XIII: Remake w recenzji – Czy po shitstormie rzeczywiście wszystko będzie lepsze?

0
388

Katastrofalny remake klasycznej strzelanki XIII dostaje dużą łatkę, która jest odpowiedzią na krytykę ze strony fanów. Znawca oryginału ocenia zmiany.

Powoli wszystko idzie nie tak, więc to musi być ten numer. 13 zawsze była uważana za pechową liczbę, więc nawet hotele pomijają ją w swojej numeracji pięter. Również do dziś słyszę, jak moja babcia mówi, że w piątek trzynastego nie wychodzimy z domu, a właściwie to najlepiej w ogóle nie wstawać. Widzisz, walczę o wyjaśnienia, aby zrozumieć, co właśnie zagrałem i jak to sklasyfikować.

W tym celu zacznę od faktów: Pod koniec 2003 roku ukazał się XIII, pierwszoosobowy shooter, który był inny. Wykorzystując technologię cell-shading i sprytny design, thriller o agentach wyglądał jak komiks. Kiedy jednak w 2020 roku pojawił się remake XIII, cała euforia szybko wyparowała. Nie dość, że nowa grafika miała niewiele wspólnego z oryginalnym komiksowym wyglądem, to jeszcze bugi i crashe sprawiły, że gra była prawie niegrywalna.

Stan techniczny tytułu, a także oburzenie społeczności sprawiły, że wydawca Microids odwołał dewelopera PlayMagic i zlecił remake francuskiemu studiu Tower Five. Zostało ono wydane na Steamie w dniu – co za zbieg okoliczności – 13 września 2022 roku. Posiadacze pierwszego remake”u z 2020 roku dostaną nową wersję jako darmową aktualizację, wszyscy inni płacą niespełna 30 euro.

Kto jest numerem 13?

Sercem gry pozostaje niezmieniona w treści pasjonująca opowieść o zabójstwie prezydenta USA, spisku aż po najwyższe kręgi społeczne i planowanym przewrocie politycznym.

XIII był adaptacją serii komiksowej o tym samym tytule autorstwa dwóch belgijskich artystów Jeana Van Hamme”a i Williama Vance”a. To, co mnie bawiło w wieku 16 lat, nadal uważam za bardzo dobre 20 lat później, na przykład narysowane wtedy dymki, sprytne sceny picture-in-picture, a także wszystkie „tap, tap, tap”, „RATATATA” i inne onomatopeje (oznaczenie środka stylistycznego onomatopei – misja edukacyjna wykonana!) ciągnące się przez cały ekran.

(Słynna latarnia: Na początku XIII budzi się na trybunie i nic nie pamięta)
(Słynna latarnia: Na początku XIII budzi się na trybunie i nic nie pamięta)

Na początku gry protagonista budzi się na plaży z raną postrzałową i amnezją. Tytułowy XIII wytatuowany na jego piersi i klucz do skrytki w banku to jedyne wskazówki, dzięki którym można dowiedzieć się kim jest i co się dzieje. Najwyraźniej ktoś chce temu zapobiec, bo krótko po przebudzeniu na scenie pojawiają się źli ludzie, którzy polują na XIII.

(Content-wise, remake XIII oferuje tę samą kampanię co 20 lat temu z kilkoma zmianami, jeśli chodzi o nieliczne pozycje broni (noże do rzucania są tak bardzo pomijane na początku))
(Content-wise, remake XIII oferuje tę samą kampanię co 20 lat temu z kilkoma zmianami, jeśli chodzi o nieliczne pozycje broni (noże do rzucania są tak bardzo pomijane na początku))

To preludium do ekscytującej opowieści, w której przejścia balowe i sneakowe przeplatają się żywo. Jeśli podobała ci się historia z tamtych czasów i masz kilka luk w wiedzy z powodu postępującego wieku (jak ja), to dostaniesz tu swoje pieniądze. Ale wycieczka nie trwa zbyt długo: byłem po niespełna sześciu godzinach. Ale ponieważ wiedziałem wszystko z poprzedniego oryginalnego run-through, szacuję czas gry na sześć do siedmiu godzin, jeśli nie jesteś „w pełni w to”.

W sumie są cztery poziomy trudności, z czego pierwszy skupia się na fabule. Każdy, kto grał w inną strzelankę, powinien zacząć przynajmniej na trzecim poziomie trudności. Wszystko inne jest zdecydowanie za łatwe, a SI robi resztę swoim zachowaniem przypominającym strzelnicę.

Po kampanii, powietrze jest prawie na zewnątrz. Od czasu aktualizacji ponownie pojawił się tryb multiplayer, w którym jedynym typem gry jest deathmatch. Wtedy było to rozrywkowe i zabawne i tak jest do dziś. Ale tak naprawdę nie jest to konieczne.

W poziomach znajdują się obowiązkowe teraz przedmioty do zbierania, takie jak figurki i pliki, ale powinny one mieć znaczenie tylko dla łowców Achievementów. A propos Osiągnięć: tutaj również praca została wykonana niechlujnie. Po ukończeniu gry na drugim poziomie trudności otrzymałem osiągnięcie właśnie za tę trudność, ale nie za tryb łatwy, jak to zwykle bywa. I odwrotnie, osiągnięcia za pozostałe (czyli również najtrudniejsze) tryby otrzymałem, gdy dzięki zaimplementowanemu wyborowi poziomów, dopiero po ukończeniu kampanii ukończyłem pozbawiony wrogów epilog na odpowiednim poziomie. Naprawdę.

(Nowa grafika jest mniej komiksowa, ale wygląda bardziej jak grafika 3D z komiksowym filtrem. Wielka szkoda, wiele atmosfery traci się przez to. Poza tym major Jones ma zamknięte oczy i psuje zdjęcie)
(Nowa grafika jest mniej komiksowa, ale wygląda bardziej jak grafika 3D z komiksowym filtrem. Wielka szkoda, wiele atmosfery traci się przez to. Poza tym major Jones ma zamknięte oczy i psuje zdjęcie)

Tkwi się w każdym kącie

Remake sprzed dwóch lat był pełen błędów, a społeczność denerwowała się gorszą jakością grafiki w porównaniu do oryginału z 2003 roku. Każdy, kto spodziewał się znaczących kamieni milowych w tym ostatnim punkcie, będzie niestety zawiedziony. Choć dzięki przeróbkom grafika wygląda nieco bardziej „cell-shaded”, to dominuje styl graficzny nowej edycji sprzed dwóch lat, która jak na mój gust zdecydowanie za bardzo idzie w 3D.

(Ten obrazek podsumowuje wiele z tego, co idzie nie tak z nową grafiką. Po ukończeniu tych trzech równych sekcji w kanionie, naszego testera bolała głowa:)
(Ten obrazek podsumowuje wiele z tego, co idzie nie tak z nową grafiką. Po ukończeniu tych trzech równych sekcji w kanionie, naszego testera bolała głowa:)

Jednak właśnie to czyniło oryginalną grę tak wyjątkową i wyróżniało ją z tłumu. Efekty komiczne z onomatopeją, obrazem w obrazie i rozmytym widokiem są uwzględnione, ale moim zdaniem zbyt subtelne w tle. Na przykład nie mogę zrozumieć, dlaczego usunęli tak ikoniczne napisy, jak ujęcia na początku, gdy ginie ratownik. Nie istnieje już także ekran startowy poziomu, składający się z kilku komiksowych obrazków. Zamiast tego, widok jest teraz „normalny”.

Patrząc na postacie i ich rysy twarzy, widzimy niestety figury 3D, a nie komiksowych bohaterów. Z nową grafiką handovery, momenty postaci i przejścia wydają się jakoś sztampowe i drewniane – mimo że od czasu aktualizacji nowi deweloperzy skłaniają się bardziej ku oryginalnemu wyglądowi, to nadal wiele traci.

To wszystko jest denerwujące, ale ostatecznie to kwestia gustu gdzieś tam. A co ze stanem technicznym gry? Nadal nie jest to bezbłędne, ale przynajmniej grę dało się przejść bez większych (!) problemów. To, że bosa ratowniczka wydaje na początku odgłosy chodzenia, jakby miała na sobie buty, czy to, że wypowiedzi bohaterów nie zawsze są zsynchronizowane z wargami, mieści się w kategorii „irytujące, ale nie najgorsze”. Bardziej irytujące jest to, że wypowiedzi postaci bardzo często po prostu urywają się w połowie zdania lub że wciąż słyszę dialog wrogów, którzy zostali już znokautowani. Jeśli zaprzyjaźnione postacie niezależne przekroczą drogę XIII, może się zdarzyć, że prześlizgną się pod postacią, a protagonista uniesie się w powietrzu – i tam pozostanie.

Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, w których nie mogłem uniknąć przeładowania punktu kontrolnego. Na przykład podczas misji w Plain Rock, gdy XIII na początku utknął w suficie celi, nie mogąc się ruszyć. Późniejszy marsz ze strażnikami zakończył się sukcesem tylko dzięki szczęściu, bo ni stąd ni zowąd otrzymałem ciosy laską, bo strażnik zamiast iść za mną, gdzieś utknął, a ja przez to byłem za daleko od niego. Innym razem utknąłem w spiralnych schodach klasztoru lub zostałem wyrzucony podczas próby zejścia po drabinie.

Często zdarza się też, że po checkpoincie podczas misji, inwentarz broni jest regulowany. Mogę zrozumieć, że XIII ma tylko kilka mniejszych pistoletów strzelających na początku misji. Ale jeśli podczas misji zgromadziłem spory arsenał, po czym przebiegam przez checkpoint w korytarzu i nagle na końcu korytarza mam tylko dwa pistolety i shotguna, to brakuje mi dla tego zrozumienia.

Niby twórcy chcą mi „zasugerować” (żeby nie powiedzieć narzucić) pewien styl gry, ale jednocześnie są maksymalnie niekonsekwentni. Po kilku zabójstwach i kilku sekundach mam już zdobyty karabin szturmowy, którego używałem wcześniej. O co chodzi?

What the remake does well

Mogłabym tak jeszcze przez chwilę: Zachowanie AI jest parszywe, przejścia skradankowe (jak w oryginale) też można ukończyć na dziko strzelając (z kilkoma wyjątkami), a o rozjeżdżaniu helikoptera w walce z bossem nawet nie będę się rozpisywał. Mimo wszystko są te rzeczy, które remake robi dobrze i które z wielką przyjemnością ogarnąłem podczas playthrough.

(Dużym usprawnieniem jest menu kontekstowe, widoczne tutaj przy haku chwytającym)
(Dużym usprawnieniem jest menu kontekstowe, widoczne tutaj przy haku chwytającym)

To zawiera wszystkie nowoczesne udogodnienia, które nie istniały 20 lat temu. To błogosławieństwo móc używać haka chwytającego kontekstowo w hotspotach za pomocą naciśnięcia klawisza na E. Nie tęsknię za niezręcznym dymaniem z oryginału i zarządzaniem nieporęcznym przedmiotem ani trochę. Strzelaniny również są zabawne i łatwe do opanowania. Kiedy AK47 lub M16 wyrzucają je w powietrze i słychać satysfakcjonujący dźwięk sprzężenia zwrotnego po trafieniu, jestem w samym środku i gram ponownie w „moje” XIII.

Jak na remake, który w dodatku został gruntownie przerobiony, to jednak zdecydowanie za mało jak na cenę niespełna 30 euro. Zwłaszcza, że XIII Classic kosztuje sześć euro na Steamie i poza brakiem rozdzielczości panoramicznej działa doskonale – nieporęczne sterowanie czy nie.

Editor”s verdict

Mam wspaniałe wspomnienia z gamingowej młodości z XIII. Kiedy dwa lata temu remake został tak katastrofalnie zapędzony pod ścianę, pomyślałem, że to wielka szkoda dla tej wciąż świetnej gry. Jestem rozczarowany remakiem, bo mierząc się z wielkim wysiłkiem, ceną i szumnym komunikatem wydawcy Microids, ma do pokazania przerażająco mało. Owszem, technicznie gra jest w lepszym stanie – ale wciąż daleko jej do „bardzo dobrego”. Owszem, grafika została dostosowana bardziej do komiksowego wyglądu – ale tylko minimalnie, a efekty zostały nawet zredukowane w stosunku do oryginału.

Szczerze mówiąc, nie rozumiem ani sensu, ani konieczności tego remake”u. Co więcej, z powodu wad, nie uderza mnie jako pełna miłości transformacja nostalgicznie wartościowego produktu do współczesności – a tym przecież mają być remaki, prawda? – ale wciąż jak półśrodki w adaptacji bez rzetelnego zapewnienia jakości. Z drugiej strony, z wielką radością przyjąłem wdzięczne cechy komfortu. Ale one same w żaden sposób nie usprawiedliwiają jakości gry. To, że po dwóch latach można ją teraz przejść tylko z kilkoma dziwactwami, nie jest czymś, co twórcy powinni przypiąć sobie do klapy.