysty chaos, co skutkuje częstszym naciskaniem przycisków.
Those who like it can turn up the difficulty to the max and get the full package. Istotne stają się również mocne i słabe strony przeciwników oraz ich odporność, co zmusza do bardziej taktycznego działania, szczególnie w regularnych walkach z bossami. W zależności od sytuacji w bitwie, zmieniasz bezpośrednio sterowaną postać i wydajesz konkretne polecenia towarzyszom broni sterowanym przez SI, co jednak, z uwagi na uciążliwe menu, odbiera sporo prędkości z pełnych akcji bitew. W Final Fantasy 7 Remake, dostępnym wyłącznie na PlayStation, ta mieszanka akcji i taktyki jest o wiele bardziej płynna.
Na drugim biegunie znajduje się bardzo przyjazny poziom trudności i możliwość prowadzenia bitew na autopilocie. Każdy znajdzie więc coś dla siebie.
W każdym razie, najlepiej gra się za pomocą gamepada, ale ci, którzy upierają się przy gryzoniu i klawiaturze, dostają tutaj opcję, remappable, jeśli chcesz. I hej – Tales of Arise oferuje swobodne oszczędzanie zamiast stałych punktów zapisu! Dzięki, Bandai Namco!
Wąż i liniowy
Twoja grupa bohaterów składa się maksymalnie z sześciu postaci, z których maksymalnie cztery są aktywnie zaangażowane w walkę w danym momencie. Gdy już je wszystkie zbierzesz, będziesz mniej więcej w połowie głównej historii. Wcześniej grasz głównie w parach i trójkach, co sprawia, że bitwy w pierwszej połowie gry są nieco łatwiejsze do przeprowadzenia.
Do tego czasu również wygląd mapy jest prymitywny. Większość środowisk gry jest zbudowana jak rura, rzadko kiedy jest tam rozgałęzienie lub więcej niż jedna bardzo oczywista ścieżka do celu. Ci, którzy zboczą z głównej ścieżki, są zazwyczaj nagradzani dodatkowymi łupami, ukrytymi przedmiotami kosmetycznymi lub opcjonalnymi walkami z bossami.
Taki boss jest zazwyczaj o wiele bardziej wymagający niż zwykli przeciwnicy, a ukryci i opcjonalni bossowie oferują grube nagrody i stały wzrost twojego CP (many). Czasami jednak gra stawia przed Tobą pobocznego bossa, który jest o 40 poziomów wyżej niż partia. Przesłaniem jest z pewnością „lepiej wróć później”, ale backtracking nigdy nie jest aż tak męczący.
Ślimak olbrzymi
grasshopper
Po pierwszych dwóch aktach, świat gry staje się bardziej otwarty, obszary, po których można chodzić stają się większe, a lochy bardziej złożone. Tutaj po raz pierwszy zostaniesz poddany wyzwaniu, możesz także ulec swojej chęci eksploracji i odkryć więcej niż tylko małe boczne przejścia. Uzyskasz również dostęp do rybołówstwa i własnej farmy, która będzie służyć jako łatwe źródło mięsa i ryb.
Dzięki temu możesz w pełni wykorzystać liczne przepisy kulinarne w grze, aby uzyskać potężne bufory żywnościowe. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to jest to całkiem niezła sztuczka. Na swojej farmie hodowałem krowy, kury i świnie oraz zatrudniałem kilka psów stróżujących i kotów. To naprawdę miłe, gdy po wyczerpujących lochach wracasz na ranczo i witają Cię kolorowe, szczęśliwe i radosne zwierzęta. I jest tylko jedna rzecz, którą możesz z nimi zrobić: Kiełbasa i produkty mięsne. Jasne, taki jest cel istnienia farmy, ale i tak jest to trochę przygnębiające. Świat jest zły.
Ponownie pojawia się też coś w rodzaju koloseum, gdzie walczysz o sławę, honor i wymyślny ekwipunek w pojedynczych i grupowych bitwach o różnych zasadach. Możesz także wykorzystać zasoby kolekcjonerskie do stworzenia własnego sprzętu, jeśli walki na arenie są dla Ciebie zbyt stresujące. W grze znajduje się mnóstwo fajnych broni i pancerzy.
Wskazówka: Jeśli masz ochotę zagrać w inne gry z tego gatunku teraz lub po zagraniu w Tales of Arise, polecamy naszą listę najlepszych JRPG na PC.
Pierwszej klasy prezentacja
Tales of Arise wygląda naprawdę dobrze! Zamiast korzystać z autorskiego silnika, twórcy po raz pierwszy postawili na Unreal Engine 4 z domowymi shaderami, aby zachować wygląd anime serii. Rezultat jest imponujący i bez wątpienia jest to jedna z najpiękniejszych wizualnie gier JRPG w historii.
Specjalne ataki i finishery są przesadzone do maksimum i spektakularne, w wielu walkach z bossami i dramatycznych cutscenkach świat dosłownie się kończy i nie ma kamienia na kamieniu. Wyposażenie, kostiumy, otoczenie, emocje i animacje twarzy postaci – rzadko kiedy oglądanie długich rozmów i cutscenek w JRPG sprawiało mi tyle przyjemności.
Świat gry po raz kolejny zawiera obowiązkowe biomy Super Mario (poziom trawy, poziom pustyni, poziom lodu i tak dalej), z których wszystkie wyglądają naprawdę dobrze. Rozmowy pomiędzy towarzyszami w stylu visual novel, tak zwane „skity”, są również bardziej żywe i animowane niż wcześniej. Ścieżka dźwiękowa również dobrze wpada w ucho, choć zdecydowanie nie pozostaje w pamięci tak długo jak w Final Fantasy czy Xenoblade Chronicles.
Jeśli chodzi o wydajność komputera, to w mojej wersji testowej, przynajmniej w 4K (Ryzen 7 5800x, RX 6800XT, 32 GB RAM), wciąż zdarzały się drobne szarpnięcia tu i ówdzie, ale rzadko miały one nieprzyjemny wpływ na wrażenia z gry. Dodatkowo, jakość wyświetlania w cutscenkach wydaje się dziwnie wyższa niż w reszcie gry – tam Twoi bohaterowie nagle mają odbicia w gładko wypolerowanych podłogach, które chwilę później w normalnej grze znów znikają.
To nie jest koniec świata, pewnie nikt normalny nie zwraca na to uwagi, ale jak już się to zauważy, to nie przestaje się zauważać. Nie bądź taki jak ja, nie zwracaj non stop uwagi na minimalne szczegóły!
Nasty Monetised
W swojej najtańszej wersji Tales of Arise kosztuje niebotyczne 60 euro. Dostaniesz za to od 40 do 80 godzin rozgrywki, w zależności od tego, jak intensywnie będziesz eksplorował świat gry i ile czasu chcesz spędzić z dala od liniowej głównej historii z nudnymi i generycznymi zadaniami pobocznymi (zabij X tego, zbierz Y tamtego).
Jest też obowiązkowy New Game Plus, który możesz dostosować do swoich potrzeb i uprościć dzięki kolekcjonerskim artefaktom. To jest dużo bardzo dobrego JRPG za te pieniądze. Istnieją jednak również mniej przystępne cenowo edycje gry.
Edycja super-upper-deluxe-with-cheese-on-top za 90 euro, na przykład, zawiera tony waluty w grze, stały booster doświadczenia, obrzydliwie potężne bronie i zbroje, które trywializują wejście do gry, oraz różne kostiumy, które z kolei dają dostęp do nowych, potężnych zdolności i buffów. Tutaj prawdziwe pieniądze kupują dużo mocy w grze i całkowicie psują balans.
Ponadto, nawet w mojej wersji testowej, w menu znajduje się świecący wykrzyknik, który nieustannie chce zwrócić moją uwagę na nową zawartość w sklepie za prawdziwe pieniądze. Tam, za gotówkę, można dostać obowiązkowe ekstra skąpe stroje plażowe i rzeczy takie jak stroje uczennic, spinki do włosów, fryzury, skrzydła, ogony (na plecy, to jest) i inne śmieci, jeśli jesteś za tym i masz za dużo gotówki.
Wiele kostiumów można odblokować, inne tylko za prawdziwe pieniądze. Czy opaski na oczy i okulary przeciwsłoneczne dodadzą atmosfery, zależy od was.”
Okay, Tales of Arise to czysty single player JRPG, także nie mówiłbym o Pay2Win w grze, którą mogę po prostu przejść na żądanie w trybie fabularnym i z automatycznymi walkami bez żadnego wysiłku. Dlatego nie ma dewaluacji w oparciu o naszą definicję Pay2Win.
Ale jeśli zapłacisz więcej, dostaniesz więcej mocy, więcej umiejętności i więcej ubrań. A za każdym razem, gdy chcesz wczytać lub zapisać grę, wykrzyknik przypomina ci, że w sklepie pojawiły się nowe seksowne stroje waifu. Możesz sobie z tym poradzić w ten sposób, ale nie powinieneś być zaskoczony, jeśli nie spodoba się to fanom i prasie o grach.