opinia: Już 2 września na Steamie ukaże się Troy: A Total War Saga wraz z nowym, dużym DLC. W DLC pojawiają się prawdziwe potwory, a tego właśnie brakowało w grze od samego początku.
„The Truth Behind the Myth”. To hasło przylgnęło do Troy: A Total War Saga tak mocno, jak Achill do swojego brata broni Patroklosa od momentu jej ogłoszenia. Podczas wszystkich wydarzeń, w których uczestniczyłem przed premierą i w każdym wywiadzie z deweloperami, to credo było cytowane w kółko. Troy nie miał być drugim Warhammerem. Nawet jeśli poetycki szablon roi się od boskiego działania i mitologicznych stworów.
I teraz – teraz ta żelazna zasada nagle staje się krucha. Niemal ceremonialnie, ekskluzywność Epic kończy się 2 września i Troy ląduje na Steamie. Równocześnie ekipa wypuszcza obszerne DLC, ochrzczone mianem Mythos.
Dlaczego Mythos? Bo zespół po prostu zrzuca z siebie prawdę. To wszystko brzmi jak ogromne i niezwykle zróżnicowane DLC. Ale nie mogę się powstrzymać od zwrócenia uwagi: Właściwie Troy nigdy nie powinien być niczym innym. Prawda kryjąca się za mitem? To już była ściema w lecie 2020 roku.
Co nowe DLC ma na pokładzie
For the record. Troy: A Total War Saga, podobnie jak Three Kingdoms, to Total War, który próbuje połączyć historię z fikcją. Twórcy gry za wzór dla swojej kampanii obrali bitwę pod Troją. Szkoda jednak, że nie ma prawie żadnych poważnych źródeł historycznych na temat tej wojny między Trojanami a Grekami. Najlepszy obraz wydarzeń daje nam Iliada Homera – a dziś nazwalibyśmy to epicką fantastyką.
Dla Troi chcieli spróbować włożyć ten epicki w realistyczny kirys. Tak więc minotaury stały się wielkoludami z byczymi hełmami, a cyklopi nosili szkieletową czaszkę karłowatego słonia. Boskie działanie zapewniło subtelne ulepszenia. W Mythos DLC to się zmienia.
Tutaj, prawdziwe potwory wkraczają do akcji i wydają się być (co nie jest zaskoczeniem) oparte na modelach stworów z dwóch gier Warhammer. Mythos pozwala nam na dodanie do naszych armii latających gryfów i masywnych hydr. Istnieją prawdziwe centaury, a nawet trójgłowy Kerberos wychodzi z Tartaru.
Podobno będzie nawet magia jak w Warhammerze, w postaci boskiej mocy. Tak więc przywołanie fali pływowej w imię Posejdona lub rzucenie piorunem na wrogów z pomocą Zeusa jest jak najbardziej możliwe. Wszystko to możecie zobaczyć w trailerze – jakoś:
Why not like this?
To jest dokładnie to, czego moim zdaniem Troy potrzebował od początku. Nie zrozumcie mnie źle. Jestem historycznym kujonem w sercu i nawet studiowałem to. Ja nie znalazłem Total War z Warhammerem, znalazłem go z historycznymi kawałkami jak Rome i Medieval. Choć celebruję Total War: Warhammer, nigdy w przyszłości nie będę wolał jedynie fikcyjnych odsłon serii. Nowe Średniowiecze mogłoby nawet skorzystać z gier takich jak Troy.
Ale kiedy fikcyjny scenariusz w tak oczywisty sposób ma więcej do zaoferowania, jak w Bitwie o Troję, to te atuty powinny być w pełni wykorzystane. Sami twórcy wielokrotnie podkreślali, że dość statyczne działania wojenne wczesnego antyku nie są żadnym urozmaiceniem pod względem rozgrywki. Dlatego też chciano urozmaicić je centaurami czy cyklopami. Ale to wcale nie były prawdziwe potwory.
Centaury w Troi
Centaury w Mythosie
Szanuję tę próbę. I skłamałbym, gdybym powiedział, że nie cieszyłem się z Troi tak bardzo, jak się cieszyłem. W teście, mimo wszystko, było 79. Ale nad tym wszystkim zawsze unosił się powiew zmarnowanego potencjału. W Illiadzie, Achilles walczy z rzeką, do cholery! Pseudo-realistyczna wersja Troi dała mi już Brada Pitta. Po prostu tęskniłem za wersją na PC, która brałaby Homera za słowo!
Total War otworzył nowe drzwi dla Warhammera i skorzystał na tym, zwłaszcza w bitwach w czasie rzeczywistym. I myślę, że Creative Assembly nie może zignorować tego osiągnięcia w przyszłości, zwłaszcza po Warhammerze 3. Przede wszystkim nie wolno zdradzać tak dochodowej scenerii, jaką jest mitologia grecka. Albo raczej, sprzedawane długo po wydaniu za dodatkowe 25 euro.