Wiedźmin 3 Next Gen: Jak świeże jest to RPG po tym, jak już je przeszedłeś?

0
410

Thomas w 2016 roku spędził w Wiedźminie 3 prawie 200 godzin. Raport z doświadczeń na temat tego, czy next-genowa wersja gry fabularnej CD Projekt nadal rozpala weteranów.

Jestem właściwie najgorszą możliwą grupą docelową dla next-genowej aktualizacjiWiedźmina 3. Z jednej strony zainwestowałem dokładnie 194 godziny i 59 minut w moje pierwsze i jak dotąd jedyne playthrough fabularnego arcydzieła, włączając w to oba rozszerzenia w 2015 i 2016 roku.Żaden quest poboczny nie pozostał nierozwiązany, żaden zakątek gigantycznego otwartego świata niezbadany.

Z drugiej strony, generalnie nie jestem kimś, kto zajmuje się grami po raz drugi, niezależnie od tego, jak dużą swobodę oferują. Wolę doświadczyć czegoś naprawdę nowego niż tego samego po raz kolejny z mniej lub bardziej drobnymi zmianami. Odpowiednio, nawet remaki i remastery interesują mnie tylko wtedy, gdy przegapiłem wtedy oryginał i chciałbym nadrobić zaległości.

Moje wymagania

Jak wspomniałem na początku, w 2015 i 2016 roku naprawdę wziąłem wszystko, co gra fabularna CD Projekt miała do zaoferowania, aż do ostatniego znaku zapytania. Tak, łącznie z cholernym nurkowaniem z beczką między wyspami Skellige.

Mogłem jeszcze pamiętać podstawową fabułę z poszukiwaniem Ciri i walką z Dzikimi Łowami, ale niewiele szczegółów. Na przykład nie wiedziałam, kim jest tajemnicza wiedźma w Velen ani kto kryje się za maską elfiego maga.

Grałem wtedy na średnim poziomie trudności „The Sword and the Tale”, a moje umiejętności skupiały się na walce wręcz i magii.

W moim nowym playthrough, chciałem tym razem oddać się pod sąd Yennefer zamiast Triss i pozwolić, by inne decyzje przyszły do mnie. Na trudność poszedłem na drugi najwyższy poziom, więc musiałbym używać więcej olejków i mikstur.

(Thomass nową przygodę w Wiedźminie 3 rozpoczyna z wieloma dobrymi intencjami zwłaszcza dotyczącymi relacji Geralta z Yennefer).
(Thomass nową przygodę w Wiedźminie 3 rozpoczyna z wieloma dobrymi intencjami zwłaszcza dotyczącymi relacji Geralta z Yennefer).

Po szybkim przetestowaniu opcji ray tracingu postanowiłem go wyłączyć w moim Ryzenie 7 5800X w komplecie z RTX 3070. Zysk wizualny nie był dla mnie wystarczający, by usprawiedliwić 30-40 FPS. Zamiast tego wolałem przełączyć wszystkie inne opcje graficzne na nowy maksymalny poziom „Highest+”, który na moim komputerze działa przy płynnych 60-80 FPS, nawet w zatłoczonym wielkim mieście Novigrad.

What excites me again

Najbardziej niesamowitym osiągnięciem Wiedźmina 3 jest to, że od pierwszej sekundy, przynajmniej wizualnie, czuję się jakbym obcował z nowoczesną grą fabularną z otwartym światem, a nie odkrywał na nowo siedmioletniego klasyka.

Grafika: Słaba optymalizacja ray tracingu czy nie, Wiedźmin 3 nawet bez tej opcji wygląda po prostu obłędnie, przy skądinąd maksymalnych detalach. Naprawdę nie jestem kimś, kto ma tendencję do lgnięcia w otwartych światach lub dobrowolnie ignoruje funkcję szybkiej podróży, ale w Wiedźminie 3 nagle stałem się ponownie zrelaksowanym spacerowiczem, dobrowolnie podejmując w dużej mierze nieregularne podróże, aby po prostu zanurzyć się w tym świecie ze skórą i włosami.

Które modernizacje i mody robią dokładnie co, inni mogą Ci wyjaśnić lepiej niż ja.

All I can tell you is that I explored swamps of Velen, the streets of Novigrad and the islands of Skellige again with as wide eyes as I remember from my first playthrough.

Zadania poboczne:Właściwie myślałem, że w mojej nowej próbie skupię się głównie na głównym wątku. Daleko od tego! Bo co mnie obchodzą poszukiwania Ciri, kiedy zamiast tego mogę wspierać dążenie starego znajomego do zemsty lub odkryć tragiczny los wilkołaka?

Nawet standardowe polowania na potwory opowiadają ciekawsze historie niż niejeden główny quest współczesnej konkurencji. Może dlatego questy poboczne znów tak mnie ekscytują, bo naturalnie zapomniałem tu o wiele więcej szczegółów niż w głównej historii. Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem różnorodności, historii i pomysłowości, to nadal przygody w lidze gier fabularnych.

Dbałość o szczegóły: podobnie jak w Cyberpunk 2077, otwarty świat Wiedźmina 3 nie jest tak naprawdę symulacją świata, ale ostatecznie tylko tłem. Jest to jednak sceneria, której nie mogę się nasycić nawet za drugim razem, a dzięki mojej wcześniejszej wiedzy z pierwszego przejścia, odkrywam nawet wiele nowych szczegółów i aluzji, które pozostały ukryte przede mną podczas pierwszej rozgrywki. Spojrzałem, by zobaczyć, kto siedzi naprzeciwko mnie w prologowej karczmie.

What new excites me

To mówi samo za siebie, że z pierwszych 195 godzin spędzonych z Geraltem lepiej zapamiętałem kilka irytujących drobiazgów niż jakieś spektakularne zwroty fabularne. I to przemawia za CD Projekt, że poprawili tyle drobiazgów w grze, które faktycznie sprawiają, że w Wiedźmina 3 gram inaczej niż w anno 2015.

Nowa kamera: nigdy bym nie pomyślał, jak bardzo zwiększa moją immersję w świecie gry, gdy zbliżam się do Geralta. W szczególności znacznie bardziej szczegółowo postrzegam wnętrza, zwłaszcza że mogę teraz płynnie przechodzić z biegu do powolnego chodzenia za pomocą drążka analogowego. Lasy wydają się jeszcze gęstsze, bagna jeszcze straszniejsze, zaułki Novigradu jeszcze żywsze.

W bitwach naturalnie cierpi nieco przegląd sytuacji, ale dla mnie czują się one bardziej intensywne i ekscytujące, bo z jednej strony kładą większy nacisk na manewry Geralta, a z drugiej mniej wiem, co dzieje się na moich tyłach, przez co muszę znacznie bardziej myśleć o swoim ustawieniu w gąszczu walki.

Jedynie podczas jazdy po krótkiej chwili przestawiłem się z powrotem na starą, powiększoną perspektywę, bo tutaj spektakularne panoramy sprawdzają się równie dobrze, ale brakuje mi mniej zwrotów akcji w ferworze jazdy.

Interfejs dynamiczny: Im mniej wyświetlaczy zapychających mój widok na Velen, Novigrad i Skellige, tym lepiej mogą na mnie działać, dlatego przy pierwszym przejściu dezaktywowałem niektóre z nich, takie jak dziennik zadań i pomoc w sterowaniu.

Z minimapą jednak było tylko jedno włączenie lub wyłączenie, a nie chciałem się regularnie gubić. Dla mnie jest to więc ogromny zysk na atmosferze, że mapę można teraz pokazać tylko w widoku kreatora, jeśli jest to pożądane.

(Dzięki nowej opcji minimapa u góry po prawej stronie pokazuje się tylko wtedy, gdy aktywuję sensy kreatora).
(Dzięki nowej opcji minimapa u góry po prawej stronie pokazuje się tylko wtedy, gdy aktywuję sensy kreatora).

To, że mogę teraz zbierać zioła bezpośrednio bez dywersji okna inwentarza może brzmieć jak drobnostka, ale w sumie daje mi to dużo lepszy widok na to, co piękne i dużo mniej na to, co brzydkie.

Jedyny minus: Dla punktów życia i wyświetlania zatruć nadal pozostaje tylko rozwiązanie „wszystko albo nic”, choć tak naprawdę potrzebuję ich tylko w bitwach. Z drugiej strony, bitwy są teraz dla mnie zauważalnie szybsze, bo wszystkie czary mogę wywołać bezpośrednio za pomocą kombinacji klawiszy i bez konieczności przechodzenia przez menu pierścienia.

Zabijanie immersji: Może dotyczy to tylko takich pedantów jak ja, ale podczas pierwszej rozgrywki prawie nic nie denerwowało mnie bardziej niż absurdalnie chwiejący się medalion czarodzieja na szyi Geralta. Niezależnie od tego, jak wiele emocji mógłby przekazać dialog, miałem oczy tylko na drżenie łańcucha.

To samo dotyczyło drzew podczas zwiedzania świata, które nawet przy lekkim wietrze wyginały się tak mocno, jakby był średni huragan. Fakt, że obie te rzeczy należą już do przeszłości pozwala wreszcie moim oczom pedanta skupić się na tym, co istotne.

What no longer grabs me

Chociaż przy drugim przejściu ponownie zakochałem się w historii, klimacie i otwartym świecie, to w kilku kwestiach mój stosunek do Wiedźmina 3 wyraźnie się ochłodził.

Wolność wyboru: Cyberpunk 2077 był zupełnie nowym doświadczeniem podczas mojej drugiej rozgrywki. Z jednej strony dlatego, że moje zdolności mają ogromny wpływ na to, jak rozwija się wiele misji. Po drugie dlatego, że większość decyzji okazuje się znacznie mniej uderzająca, przez co łatwiej, przynajmniej mi, wybrać inną drogę za drugim razem.

Wiedźmin 3 w większości przypadków zaznacza istotne decyzje w sposób bardzo oczywisty, co zdecydowanie może być zaletą, jeśli podczas zabawy potrafisz zablokować swoje sumienie. Po prostu nie potrafię się zmusić do tego, żeby w wielu żenujących sytuacjach zdecydować inaczej, dlatego ta historia w dużej części rozgrywa się dla mnie tak samo jak siedem lat temu.

(Teoretycznie mógłbym zmienić zdanie o legendarnej serii questów dla Krwawego Barona przy drugim playthrough. Ale nie mogę się do tego zmusić:)
(Teoretycznie mógłbym zmienić zdanie o legendarnej serii questów dla Krwawego Barona przy drugim playthrough. Ale nie mogę się do tego zmusić:)

System umiejętności również nie był wielką siłą Wiedźmina 3 jeszcze w 2015 roku, anno 2023 jego ograniczenia wyróżniają się dla mnie jeszcze bardziej. Tak, teraz polegam trochę bardziej na eliksirach i olejkach na wyższym poziomie trudności, ale koniec końców, bitwy i misje rozgrywają się tak samo jak podczas mojego pierwszego przejścia, z kilkoma wyjątkami. To, które umiejętności odblokuję i kiedy, jest prawie nieistotne.

System bitew: Bitwy nigdy nie były dla mnie najważniejszym punktem Wiedźmina 3, ale przynajmniej nie unikałem ich aktywnie w 2015 roku. Z kolei w 2023 roku regularnie przekonuję się, że w otwartym świecie daję potworom czy rozbójnikom szerokie pole do popisu, chyba że pilnują cennego skarbu.

Nowa kamera akcji czy nie: bitwy czują się dla mnie jakoś drewniane. Brakuje im również dynamiki i różnorodności. Owszem, co jakiś czas muszę dostosować się do strategii przeciwnika, ale z reguły zwijam swój standardowy program nakładania oleju, uderzania, unikania i od czasu do czasu rzucania zaklęć.

To zdecydowanie miejsce, w którym Wiedźmin 3 zestarzał się dla mnie najbardziej, w porównaniu z Elden Ring, Horizon: Zero Dawn, God of War czy nawet Cyberpunk 2077.

(Bitwy nadal wyglądają świetnie, ale grają dość monotonnie w porównaniu do God of War czy Elden Ring i nie czuć w nich zbytniej masywności).
(Bitwy nadal wyglądają świetnie, ale grają dość monotonnie w porównaniu do God of War czy Elden Ring i nie czuć w nich zbytniej masywności).

Lochy: Wypuszczam westchnienie za każdym razem, gdy Geralt schodzi do podziemi. Bo o ile otwarty świat urzeka mnie swoim pięknem i klimatem, o tyle lochy, kanały i jaskinie nie łaskoczą mojego pragnienia przygody.

Graficznie lochy pokazują swój wiek wyraźniej niż reszta świata, bo roślinność, umeblowanie i ludność mogą logicznie ukryć mniej. Dodatkowo bardziej zauważalne jest tutaj to, jak niezgrabne jest sterowanie Geraltem podczas wspinaczki i skoków.

A jeśli potem muszę włączyć czarno-biały koci wzrok indyka z powodu braku źródeł światła, to lochy stają się w końcu największym turn-offem w moim wiedźmińskim związku.

Konkluzja: Dla kogo warto wrócić?

Fakt, że na zegarze Wiedźmina mam już ponownie ponad 20 godzin, mimo że tak naprawdę w przerwie świątecznej bardziej niż cokolwiek innego chciałem wypróbować nowe gry, wiele mówi.

Liczne wbudowane mody, optymalizacje graficzne i opcje ray-tracingu (przy założeniu odpowiedniego komputera) sprawiają, że Wiedźmin 3 to absolutna uczta dla oczu, nawet jak na współczesne standardy.

(Taki piękny świat! I tyle do ponownego odkrycia!)
(Taki piękny świat! I tyle do ponownego odkrycia!)

Prawdziwą gwiazdą next-genowej aktualizacji są dla mnie jednak liczne drobne, ale naprawdę znaczące usprawnienia rozgrywki, które przede wszystkim podkreślają mocne strony gry fabularnej, bo jeszcze bardziej wciągają mnie w opowieść, świat i atmosferę.

Wciąż jednak trzeba umieć wybaczyć słabości w systemie postaci i walki, które były obecne już w 2015 roku. A każdy, kto liczy na zupełnie nowe doświadczenie fabularne przy drugim playthrough, również będzie moim zdaniem zawiedziony. Chyba, że a) pamiętasz dokładnie jak decydowałeś o poszczególnych misjach podczas pierwszego playthrough i b) w przeciwieństwie do mnie nie masz skrupułów, by grać Geraltem jako prawdziwym dupkiem.

Jeśli jednak „tylko” chcecie, by powróciła ta sama fascynacja i zachwyt, które czuliście podczas pierwszej przygody z Geraltem, to naprawdę mogę Wam gorąco polecić next-genową aktualizację. Mimo, a może właśnie dlatego, że w rzeczywistości nie należę do grupy docelowej.