Yay: Undecember nie jest do końca tak chciwy jak Diablo Immortal. Fabularna gra akcji nie jest jeszcze alternatywą, co ujawnia nasz rozczarowany tester.
45 tysięcy osób na Steamie gra obecnie w grę, którą poleciłaby mniej niż połowa (41 procent). Wątpliwy sukces Undecember w imponujący sposób pokazuje, jak wielkie jest zapotrzebowanie na nową fabularną grę akcji à la Diablo. I jak wysoki płotek muszą przeskoczyć nowi hack & slays.
Ale jest to też dowód na to, że deweloperzy nie znają już wstydu, jeśli chodzi o Free2Play i sklepy w grze. W końcu nawet Blizzard użyczył pomocnej dłoni przy Diablo Immortal – a w przypadku Diablo 4 sprawy nie wyglądają dużo lepiej.
Aby być uczciwym, Undecember nie jest tak bezczelny jak Diablo Immortal, ani tak niegrywalny, jak przedstawiają go niektóre testy użytkowników. Podczas gry nie doznajesz żadnych trwałych uszkodzeń. Jednak nie ma tutaj bardziej pozytywnych sytuacji. To gra na smartfony z portem Steam, domem aukcyjnym na prawdziwe pieniądze i wbudowanym rootkitem.
Na początku wszystko jest jeszcze całkiem fajne
Undecember rozpoczyna się kilkoma całkiem ładnymi cutscenkami i zagmatwaną, przetłumaczoną historią. Cała gra zajmuje na komputerze skromne siedem gigabajtów, wielu wrogów ma odpowiednio niską poligonowość, jakość audio w postaci głosu jest słaba, a dominujące brązowe krajobrazy wyglądają tu i ówdzie całkiem ładnie, ale nie mają szczególnie szczegółowych tekstur.
Pierwszy wróg z tutorialu sumiennie upuszcza miecz, łuk i różdżkę, chwilę później pojawiają się trzy aktywne umiejętności do walki, następnie kilka ulepszeń, które łączysz z daną umiejętnością (większa szybkość, efekt obrażeń, obrażenia od żywiołów i tak dalej), podobnie jak w Path of Exile, tylko nie przywiązane do gniazdek sprzętowych.
As you level up, you now distribute points to Strength, Dexterity and Intelligence, which among other things affects what equipment you can wear, plus there are passive points that you can use to increase things like melee and spell damage or the power of summoned Minions.
To pozwala na pewną różnorodność buildów bez predefiniowanych klas i jest mniej przytłaczająco ustrukturyzowane jak w Path of Exile. Tym, którzy zawsze uważali to za zbyt skomplikowane, może spodobać się system Undecember. Gra zaczyna się łatwo, wszystko ginie po jednym lub dwóch trafieniach, ale poziom trudności stopniowo wznosi się na brutalne wyżyny. Jest to celowe, deweloperzy chcą przecież Twoich pieniędzy.
Fun first, then shop
W bitwach gra się przelotnie, postępy przychodzą szybko na początku. W miarę postępów w grze, jesteś coraz bardziej popychany w kierunku sklepu w grze. Gra bombarduje Cię materiałami ulepszeń w dziesiątkach poziomów jakości, w formie zbywalnej i związanej z duszą oraz we fragmentach, możliwych do ułożenia w stos do 30 sztuk.
To może działać przez 30 lub 40 poziomów, ale w pewnym momencie twoje zapasy przepełnią się. Dodatkowe miejsca w ekwipunku i przegródki do skrzyni magazynowej kosztują prawdziwe pieniądze. Jeśli zechcesz, zwierzak zbierze twój łup, sprzeda go lub rozbierze. Ten luksus kosztuje około dziesięciu dolarów miesięcznie, oprócz opcjonalnej Przepustki Sezonowej, która daje więcej miejsc sprzedaży w domu aukcyjnym za prawdziwe pieniądze oraz specjalne nagrody.
Tak, można wymieniać przedmioty w domu aukcyjnym na tzw. rubiny, które najłatwiej zdobyć w zamian za diamenty w walucie realnej. Teoretycznie dostajesz też rubiny, jeśli uda ci się coś sprzedać w domu aukcyjnym, ale jeśli nie szlifujesz zawartości end-game na pełen etat, nie powinieneś liczyć na żadne znaczące sprzedaże.
Loot jest śmieciowy i daje zero motywacji. Unikalne przedmioty spadają raz na rok przestępny, magiczne i rzadkie przedmioty wyskakują zbyt często z pustymi slotami na enchantment, które możesz losowo wypełnić statystykami w zamian za materiały do ulepszenia.
Ew! Wredny czytelnik zwrócił mi właśnie uwagę, że do testu Undecember wkradł się diabeł błędu. Następujący akapit:
Bossowie rozdziałów, którzy na początku są dość łatwi, później stają się niezwykle trudni. Jeśli ugryziesz kurz, to albo obudzisz się w mieście i będziesz musiał biec z powrotem do lochu do bossa i zacząć walkę od nowa, albo możesz wskrzesić się na miejscu bez resetowania bossa. To zmartwychwstanie również kosztuje.
Bossowie rozdziałów, którzy na początku są dość łatwi, później stają się niezwykle trudni. Jeśli ugryziesz kurz, musisz zacząć walkę od nowa lub możesz odrodzić się bezpośrednio i bez strat bez resetowania bossa. To zmartwychwstanie również kosztuje.
Double buzzkill
Później w grze nie pozostaje ci nic innego, jak warzyć tony mikstur leczniczych przed wyruszeniem do lochów i bossów. Tworzysz je poprzez system alchemiczny, który zabiera Ci kilka minut z Twojego czasu życia. Jednak postęp można przyspieszyć za prawdziwe pieniądze, jakżeby inaczej?
Możesz pimpować swoje runy umiejętności i w ten sposób stać się silniejszym, odpowiednie materiały można też najłatwiej zdobyć za gotówkę. Mikstury natychmiastowego leczenia, nawet zwoje identyfikacyjne można i tak najpewniej zdobyć za walutę premium. Oczywiście, tak naprawdę nic z tego nie potrzebujesz, ale graj do końca, kiedy przed każdym bossem czekasz pół godziny na mikstury, a twój ekwipunek jest stale przepełniony.
Czy to z inwestowaniem czy bez inwestowania ciężko zarobionych euro, jednak przyrost doświadczenia gwałtownie spada od drugiej połowy gry. Później będziesz grał przez obszary pół tuzina razy, zanim boss nie będzie już dziesięć poziomów wyżej od ciebie i bez wysiłku powali cię jednym ciosem.
Po około 20 godzinach zobaczysz w końcu wszystkie dziesięć rozdziałów fabularnych i będziesz mógł zagłębić się w chaos dungeons i void rift challenges z chrupiącymi walkami z bossami jako endgame, raidując do trzech ośmioosobowych raid bossów na tydzień lub walcząc w PvP z ludźmi, którzy grają 20 godzin dziennie i regularnie zostawiają małą fortunę w domu aukcyjnym za prawdziwe pieniądze.
Autopilot i spam boty
Jeśli nie lubisz skupiać się na grach, jest też funkcja automatycznego wykonywania określonych ataków, gdy tylko wrogowie znajdą się w zasięgu. Możesz również zlecić grze aktywację do czterech eliksirów jednocześnie, jeśli spełnisz określone kryteria.
Na przykład, jeśli twoja mana spadnie poniżej określonej wartości, tracisz połowę życia lub w regularnych odstępach czasu. Wystarczy więc, że przejdziesz przez mapę, Twój bohater sam będzie atakował i leczył, a zwierzak będzie zbierał łupy.
To, że nie potrzeba tu prawie żadnego wkładu człowieka, doskonale pasuje do globalnego czatu, w którym co sekundę jakieś boty spamują linkami do podejrzanych stron, które oferują rubiny po niższej cenie niż operatorzy gry. Teraz i wtedy odzywa się kilku ludzkich graczy, ale wtedy bez wyjątku w cyrylicy. Co nie jest złe, jeśli się rozumie język rosyjski. W przeciwnym razie jest to raczej nieoptymalne.
Wniosek redakcyjny
„Miałem X godzin zabawy bez wydawania pieniędzy” – chwalą się niektórzy gracze na forach Steam, jakby teraz w jakiś sposób oszukali chciwego producenta lub coś wygrali. Super, świetna robota, właśnie spędziłeś kilka dni swojego życia w mało efektownym, dyskretnie nudnym klonie lepszej gry, nie znalazłeś żadnego ciekawego lootu i jesteś teraz za słaby na endgame. Możesz to zrobić, w końcu wszyscy jesteśmy tylko rodzajem zabijania czasu w oczekiwaniu na nieuchronny koniec naszego całkowicie bezsensownego istnienia.
Dla mnie nie jest to warte wiecznego oczekiwania przy stole alchemicznym. Nie uważam, że nudny brąz na brązie świata gry jest na tyle interesujący, aby to robić. Nie mam też w tej chwili żadnego interesu w uczeniu się dodatkowego języka rosyjskiego, aby móc komunikować się ze społecznością i odfiltrować niekończący się zalew spamowych botów. Undecember może nie jest tak bezczelnie monetyzowany jak Diablo Immortal, ale „inne gry też cię zdzierają” to po prostu nie jest dla mnie zwycięski punkt sprzedaży.