Liczba widzów rośnie – czy VALORANT przejmuje scenę esportową?

0
630

Pierwszy rok VALORANT Champions Tour dał dobry wgląd w młodą scenę. Czy strzelec z zamieszek zwycięży?

Born in a very competitive shooter market and with competitors like CS:GO and Rainbow Six, VALORANT had some catching up to do. Z reputacją „klona CS:GO” i „domu spokojnej starości” dla byłych graczy CS:GO i Overwatch, wątpliwe było, aby scena mogła się naprawdę rozwinąć.

Pod okiem Nerd Street Gamers oglądalność VALORANT systematycznie rosła. Młody plan Riotu z VCT wystrzelił wtedy na nowe wyżyny, a punktem kulminacyjnym jest Masters in Reykjavik. Niesamowity wzrost daje do myślenia. Czy VALORANT powoli przejmuje scenę esportową?

Walorant’s exponential growth

Pierwsze wydarzenie usankcjonowane przez Riot Games, First Strike, wyniosło liczbę widzów na nowe wyżyny. Na samym Twitchu oglądało je średnio 94 000 fanów, osiągając szczyt ponad 300 000 podczas finału pomiędzy 100Thieves i TSM, co było niewyobrażalną liczbą w porównaniu z kwalifikacjami i wydarzeniami organizowanymi przez zewnętrznych promotorów, takich jak FaZe.

W porównaniu z liczbami, które pojawiły się zaledwie kilka miesięcy później, ten szczyt znów wydaje się niewielki. Do tej pory Masters w Reykjaviku oglądało średnio 477 000 widzów, a szczyt osiągnęło 747 000 podczas meczu pomiędzy Team Liquid i Version1. Jest to zaskakujące, w końcu takie zespoły jak Version1 czy Crazy Raccoon są jeszcze stosunkowo małe i nieznane.

Poza tym, jesteśmy dopiero w połowie turnieju. Jeśli liczby będą nadal tak rosły, na finałach mogą paść nowe rekordy.

Zmienia się także podział demograficzny tłumu. Przez długi czas, Ameryka Północna była największym fanbase’em VALORANT. Przed Masters, sam region dostarczał 43,8% całkowitej widowni. Jednak dzięki uczestnikom międzynarodowych turniejów, regiony takie jak Japonia, Korea Północna i Ameryka Łacińska znacznie się rozwinęły. Jak dokładnie Riot osiągnął taki wzrost w e-sporcie, który w międzyczasie uległ stagnacji?

Co-Streams are key

Od czasu League of Legends, niektórzy partnerzy streamerzy mogą oglądać mecze na żywo wraz ze swoją społecznością podczas streamowania. Dla lig ze spadającą oglądalnością, takich jak LCS, te co-streamy w końcu przywróciły pożądaną oglądalność. Praktyka ta przyniosła pożądany efekt również w VALORANT i jest głównym powodem wysokich liczb.

Znane osobistości, takie jak Myth i Ninja, miały tak duży wpływ na scenę, często mając więcej widzów niż oficjalne streamy. W związku z tym dopuszczono również współstrumienie dla VCT i turnieju w Islandii. Tutaj były pro shroud CS:GO odgrywa dużą rolę w sukcesie serii. W meczu Sentinels vs. Fnatic sam jego stream zapewnił ponad 272 000 widzów w szczytowym momencie.

Fani uwielbiają więc oglądać turnieje z perspektywy swoich ulubionych streamerów. Riot to zauważył i pozwala scenie na korzystanie z co-streamingu w ten sposób.

Masters Reykjavik tworzą historię esportu

Nie codziennie ma się okazję oglądać tworzenie sceny na żywo. Masters w Reykjaviku jest jednym z takich momentów dla firmy VALORANT.

Gra została wydana w czasach, gdy Pandemic pozwalał na powstawanie tylko pojedynczych, regionalnych scen. W związku z tym oglądalność była często niska z powodu ograniczeń regionalnych na wczesnych etapach. Podczas gdy było to dalekie od ideału dla esportowych planów Riotu, odległość ta jednocześnie stworzyła ekscytację dla wyczekiwanych międzynarodowych turniejów.

Długie oczekiwanie było jednak tego warte. Szczególnie mecze pomiędzy Ameryką Północną a Europą cieszą się dużym zainteresowaniem, ale niespodzianki w wykonaniu drużyn koreańskich i brazylijskich również mogą przyciągnąć wielu widzów. Imprezy na miejscu pomagają również podkreślić twarze kryjące się za nazwiskami zawodników. Pozwoliło to takim graczom jak Boaster, Patiphan i inni na zbudowanie większej bazy fanów dzięki ich obecności na scenie.

Czy VALORANT nadąża za nami?

The Masters Reykjavik odbywają się w ciekawym czasie. Pierwszy międzynarodowy VALORANT LAN odbywa się w tym samym czasie, co turnieje innych dużych gier FPS. Dlatego możemy je całkiem dobrze porównać.

Flashpoint 3 to najnowszy turniej CS:GO. Nawet jeśli kontrowersje wokół organizatorów odgrywają pewną rolę, turniej pokazuje spadającą oglądalność gry. Flashpoint ma średnią 96,000 i maksimum 254,000 widzów do tej pory. Kontrast staje się jeszcze wyraźniejszy, gdy porównamy to wydarzenie z jego poprzednikiem z 2020 roku. Średnia oglądalność IEM Masters spadła tylko nieznacznie w porównaniu z zeszłym rokiem, ale w szczytowym momencie turniej osiągnął w tym roku o pół miliona widzów mniej niż w zeszłym.

Z kolei Rainbow Six to tytuł, który jeszcze nie zdołał przypaść do gustu masom, ale systematycznie zdobywa nowych fanów. Jeśli porównamy The Invitational do Masters Reykjavik, to R6 wydaje się być większym rywalem. Turniej przyciągał średnio 156 000 widzów, a w szczytowym momencie ponad 306 000. Nawet jeśli liczby są za VALORANT, widzowie wydają się powoli odchodzić od CS:GO od początku ery online.

VALORANT obecnie wydaje się być na szczycie. Musi jednak również utrzymać tę pozycję na stałe. Riot ma już jednak plan: Masters 3 jest już zaplanowany jako live event w Berlinie.