Wskazówka dla pary: ta retro strzelanka jest jeszcze brutalniejsza niż Doom

0
332

Nightmare Reaper obiecuje bezkompromisową akcję z gwarancją headbang. Graliśmy w środku, a ból karku dobrze o tym świadczy.


Nightmare Reaper jest w stylu retro. Trudno tego nie zauważyć, nawet gdy w tle pracuje potężny silnik Unreal Engine 4. Niemniej jednak fani akcji, którzy nie dorastali w latach 90. na takich kamieniach milowych jak Doom, powinni to przeoczyć.

Bo jeśli pozwalasz obrzydliwym stworom z piekła rodem rozrywać się na czerwone piksele do bombastycznej, ciężkiej metalowej ścieżki dźwiękowej z 80 różnymi rodzajami broni i świetnie się przy tym bawisz, to jakie znaczenie ma w końcu grafika?

Przecież można je zręcznie ignorować bez okularów nostalgii, jeśli rozgrywka jest odpowiednia. Dowodem na to są nie tylko odwieczni faworyci, tacy jak Minecraft, ale także coraz więcej strzelanek retro, które zdobywają wymarzone oceny na Steamie bez żadnej błyszczącej oprawy wizualnej.

Party like it’s 1993

Podczas pierwszych prób w grze Nightmare Reaper z pewnością kilka razy zostaniesz odesłany do surowej rzeczywistości sali chorych z powodu zbyt niskiego poziomu trudności, którego nie można zmienić (więcej na ten temat za chwilę).

Warto jednak wytrwać, bo gdy po około godzinie przejdziesz przez płaską krzywą uczenia się i początkowo monotonne, ponure korytarze jaskini, otworzy się przed tobą burza akcji i gitar, której szybko nie zapomnisz.

Ścieżka dźwiękowa wyszła spod pióra utalentowanego kompozytora muzyki metalowej Andrew Hulshulta, który już wcześniej zajmował się oprawą muzyczną wielu strzelanek. Jego radość z grania i brutalna precyzja instrumentalna zapewniły mu ostatnio miejsce w zespole producenckim Doom Eternal.

Z najwspanialszymi dźwiękami w uszach i palcem wskazującym w pogotowiu będziesz przemierzać tereny zewnętrzne i wewnętrzne, detonować wybuchowe beczki, przebijać bossów i z radością zaczynać poziom od nowa w losowym miejscu, jeśli zostaniesz trafiony. Dzięki praktycznej automapie nie zgubisz się.

Dwa z rozdziałów, każdy trwający około 7-10 godzin, były już dostępne w programie Early Access. Pełną premierę zwiastuje teraz nowy, trzeci rozdział. Pakiet uzupełniają dodatkowe tryby gry, takie jak Nowa gra+ i Gra bez końca, a także różne poziomy wyzwań.

Są nawet skarby ukryte za wodospadami i dlaczego mogą one być upierdliwe, gdy polowanie na nie staje się prawdziwym zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym.

Jeden lot nad kukułczym gniazdem

Ale najpierw wróćmy do punktu wyjścia: należysz do wariatkowa. Przynajmniej twój protagonista w grze Koszmarny Żniwiarz, bo właśnie w tym miejscu zaczyna się gra. Podobno byłeś już kilkakrotnie kierowany do szpitala jako szczególnie poważny przypadek, ale twój obecny lekarz, który woli składać swoje notatki w twojej celi, nie może się doczekać wyzwania.

Jednak jako gracz najbardziej czekasz na noce, ponieważ gdy tylko zaśniesz, zaczynają się tytułowe koszmary, a wraz z nimi zabawa. Bez żadnych dodatkowych wyjaśnień czy wartej wspomnienia historii, gra wypuszcza cię do jaskini pełnej śmiercionośnych szkieletów, zombie i innych podrobów.

W przeciwieństwie do arsenału trzydziestoletnich wzorców, aż 80 różnych narzędzi rzezi jest losowo rozmieszczonych w skrzyniach lub wśród wrogów i dodatkowo zróżnicowanych za pomocą 30 możliwych zaklęć, czyli: tutaj nowoczesna zasada loot shootera łączy się z rozgrywką z przeszłości.

Odwaga do zmian

Poza konwencjonalnymi broniami strzeleckimi i tnącymi, będziesz walczyć ze wszystkim, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Wyrzutnia brzeszczotów? Niemal prozaiczne przeciwko Ognistej Bicze, Kwasowej Czaszce, Pasożytom Szukającym Celu i Kostce Pułapki na Czary, która najpierw wciąga przeciwników, a potem wypluwa ich jako sojuszników, gdy zajdzie taka potrzeba.

W zależności od poziomu rzadkości, kolejne losowe modyfikatory zmieniają funkcje broni. Zwykły minigun już był groźny, ale kiedy losowy biały duch obiecał nam tanie ulepszenie, zamienił się w legendarny wrak, który także zamraża wrogów i odrzuca ich do tyłu.

Po odnalezieniu portalu wyjściowego, którego położenie może się czasem zmieniać ze względu na częściowo ręczne, a częściowo losowe generowanie poziomów, możesz zabrać ze sobą broń na następny poziom. Jednak zbyt silni mali pomocnicy są wyszarzani, aby nie zagrażać równowadze. Przynajmniej minigun dał nam 16 000 złotych monet jako prezent pożegnalny, ponieważ wszystkie nadwyżki są sprzedawane automatycznie.

Greedy like Super Mario

Będziesz potrzebować tych monet na liczne ulepszenia postaci, które możesz uzyskać po zebraniu pierwszego naboju w drugim poziomie. Elementy fabularne robią to, co robią najlepiej: Motywują Cię one do odnalezienia nawet ostatniego wroga i ukrytego sekretnego pomieszczenia.

Te ostatnie lubią chować się za popękanymi ścianami, ale na końcu łamigłówek z przełącznikami i skokami też czeka gruby łup. Jeśli przejdziesz do drzewka talentów z odpowiednią ilością ciasta, nie znajdziesz tam nudnej tabeli zdolności, ale mini-grę inspirowaną Super Mario.

Tutaj nawigujesz swoją zaniepokojoną bohaterką po kolorowych światach Marioworld i kupujesz ulepszenia, takie jak dodatkowa amunicja, sloty na broń czy punkty trafień, aby utorować sobie drogę do następnego świata. Począwszy od drugiego świata, możesz także rozszerzyć swój repertuar ruchów o skok z uniku (Dash). W każdej chwili można powrócić do pominiętych ścieżek bocznych.

Zamiast małego ostrzeżenia w stylu „Czy naprawdę chcesz odblokować ten talent?”, musisz przeskakiwać przez krótkie i czasami ostre poziomy sidescrollera 2D, w którym każda zebrana moneta pomnaża swoją wartość na końcu, a tym samym obniża rzeczywistą cenę zakupu. Przejścia w zwykłej strzelance również kuszą bonusowymi monetami, jeśli ekran ukończenia gry potwierdzi, że byłeś szczególnie dokładny.

Dla kogo interesujący jest Żniwiarz z koszmarów?

Gra powinna być strawna dla wszystkich fanów akcji, którzy zawsze przywiązywali większą wagę do gry niż do wizualnych momentów „wow”. Tych pierwszych jest całkiem sporo, zwłaszcza ze względu na niezwykle szeroki arsenał broni i wiele rozluźniających elementów losowych.

Jeśli jednak nie możesz wyjść z podziwu nad grafiką i zastanawiasz się, jak bardzo realistycznie będą wyglądać gry w przyszłości, być może zainteresuje cię ta demonstracja technologii silnika Unity:

W Nightmare Reaper, typowy dla gier typu loot-shooter ciągnie do przodu pomimo, a może właśnie z powodu, delikatnego resetu po każdym poziomie, a drzewko talentów, które jest ustawione jak własna gra wideo, jeszcze bardziej zwiększa motywację do zagrania „jeszcze jednej szybkiej rundy”.

W chwili pisania tego tekstu 95% spośród 1029 graczy na Steam, którzy ocenili wersję gry Nightmare Reaper w ramach Wczesnego Dostępu, potwierdziło najwyższą jakość rozgrywki i ścieżki dźwiękowej. Teraz, gdy po prawie trzech latach wyszła z tej fazy, nie ma już prawie żadnych wymówek dla zainteresowanych, by sami nie zgłębili tajemnic koszmarnych światów i dalszych losów pacjentki.

Pełna wersja gry będzie dostępna od 28 marca 2022 roku na (Steam) oraz na (GOG)

Wniosek redakcyjny

Kiedy po raz pierwszy zacząłem Żniwiarza Koszmarów, podszedłem do niego z zerowymi oczekiwaniami. Kiedy musiałem odłożyć ją na bok, aby napisać ten artykuł, niechętnie się odłączyłem. To opis niefiltrowanego i niezmąconego niczym błysku zabawy, jaki wywołuje pełna akcji gonitwa przez kolejne poziomy.

Niezależnie od tego, czy masz tylko 15 minut, czy kilka godzin na grę, runda w Koszmarnego Żniwiarza jest zawsze warta zachodu, ponieważ adrenalina uderza niezawodnie i natychmiast po wejściu na każdy poziom.

A jeśli w twoich żyłach płynie choć odrobina metalowej krwi, w mgnieniu oka uzależnisz się od kolejnych walk, byleby tylko znów nie zapomnieć o doskonałej ścieżce dźwiękowej. Przynajmniej dla mnie, muzyka kompozytora jest teraz regularnie odtwarzana w tle, także poza grą.